wtorek, 26 listopada 2013

na ławie oskarżonych

To już nie jest bajka i nie jest sen. To się stało na prawdę.

W moim nowym lokum stałem się obiektem wylewania złości sąsiadów.

Początkowo problemem był mój rower. Wszystko było źle, czy to stał tu czy tam. Problem z dorobieniem klucza, bo jak to, gdzie, etc. Zupełnie jak szukanie igły w stogu siana. Sąsiadka z mordą wyskoczyła, że ją nie obchodzi gdzie on będzie stał. A klucz dorób sobie sam - ale skąd się grzecznie pytam...
Ostatecznie znalazł się klucz, mam gdzie chomikować rower. 

Po ponad miesiącu mieszkania dowiedziałem się, że sąsiadka z dołu, z góry, i sąsiedzi z boku złożyli pismo do spółdzielni o hałasy, szuranie meblami, głośno lecąca woda, śmiech, krzyk, pisk. 

Zdarzyło się z kilka razy, że faktycznie spędzaliśmy wieczór w kuchni gdzie toczyły się rozmowy, czasem śmiech. Szurnięcie meblem, jasne inaczej nie sposób wstać z krzesła... No wiadomo nikt nie robi tego na umór. Gdy wracam z pracy późną porą to też muszę pościelić łóżko, często gęsto wtedy słyszę jak ktoś z dołu uderza w mój sufit. Patologia. 
Pewnego razu, pukanie do drzwi o północy, wychodzę, słucham:
Co tu się dzieje całymi dniami, szuranie meblami, chodzicie głośno, etc. Kobieta się darła wręcz. Zwróciłem jej uwagę, upomniałem, że głuchy nie jestem i słyszę co mówi, a ta się darła coraz to głośniej, ostatecznie oznajmiłem jej, że takim tonem nie będziemy rozmawiać i zamknąłem drzwi. 
Na piśmie podano 6 dat w jakich to niby było zakłócanie porządku, etc. 


Dziś na przesłuchaniu była koleżanka, jako druga i ja jako trzeci. Pierwsza się przyznała do zarzucanego jej czynu, a druga by być na tym samym wózku, podążyła tak samo. Chore. Ja twardo stanąłem przy tym, że nie zgadzam się z postawionym zarzutem. No jak mogę się zgodzić, skoro nigdzie nie ma zapisane, że nie można rozścielić łóżka, nie jest zabronione śmiać się, czy nawet krzyknąć we "własnym domu".
Sprawa wyląduje w sądzie, a na moje konto wpłynie wyrok. Porażka. 

Co gorsza oni są bezkarni, ostatnio ktoś odkręcił mi koło w rowerze, straciłem hamulce koło o mało co nie wypadło, a ja nie byłbym mógł się znaleźć pod kołami jakiegoś pojazdu. To przecież jest nie istotne, bo w rowerowni nie ma monitoringu, bo na korytarzu brak kamer. Jak udowodnić... nie realne. Tak właśnie można wrobić człowieka w coś, albo go nękać, a nikt nie reaguje, bo nie ma pan dowodu...


Już ręce mi odpadają, brakuje sił na to wszystko. 

Jak to władza powiedziała grozi kara pieniężna, pouczenie, albo coś jeszcze o ile się nie mylę. Kurde nie stać mnie na wyrzucanie kasy w błoto. Toć to jest chora sytuacja. 

Żadnych zgłoszeń na policję, żadnych patroli, nic jedno pismo, jak zmowa ludzi i jesteś udupiony. Witamy w Państwie Polskim oto jego PRAWO.

