poniedziałek, 31 grudnia 2012

Sylwestrowe odGejowe Życzenia

Sylwester.. za kilka godzin, wielu z nas ruszy na zabawę, tańce, hulanki, etc. będziemy się bawić by odstresować się, hucznie zakończyć miniony roku, by podsumować to, jakim był, i jakiego byśmy chcieli na przyszłość.


W tym całym zmroku i zgiełku ulicznego hałasu, fajnie by było znaleźć chwilę na refleksję, na podsumowanie, rzetelne podsumowanie jaki ten rok dla mnie naprawdę był. Warto. Nie unikajmy wymówienia błędów jakie popełniliśmy, tego co straciliśmy. Warto. Warto przypomnieć sobie to co było, pomyśleć nad tym co zostało jeszcze do zrealizowania i wyznaczyć sobie cele na przyszły rok.


Nie ma nic przyjemniejszego jak dostrzeżenie swoich postępów, tego jakie sukcesy odnotowaliśmy!


I tak cieszę się z tego roku, co by nie powiedzieć, jestem happy ew. überglücklich. Dużo zmian w czasie tego roku nastąpiło, mimo dużej ilości przespanych godzin, godzin zmarnowanych na czatowanie w internecie, czy chociażby godzin na nic nie robieniu, to ogromna rzesza przedsięwzięć, prac, zadań jakie wykonałem ja, ty i każdy inny osobnik, pokazuje, że jest nas na to stać, a nawet więcej, JEŚLI CHCEMY TO MOŻEMY.


Największą moją udaną, tak uważam, zmianą była przeprowadzka, a raczej wyprowadzka od rodziców. To też początek roku gdy opuściłem domowe mury. Później już kolejny okres to próba zaaklimatyzowania się w mieście, poza domem. Nie było łatwo, początki na stancji były całkiem przyjemne, co z czasem zaczęło się psuć, aż wyprowadziłem się stamtąd. Stancja, to jeszcze nic. Praca i pogodzenie studiów z nią to trudny etap, zmian, przyzwyczajeń, nawyków, a także okres wzmożonej nauki, praca nie ograniczała się tylko do tego by przyjść, przesiedzieć, i się pożegnać. Ten okres choć, trudny, dziś mogę ocenić, za udany i w dużym, ale to dużym stopniu zrealizowany. Nowa stancja to kolejny okres - choć lepiej bo samodzielnie, to o tyle gorzej, że drożej... co wiązało się też, z tym, że trzeba było pracować więcej, by coś mieć. Wakacje szybko przeminęły wiele się nie działo poza pracą, praktykami, i zauroczeniem, miłością od pierwszego wejrzenia... wakacje minęły, uczucia pozostały... Na szczęście powakacyjna nagroda na którą długo czekałem była jak grom z jasnego nieba, dała wiele sił i odwagi... wyjazd, choć tylko tydzień to tak jakbym był z rok na wakacjach, wiele wiele przeżyć i fantastycznych chwil. Gdy wróciłem zaczęła się szkoła na dobre, praca, która zaczęła przeważać nad szkołą i tymi obowiązkami. Teraz już rok się kończy i kolejne podsumowanie skoczyło na koncie mojego bloga.


