wtorek, 27 sierpnia 2013
cenzura - milczenie jest złotem ???
kłykciny - spier*** mi stąd!
Tak ja nie mogę spokojnie żyć. Liczę, że to wszystko zacznie niknąć, zacząłem ze sportem, by może poprawić kondycję - co się okazało? Po tygodniu moja jedna stopa odmówiła posłuszeństwa. Nie mogę biegać, taki ból, że szok. Ledwo co chodzić mogę, dzięki Bogu mam maść która bardzo pomaga, przy jakiejkolwiek czynności ruchowej stosuję ją i jakoś idę. Z dnia na dzień jest lepiej, ale o bieganiu mogę przez ten tydzień zapomnieć. Został mi tylko rower, tu o dziwo nie czuję bólu.
piątek, 23 sierpnia 2013
I am Homo? Quiz
czwartek, 22 sierpnia 2013
coming out, czy życie w szafie
Witamy w Polsce!
poniedziałek, 19 sierpnia 2013
Sport to "zdrowie"
czwartek, 15 sierpnia 2013
czas się przyznać - tęskno mi
Chcę poruszyć dwie sprawy pierwsza to ta z tytułu tego postu.
Nikt mnie tu nie krzywdzi, nie dzieje mi się krzywda, ale chyba powoli osiągam szczyt wytrzymałości, czasem mam już dość bycia poza domem - tęsknię za osobami do których się tak bardzo przyzwyczaiłem nie ważne czy to tymi z pracy czy tymi z którymi byłem w kontakcie od dawien dawna.
Brakuje mi tu przyjaciół, kogoś z kim mógłbym się spotkać, wyjść czy to na piwo, czy to by tylko się przejść czy cokolwiek innego.
Brak pracy - problem z jej znalezieniem polega na tym, że nie jestem tu ani zameldowany, ani nie mam innych dokumentów sprawia, że jest ciężko.
Kolega co prawda zaproponował mi, że mógłbym się tu zameldować, ale nie mam pewności czy wytrzymam z nim. Jest miły, okej, ale denerwujący, czasem zachowuje się nad opiekuńczo co mnie irytuje. Nigdy nie znałem tego, że ktoś się w jakiś sposób - no może inaczej - w sposób widoczny o mnie martwi czy myśli. Jego pytania o moje samopoczucie i to czy się nie nudzę - irytujące, ja w życiu tego nie doświadczyłem i nie ukrywam nie umiem się z tym obejść.
Od kilku dni znajomi mi piszą, żebym się nie poddawał i na upartego szukał tu jakiejś pracy. Co mnie bardzo mile zaskoczyło to odzywają się również osoby, z którymi kontakt w jakimś tam momencie się urwał czy osłabł.
Po jednej z takich rozmów poczułem się jakby ktoś stał koło mnie i był podporą gdy będę potrzebował pomocy.
Jest jeszcze jedna rzecz, która mnie lekko niepokoi, a może popycha w zamyślenie...
Otóż od kilku dni miewam sny, śnią mi się miliony rzeczy i gdy się budzę wiem, że było tego mnóstwo. W ciągu dnia przydarzają mi się sytuacje w których przypominam sobie o czymś co mi się śniło. Po prostu ten sen to akurat wskazówka na coś.
Któregoś dnia śniło mi się że rozmawiałem z kimś mi bardzo bliskim - bardzo rzadko widzę twarz więc często tylko przypuszczam o kim śniłem. Tym razem czułem, że to ktoś bliski, nie wiedziałem kto, ale rozmawialiśmy czułem, że ta osoba ma problemy, coś jest nie tak, ktoś cierpi.
Wszystko wskazywało, że miałem na myśli swojego przyjaciela, lecz się myliłem. Napisałem do Przyjaciela rozmawiałem z Nim, nic się nie wydarzyło, sumienie lekko zaspokojone. Jakiś czas później dowiedziałem się o wypadku kolegi - dzięki Bogu nic mu się nie stało - w tym momencie uświadomiłem sobie, że ten sen to była ta rozmowa. To ta trudna i mało przyjemna wiadomość.
Kolejny sen to już totalny "odjazd". Śniła mi się taka sytuacja, jestem u kolegi, raczej takiego lekkiego szaleńca, co to po nim mogę spodziewać się wszystkiego. Mieliśmy gdzieś jechać, ale On musiał się wykąpać. Idę się wykąpać - powiedział. Choć ze mną umyjesz mi głowę - padło rozkazująco. No coś Ty - odparłem. I tak się sprzeczaliśmy o to przez chwilę, jak zawsze się sprzeczamy gdy chce bym coś zrobił co nie jest koniecznie w moim typie, lub gdy nie chcę czegoś robić, itp. Kolejna scena to gdy stałem nad wanną i myłem mu głowę wyglądało to trochę jak scena z filmu porno... i właściwie z czasem się to tak przekształciło. Doszło do czegoś więcej.
