wtorek, 31 stycznia 2012

Lena

Mam 21 niespełna lat, więc jeszcze bardzo młody i może też głupi.


Odkąd zadaję sobie pytanie kim ja jestem? Nie wiem jak dalej postępować, by nie żałować przeżytych chwil. Ale myślę to czy będę żałował zweryfikuje dopiero starość, czas kiedy dużo będzie czasu by odpowiedzieć sobie na pytanie jakie to błędy popełniłem w życiu.


Miłość - to chyba najtrudniejszy twór..


Od jakiegoś czasu Szymek, obiekt moich westchnień, jeśli tak mogę to powiedzieć.  Przywiązanie do Niego, wspólnie spędzane chwile. Fajny czas, którego nie żałuję, póki co, ale to powoli przemija, tego czasu na wspólne rozmowy, spotkania czy wszelkiego rodzaju wypady coraz to mniej. Chciałbym by było choć troszkę inaczej, ale jest nie możliwe...


Już nie oczekuję od Szymona, takiego zaangażowania w Przyjaźń, nie miało by sensu udawanie, że nic się nie zmieniło, tylko bym się wkurwiał.


Nasuwa mi się stwierdzenie ..gej..


Odkąd poznałem Lenę, a właściwie to od jakiegoś czasu, bo nie od początku przywiązałem się do niej, zależy mi trochę na niej, na tej znajomości, lubię z nią rozmawiać, czasem się przedrzeźniać, wygłupiać itp.. Czasem przewijają się myśli, że może coś by z tego mogło być, widzę, że Jej zależy na mnie, czasem zmienia decyzję bo moje zdanie jest inne - to trochę niezręczne, ale nie potrafię od tak przerzucić się i zacząć z Nią coś nowego...


Może jednak ..hetero.. (a to co było wcześniej to tylko ciekawość świata), albo ..bi..


Teraz ostatnio poznany Mati, wynik ciekawości, czy jednak to specjalnie zrobiłem, bo chcę mieć faceta?  Nie wykluczam niczego, bo gdzieś w środku chciałbym mieć faceta, ale z drugiej strony, trochę presja społeczeństwa i otoczenia, że jak ja bym mógł tak bez rodziny. I mówiąc o rodzinie, nie ukrywam tego, iż bardzo chciałbym mieć dziecko/dzieci. Myślę, że to ogromna radość, i jej chciałbym doświadczyć, może to ze względu na to, że nie miałem cudownego dzieciństwa i chciałbym je stworzyć komuś. Coraz to częściej pytam się siebie, czy aby nie powinienem mówić o tym głośno, że mógłbym zarówno z kobietą jak i mężczyzną, by po prostu być szczerym w uczuciach.


Dopóty sobie nie określę w konkretnej grupie, to na pewno nie będę wiedział co zrobić dalej, chyba że ktoś, albo coś zdecyduje za mnie i będę już tylko musiał się pod stosować.

niedziela, 29 stycznia 2012

nowi ze środowiska

Nasze środowisko jest już tak bardzo duże, że często nawet gubimy się w nim. Mówi się, że już teraz to wszędzie można spotkać, jakiegoś geja, lesbijkę, itp. I to prawda, tyle czasu, żyłem obok niektórych znajomych nie wiedząc, albo nie będąc pewnym, iż te osoby obracają się w środowisku, jak widać się myliłem....


Dziś za sprawą poznanego niedawno w sieci, a dziś w realu Matiego, poznałem prawdziwe twarze niektórych znajomych, ludzi o których gdzieś słyszałem, ale nie koniecznie wiedziałem. Początkowo przebywanie z nimi było trochę wstydliwe, trochę nie widziałem jak reagować, z czasem trochę się rozluźniło, ale wciąż mnie dręczy pytanie - czy aby na pewno ja się z nimi identyfikuję? 


Odpowiedzi nie znam. Nie potrafię jednoznacznie sobie, na postawione wcześniej pytanie odpowiedzieć.


Mati

Mati

Wczoraj poznałem na kumpello, pewnego chłopaka. Radar nam pomógł:D


Nazywam Go Mati. Początkowo podchodziłem do tej całej znajomości bardzo ostrożnie, czasem wręcz sceptycznie. Niekiedy się bałem. Zaczęliśmy pisać, z czasem wszystko stało się coraz to bardziej klarowne, to że się skądś kojarzymy, coś o sobie wiemy. Ustawiliśmy się na sobotni wieczór, Mati miał przyjechać tu do mnie. W głębi duszy czekałem na to, ale się bałem, bo ciągle nie dowierzałem Mu, dużo o mnie wiedział, ja o Nim nie wiele, zaskakiwał mnie na każdym kroku.


Dziś już jest po spotkaniu, niedawno się widzieliśmy, rozmawialiśmy, co prawda był tłum innych osób też, ale najważniejsze to, to, że się spotkaliśmy, poznaliśmy się na prawdę, jak to mówię "w realu", nie tylko online.


