poniedziałek, 27 lutego 2012

Wewnątrz mnie

Zaglądam w głąb siebie
i nie widzę nic,
w głowie rysuję szkic
piękny jak gołębie na niebie.

Myślę -
i pytam.
Pytam –
i myślę.

Nie czuję nic,
nic nie widzę,
ślepy jestem.

Spoglądam w lewą -
widzę drogę.
Spoglądam w prawą -
widzę drogę.
Spoglądam w przód -
widzę góry.
Spoglądam w tył -
widzę las.

Oto drogi się rozchodzą,
lewą czy prawą,
zawsze do celu dochodzą.

Choć tak obce
to tak bliskie,
izdebce.

niedziela, 26 lutego 2012

Herbata z rana

Budzi cię rano,
nie gardzi twym oddechem,
choć jesteś pijany,
czujesz się wyspany.

Łuk jeden
Łyk drugi
twoje oczy wypełnione
twoje ciało pobudzone

I wstajesz i patrzysz
za oknem ulica, ludzie

Idą, pędzą,
dokądś biegną,
niektórzy gonią,
ale za czym!?
no za czym!?

Za chlebem,
za światłem,
za oddechem.

środa, 22 lutego 2012

Alles wird vorübergehen

Tekst piosenki Die toten Hosen -  nic dodać nic ująć (...)
Manchmal läuft es wie im Märchen,
wo's immer gut ausgeht,
wo alles eine Fügung hat
und man von Schicksal spricht.Und weil du gerade glücklich bist,
glaubst du ans Happy End.
Es ist schön, wenn du sagst, dass du mich liebst,
auch wenn ich dabei denk:Alles wird vorübergehen.

Du denkst, dass du ewig lebst,
dass du hier sicher bist,
mit all den vielen netten Freunden,
den lieben Menschen um dich.
Wenn der Boden unter deinen Füßen bricht,
gibt's keinen Haltegriff.
Ob du loslässt oder ob du kämpfst,
es reißt dich einfach mit.

Alles wird vorübergehen.

Die gute und die schwere Zeit -
nichts bleibt jemals stehen.
Eine Hand voll Glück reicht nie für zwei,
man muss nehmen, was man kriegt.

Ich hab keine Angst zu sterben,
solange du bei mir bist,
doch halt dich nicht an meiner Liebe fest


---
Alles ist klar, wie im Text. Alles Irdische ist vergänglich. Wir können nur versuchen das Leben zu vereinfachen. Manchmal klappt es, manchmal platzt es. Man muss Kopf hochhalten und kämpfen um alles, wie im Zitat "Solange du kämpfst, bist du der Sieger".



[youtube http://www.youtube.com/watch?v=OntTGicEV1w]

niedziela, 19 lutego 2012

Ein grauer Tag

Stehst du auf, jemand ruft Guten Morgen!
deine Augen sind so klein,
du rufst Morgen!
nach einer Weile – Du „Mein“

Es sieht so schön aus, wie im Märchen,
alles so sauber und ordentlich.
Zu Mittagessen ein Hähnchen
bist so glücklich (…)

Abends kommt ´ne Bote,
du hörst „ein Unfall“
o Gott! was für ein Unfall!?
deine Wagen so rote.

Im Kopf nur Sirene,
hast schon Migräne,
alles brennt,
dein Körper rennt.

Rufst „Mein Schatz“
wo du bist?
Niemand beantwortet (…)
Rufst „Mein Schatz“
wo du bist?
nix.

Bum! Deine Augen auf (…)
Hörst „mein Schatz“
wo warst du?
wo du?

Juchhu!! rufst du laut.
Nix passiert,
alles kapiert!