W tym roku poznałem też kilka osób, choć próba znalezienia kogoś na dłużej, niż tylko chwilę, nadal trwa to nie było chyba tak strasznie. Na początku roku skończyła się znajomość z Krzyśkiem, pozostał tylko kontakt od czasu do czasu by zapytać co u nas na wzajem. (TAK Krzysiu o Tobie teraz piszę, jeśli to czytasz :) ) Wtedy jeszcze chyba nie byłem gotowy na coś poważniejszego, czego raczej szukał Krzysiek. Ale po tym uświadomiłem sobie, że jednak bliżej mi do geja, niż bi, czy homo.. W między czasie poznałem Rafała i jego rozterki, problemy, wiele wspólnych chwil na rozmowach, poznawaniu się nawzajem - to miało taki fajny wydźwięk, nadzieja była, że coś z tego wyjdzie, niestety się rozmyło, z czasem jakoś ciężko było nam dojść do porozumienia, a może nie mogliśmy znaleźć wspólnego rozwiązania. Rafał teraz znów próbuje nawiązać kontakt, ale nie wiem czy chcę ryzykować.. Wyliczanie jest trochę mało fajne, no ale poznałem Daniela, którego pokochałem od pierwszej chwili, chłopak jak ideał, nie patrząc już na wygląd, ale mogłem się z nim świetnie dogadać, co lepsze rozmawialiśmy o tym co było, co może być, i jak podchodzimy do życia, we wielu aspektach. To było takie fajne. W którymś momencie pękło :( nie zostało nic, poza smutkiem, wielkim bólem, i uczuciem, co dziwne to wciąż mam to dziwne uczucie... Wtedy też dałem sobie na spokój, by odpocząć, za dużo tych facetów było, to było po prostu za dużo. Długi czas z nikim się nie spotykałem, znajomości online też wielu nie nawiązywałem, po prostu pauza. Jakoś w listopadzie, może październiku poznałem Kubę, prosty, spoko koleś, miało być okej, wspólnie mówiliśmy sobie, o tym czego chcemy i co nas interesuje, nie tylko seks, a coś stałego, na wzór związku, fajnej przyjaźni. Gdzieś to się jebło.. zostało ponownie NIC. Gdy grudzień zawitał, cześć napisał Adrian, facet ustabilizowany, z głową na karku, 24-latek, twardo stąpający po ziemi, wie czego chce, spotykamy się tyle mogę powiedzieć, żadnych zapowiedzi, żadnych założeń, co wyjdzie to się okaże, za ???? ROK na kolejnym podsumowaniu ;-)
Tak sobie myślę, że dużo tych facetów było, i bym zapomniał o krótkim poznaniu Mietka, który był szalony, i dziwnie podejrzany. Szybko znajomość ta się skończyła jak jeszcze jedna, która szybciej się zakończyła niż zaczęła.
W rok 7 facetów to trochę jak kurestwo, ALE NIE! Nie z każdym z tych facetów miałem seks, więc nie uważam się za kurwiarza, etc.


W tym roku niestety poluzowały się moje więzi z Szymkiem, moim PRAWDZIWYM PRZYJACIELEM, wyprowadzka, brak czasu zrobiły swoje, teraz On ma dziewczynę, to i kolejny obowiązek, a i element, który należałoby uwzględnić w tym wszystkim. Widujemy się sporadycznie, pisać piszemy od czasu do czasu, ale to już nie to samo nawet. Pewnych rzeczy ciężko jest nauczyć się wyrażać przez internet. Czasem pisanie w internecie nie oddaje tego co jest w rzeczywistości i to bardzo duży minus internetu. Jak się nasze losy potoczą dalej się okaże...


 

Na ten NOWY ROK 2013, choć w swojej składni zawiera 13 to niech to będzie rok ZREALIZOWANYCH MARZEŃ, przezwyciężonych lęków, odważnych kroków i tego co każdy z nas może sobie tylko zapragnąć.


Wszystkim czytelnikom tego bloga życzę udanego skoku do Nowego 2013 Roku!!


Wielu pozytywnych wrażeń, wielu sukcesów na ten rok, jak najmniej zmartwień. Życzę Wam spełnienia marzeń tych malutkich i tych ogromnych.
POWODZENIA!!

piątek, 28 grudnia 2012

coś więcej niż seks-układ

tak się zastanawiam, czy aby to nie złudzenie, że może być coś więcej między nami niż seks-układ. Poznałem prostego, a zarazem wyjątkowo fajnego chłopaka, choć za każdym razem Ci, chłopacy są fajni - może to tylko chwilowe zauroczenie - sam nie wiem, no ale wracając... Spotkałem się z Nim kilkakrotnie.