Jaki jest Mati, jest fajny, zabawny, ciepły i uśmiechnięty, często przypomina mi Szymka, zwłaszcza online, w realu to uśmiech i radość emitująca, tak jak u Szymka, spotkaliśmy się mimo mrozu ok. -15°C na przystanku, wypiliśmy piw kilka i rozstaliśmy się, ja przyszedłem do domu, Mati nocuje u koleżanki.


Chciałbym móc go przytulić, ale gdzieś wewnątrz coś mówi mi, że ja nie toleruję zbytnio czułości. Dlatego ciężko jest to wyrazić. Mam nadzieję, że znajomość ta, będzie na dłużej.


Dobranoc. Idę spać;)

czwartek, 26 stycznia 2012

zaliczenia

W końcu ten okres niesprawiedliwości w toku studiowania dobiega końca, jeszcze tylko jutro i mogę już się szykować do jedynego egzaminu w sesji.


Dlaczego niesprawiedliwości napisałem, dlatego, że czuję się trochę oszukany a wręcz okradziony niektórymi ocenami. Nie są one adekwatne do umiejętności, no ale niestety nic na to poradzić nie mogę.


Dawno nie pisałem o uczuciach:D tak króciutko: Celowo unikam Szymka, nie chcę by powrócił ból i wszystko co sprawiało, że było mi nie wygodnie w tej sytuacji. Od czasu do czasu piszemy w sumie to tylko wymiana informacji czy wszystko jest ok, czy też nie. Brakuje mi długich rozmów, głupot o których rozmawialiśmy i tego wszystkiego co było tak kolorowe w tej znajomości. Ale może tak już musi być, że ON ma swoje życie, i mi nic do tego.



Ich bin glücklich, wenn du glücklich bist.

W tłumaczeniu na język polski: "Jestem szczęśliwy, gdy Ty jesteś szczęśliwy"

niedziela, 22 stycznia 2012

Sentencje łacińskie

 Trochę łaciny nikomu nie zaszkodzi.


Verae amicitiae sempiternae sunt. - Prawdziwe przyjaźnie są wieczne.


Ibi victoria, ubi concordia. -  Gdzie zgoda, tam zwycięstwo.


 Per risum multum poteris cognoscere stultum. - Po częstym uśmiechu poznasz głupca.


Errare humanum est. - Błądzić jest rzeczą ludzką.


Ibi partia, ubi bene. - Gdzie dobrze, tam ojczyzna.


Amicus certus in re incerta cernitur. - Pewnego przyjaciela poznasz w sytuacji niepewnej.


Verba docent, exempla trahunt. -  Słowa uczą, przykłady pociągają.


Per aspera ad astra. - Przez cierpienie do gwiazd.


Non scholae, sed vitae discimus. - Nie uczymy się dla szkoły, lecz dla życia.


Festina lente. - Śpiesz się powoli.


Unum castigabis, centum emendabis. - Jednego skarcisz stu poprawisz.


Verum amicum pecunia non parabitis. - Prawdziwego przyjaciela za pieniądze nie kupisz.


Iustitiam colere debemus. - Powinniśmy szanować sprawiedliwość.


Beatus est, qui prodest, cui potest. - Szczęśliwy, kto pomaga komu może.


Aemulatio ingenia alit. - Współzawodnictwo podsyca talenty.


Consuetudo altera natura est. - Przyzwyczajenie jest drugą naturą.


Naturam mutare difficile est. - Trudno jest zmieniać naturę.


Sera numquam est ad bonos mores via. -  Nigdy nie jest za późno na drogę dobrych obyczajów.


Homines potius oculis quam auribus credunt. - Ludzie wierzą bardziej oczom niż uszom.


O tempora, o mores! - Co za czasy co za obyczaje.


Quot capita, tot sententiae. - Ile głów, tyle myśli (/zdań).


Honores mutant mores. - Zaszczyty zmieniają obyczaje.


 Cogito, ergo sum. - Myślę, więc jestem.


 Tuvex ne resamlen, ce te qoui. - Ciekawość pierwszy stopień do piekła.


Non omnia possumus omnes. - Nie wszyscy możemy wszystko.


Corvo rarior albo. - Rzadszy od białego kruka.


Verba foliis leviora caduca. - Słowa są lżejsze od upadłych liści.


Amicorum omnia comunia. - U przyjaciół wszystko wspólne.


O nomen dulce libertatis! - O słodkie imię wolności!


Aures multorum clausae veritati sunt. - Uszy wielu są zamknięte na prawdę.


Omnis castigatio contumelia vacare debet. - Każda nagana powinna być wolna od zniewagi.


Repetitio es mater studiorum. - Powtarzanie jest matką wiedzy.