Nie ma to odzwierciedlenia zupełnego w rzeczywistości, ale pewne odniesienia - dziś pisałem ze znajomymi i pisałem z pewną osobą, która choć słownie, choć tylko małymi gestami chciała złagodzić moją tęsknotę. - Może to co piszę wydawać się irrealne - chore, ale prawdą jest, że czasem słowa osób na których nam zależy - bliscy - potrafią wpłynąć na nas odmiennie, a i odbudować nasze samopoczucie.
--
Tak czy owak to mogę im podziękować, bo dzięki temu otwierają się oczy.
poniedziałek, 12 sierpnia 2013
nieświadomi z hpv
Ostatnimi czasy założyłem sobie konto na jednym z serwisów (nie będę podawał gdzie - będzie bez reklamy :D ) nazwijmy go XxX.
Jako że nowy byłem jakaś liczba nowych odwiedzających się pojawiła, wpadłem i się tak rozglądam co kto tu tam robi/ł. Przeglądając jakąś liczbę profili zacząłem się zastanawiać ilu z nich jest świadomym tego co nosi w swoich "boxach".
Jako, że ciągnie mnie do tego by czasem pomyśleć o innych, wpadłem na pomysł by zajrzeć do "heteryków" - oj nie nie nie! to nie 90%* gejów jest nosicielami chorób wenerycznych, spoglądając na deklarowanych hetero, tam również duży odsetek jest zarażony...
Rzecz się ma następująco - seks lubi każdy - no chyba nie ma takiej/takiego co to by nie lubił - no wyjątki się zdarzają - ale nie wnikam w przyczyny, bo te mogą być na prawdę różne...
Problem chyba w tym, że jakoś nie zdajemy sobie sprawy, jakie konsekwencje może mieć taki niewinny skok w bok, seks, czy zabawa - zwał jak zwał - chodzi w każdym przypadku o to samo.
Jak to już chyba wspominałem, kolega kiedyś to ujął w mniej więcej taki sposób kto już tego raz spróbował nie oprze się żadnej następnej sytuacji - po prostu tego się chce... Faktycznie, dzięki temu, że "cyfryzacja" się polepsza, mamy lepszy dostęp do treści i możliwości komunikacji - co za tym idzie, w tym przypadku "randkowanie" nie jest czymś ciężko osiągalnym, kto chce ten znajdzie, w myśl "Kto szuka ten znajduje" czy też kto "Kto pyta, nie błądzi".
Ale wracając do hopfków** wydaje mi się, że ludzie nie są świadomi tego co tak na prawdę mają. Dziwię się, że nikt nie pyta, nikt tego jakoś nie neguje, wielu albo ma klapki na oczach, lub też nie pyta bo tak jest lepiej, ważne jest przyjemne.
Także jeszcze trochę i każdy będzie nosicielem HPV, no chyba że ktoś uświadomi sobie dość wcześnie, że ten jeden raz, może oznaczać o jeden raz za dużo i w porę się zabezpieczy.
---
Amerykańska organizacja CDC - Centers for Disease Control and Prevention (= "Zentren für Krankheitskontrolle und Prävention") szacuje, że więcej niż połowa mężczyzn na całym świecie jest zainfekowana wirusem HPV, który długie lata może być nieaktywny, ukryty, a dopiero po jakimś czasie objawiać się w formie kłykcin kończastych.
Jedyną z możliwych dróg ochrony to stosowanie prezerwatyw (kondomów). Co również w znacznym stopniu chroni przed innymi chorobami wenerycznymi.
Zarażeni partnerzy z reguły nie zarażają się ponownie, tzn. jeśli jesteśmy w stałym związku - mieliśmy seks bez zabezpieczeń to prawdopodobieństwo zarażenia jest bardzo duże, niemalże 100%. Efekty Ping-Pongu jest mało prawdopodobny, bo zarażeni i tak tym samym wirusem nie zarazimy się nim ponownie.
info ze strony hpv-test.de
Czytając dalej, okazuje się, że kłykciuny (kk) można leczyć, raz wyleczone w 30% przypadkach powracają i trzeba je leczyć dalej - badania wykazują, że trwa to zwykle 3 cykle.
* To żadna liczba statystyczna - tylko zamiar pokazania, że na prawdę wielu ludzi jest tego nieświadomym.