Miło się rozmawia, spędza czas, ale gdzieś siedzi to uczycie, przekonanie, nie wiem jak to nazwać nawet - facet - podoba mi się - seks = przyjemność. I tak powstaje pytanie: Czy jest możliwe coś więcej niż tylko seks? Spotykamy się ja nie nazywam tego seks-układem, bo nie chcę seks-układu, a coś więcej, chcę żyć z kimś, nie tylko w łóżku ale i mieć wspólne wizje, jakieś przedsięwzięcia.


Z drugiej strony to seks w tym wszystkim to nic złego, raczej przyjemność. Żądza poznania ciała drugiej osoby zwykle jest ogromna. Nie wiem z czego to wynika, ale zwykle jak poznam jakiegoś faceta, który mi się podoba, wręcz pociąga to poznanie jego ciała jest mega przygodą ;-) Dosyć często jak nie zawsze to takie w chuj podniecające. Nie wiem czy to normalne u wszystkich, ale zwykle gdy czuję dotyk mojego ciała "obcymi" dłońmi to czuję dreszcze i zajebiste pobudzenie :D jakbym wziął coś ;-) fajne uczucie. Zazwyczaj uciekam od tych pieszczot bo strasznie mnie to łaskocze :D ale jednocześnie nie chcę uciekać, bo to na maksa odlotowe!!


Ostatnio odczułem takie dziwne uczucie, wrażenie, itd. Gdy "bawiłem" się z Adrianem wszystkie pieszczoty były boskie, wspólny film, pocałunki, etc. to było takie fajne i przyjemne. "Podrażnianie naszego ciała, sprawiało, że uśmiech z twarzy nie znikał" wręcz potęgował, to było coś jak dostanie upragnionego prezentu ;-) więc naprawdę cooolowe :D W momencie gdy zeszliśmy niżej i zaczęliśmy się bawić przyrodzieniem było fajnie, udało mi się utrafić czuły punkt Adriana :D Jego uśmiech na twarzy potęgował przyjemność ;-) Nigdy tego nie robiłem, ale się odważyłem na rim, w sumie to obaj tego nie robiliśmy wcześniej... uczucie wbrew pozorom bardzo przyjemne, będąc w roli aktywa rim (nie jest czymś strasznym, o ile zachowamy higienę) może być przyjemnym doznaniem, zarówno dla aktywa jak i pasywa w tym przypadku. Jako że robiliśmy to równoważnie przyjemność była taka sama. Wiem, że Adrian woli być aktywem, co ja uważam, za lekką przeszkodę, bo nie lubię się ograniczać i chciałbym równowagi... Zależy mi na Nim, więc nie chciałem Go zmuszać, by jeśli ma dojść do analu, to będzie to coś wymuszonego. Wiem, że On chciał by do tego doszło, raczej On jako a, a ja jako p, lecz nijak mi to było.... W pewnym momencie sam zaproponował bym był aktywem, wówczas czułem się źle.. Choć tego chciałem, to nie chciałem by to było wymuszenie.. nie mogłem się zebrać do "działania".. spytałem Adriana, czy robi to z przymusu? bo jeśli tak to nic z tego.. Powiedziałem mu, że nie chcę psuć tej miłej atmosfery jaką razem wytworzyliśmy, więc jeśli nie chce, to nie będziemy dalej w to brnęli. Chcę spróbować. Wszystkiego należy próbować - odparł. Niby sprawa się zamykała, bo "chciał", ale ja do tego nie byłem przekonany. Jeszcze kilka zdań wymieniliśmy na ten temat, po czym dałem na spokój, skoro chciał, to tak też myśli. Potem doszło do "seksu".... choć przyjemne, to trochę się cykałem, czy aby na pewno nie skłamał, a z drugiej strony to Jego pierwszy raz... Ale poszło jakoś do przodu ;-) Ogólnie można powiedzieć myślę, że nie było źle, wręcz przeciwnie, przyjemnie ;-) Jako a i p nie było tak źle, zważając na fakt, iż bardzo dawno nie byłem pasywny. Mimo spotkań, rzadko dochodzi do analu, raczej normalne. Mam nadzieję, że Adi też jest zadowolony :)


 

 

wtorek, 25 grudnia 2012

mężogej

co to znaczy? kto wymyślił to określenie? dlaczego?
Dziś przeczytałem pewien artykuł o tak zwanych mężogejach, trochę mnie on oburzył.