niedziela, 24 listopada 2013

biała marka

Ostatnio rozmawiałem w gronie znajomych i tak jednym z tematów było, to na co zwracają uwagę faceci patrząc na kobiety i odwrotnie.
Kumpel: no na pośladki
Ja: Myślę, że również :D - konspira, hm...
Koleżanka 1: No ja to na uda!
Koleżanka 2: Nogi
Koleżanka 3: Ogólnie
No i tak by wymieniać, aż by wymienił wszystko. Gdzieś między wierszami pojawiło się pytanie o bieliznę, koleżanka mówi uwielbiam biel, białe skarpetki, czarnych nie trawię. Dla podbicia tematu, inna koleżanka pyta, nawet w garniturze? <zdziwiona> Eeeeh.... nie wiem :-) padła odpowiedź.
Sam wtrąciłem się i potwierdziłem, że biała bielizna jest wyjątkowa. Ja ją uwielbiam, samo to, że to biel to już "nogi się uginają" <śmiech> to tak w przenośni ;-)
Spoglądając na zawartość szuflady to bez wątpienia mogę powiedzieć, że biel to tam króluje. Facet w białym jest po prostu olśniewający <mmmua>

Często gęsto w tym wszystkim jest jeszcze inny element, którego nie sposób pominąć, marka - tak, tak, wiele z tych białych dodatków winno być pod znakiem znanej firmy, czy to Puma, Nike, Adidas, Armani, CK, Cropp, etc., wówczas oko jest jeszcze bardziej zachwycone.
Niestety prawda jest okrutna, tak na prawdę to czy to z czy bez znaczka to wszystko jest takie samo, ale! Znaczek powoduje, że nasze podejście jest inne, założenie jest inne, i w przekonaniu o jakości i wszystkich tych duperelach, ulegamy - zamawiając tylko to co markowe.
Nie oszukujmy się, dziś to czy coś jest markowe czy nie nie ma większego znaczenia, a zwłaszcza jeśli chodzi o bieliznę.
Często gęsto ulegamy i omotani wizją jakości, cudownego zapachu, zajebistej reklamy z tv sięgamy na półkę CK albo Nike, etc.


Co jakoś rzuca się w oczy wielu facetów, rzecz jasna w środowisku gejowskim, identyfikuje się w dużym stopniu z marką Calvina Kleina. Ciekawe, czy to już znak rozpoznawczy, czy tylko przypadek?

sobota, 23 listopada 2013

nie dla psa kiełbasa

Tak wędrując gdzieś po profilach, napotkałem taki oto opis: "Nie dla psa, kiełbasa" - what the fuck!? 

Wygórowane wymagania, wygórowane mniemanie o sobie. To dziś standard w tym świecie, jakoś ciężko spotkać kogoś, kto by widział też swoje wady, nawet w wymianie wiadomości na czacie. Czemu tak się dzieje, że reklama musi być przekolorowana i odstraszająca?

Ostatnio napisałem z ludźmi, jeden wniosek mi się nasuwa, brak szacunku dla kogoś, a jeszcze bardziej dla siebie. Wszystko toczy się wokół seksu.


Niby nie szukam na seks, ale szukam - taki wniosek z pewnych rozmów. Często gęsto Ci co mają to szczęście być mega przystojnymi, mają też tą tendencję do wygórowanych oczekiwań co do chłopaków, z jakimi wchodzą w relacje, czy to bliższe czy tylko rozmowa.

środa, 20 listopada 2013

Patrz, pratrz to gej!

Kilka wybranych sytuacji z życia, w których stykał się z prostackim podejściem do mężczyzn. Albo dosadniej to ujmując słyszał wytykanie homoseksualnością.

Wielokrotnie w przerwach między zajęciami siedzi sobie z grupą znajomych na ławeczkach, czy to na szerokim holu, czy na korytarzach, gdzie w piętnastominutówkach przewijają się duże grupy ludzi. Zawsze rozmowy toczą się na jakiś temat, który de facto dotyczy sytuacji na uczelni, czy to zajęciach.
Odkąd tylko pamięta to znajomi z roku, zawsze dziwnie podchodzili do tematu I ♥ boys - wielka wrzawa, różnorodność zdań. Jedni nie mają nic przeciwko, inni twierdzą o zaburzeniach w psychice, dewiacji, chorobie, a jeszcze inni o normalności, bo im to nie wadzi, jak to mówią "grzeje i ziębi". W tejże grupie są też takie osoby, które chętnie wysnuwają wnioski, oceniają: O patrz: gej idzie <śmiech><śmiech><śmiech> zobacz jak on idzie, jak się porusza. Odpowiadał nie interesuje mnie to, jego sprawa. Ale on ma opięte spodnie - odrzekła. Wielokrotnie słyszy zarzucanie przechodnim, to że są homo.