So was ein Zufall,
keinen Unfall.
Der graue Tag,
ein schöner Tag.

sobota, 18 lutego 2012

wyobcowany

Od czasu gdy tylko opuściłem rodzinny dom czuję się "wyobcowany", słyszę od znajomych, że to raczej normalne, że też tak mieli, nie ma się czym przejmować. Ale uczucie, że nie ma się właściwie stałego swojego miejsca jest dość nieprzyjemne, będąc na krótko w domu (rodzinnym) czułem się niezbyt dobrze, brakowało mi wszystkiego co wcześniej tam było, a co teraz jest ze mną na stancji. Będąc znów na stancji, brakuje mi tamtych ścian, układów, mebli i wszystkiego co tam w domu jest. Wracając z pracy, czy to z zakupów wracam i pytam siebie dlaczego nie potrafię poczuć się jak u siebie, co bym nie robił, to tak delikatnie by tylko nie naruszyć ciszy, jak gdybym był u kogoś na chwilę i nie chciał hałasować, przeszkadzać, dawać o sobie znać. Uczucie okropne, ale cóż, może z czasem ustąpi.


czwartek, 16 lutego 2012

Odlotowy sen

Odlotowy sen

Malowniczy ciepły wrzesień,
dni się swawolnie przeplatały,
choć piękne jak polska złota jesień,
to w otchłani odpływały.

Dnia jednego, choć pracowitego,
dobiegły mnie słowa przyjaciela mego:
„Pojadę w świat, i nie będę się już niczego bać”

O rany! Ale jak? Co? Gdzie? Kiedy?
Pytań miałem ful cały,
a Jego odpowiedzi mnie oniemiały.

I w pewnym momencie,
padły nazwy, sercu coś bliskie,
i ja na zakręcie,
a decyzje szybkie i śliskie.

Worek mam, coś już przecież znam,
pracę z hukiem zostawiłem!
I w podróż razem podążyłem,
jak tak Kraków kocham.

Już słyszę pociągu szum,
czy to jawa czy sen, strach ogarnia mnie.
Boję się przebudzenia!
Choć wciąż szukam odetchnienia.

Na zegarku jest dwudziesta druga dwadzieścia jeden
o losie, mój Przyjaciel, mój i jego bagaż jedziemy!
Łał już nie staniemy jupi jee!
Tak bardzo się cieszyłem,
choć wiele Wodzie zostawiłem.

Za oknem wszędzie tylko mrok,
czas minął jak jeden krótki krok.
Przyjaciel już spał,
On się nigdy nie bał.

Szukając słów opisania szczęścia,
znalazłem się w Krakowie
i nikt mi nic głupiego nie powie
To jest to – Kraków Szczęścia.

Na dworcu jeszcze półmrok,
przykrywał ponury obraz,
i tak już było nie raz.

Idąc peronami wdychaliśmy woń Krakowa,
przechadzając się między murami,
znaleźliśmy się przed wieloma oknami,
to wszystko jak woń - dla nas czysta Odnowa!

Rynek Krakowski jest tak wielce boski,
nasz narodowy skarb, wszystkiego wart,
Sukiennice niczym spadek tamtych lat
- to nie mój głupi żart!

Wyglądało jak z bajki,
wszystko takie stare,
choć ubrane na nowo,
w pełni kolorowo!

Nasz Rynek Krakowski, ta atmosfera,
nic już więcej nie potrzeba,
to lepsze niż nie jedna „bajera”.

W lewą i w prawą, do przodu i do tyłu,
wiele dróg pośród przybyszów przebyli,
razem wszystkie skazy wypatrzyli,
mimo gęstego pyłu.

W blasku słońca Wawel odkryli,
ponad wzgórzami wzniesiony,
chwilami w pamięci utrwalili.

I choć czas wypędzał z komnat,
w sercu radość! W duszy uśmiech!
cali przesiąknięci promieniami słońca,
ktoś zgubił „ochrońca”.

Wędrując ku sercu Krakowa,
ostatnia runda po ryneczku,
ostatni flesza błysk,
to koniec, to początek - kolejna przygoda!

Ciemna noc nas zastała,
dworzec serdecznie przywitał!
krótka chwila i wyjazd.