Gaudia principium nostri sunt saepe doloris. - Radość bywa początkiem naszego bólu.


Dum vitant stulti vitia, in contraria currunt. - Głupcy unikając błędów wpadają w przeciwne.


Certa amittimus, cum incerta petimus. - Tracimy to co pewne, dążąc do tego co niepewne.


Littera docet, littera nocet. - Słowo uczy, słowo szkodzi.


Manus manum lavat. - Ręka rękę myje.


Dies diem docet. - Dzień uczy dzień.


Nulla dies sine linea. - Ani dnia bez kreski (nauki).


Historia est magistra vitae. - Historia jest nauczycielką życia.


Risu inepto res ineptior nulla est. - Nie ma nic głupszego od głupiego śmiechu.


Otium post negotium. - Odpoczynek po pracy.


Exemplis discimus. - Przykłądy uczą.


Aliena laudatis, vestra ignoratis. - Cudze chwalicie, swego nie znacie.

zabawy z znimą

Dzień jak co dzień można by rzec, ale nie tym razem!!

Moja niedziela była echt cool (na prawdę super):D Wstałem sobie dość wcześnie hehe ja na niedzielę o 9 rano. Zjadłem umyłem się niby nic szczególnego, spoglądam w okno widzę sypiący śnieg, pełno śniegu, wszystko jest zaśnieżone mój samochód, moje podórko, dom, drogi, istna katastrofa śnieżna.



Wyszedłem na dwór by odśnieżyć auto z tego bialuśkiego puchu. Śnieg się lepił. W mojej głowie pojawił się pomysł zbuduję bałwana:D I tak się zaczęło zbudowałem dosyć dużego bałwana<hehe>

Gdzieś w południe widząc znajomych idących na "górki" postanowiłem mimo swojego wieku pójść z nimi, a co przecież ja też mogę poczuć się jak dziecko bawiące się w śniegu. Takiego sportu dawno nie uprawiałem, moje mięśnie, nogi wszystko mnie teraz boli, ale powiem jedno warto było. Trochę adrenaliny podczas zjazdów się przydało.

Po powrocie do domu obiad i jakoś tak wyszło, że miałem wtedy napisać ale poszedłem jeszcze raz na górki pozjeżdżać:D Tym razem krócej, ale za to zjazdy były równie udane jak wcześniej:D

Choć nie przepadam za zimą, tym razem postanowiłem skorzystać z tego, że jest i co oferuje:)

Teraz może już sobie iść:))

NIE dla ACTA

Za pewne każdy już słyszał o ACTA - dlatego zachęcam Was do podpisywania petycji przeciwko ACTA oraz do dołączenia do grupy na Facebooku >>>podpisz petycje<<< >>>dołącz do grona na fejsie<<<


Prowadzę również swoją stronę, która dnia 23.01.2012 będzie wyłączona na znak protestu, jeśli prowadzisz stronę internetową dołącz do protestujących i wyłącz stronę. Pokaż swój sprzeciw wobec ACTA.

piątek, 20 stycznia 2012

przegapione szanse

Dziś ze znajomymi i naszymi wykładowcami poruszyliśmy temat, dlaczego nie staramy się wyjechać do Niemiec na stypendium. Strasznie to dziwne, że Ci ludzie nie potrafią zrozumieć prostej rzeczywistości. Każdy z nas jako główny argument wskazał pieniądze poniekąd, mówiliśmy o tym iż musimy pracować by móc studiować, by móc się utrzymać. Wszystkie te argumenty próbowano odrzucić, "ale możecie wziąć urlop" - kto da teraz pracownikowi urlop miesięczny, zwłaszcza studentowi który i tak pracuje na zlecenie, albo i czarno. Może gdzieś w świecie są tak wyrozumiali pracodawcy i by poszli na rękę, ale nie tu gdzie mieszkam. Zarzucono nam że nie chcemy jechać. Co jest totalną bzdurą. Owszem są stypendia i to nie małe pieniądze, ale tak jak mówiłem to nie zmienia faktu, że pracy nie można tak sobie zawiesić.


Moim zdaniem to stypendia te są dla ludzi nie mających dużych problemów finansowych. Gdy ktoś pracuje by się utrzymać, studiować to już na starcie odpada. Co innego gdy komuś rodzice pomagają, wspierają - wówczas dziwie się, że nie skorzysta z okazji i nie pojedzie choć by na kilka dni za granicę, zwłaszcza że studiuje ten język, zna go, może się przekonać o swoich umiejętnościach rozmowy i nie tylko.


Czy jesteśmy leniwi, czy może to jesteśmy ograniczenie przez pieniądze. Brzmi może dość niepoważnie, ale tak jest.