Na zewnątrz zwykle śmieje się z nich, bo to pokazuje ich prostacki styl. A w duchu zastanawia się, a może mają rację? Ale jak to pomyślał, przecież w tym świecie wiele osób się zna, wielu się widuje, a tu nic.
Może teraz taka moda, że facet zaczyna o siebie dbać, upiększać się, by zwrócić uwagę Pań? Kto to wie.
On sam zauważa, że faktycznie coś musi być na rzeczy, bo coraz to więcej facetów ma skłonność do upiększania swojego wizerunku. Jemu też to się podoba, sam częściej sięga po coś co jeszcze kiedyś nie było w jego typie.

Tak się zastanawia od czasu do czasu, czy to nie zatraca tej, jakże w tym świecie pożądanej męskości? Przecież, dziś wiele osób właśnie tych mięśni, tej reprezentacyjnej siły, tego poważnego głosu i spojrzenia szuka.

Co zatem zrobić by zachować równowagę, nie stracić na męskości, ale i zyskać na urodzie? Czy pozna lekarstwo na szczęście? Czy znajdzie się taki co będzie go kochał w zdrowiu, chorobie, szczęściu i nieszczęściu a nawet średniej urodzie? To właśnie jest pytanie.

Ale wraca do sprawy, uczelnia to tylko taki najdobitniejszy przykład, kolejnym jest praca. Koleżanki pytały go, widziałeś jak on cię podrywał? Kto pytał zdziwiony - no ten gość przed chwilą. Nie, nie zauważyłem. A może On się do Ciebie ślinił? - Eeh? stęknął.
Wielokrotnie słyszy, że koleżanki z tyłu szepczą o tym, iż to on może być obiektem westchnień co niektórych przybyszów. Może, kto to wie.


Ogólna tendencja jest taka, że wiele ludzi postrzega lepsze się prowadzenie facetów jako objaw a może przejaw homoseksualizmu. Co uważa za durnotę XXI wieku. Inaczej już się sprawa miewa gdy owe kobiety, bo to w 99% one snują te przypuszczenia, wiedzą, że osobnik jest zajęty, a nawet żonaty.

sobota, 16 listopada 2013

osiwieję

Po tygodniu ciężkich zmagań ze współlokatorami, właścicielem, sąsiadami, i profesórą na uczelni efekt jest taki, że moja głowa pokrywa się siwymi włosami. 

Co za pech mnie spotkał z tą stancją, jak nie problemy wodno-/gazowo-instalacyjno-kanalizacyjne, to teraz sąsiedzi, co rozmowę i słuchanie muzyki na 28-30 (opcja w komputerze) uważają za imprezę, co gorsza posłanie łóżka to już jest chyba ostra "biba". 
Właściciel w kulki sobie leci, raz coś mówi tak innym razem tak - gdzie tu dorosłość. Jak ja nie cierpię ludzi niepoważnych. Toć to jest tak mega wkurzające, że masakra.

Dodam, iż z tego wszystkiego wyszło, że sąsiadka złożyła pisemne "coś" na policję, a Ci z kolei mają to kierować do sądu (tak jest w 99% przypadków). Także nie wiem jak to będzie.

Jedno jest pewne ja chcę zmienić stancję - najlepiej już teraz... - hehe ale mam marzenie ;-)

Na uczelni też się robi gorąco, zadań coraz to więcej do wykonania, dużo obowiązków i mało czasu. 

Muszę odwiedzić Mamusię, ale kiedy jak mój grafik tak napięty, że nie ma w nim czasu nawet na spanie.

Czy Wy również macie takie problemy ze stancjami? Czy to tylko u mnie jest tak, że ci właściciele to dziwaki?