Wśród przestrzeni kolorowych,
gdzieś gubił się świat i jego blask.
Znów tylko czarna płachta
dziurami czytałem szyldy.

Energia dosięgła szczytu
po ponad dwóch tysiącach lat!
Nasze ciała zenitu
w blasku słońca nocy.

Idąc wygodnie, czułem się swobodnie
na drodze stanął przede mną
oczarował mnie swym spojrzeniem!

To cudo, jarało nas porządnie
uf, ah, oh, ouu ye!
i dźwięków całe mnóstwo,
samo bóstwo.

Muzyczne receptory pobudzone,
łapią każde dźwięki,
tańczą jak szalone,
wydając piękne jęki!!

I tak swobodnie,
na max wygodnie,
pełen ful wypas,
muzyką otoczony,
bawi się jak szalony!

Nad ranem czas uciekać,
nie można już czekać.
Wsiadamy do pociągu niebyle jakiego,
społeczeństwa krakowskiego.

Na dworcu już czekają,
tłumy się przewracają,
inni odwracają i wysiadają.

Gdy słyszę na peron piąty,
odwracam się raz ostatni (…)
wracamy w nasze kąty.

I tak już całkiem wygodnie,
siedzę w pociągu,
przebudzenia szukam.

To tu już na mnie wszystko czeka,
a piękno i sen chwili od dawna ucieka,
to tylko krótka przygoda,
bezcenny odlot.

Fettdonnerstag

BerlinerFettdonnerstag auch Schmotziger Donnerstag z nim. tłusty czwartek


Ile pączków (Berliner) możecie zjeść? Ja dziś już 3 wtrąbiłem i chcę wiecej:-d w końcu tłusty jest raz w roku i odchudzać się nie muszę xD


A swoją drogą to zjadłbym takiego pączka jednego, samemu ulepionego, upieczonego i polukrowanego <mniam> aż ślinka sama leci na samą myśl!!


Dla jeszcze głodnych widoku pączusia foteczka:-)

sobota, 11 lutego 2012

ostatnie zmiany w moim życiu

Ostatnio nie pisałem wiele o tym co się u mnie dzieje, no może po za tym, że poznałem kogoś, zapewne widać to z wcześniejszych prób pisania wiersza.


Tak poznałem Krzyśka;-) fajny chłopak, nic więcej nie będę pisał, bo bym się powtarzał (...)


Zmieniło się też coś innego, a mianowicie wyprowadziłem się z domu, mieszkam na stancji, a w dodatku pracuję. I to wszystko w przeciągu jakichś dwóch tygodni max.


Stancja nie jest świetna pod względem współlokatorów, no ale cóż, ciężko znaleźć dobrych. Choć niektóre sytuacje są chyba niedopuszczalne dla każdego - tak myślałem, jednak się grubo pomyliłem.


Praca jest fajna, podoba mi się to co robię, mimo iż pochłania multum energii, wysiłek ogromny, to nie narzekam póki co. I oby było tak dalej.


Mój przyjaciel Szymek, też się zmienił, może to przeze mnie. Był okres przed sesją, że udając, że się uczę nie spotykałem się z nim. Gdy była już okazja do tego by się spotkać, odmówiłem, wówczas gdy on chciał się spotkać ja wcześniej się umówiłem już z innymi znajomymi, których właściwie też poznałem całkiem niedawno. Dziś odwiedził mnie Szymek, za n-tym razem jak się umawialiśmy, wizyta była dość sztywna, jakoś nie poznawałem Go..., to nie ten sam człowiek, którego znałem dotychczas, mimo iż próbował być taki jak zawsze to nie szło.
Poniekąd ja też nie zachowywałem się tak jak dotychczas, nie było tyle energii, jakiegoś entuzjazmu, czy TYCH rozmów, o wszystkim i o niczym, co zawsze sprawiało frajdę (...)