środa, 18 stycznia 2012

"vor"-sesja

"vor"-sesja to czas przypadający na styczeń "ulubiony" miesiąc studentów:d


Wiele zaliczeń, każdego dnia jakieś koło, ha nawet kilka kół, gdzie nie gdzie wpadają jeszcze poprawy i suma sumarum się zbiera. Siedzę i zakuwam, mózg mi paruje, nawet nie mam zbytnio czasu pomyśleć, choć myśli wciąż wracają.. Czasem to ta nauka to swego rodzaju lekarstwo by nie myśleć. Gorzej gdy przypadkiem wpadam na tematy ostatnio w moim życiu drażliwe. Trochę się zbliżyłem z  Leną, lecz kontakt z Szymkiem to już tragedia, unikam Go jak ognia, boję się rozmawiać, boję się że wrócą uczucia gdy zacznę z Nim rozmawiać..


Trzymajcie kciuki za moją literaturę, która mnie normalnie prześladuje:D Oby zaliczyć jeszcze tylko dwie lekturki i będzie szał! Potem tylko egzamin w sesji. I może ferie:d


Pozdro dla wszystkich Studenciaków:D

poniedziałek, 16 stycznia 2012

pogoda na pecha

Minął weekend który zresztą przyniósł nam zmianę w pogodzie, opad, opad i jeszcze raz opad śniegu, zima zawitał już chyba na dobre. Dziś około 11.00 wyruszyłem odśnieżyć mojego wartburga hehe, pomyślałem odpalę machinę by się zagrzało w środku nim ruszę, wkładam kluczyk do stacyjki, przekręcam a tu nic, wycie, kręcę i nic. Wartburg padł? O nie, jak ja dojadę na uczelnie mam dziś dwa poważne zaliczenia myślałem. Podłączyłem aku pod prostownik i zadzwoniłem po kolegę z roku czy nie byłby w stanie zajechać po mnie - udało się więc teraz uni, koła nie poszły mi po mojej myśli, ale wyniki będą później więc się okaże co i jak.. Popołudniu Wartburg odpalił i to chyba happy end:D

niedziela, 15 stycznia 2012

cztery prawdy o chłopakach

Dziś na kumpello wpadłem na grupę "cztery prawdy o chłopakach"


Najpierw go lubisz
Potem go kochasz
Następnie nienawidzisz
A na sam koniec tęsknisz 


Czyż to nie jest prawdą? Wszystko zaczyna się od tego, że kogoś lubimy, czujemy z nim wielką więź, z czasem ta wielka więź jednak przeradza się w miłość - nie odwzajemnioną, bez przyszłości, platoniczną itp. - wtedy to stajemy się oziębli i często dzieje się tak, że w sercu z miłości rodzi się nienawiść - ale chorej miłości. Gdy już czas zrobi swoje, ujdzie nam życia dochodzimy do wniosku, że źle postąpiliśmy i od długiego już czasu tkwi w nas uczucie tęsknoty, którego nie potrafiliśmy nazwać dopiero gdy czas przemówił: Ty tęsknisz. Chcemy odwrotu.

Ty!? Wiersz

Ty!?

Wśród kwiatów sterczących,
piękny chabrowy aster,
uśmiechem leczący konających,
Przerażonych siedmiu pięter.

Stop. Ty!
Zostaw...  Ty!
Odejdziesz Ty.
Dlaczego...? Ty.

Czuję lecz nie widzę,
... mnie samego!
Wody się wstydzę,
nie chcę nic mokrego.

Podlałeś Ty!
zwiędłem ja,
wygrałeś Ty,
odszedłem ja.

 

P.S. Nic dodać nic ująć. Łatwo powiedzieć - zapomnij, trudniej wykonać. Odsuwam się od Niego bo nie potrafię stanąć twarzą w twarz.

sobota, 14 stycznia 2012

trzynasty piątek

Ponoć w chinach 13 piątek to dzień pełen szczęścia - czyli dzień udany:D

Ja się odniosę do tego, że chyba pierwy raz odkąd pamiętam na prawdę ten dzień był super, zero jakichś porażek, same dobre rzeczy mnie spotkały.

Uni

Udało nam się wynegocjować odwołanie koła z specjalistycznego:D

W późniejszym czasie dowiedziałem się, że kobietka jednak nie zrobi koła z filozofii:D tu był ryk jak nie wiem ze szczęścia:D

W między czasie napisałem poprawę koła z Akwizycji i myślę, że zaliczę

Po szkole

Pełen luz, spotkałem się z Frankiem (ten z dzieciństwa) i wypiliśmy trochę, trochę gadki o dupie Maryny i tak czas zleciał. Poznałem jego zdanie na temat używek i tych podobnych..

Nie miałem co narzekać na piątek 13.! Był zajebisty:D

śnieg!

Nastała nas zima, a z nią już widać pierwsze utrudnienia:d Czuję się tak sparaliżowany nią, że nie mogę opuścić swoich 4-ech ścian:-/


Sobotę wieczór miałem spędzić w klubie z Szymkiem i Andrzejem jednak się nie udało, siedzę tutaj..