Autor napisał w nim o powstaniu "nowego gatunku" - użycie tego określenia wywołało we mnie oburzenie - jakim prawem, można określać ludzi o odmiennych poglądach, zasadach, postępowaniu etc. "nowym gatunkiem"? Dla mnie "nowy gatunek" jest równoznaczne z odkryciem nowego gatunku roślin, zwierząt, ale nie ludzi!! na Boga co to za określenie?

Kto dał nam prawo "gatunkować" siebie nawzajem? Czy możemy przypisywać się do gatunku, bo mamy takie a nie inne skłonności, zachowania? Czy ktokolwiek chciałby być nazwany nowym gatunkiem, za to że lubi nosić przypuśćmy spodnie pół dresy - pół jeansy (od pasa do kolan dres a od kolan do kostek jeans), z koszulką uszytą z tiulu i preferuje tylko blondynki lub też blondynów?? Gdzie tu sens?

Ja tego nie rozumiem...
Mężogej? hm... domyśliłem się od początku o czym mowa w artykule, choć nie ukrywam, że nazwanie kogoś mężogejem mi się nie podoba, jak samo określenie gej! Słowo "gej" nacechowane zostało bardzo negatywnie w naszym społeczeństwie, często słyszę jak chłopacy mówią do siebie "ty geju!" za to, że ktoś coś źle zrobił. To od razu nasuwa każdemu na myśl, że gej jest kimś gorszym, nieudacznikiem, prostakiem. Z drugiej strony to w naszej pięknej polszczyźnie brakuje takiego określenia, które było by neutralne. Podoba mi się jak w języku niemieckim, Niemczech geja (guy, gay, etc.) zastąpiono słowem schwul.

Poruszany problem noszonej maski i podwójnego życia przez tych mężczyzn, którzy noszą w sobie pierwiastek mężczyzny jako męża, i jako geja, nie jest możliwy do ocenienia, do wydawania opinii na temat tych ludzi.

Są tacy, których zmusza społeczeństwo, wzorce rodzinne, to czego ich nauczono, wpojono. Może to być bardzo nie wygodne, wręcz uciążliwe, ale są też tacy faceci, którzy świadomie wybierają tą opcję i prowadzą życie u boku kobiety, mają rodzinę - ale i spędzają czas z facetem, nie tylko po to by się przelecieć.

Odnosząc się do swojej osoby myślę, że dla mnie byłoby to trochę jak kara. Bycie z kobietą, wspólny dom, rodzina może jeszcze by uszła, ale seks, jakieś zbliżenia byłby czymś swego rodzaju "gwałtem". Bo jak inaczej nazwać zachowanie wbrew sobie, wbrew swojej woli. Życie pod jednym dachem, wspólne życie tego raczej bym się nie brzydził, nie negował, ale coś więcej już tak. Choć niedawno pisałem o takiej możliwości, to coraz bardziej przekonuję się do tego, że to nie jest dla mnie, a ja raczej tego nie chcę.
Samo stworzenie związku czegoś stałego z ukochaną osobą, z kimś dla kogo był by sens rano wstać i wysłać uśmiech, samo sprawia, że chce się czegoś więcej niż tylko przelotnego seksu.

Mam nadzieję, na to, że w nas ludziach w końcu obudzi się instynkt tolerancji i inteligencji, która przejawiałaby się w zachowaniach tj. tolerowanie ludzi - nie za poglądy i upodobania seksualne, lecz za to kim są w życiu, jakimi ludzi są dla nas, a nie to jakimi partnerami są w łóżku.