Odniosłem wrażenie, że się ostatnio zmieniliśmy i odwróciliśmy od siebie (...)


Trudno mi to mówić, ale to już chyba fakt. Co będzie dalej się okaże, nie ma co snuć planów na przyszłość, skoro ona taka krucha...

piątek, 10 lutego 2012

Er - zabawy językiem niemieckim

Chciałem spróbować zabawić się językiem niemieckim  i powstało coś takiego:D

Komentarze, bądź krytyka, czy wskazówki mile widziane!

Dies ist Er,
groß wie eine Eiche,
mein Reiche.

Hab dich gern,
du bist mein Kern!
Ohne das Treffen,
wäre nix!

Deine Augen sind so klein,
Deine Nase ist so schön,
Deine Lippen sind so süß.

Die Wangen sind immer mehr bunt!
Ich spür´ Wage an Wange
in einer Sekunde.

Mein Herz schläft immer schneller,
mein Gesicht ist immer heller,
o man! der ist besser!

Was du fühlst,
weiß ich nicht mehr;
wie du bist,
weiß ich viel mehr.

wtorek, 7 lutego 2012

wysoki Mann

Dziś poznałem Ciebie,
aż w głowie mi wiruje.
Myśli się plączą
i tak nową sieć już knuje.

Mam dwa kruche końce (…)
poplątane myśli, niczym łamańce językowe.
Kto mi jasno, ale ładnie powie,
Kto mi duszę oświeci,
czego chcę z tej ogromnej sieci?

I mówię i słucham (…)
i mówisz i słuchasz (…)
i myślami wybucham!

Ty (…)
z metra osiemdziesiąt pięć cięty!
lekki jak paluszek!
delikatny jak maluszek!

Jesteś rodzynkiem w mym świecie,
z delikatnymi perełkami jak małe dziecię,
kolorowymi ustami jakby były tylko moje,
ładnym noskiem tylko dla nas dwoje.

Policzki twe to istna kolorów mieszanina,
barw tam nieziemska paleta,
tu czerwony, tam brązowy,
a w środku mój różowy.

Wszystko działa na mnie niczym mocna teina,
z rąk pięknego białego kelnera.
Ogarnia mnie silny dreszcz,
niczym groźba nieznanego oficera.

Twe gorące rysy są urocze,
podkreślają każdy uśmiech,
spędzając każdy chłód,
twarz zamieniając w słodki miód.

Chcę móc go czuć,
by rozkoszować się miodową słodkością,
zamykając oczy,
połykać twe gorące usta,
to tylko me gusta.

poniedziałek, 6 lutego 2012

niebieski raj

Dziś powstał niebieski raj!!
Dla odważnych i nieśmiałków
- obronny to już kraj.

O zgrozo, co za nowy twór!
ze strachem czytałem:
„dla naszej tożsamości otwór”
i się bałem(…)

O to cud, pomyślałem sobie.
Będąc ciekawym tego świata
stworzyłem profil nowego skrzata(…)
Było to 18 października
- gdy jeszcze nie wiedziałem o tobie

W i we …
poniedziałki bacznie słuchałem,
wtorki z zainteresowaniem podziwiałem,
środy sam się obrażałem.
Czwartek to dla mnie nadzieja.
piątki i soboty ostro świętowałem (…)
Niedziela czas wielkiego odpoczynku,
przy moim ukochanym ciepłym kominku.

Tak mijały błogie tygodnie,
(…) cicho, smutno sam siedziałem,
choć w fotelu mi wygodnie,
to, tak już nie wytrzymałem (…)

Wstałem,
odwagi nabrałem,
każdy mór pokonałem
- tak też myślałem.

Z czasem się pytałem:
„Boże gdzie ja mam głowę”
szybko się wdałem
w tę rozmowę

Odpowiedzi nie dostałem,
choć tygodniami już czekałem,
tak bardzo się obawiałem.