Dziś jadąc autem o mało co nie wjechałbym w drugi samochód, moja wina bo powinienem jeszcze większą odległość zachować, no ale miałem szczęście dziura w poboczy wyhamowała moje auto uf.. Banan na mordzie był jak z Helu do Zakopanego:-) Choć gość przede mną też się nie zachował właściwie nie włączył kierunku, że zjeżdża a nawet zatrzymuje się na poboczu, ale tak bywa.


Nie chcę już zimy..::!!::.. 

czwartek, 12 stycznia 2012

rozum

Powoli widzę postęp, zacząłem rozumieć Szymka, uświadomiłem sobie to, że ma kogoś, kto zaczyna być ważny dla Niego. Może ciężko powiedzieć mi, że jestem z tego zadowolony, ale nie życzę mu źle, zawsze chciałem by był szczęśliwy, jeśli On taki będzie to ja też muszę być szczęśliwy, cieszyć się Jego szczęściem. Wczoraj był u mnie tuż przed spotkaniem z Nią, nie wiele o tym rozmawialiśmy, ale nie byłem zły, czy nie czułem większej urazy. Powoli akceptuję to. Oby tak dalej.


Swoją drogą to chyba efekt tego, że obejrzałem dwa filmy: "Twój na zawsze" oraz "Pożyczony narzeczony" coś to dało, trochę się uspokoiłem, dziś co prawda wziąłem tabletki uspokajające ale sam nie wiem po co. Tak na wszelki wypadek;)


 

wtorek, 10 stycznia 2012

styczeń i zmiany?

By nie zamulać kolejnym postem o uczuciach postaram się ująć zwięźle, jak jest hehe


Wciąż w głowie miotają się myśli o Szymku. Gdy już nie potrafię samemu się powstrzymać, by nie myśleć o tym staram się zacząć myśleć o Bogu, próbować z Nim rozmawiać (przykładowo dziś na wykładzie odleciałem w myślach, po pewnym czasie zacząłem myśleć o Bogu, wierze i wróciłem na wykład).  Innym rozwiązaniem marnym jak zdążyłem zauważyć jest ukrywanie się przed Szymkiem, to potęguje jeszcze większą niepewność, złość itp.


W niedzielę byłem na rozmowie kwalifikacyjnej, starając się o pracę, muszę zrobić kilka badań i do roboty. A tym samym zmieni się moje życie, oj bardzo się zmieni, nowe życie mogę powiedzieć rozpocznę, o ile styknie mi odwagi, i będę potrafił zostawić rodzinkę samą..


Czasem myślę że popełniłem błąd starając się o tą pracę, bo może nie powinienem zostawiać mamy, sióstr i brata z ojcem debilem.. Ale gdzieś czuję chęć ucieczki, może nabiorę dystansu do życia, rzeczywistości.


 Kumpello - dla nie wtajemniczonych (portal randkowy) jak już mówiłem wcześniej, często się modlę ostatnio i proszę Boga m.in. o to by pomógł mi wybrać drogę, dał wskazówkę. I od jakiegoś czasu mam problem z zalogowaniem się na kumpello, zawsze gdy chcę wejść, logowanie nie udaje się - zastanawiam się czy to nie jest znak.


Będąc jeszcze kilka dni temu na k. zauważyłem jedno, że ta świetność którą niegdyś miały te portale dla mnie, gdzieś to umkło, teraz wchodzę bo wchodzę, albo i nie wchodzę - bez rewelacji...


Zacząłem dużo rozmawiać z koleżanką, o której już wspominałem Lena, nie jest mi bardzo obojętna, ale boję się zaangażować w coś więcej niżeli tylko dobrą znajomość. Ostatnio nawet próbowałem Ją ostrzec przed sobą samym, że nie jestem ideałem, że moja przeszłość jest tragiczna i nie wiele osób może ją zaakceptować, a może nawet wybaczyć. Ale Lena przeżyła też rozczarowaniem ze strony faceta i widzę, że dużo potrafi zrozumieć. Czasem myślę o Niej jako o kimś bardzo ważnym, ale czuję strach przed tym, że może Ją to wszystko zranić.


 Nie mogę sobie przypomnieć gdzie to słyszałem, czytałem ale trafiły do mnie ostatnio mniej więcej takie słowa: że nie ważne jest to co było w przeszłości, ważne by się skupić na przyszłości tym co chcę i nie roztrząsać tamtych wydarzeń, po prostu zakopać je (pogrzebać). 