Wczoraj oglądałem stancję, dwie - z czego jedna jestem 2gi w kolejce, druga to mieszkanie bardzo małe, a kwota wogóle nie odpowiadała standardom jakie to mieszkanie posiadało. Łóżko składało się z chyba 10 części zagłówków - przecież takie coś to się w nocy rozleci jak się człowiek przekręci z boku na bok. By wejść do kuchni, trzeba przewędrować przez pokój dwuosobowy. 

- już sam nie wiem, może to ja za dużo wymagam.

środa, 13 listopada 2013

ze wsi to wieśniak czy ze wsi to jak z miasta?

O losie,
jeśli pamięć nie myli,
dziś to dziś,
dziś to XXI wiek.

Mimo tego, iż normalnie żyjemy w świecie komputeryzacji, szeroko pojętej technologi i rozwoju to jednak jesteśmy zacofani. 
Od pewnego czasu obserwuję, swoje nowe koleżanki, dziewczyny pochodzą głównie z terenów wiejskich. Zarówno słownictwo jak i zachowanie proste ale zarazem wyjątkowe. 
Wstyd, ale co to? 
Pycha? nie znam. 
Konkurencja? Ale o co chodzi?
Wyścig szczurów - nie to nie dla mnie.
Kłamstwo? Drobne? Duże? hm...
Udawanie? Nieee! Nieee?
Dziewczyny są wyjątkowe, czasem przypominają mi typowe dla wsi zachowania ludzkie, czasem język nawiązuje do pochodzenia, czasem to te określenie słoika - jako studenta.

Czy ktoś z was tu czytających wyobraża sobie studiowanie bez posiadania laptopa/komputera, a może już nawet tableta/smartfona czy innego gadżetu? 
Ja, osobiście sobie tego nie potrafię wyobrazić. Przecież jak to możliwe, a no jednak, jest to możliwe. Koleżanki takich cudów technologicznych nie posiadają. Książki, notatki, zwykły telefon komórkowy i "własne cztery kąty" - czy to by komuś z Was dziś wystarczyło?

Sam pochodzę ze wsi, sam czasem mam typowe zachowania, rozumiem je, rozumiem więcej, ale nie rozumiem, jak można nie rozumieć drugiego człowieka, jak można go potępiać, dyskryminować i już od początku nie lubić, skoro się go nie poznało. 
Tym wstępem chciałbym nawiązać do święta Niepodległości, 11.11.2013. - Czy "dumność" powinna towarzyszyć nam tego dnia, że jesteśmy wolni, niepodlegli, mamy swoje państwo, mamy wszystko swoje, narodowe? Jak w tym wszystkim zrozumieć przejawy agresji, chuligańskich wybryków, jak tego nie potępiać? 
Co ma piernik do wiatraka - się pytam? 
Tak samo nie potrafię za cholerę zrozumieć co wspólnego ma homoseksualizm z obchodami Święta Niepodległości? 
Czy Ci ludzi już do reszty powariowali? Może komuś klepki poukładać w głowie? 

Czasem brakuje mi tej mocy sprawczej co to bym mógł zmusić człowieka do poznania innego wariantu, tak by ten przymus otworzył mu oczy, że nie wszystko to czego nie zna, jest z góry złe. Poznaj dopiero potem możesz oceniać.

Z tym ocenianiem to się ostatnio dość dobrze przejechałem. W tym roku to już kolejny raz zmieniłem pozycję mieszkalną w swojej karierze. Człowieka poznałem podczas oglądania mieszkania, wydawał się spoko, wporządku, polubiłem go, kurcze fajny chłopak, nie pajacuje, rozsądny, rzetelny i prawdziwy. Ale mu nasłodziłem. Uhachany, uradowany wprowadziłem się na stancję, i z dnia na dzień moje problemy rosły, za każdym dniem poznawałem nowe okoliczności wynajmowanego lokalu - tak to nazwijmy. To zmiana warunków opłat czynszowych, wypowiedzenia umowy, ingerencja w ludzi, mieszanie między współlokatorami. No po co to wszystko???
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że oceniłem go zbyt pochopnie. Wydawał się taki oh i ah, a dziś pluję sobie w brodę, że tak podszedłem do sprawy i nie byłem bardziej podejrzliwy i nieufny. Koniec końców się okazuje, że już kolejny miesiąć mieszkam na niczym, jak nie woda to prąd a teraz jeszcze ciągnący się od początku problem pralki, której nie było, jak się zjawiła to nie działa. 
Człowiek bierze masę kasy od lokatorów a nie potrafi zapewnić standardów niezbędnych bytności tu.