Czy myślicie, że uciekanie w małżeństwo to rozwiązanie godne pochwały? A może jest inny sposób na zdobycie szczęścia?

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Święta Bożego Narodzenia

Gej, heteryk, bi, chory czy zdrowy, wierzący praktykujący czy nie. Dziś jest dzień w którym wielu z nas obchodzi Święta Bożego Narodzenia. Wigilia. Czas rodzinny, czas miłości i uśmiechu.


Na te święta chciałbym życzyć Wszystkim moim czytelnikom, znajomym, rodzinie i sobie samemu wszelkiej pomyślności, Świąt spędzonych w pogodzie ducha, miłości, z uśmiechem na twarzy. Niech te święta obudzą w nas miłość, uczucia, niech napełnią nasze serca wiarą i uśmiechem, który będziemy wykorzystywać każdego kolejnego dnia. Życzę Wam spełnienia marzeń! tych małych i tych większych. Niech się Wam powodzi w zdrowiu i chorobie, niech miłość Was nie opuszcza. Tym którzy znaleźli swą miłość, życzę wytrwałości i radości z miłości. Dla tych którzy szukają, życzę powodzenia rychłego znalezienia tej ukochanej jedynej w swoim rodzaju osoby, nie życzę nikomu ideału, bo ideały są nudne, lepiej mieć kogoś z kim rozmowa, kłótnia, różnica zdań będzie poprawiała nastrój i humor dnia codziennego.


Wesołych Świąt Kochani!!

sobota, 15 grudnia 2012

heteryk z gejem w łóżku

Gdy pierwszy raz spotkałem na czacie Iksa podającego się za hetero, nie dowierzałem. To było bardziej intrygujące niż niejedna rozmowa z gejem.

Tak się zaczęło pisanie o sobie nawzajem. Poznawanie poznawaniem, w końcu chciałem zapytać: Dlaczego? Heteryk szuka geja, na seks eh... to trochę nie teges? "Wiesz chcę spróbować i tyle." Choć okazja na "seks" a raczej "oral" była, odmówiłem, nie kręci mnie coś takiego.


Innym razem wpadam na czat, znów zagaduje młodziak 23 lata z niku nic nie wnikało. Gej? Bi? - Pytam. Hetero - odpowiada. Ok. Kogo szukasz, ziomka na spotkanie. Na seks? Tak. Ok. Opisz się. Chłopak się opisał. Ponoć przystojny etc. Tym razem też nie omieszkałem nie zadać pytania: Dlaczego? Ciekawość, chcę spróbować, zobaczyć jak to jest. Szukasz na seks? Oral. Obustronny? A nie możesz ty mi? Eeee odpada. A mogę w gumce? A co boisz się? Nie -odparł No to o co chodzi? A o co? Ja nigdy nie robiłem loda. To co za problem spróbować pierwszy raz. No żaden.


 Tym razem pisaliśmy dłużej niż z poprzednikami. Chłopak po za seksem, też miał o czym mówić. W końcu się umówiliśmy. Następnego dnia Łukasz wpadł w umówione miejsce. Spotkaliśmy się na mieście. I zrobiliśmy krótki spacer, po czym mieliśmy skończyć spotkanie lodem. Wsiedliśmy w auto i tak gadaliśmy to o tym i o owym. Chłopak prosty, ale spoko, bez parcia na seks, chciał spróbować, a właściwie to się przekonać czy go to pociąga.. Niestety z różnych przyczyn nie mogliśmy sfinalizować niczego. Choć to heteryk to strasznie mu zależało na tym by doszło do czegoś więcej. Rozstaliśmy się. Wieczorem pisał czy spotkam się z nim jutro, no dobra, niech Ci będzie. Kolejnego dnia rano pisał, prosił, no okej spotkałem się z nim. Miałem wolną chatę więc u mnie. Przyjechał i zaczęliśmy rozmawiać... To co? A co chcesz? Oral. No i tak się zaczęło, rozbieramy się - spytał, tak. Więc poszło całkiem płynnie. Nie widać by się krępował, ale i nie widać było, by jakoś specjalnie go to podniecało. Zaskoczyło mnie to, że jako pierwszy przystąpił do działania. Nawet chciał spróbować czegoś więcej niż oral, anal.