Ale wiecie czego się boję: że jeśli już by mi się udało to zrobić, to Szymek wie wszystko, dzisiaj świat jest brutalny, okrutny i gdy dojdzie do tego, że ludzie będą dla siebie nawzajem zwierzętami to, może Ja i Szymek nie będziemy potrafili utrzymać naszej przyjaźni, a tym samym dochować wszystkich tajemnic. Wstyd mi że w Niego wątpię, ale to wynika z tego że w Biblii mowa jest o końcu świata, o tym że brat bratu wrogiem będzie, to jaką mam mieć pewność, że nasza przyjaźń przetrwa.


Miało nie być nudnie, a wyszło jak zwykle.....


Człowiek pod wpływem Ducha dobrego gdy spotka dobro cieszy się, gdy spotyka zło jest smutny i pragnie te zło zwalczać i pomagać tym, którzy są pod jego wpływem.

poniedziałek, 9 stycznia 2012

łzy

Dzisiejszej nocy zasypiałem ze łzami w oczach. Dopadł mnie straszny ból, dlaczego muszę przez to wszystko przechodzić, dodatkowo od już niemalże miesiąca problemy ze zdrowiem, ponoć chudnę w mgnieniu oka, problemy z trawieniem, samopoczuciem, to wszystko jak w złym śnie. Wczoraj po prostu nie mogłem się powstrzymać, łzy same się cisnęły, to drugi raz od kiedy pamiętam bym płakał przez to co mnie w życiu spotkało, tą niewiedzę, nieumiejętność poznania siebie, tego co pragnę i chcę.


Niby zawsze mówiłem chcę być nauczycielem i studiuje w tym kierunku właściwie to jedyne moje takie zamierzenie na życie ściśle określone inne to ulotne, krótkotrwałe. W pewnym momencie chciałem znaleźć kogoś, chłopaka, być z nim. Potem zacząłem myśleć trochę inaczej, nie potrafię - zrezygnowałem z tych planów. Pojawiło się uczucie do Szymka i wszystko się wraz z tym zmieniło. Długi czas broniłem się przed Nim, uciekałem by tylko nic nie czuć, to nie pomogło narodziła się bezwarunkowa przyjaźń, z czasem zrozumiałem co to miłość. Z czasem zacząłem pragnąć być taki jak ON. A tak daleko mi do Niego, nie potrafię, choć słyszę potrafisz.


Ciężko pogodzić się z uczuciami - ale powoli docierają do mnie słowa, które mówił ostatnio Szymek, że "nie może zawieść rodziców" widzę jak są ważnie w Jego życiu, jakim szacunkiem, a przede wszystkim miłością Ich obdarza. Czasem czuję, że żyje dla Nich by mogli być dumni z Niego.
Dlaczego to piszę, bo pomaga mi to odniesienie zrozumieć to, że nie można urzeczywistnić uczuć mimo, że by się chciało.

niedziela, 8 stycznia 2012

ośmielam sie mówić Przyjacielu

Szymek, o Nim będzie ten post. Mówię do Niego Przyjacielu, dużo rozmawiamy, staramy się sobie wzajemnie pomagać w każdej sytuacji. Kiedyś przeczytałem piękny cytat mówiący o tym, że prawdziwy przyjaciel potrafi słuchać nas godzinami, nie okazując przy tym znużenia. Szymek zawsze słucha tego co chcę Mu powiedzieć, nigdy nie powiedział bym przerwał, skończył czy coś w tym stylu. Wiem, że ciężko jest Mu mówić o sobie - tzn. często widzę, że coś Go trapi a nie potrafię Mu pomóc, nie umiem zachęcić Go byśmy zaczęli o tym rozmawiać. Zwykle mówi, że mi się wydaje, ale ja czuję, że coś jest na rzeczy, może to błahostka, ale czuję.  Dziś, a właściwie wczoraj gdy wracaliśmy z dyskoteki poprosił mnie bym go zostawił w miejscowości dziewczyny z którą się spotyka, było nad ranem powiedziałem, że mi się to nie podoba, i nie dlatego, że nie chcę by On się z Nią spotkał tylko dlatego, że martwiłem się, że będzie wracał pieszo do domu tyle kilometrów, w dodatku tego wieczoru trochę wypił. Zgodził się bym Go odwiózł do domu. Wtedy gdy staliśmy pod domem zaczęliśmy rozmawiać. Szymek się otworzył, mówił wiele rzeczy o których nie będę tu pisał. Wtedy poczułem się JEGO Przyjacielem. To było piękne uczucie. Słuchałem Go, jego zmartwień i problemów z jakimi się boryka. Gdy potrafiłem, starałem się Mu coś doradzić, pocieszyć, wesprzeć.  Tej rozmowy nie zapomnę na długo i uczucia jakie we mnie tkwiło, radości z tego, że tak mogliśmy porozmawiać. Jego twarz była zupełnie inna niż dotychczas. Była wyjątkowa. W oczach kręciły się łzy. Widziałem jak Jego oczy delikatnie pokrywały łzy, mimo to nie płakał. Ale one się kręciły. Ta rozmowa wiele mi uświadomiła. Jestem teraz dumny, że mogłem Go wysłuchać.


sobota, 7 stycznia 2012

Sauferei

Sauferei z niemieckiego znaczy pijaństwo.