Tego dnia coś we mnie pękło,
uciekłem w nieznane.
Mimo, że serce nie wymiękło
- ono kochane!

Kilka dni nawet wytrzymałem
ale sercem to kochałem (…)
Myślami chętnie powracałem.
Stop! - powiedziałem.
Wracam!!

Gdy po przerwie wróciłem,
wszystko czar swój straciło (…)
chyba się pomyliłem,
w sercu się bluźniło (…)

Dnia już kolejnego,
patrząc niepewnie,
poznałem kogoś nowego (…)
a to dzięki siema, elo!
- to mój nowy jest kumpello!!

Puenta jest taka:
Bez naszego kumpello,
nie byłoby żadnego Hello!

czasem przychodzi taki moment

Nic dodać nic ująć (...)

Czasem przychodzi taki moment

dziś, nie takie samo jak wczoraj

Dziś rodzisz się by żyć,
swym początkiem radujesz.
Dajesz nadzieję by dla ciebie być
i w ogóle się nie krępujesz.

Dziś, czy to jutro
zawsze nosisz kocie futro,
a mama i tak woła synek,
choć z Ciebie chwilami niezły „młynek”!

Dziś już dojrzały rodzynek!
a dla mamy wciąż dziecko,
potrzebujące ciepłe łóżeczko (...)

Jutro z Ciebie kawaler wyrośnie,
dla ojca żadna to nowina.
Gdy jeszcze matka mówi botwina
on ręką rwie cię bezlitośnie.

Tu ten, tu tego
Synu gdzie masz swoje ego!?

Mamo.
nie zając nie ucieknie!
Tato.
w ogóle nie przytaknie.

Piąta, szósta, siódma,
to mój czas,
to moja wydma,
dziś wyjadę wczas.

Dzień, tydzień, miesiąc, rok
tak mijały lata,
dziadki nie słyszały tata (...)
czy to urok, czy wyrok?

Praca, kolejne randki,
nagle telefon dzwoni (...)
nie widzę już broni.

Odbieram (...)
A tu mama się kłania (...)
W ogóle do niej nie docieram (...)
Bo to koniec dociekania.

Znów ktoś dzwoni (uh...)
to pewnie oni (...)
Odrzuć wziąłem,
i wybrnąłem.

Rano wstałem.
To dziś!
powiem kim jest miś,
tak też pomyślałem.

Jadę, choć nie wiem czemu.
Ktoś mi szepcze do ucha,
Powiedz czemu (...)
póki jeszcze nic nie wybucha.

I łzy się ciurkiem leją,
mama, ojciec płacze (...)
serca im twardnieją,
tego już im nie wybaczę!

Odejdź, wyjdź głos krzyczy (...)
stare drzwi ktoś otwiera,
mój anioł stróż zaraz zabzyczy,
wtem głos zamiera (cisza ....)

Ja wychodzę…
idę po nie równej drodze,
I głos słyszę w tej powodzi:
"to nam nie zaszkodzi"

Synu!!
Matka i ja płaczę,
wróć że na chatę.

Mój kochany,
Mój drogi,
Zostawię wszystkie ostrogi (...)

Synu zakochany geju,
nic już nie przeszkodzi w tym turnieju.

niedziela, 5 lutego 2012

o piątku

 Piątek

W piątek dzień się zaczyna
dla dużego i małego
coś zupełnie niewinnego,
szał się zaraz rozpoczyna.

 Każdy biega jak szalony
zrzędzi, szuka, krzyczy,
bo nie widzi swojej pryczy,
czyż on ślepy czy szalony?

Nagle stuk! puk!
o już, o teraz!
wieczór jak cholera!
tak już nieraz.

Laski, piwo
i szampana łyk,
o ten kolejny bzyk,
to moje dzisiejsze paliwo.

Mija trzecia, czwarta, piąta,
zaraz wszystko ktoś posprząta,
Stop! Ktoś tu się jeszcze krząta!
Gdzie? Tu? To tylko zegara wybiła piąta.