Będąc na czacie coraz więcej przypadków się trafia, że chłopak hetero chce tylko spróbować. Eksperyment. Nie uważają tego, za coś złego, lecz raczej dobrowolnego, może nawet przyjemnego. Co więcej nie widzą, żadnych ku temu przeciwwskazań.


Któregoś razu czytałem pewien fragment książki Anselma Grüna "Kämpfen und lieben - Wie Männer zu sich selbst finden" pol. "Walka i miłość - jak mężczyźni znajdują własną tożsamość" Anselm opisuje w niej ogromną potrzebę mężczyzn obcowania z drugim facetem, nie koniecznie mowa tu o seksie, ale o sferze psychicznej, o wnętrzu męskiego ciała.


Odnoszę czasem wrażenie, że faceci obecnie są tak przytłaczani przez kobiety, choć nie koniecznie przez nie, lecz przez ogólny wymóg społeczny jaki się utworzył o facecie, jako głowie, odpowiedzialnym za rodzinę, faktycznie kobiety bardzo często mają w tym wielką rolę, ale to nie zmienia faktu, że często facet to podstawa, jak pień drzewa. Skupia wszystkie korzenie, gałęzie w jedną całość.


Kobiety jako płeć piękna, często są mniej brane na podejrzenia, więc mogą sobie pozwalać na przyjaźnie, na to by wypłakać się, wyrzucić swoje słabości, i to co w i na sercu leży. Z facetami jest już trudniej, pozwolenie sobie na wypłakanie, wyrzucenie słabości jest raczej niedopuszczalne.


Takie spotkanie często warunkowane męskością dwóch facetów niezależnie od orientacji może wytworzyć silną więź wzajemnego wsparcia, poczucia zrozumienia. Wiadomo przy tym, dochodzi do wyładowania energii, czasem i wyrzucenia z siebie kilku słów, zdań. Dlaczego męskość jest tak bardzo pożądana???!! Być może to wynik tego, że faceci chcą poczuć się choć przez pewien czas bezpiecznie, przyjemnie i odejść od rzeczywistości, która tak często ich przytłacza.


Dużym tu problemem nie tylko dla homo jest, to, że ogólnie społeczeństwo polskie nie przywykło do homoseksualizmu, do tego by otwarcie o tym mówić, bez zahamowań i bez jakiegokolwiek uprzedzenia.


Jeden chłopak powiedział mi, że chciałby by w Polsce nie było to czymś złym, jak to teraz jest postrzegane. On sam wyobraża sobie nawet, związek z kobietą, jednocześnie spotykając się z facetem.


Co o tym myślicie? Dlaczego faceci hetero ciągną do geji/bi ?

poniedziałek, 10 grudnia 2012

cho cho jak chory

taaak coś mnie wzięło i ledwo żyję :( jutro idę do lekarza, może coś zaradzi na ten stan mój tragiczny...

Edit:

- zapalenie górnych dróg oddechowych ): ble ble ble uoee uoee ): ): ):

sobota, 8 grudnia 2012

Co w trawie mojej piszczy

Spory szmat czasu nie pisałem. Wiem, może lepiej byłoby coś dwa razy naskrobać niż raz długo....

Ostatnio mało zajęć na uczelni, więc więcej pracuję. Są momenty że mi się znów zaczyna praca podobać, ale są chwile, że mam dość. No jak w każdej pracy za pewne.

Czat-ooowo gdy wolne chwile nastają znów czas mój czat pochłania. Szukanie chłopaków na spotkania, do rozmowy, seksu, milczenia wszystko wraca jak bumerang. Ale co mam zrobić, skoro taka potrzeba, taka żądza, niby można walczyć z żądzami ale nie chce.