Wczoraj wieczorem udałem się do pabu ze znajomymi z liceum. Był też Szymek właściwie to On to tak organizował. Wpadł po mnie koło 19 i zebraliśmy po drodze kilku znajomych. Oprócz nich był też mój i Szymka dobry kolega Andrzej - na szczęście. Siedzieliśmy przy stole piwo, za piwem dobrze że był Andrzej, bo miałem z kim pogadać. Nie bardzo chciałem rozmawiać z Szymkiem jakoś bałem się spojrzeć Mu w oczy. Z chłopakami jakoś nie było tematów, co prawda zamieniliśmy trochę słów, ale to takie sztuczne. Mimo, iż nie wiele wypiłem to miałem pod koniec już nieźle in der Krone (w czubie).


Nim przyjechał po mnie Szymek, odebrałem telefon. Po drugiej stronie usłyszałem głos kobiety, zdaje się być młoda, inteligentna i miła. Dzwoniła pani M. w sprawie pracy. Zapytała czy jestem nadal zainteresowany, mimo iż powiedziałem ostatnio Szymkowie, że nie pójdę do pracy i nie zostawię tu w domu rodziny bo się obawiam, ale zgodziłem się na rozmowę kwalifikacyjną w tą niedzielę, jako że w tygodniu się uczę to mogłoby być ciężko się spotkać. Co z tego wyniknie nie mam pojęcia - dziś w nocy mimo iż byłem wstawiony nie mogłem spać ciągle myśli tysiące myśli. Ból i strach to wszystko się tak przewija. Szymek powiedział mi w czasie drogi że powinienem jechać i spróbować. I tak zrobię. Co wyjdzie się okaże.


Póki co staram się pogodzić z tym co mi ostatnio powiedział Szymek.




piątek, 6 stycznia 2012

prawda

Wczoraj tak jak pisałem miałem się udać do Boga, prosić go o pomoc. Przed snem zacząłem się modlić, podejmowałem próbę dialogu z Nim. Rozmawiałem o tym co mnie boli, mówiłem otwarcie co czuję, jak się widzę w świecie. W którym punkcie się znajduję w świecie.


W pewnym momencie zasnąłem ...


Miałem dziś wiele snów, przeróżnych ale czułem rano, że wszystkie odnosiły się do mojego problemu zrozumienia tego co jest faktem.


Zacząłem czytać informacje w internecie i wpadłem na słowa Pana Marcina Czumy, który piszę (to link do całego artykułu):




I nie zadręczaj się jakimiś przeszkodami. Drugi człowiek nigdy nie jest przeszkodą - zawsze jest pomocą, jest takim aniołem stawianym nam przez Boga na naszej drodze, przyjacielem i drogowskazem.



Dzięki Nim myśl, która wczoraj krążyła po mojej głowie, jako, że Szymek jest dla mnie przeszkodą, że może to że jesteśmy przyjaciółmi szkodzi mi.


Przeczytawszy te słowa, dotarło do mnie, że Bóg specjalnie postawił mi Szymka obok jako przyjaciela, by mi pomóc przejść przez trudy doczesności.


Teraz się cieszę, że On jest, że mogę się do Niego zwrócić.


Choć uczucia nie wymazałem z serca, ono wciąż tam jest.. to inna kwestia, dlatego też póki co będę starał się unikać odpowiedzi na wołania z serca, że tracę ukochaną osobę.



czwartek, 5 stycznia 2012

w poszukiwaniu

W poszukiwaniu odpowiedzi zwracam się ku Bogu.


Przypadkiem i to poważnie mówię natrafiłem na takie słowa z bloga nafshi.wordpess.com:



Obowiązek bez miłości czyni nas przykrymi.
Odpowiedzialność bez miłości- bezwzględnymi.
Sprawiedliwość bez miłości – bezdusznymi.
Prawda bez miłości – nazbyt krytycznymi.
Wychowanie bez miłości – sprzecznymi.
Mądrość bez miłości – rozdartymi.
Porządek bez miłości – małostkowymi.
Władza bez miłości – pysznymi.
Posiadanie bez miłości – skąpymi.
Wiara bez miłości – fanatycznymi. 

Zastanawiam się czy podejmując próbę uwolnienia się od miłości, uczuć do Szymka, skłonności ku mężczyznom nie spróbować zwrócić się do Boga, poszukać u NIEGO odpowiedzi, zrozumienia, wytłumaczenia, a może prosić o łaskę, pomoc w mojej sprawie.