Życie to tak jak tytuł jednego z filmów z wątkiem homo - Pod prąd.
 

piątek, 8 listopada 2013

webmastera

Takie małe ogłoszenie.

Poszukuję kogoś kto się zna na tworzeniu stron internetowych, cms, etc. Więcej informacji na priv (zakładka kontakt).

piątek, 1 listopada 2013

Ludzie ludziom zgotowali ten los

W murach z betonu,
grubo po północy,
2 godziny
17 minut

I ja, 
siedzę prze monitorem
siedzę i myślę,
to dziś ja,
to dziś ty,
to dziś my,
wszyscy
każdy z nas,
choć na chwilę
mimowolnie albo
i przymuszony
myśli
wraca do?
do wspomnień.

Ten dzień,
gdy myśli, wspomnienia - pamięć 
wszystko to wraca jak bumerang

I myślę,
czy warto było,
czy łóżko ciepłe,
czy serce stukało,
czy to uczucie,
czy to przywiązanie,
czy to nic?

Co to było,
Co to jest,
Co to trwać będzie?

No co?

Ludzie,
ludzie ludziom,
właśnie oni,
oni zgotowali ten,
ten niewdzięczny los.

Co? 

Tak los.

Żyjemy,
Walczymy,
Wreszcie coś się udaje.
Cieszysz się z życia,
jesteś w siódmym niebie.

Bah! Czar prysnął.
Nie masz powrotu,
bo to co powrotem było,
dziś, teraz, już się skończyło.

Pozostawiasz w psychice pytanie, 
dlaczego?

A no dlatego, żeby odpowiedzi nie było.

Tak dużo słów, tak mało tekstu, zatracam się w myślach, niczym posmutniały ptak, szukam odpowiedzi, dlaczego ja? Dlaczego właśnie ta, dlaczego dwuznaczność. Dlaczego czuję i nic nie czuję? Dlaczego wspinam się po górach, dlaczego nie ma z górki, ile? No ile jeszcze metrów pod górę? 

I choć Go pragnę,
to tego nie pojmuję
czy jego sercem zawładnę?
Czy życie tylko rujnuję

I słyszę i czuję
lecz nie żyję
nie 

W tłumie myśli
się plątam
Drogi swej szukam
Drogą swą chcę podążać
Tą drogą, to tą drogą 
gdzie uczucie i serce
nie opuści rozumu,
ale zbuduje  (...)
fortecę.

Ona będzie władcą, ona będzie azylem, ona będzie moja, twoja, nasza. Ouuuu jeeeee!!!

---
Gdy nadchodzi dzień 1.11. wspomnienia, przemyślenia to wszystko towarzyszy nam. To wszystko tworzy to coś co sprawia, że rozmyślmy. Każdy z nas ma uczucia, każdy z nas ma serce, to włanie ono daj nam bodziec by działać by się poddać by coś zrobić. 
Gdy rok w rok widziałem tłumy ludzi, często gęsto widziałem rodziny, spotkania pokoleń, to było takie nadzwyczajne, to było takie piękne. Łączenie pokoleń, więzi, nas samych - coś co dziś nie jest normą staje się choć wymuszone przez komercję pięknem.

W zakładzie odwiedzili nas "Halloween´owcy szukali słodyczy. Coś co by tradycję podtrzymało i zatarło.

Na normalne myślenie nie mam siły.

Dobrej nocy,
udanego pierwszego lisotopada,
autor

"Ludzie ludziom zgotowali ten los" - Zofja Nałkowska "Medaliony"