Spotkania z facetami czasem fajne czasem bezsensu, ale pozwalają rozładować energię, napięcie, wyluzować się, a nawet czasem oderwać się od rzeczywistości. Ciekawe zjawisko obserwuję od pewnego czasu ale o tym troszkę później :D

Ah Ci faceci choć są fajni to jednak trudno dostępni, ale jedno jest pewne FACET to WZROKOWIEC. Gdy w profilu nie ma fotek, to jest on mało wartościowy fakt. Mam zdjęcia czasem twarzy, czasem siebie całego. Ostatnio wstawiłem fotkę pokazującą klatę (tors) fakt widać na nim bokserki ale nie totalnie czyli półnagość - odzew automatycznie nabiera rozpędu. Wiele wiadomości, wielu zaczepia, podgląda. Nie koniecznie któryś z tych Lovelasów mnie zaintrygował, spodobał się, zaciekawił... Znalazł się jeden może tak do trzech. Zobaczymy co z tego wyniknie. Póki co to rozmowa.

Śmiesznie wychodzi gdy piszę do kogoś: ja szukam na seks, może układ, a gdyby coś zaiskrzyło to coś stałego. A osobnik szukający tylko znajomości, związku albo przyjaźni odpowiada, że mu to też pasuje. Czasem mam wrażenie, że ludziom brak odwagi by powiedzieć to czego chcą. Nie chcę ich okłamywać więc piszę jak jest.

sobota, 24 listopada 2012

Kto zabrał... ?

Dziś przeczytałem książkę, która wpadła mi przypadkowo w ręce. Zejrzałem ją w stosach książek Kasi. Jej tytuł to: Kto zabrał mój ser?

Książka opowiada o czterech typach ludzi. Wiele wniosków można z niej wyciągnąć i wiele można się nauczyć. Co by nie było, to wydaje mi się, że wiele rzeczy się u mnie już zmieniło z momentem przeprowadzki/wyprowadzki od rodziców. To mój początek Nowego! Opuściłem stare, nie chcę do tego często wracać by nie zagłębiać się w bezsensowne rozmyślanie, i smutki.

Polecam ją każdemu, bo dzięki niej można dostrzec wiele przeróżnych aspektów jakich nie dostrzegamy, a jakie możemy zauważyć jeśli troszku się rozejrzymy wokół siebie.

Każdą sprawę, każdą decyzję mógłbym rozpatrywać pod względem Starego/Nowego/czy tak/ czy inaczej. Świetna książka.

Czego we mnie więcej, chciałoby się rzec wszystkich czterech: Nosa, Pędziwiatra, Bojka, i troszku Zastałka. Dopóki mieszkałem z rodzicami - typ Zastałka, gdy się wyprowadziłem Bojka ale i Pędziwiatra, choć o Nosie też można by coś wspomnieć. Teraz Nosa może nie czuć, Pędziwiatra mniej, Bojka za to dobrze! Widzę, że zmiany w moim, życiu wyszły mi na dobre, cieszę się z nich, cieszę się z odwagi, dziękuję ludziom którzy się do tego przyczynili! Którąkolwiek postacią jestem ja, jesteś ty, to zawsze każdy z nas będzie poszukiwał własnej drogi.

Jeśli masz jakieś wątpliwości to zapytaj się siebie: Co Cię ogranicza, strach? A co byłoby gdybyś pokonał strach? Na pewno była by większa szansa na POWODZENIE, które niewątpliwie jest SUKCESEM ŻYCIOWYM.

A oto kilka fraz z książki trochę przeobrażone:



Zmiany na pewno nadejdą, wraz z nimi zniknie Stare (Starym jest to, do czego przywykliśmy)

Bądź przygotowany do zmian, pamiętaj, że Stare kiedyś zniknie.

Obserwuj zmiany, dokładnie przyglądaj się Staremu, by nie przegapić kiedy zacznie się psuć.

Przystosuj się szybko do zmiany, im szybciej wyrzekniesz się Starego, tym wcześniej odnajdziesz Nowe, które da Ci dużo radości.

