Czas to takie pojęcie abstrakcyjne. Dla każdego można znaczyć zarówno to samo jak i coś innego.
Zupełnie nie potrafię się odnaleźć w tym świecie, w którym przyszło mi żyć. Jak popatrzę sobie na styl naszego życia to mi źle się robi.
Na ulicach ludzie pędzą, w sklepach ludzie pędzą, w przejściu, w metrze, w autobusie, tramwaju, wszędzie, wszędzie gdzie nie spojrzę ludzie pędzą, czym szybciej, czym prędzej.
Do autobusu biegną. Ostatnio idę sobie na autobus wyszedłem sobie tak jakoś 10 minut przed odjazdem autobusu, tak by na spokojnie dojść. Patrzę przede mną idzie dziecko z parasolem, akurat padało, dziewczynka pędziła, w końcu zaczęła biegnąć. Na przystanku czekaliśmy oboje dalej na autobus.
W centrum handlowym ludzie również biegną. Rozmawiasz z kimś przez telefon również słychać jak ludzie się śpieszą.
Dzwoni przedstawiciel handlowy i w ciągu kliku sekund przekazuje wszystko co miał do powiedzenia. Nim zdążę się zorientować to już praktycznie kończy.
Dzwonisz z pytaniem na infolinię, a tu ktoś pędzi, bo ma nałożone ograniczenia. Idziesz do sklepu, kasjer/ka nie może na spokojnie cię obsłużyć.
To wszystko jakoś mnie martwi, nie umiem się w tym świecie odnaleźć. Nie wiem jak Wam, ale mi to jakoś wszystko przeszkadza. Nie umiem zrozumieć tego biegu, tego pędu, czemu tak się dzieje. Jakoś się nie potrafię odnaleźć z ludźmi. Wszystko mi to przeszkadza. Ja chciałbym powoli dokładnie, na spokojnie i z głową - a wszystkie normy i obyczaje nakazują wręcz biec w pogoni za czymś, co wcale do szczęścia mi nie jest potrzebne.