Tak się zaprawia czas,
nie złapie go każdy z nas.
On szybki by opuścić nas!

 

sobota, 4 lutego 2012

...wczoraj, a dzisiaj...

Ostatnio rozmawiałem z Leną o ostatnich naszych kłótniach, sprzeczkach i nieporozumieniach, które nie przyjaźnie wpływały na nasze stosunki koleżeńskie. Teraz już rozumiem to dlaczego była podminowana, zła, i wszystko ją drażniło. Opowiedziała mi to co ją gryzie, trapi, a właściwie z problemem jakim się boryka... nie będę tu o nim pisał, bo było by to niezbyt fair...


Po tej rozmowie dostrzegłem kilka kolejnych cech jakie nas łączą, to było z jednej strony miłe, ale z drugiej nie koniecznie.


Dziś jest sobota wieczór, późne popołudnie spędziłem bardzo miło, przyjemnie, z nowo poznanym kolegą. Bardzo fajny chłopak, świetnie mi się z nim rozmawiało, podobało mi się jego towarzystwo (on), sposób jak mówi, uśmiecha, patrzy. Czasem delikatna nutka nieśmiałości. To wszystko było cudowne. Zastanawiam się tylko czy, aby dobrze zrobiłem. Bo przecież Lena, Mati, teraz Krzysiek. Jest dwa do jednego, ale co wygra nie mam pojęcia.. a chciałbym wiedzieć, bo było by łatwiej podejmować decyzje.


Dziś postanowiłem, że przestanę być taki unikliwy w stosunku do Szymka, za bardzo mi na Nim zależy, nie chcę stracić Przyjaciela, którego nie zastąpi mi nikt inny. Ale i nie mogę ranić Go, za swoje błędnie ulokowane uczucia. Przecież uczucia nie mogą zniszczyć mojej przyjaźni! Tak nie mogą, nie mogę na to pozwolić. Trzymajcie kciuki by udało mi się odbudować zerwane więzi. Nie widziałem Go już z miesiąc i tak bardzo tęsknię, za naszymi błahymi rozmowami, uśmiechami, i wszelkimi wygłupami.

piątek, 3 lutego 2012

wierszem, czy tekstem

 Zima



Aż mróz już skwierczy pod nogami
i wszędzie zimno bucha,
drzewa szaleją koronami
panuje zawierucha.

Śnieg wokół sypie i sypie
gdzie nie spojrzę tam już biało
tu i tam na sypie, …pie, …pie
nawet mi echem zabrzmiało

Moje ciało, nie?

Pan się za mną ogląda
słyszał co się rozsypało
to ukradkiem spogląda
a mnie i tak tam zawiało.

głęboko ginie…


------------------------

Napisałem coś co jest niczym, a zarazem czymś, bo ma coś czego nie mają słowa obok.

czwartek, 2 lutego 2012

Oute dich

Kampania propagująca wyoutowanie się, niem. Oute dich!

I filmik promujący:

[youtube http://www.youtube.com/watch?v=UCtSDOSQufw]

A jednak możliwe:D

Publikuję bo spodobał mi się pomysł z jajkiem, choć przyznam, że trochę na początku i teraz chyba też tak jakoś nie dociera w 100% do mnie to "jajko"..

środa, 1 lutego 2012

sesja, sesja i po sesji

Dziś odbył się mój pierwszy i ostatni egzamin tej sesji. Zaliczony choć ciężko było, a na dodatek stres, który mnie o mało co nie dobił dał się odczuć w ocenie, cóż widocznie tak miało być.. Ważne, że egzamin w kieszeni.


Swoją drogą to mój pierwszy egzamin ustny z taką dawką stresu:D w dodatku połączenie z historią to już jakaś masakra, chyba co:D


Jupi jeee!!


Ktoś mi dziś powiedział: Lass dir Korken knallen! - Ciekawe czy miał rację?