Szymek powiedział mi, że razem to przejdziemy - było jak z bajki w tamtej chwili. Ciągle mi pomaga widzę jak bardzo pragnie bym potrafił dostrzec to co mogą dać nam mężczyznom kobiety i to co my możemy dać kobietom.

pojawiła się Ona

miłość dlaczego ona jest taka trudna?


Dziś Szymek powiedział mi, że kręci z jedną dziewczyną, pokazał mi jej zdjęcie, opowiadał trochę o Niej. Mimo, iż mnie to zabolało, nie ukrywam, to napisałem Mu "super!", że się cieszę. Nie dawałem po sobie poznać, że jest mi smutno czy coś, ale ciągle mam to uczucie ciągle czuję coś jakby mnie w środku niszczyło. Ale próbuję sobie to uświadomić, przecież chcę ogromnie by był On szczęśliwy, nie mogę Mu powiedzieć, że jestem zazdrosny czy coś, nie chcę Go tym martwić. Postaram się to zaakceptować, pogodzić się. Ale boję się, że przez to mój kontakt z Nim strasznie się zmieni, nie będzie już długich rozmów, nie będzie tyle czasu na to by spędzić wspólnie czas, choćby się powygłupiać.


Póki co muszę się z tą wiadomością oswoić.


środa, 4 stycznia 2012

co zrobić?

Na samym już początku zadam pytanie "co zrobić, jak postąpić?"


 W przededniu nowego roku przyszła mi nadzieja na to, że może w końcu ten rok będzie lepszy w mojej rodzinie. Późnym popołudniem ojciec będąc w domu trochę na haju, powiedział taki słowa "jestem ciekawy jak ten przyszły rok będzie wyglądał".
A jak ma wyglądać - odparła mama
Myślę o rodzinie - odpowiedział ojciec.
Dalej już nie słuchałem jakoś nie miałem chęci słuchać mamy, która pewnie mówiła o tym, że alkohol wszystko niszczy itd.
Udałem się na domówkę, ale o tym już pisałem, dlatego opuszczam ten okres. Po powrocie do domu wszytko zaczęło wyglądać zupełnie inaczej było tak jakoś inaczej, mniej wewnętrznej agresji, nawet ojciec siedział w domu o dziwo "trzeźwy". Minął pierwszy dzień roku, następnie drugi, już nawet sobie pomyślałem może wydarzenia z Wigilii coś zmieniły, może coś zrozumiał. Gdy 3 dnia wróciłem z zajęć, coś we mnie nakazywało mi wejść prosto do kuchni, pokoju by zobaczyć co w domu. Rozczarowałem się na własne życzenie. Znowu był pijany.

wtorek, 3 stycznia 2012

muzyka

Czym jest muzyka? Dla każdego jest zapewne czymś innym; jedni nie widzą poza nią życia, inny zaś słuchają by zabić nudę, ciszę itp.


Dla mnie muzyka jest nieodłącznym elementem mojego życia, i choć ogromny pociąg do słuchania utworów narodził się gdzieś przed trzema laty, to jest tak silny, że często życie staje się smutne, wręcz ubogie bez niej:D

hasła na ten rok

Rok 2011 przeżyłem w głównej mierze z hasłem:
"Solange du kämpfst, bist du der Sieger" - Augustyn z Hippony 

w tłumaczeniu na język polski:
"Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą" 

Rok 2012 chciałbym wzbogacić o nowe hasło, które na pewno widzicie na początku mojej strony:
"Kindermund tut Wahrheit kund" 

"Prawda przemawia ustami dzieci"

Dlaczego akurat to przysłowie? Dlatego, że chciałbym ten rok przeżyć w zgodzie z sobą, żyć prawdą wobec siebie, ale i wobec bliskich mi osób. Jak dzieci mają odwagę mówić prawdę w niemalże każdej sytuacji, tak ja bym chciał nauczyć się głosić prawdę, pozbyć się strachu.

poniedziałek, 2 stycznia 2012

witam 2012

Cześć wszystkim w 2012 roku:D

Po niemalże dwóch dniach doszedłem do siebie, po zajebistej zabawie sylwestrowej;)

Wieczór spędziłem u mojego przyjaciela wraz z paroma naszymi kolegami i jego bratem. Rozmowy, żarty, śmiech itp. pełen luz:d  impreza ful wypas.

Trochę wypiliśmy heh o północy zaprawiłem szampanem, którego miało nie być, no ale się pojawił. Niestety albo i stety wypiłem go o trochę za dużo, co spowodowało, że pierwszy raz w życiu urwał mi się film. Zdarza się, że wypiję dość dużo, ale jeszcze mi się nie zdarzyło, by całkowicie nie pamiętać pewnych wydarzeń. Ponoć nie było aż tak strasznie heh

Mam nadzieje, że wasz wskok w Nowy Rok był równie udany jak mój, a może i nawet lepszy.