** Tak pozwoliłem sobie nazwać tych co to, żyją z hpv
Jakoś tak nie potrafię nie myśleć o tym wszystkim, stąd ciągle szperam by się czegoś nowego dowiedzieć - może to już obsesja tak jak piszą w hpv-test.de, ale cóż psychika inaczej mi nie pozwala.
czwartek, 8 sierpnia 2013
gejowy zakątek Berlin I am...
poniedziałek, 5 sierpnia 2013
zniewieściałe panienki
♂♀♂
Choć jestem gejem, to nie lubię afiszowania się tym zbytnio - może nie jestem do tego przyzwyczajony - raczej tak.
Chodząc tu po Berlinie to mam wrażenie że 90% mężczyzn tu to ciotki - zniewieściałe panienki. Ostatnio co mnie mega zaskoczyło to długie paznokietki u chłopaka, który sprzedawał na kasie w jednym z dyskontów - no kurcze tego to się nie spodziewałem :D
Obserwując społeczeństwo multikulturowe Berlina mam wrażenie, że pochodzę z odległych zakątków świata gdzie kultura dopiero się wdziera.
Wszem i wobec mówi się o nieprzyjaznym podejściu Niemców - a gdzie tam o ich wrogim nastawieniu, a prawda jest taka, że gdzie bym nie był czy na klatce schodowej, na ulicy, w sklepie, w supermarkecie czy innym miejscu zawsze, ale to zawsze jesteśmy serdecznie witani, co więcej pożegnanie jest równie wesołe i miłe. To nie tylko "Do widzenia" ale zwykle w 95% przypadków ludzie życzą sobie wszystkiego dobrego czy udanego popołudnia, dnia etc. Ta kultura jest bardzo fajna z punktu obserwatora, bo jak na razie to tak się tu czuję :D
Jeszcze wiele muszę się nauczyć, ale mam nadzieję, że się uda w końcu :)
walka z kłykcinami
niedziela, 4 sierpnia 2013
gay na obczyźnie
Kolejny dzień z dala od bliskich i domu...
Teoretycznie fajnie jest tutaj, póki co niczym się nie przejmowałem... wszystko mam - hehe chyba w snach :D
Najbardziej to brakuje mi pracy, zajęcia gdzie pójdę wyładuję się fizycznie i będzie ok. Taka nuda w sensie odpoczynku i "samotności" to nic fajnego.
Spotkałem tu kilka osób, polaków którzy podpowiadali gdzie mogę się udać w poszukiwaniach pracy, jutro chyba czas by iść w miasto i pytać... Stres jak cholera to raz a dwa to co ja umiem, całe gów***. W kebabie w okolicy potrzebują ale gdzie ja tam kebaba bym umiał skosić...
Mógłbym zmywać na zmywaku, etc... tylko bym miał zajęcie, język tak czy tak zasłyszę gdzieś więc będzie łatwiej...
Swoją drogą to poznałem tu pewną parę polaków, nigdy ale to nigdy nie widziałem tak zwariowanych i szalonych ludzi, nie zważając na orientację to są mega pokręceni oczywiście pozytywnie :D odważyć się i spotkać z nimi było ciężko, bo się bałem... no ale gdzieś się skusiłem i spotkaliśmy się, nie żałuję, bo dużo się dowiedziałem, jak to wygląda tu życie, zwłaszcza polaków, co można i co nie można. To było super spotkanie. Ale gdzie praca...? Jej wciąż mi brak...
piątek, 2 sierpnia 2013
Na głodzie jestem
czwartek, 1 sierpnia 2013
Koniec to początek
Kochani!
Trochę tu zamilkłem, ale już nadrabiam :D Przesyłam Wam ogromne buziaki z Berlińca i ogólnie z Germaniji. Tak, tak w końcu dotarłem do Końca i Początku, bo jakby nie było to teraz rozpoczynam nowy etap.
Strasznie dużo słów mi wyleciało z głowy - to chyba efekty ostatniego roku studiów... Ale cóż już trzeba to nachholen (nadrobić).
Dit is´n Preis - zakupy - by nie było tak kolorowo już na samym początku musiałem zmagać się z językiem, kolega chciał bym to ja robił zakupy :D Ah przeżyłem :D
Krótka drzemka w ciągu dnia bo podróż mnie strasznie zmordowała. Mój sąsiad w autobusie był chyba ruskiem, taki trochę przymulony :D wgl. to ciągle mi czymś zajeżdżało całą podróż i jakoś nie było możliwości by się zdrzemnąć dobrze...
No to pozdrawiam!