Zmień się, rusz wraz ze Starym, które zniknęło.

Zmiana jest radosna, ciesz się przygodą i smakiem Nowego.

Wypatruj zmiany i już ciesz się następną. Podążaj za nimi.


Ile słów potrzeba, by zrozumieć, swoje błędy, ile czasu. Na te pytania nie potrafi odpowiedzieć nikt, dlatego nikgo nie pytaj, wiesz jakie jest wyjście z tego zakłopotania??? Zmień się :) daj odpowiedź, daj czas SOBIE!

piątek, 23 listopada 2012

Jubileusz MOJAIDEA

Dziś 23 lis 2012 o 20:53 stuknie dokładnie roczek od mojego pierwszego wpisu, jaki tu zamieściłem.

Można by się pokusić o podsumowania, ale czy jest to aby na pewno potrzebne?

Niewątpliwie zamiar prowadzenia swego rodzaju dziennika-pamiętnika-online się udał. Przez rok napisałem o sobie wiele wiele przeróżnych tekstów - 183 wpisy - 4 strony - 5 kategorii a to wszystko otagowane 224 tagami. Najistotniejsze w tym wszystkim jest to, że liczba komentarzy, a więc Wasze zainteresowanie jest równie pokaźne! 139 komentarzy - DZIĘKUJĘ, ŻE JESTEŚCIE!!! :) :)

No trochę o tym co było, a co jest:
- byłem sam, jestem sam, przelotne związki, spotkania na seks

- pisałem że jestem bi, wiele razy tak o sobie mówiłem, teraz od pewnego czasu mówię gej - dlaczego? obawiam się, że bi mi nie pasuje..

- mieszkałem w domu z rodzicami, teraz się usamodzielniłem

- trochę pod-doroślałem- ale nie wydoroślałem jeszcze nie :D

Wiele by pewnie jeszcze można było napisać, ale tak na spontanie mi nic nie przychodzi do głowy.

poniedziałek, 19 listopada 2012

o mnie - o tobie - o nim - o tamtym

Taki oto ciekawy fragment pola o mnie znalazłem gdzieś w sieci - swoja drogą to ciekawe co jest czym i co jest prawdą haha :D
Słabe jest to, że jak koleś pisze:

-'zadbany', to na ogół ryj świeci mu się od kremu, a na szyi powiewa szal
-'dyskretny', to najczęściej obrabia wszystkim dokoła dupy
-'konkretny', to sam nie wiem co, ale coś innego
-'hot', to jest mniej niż przeciętny
-'dres', to zazwyczaj ma fotki z netu albo przebiera się w dres tylko w domu, by zrobić parę fotek
-'sport', to najczęściej ma obwisły brzuch

Zero obiektywizmu!

sobota, 17 listopada 2012

wyjebane w was!

Kurwa! Czy wszyscy geje muszą być jebniętymi oszustami?


Ja pierdole mówić takiemu, że spotkanie na jeden, dwa razy mnie nie interesuje, a tu ci taki ścieme napierdala. Po kilku dniach wyślizguje się z opcji spotkania - tysiące powodów, setki problemów. A gdzie kurwa obiecywana szczerość od pierwszego momentu? No rzesz ja kurwa pytam się gdzie!?


Zrezygnowałem z włóczenia się po czatach, portalach randkowych, bo miało być fajnie, a co tu wychodzi? Zaglądam sobie w sieć i widzę słodkie zaloty, miliony wpisów. Na spotkanie brak czasu, ale na wirtualną rozmowę, romans czas kurwa się znajduje. Pooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooorażka!!


Nie chce mi się nawet tego bardziej komentować, bo straciło to dla mnie sens.


W ogóle ostatnio, zauważyłem, że ostro odwróciłem się od tych wszystkich ludzi, wspomagaczy w znajdywaniu faceta. Nawet głupie walenie konia mnie nie fascynuje, po prostu nie mam na to ochoty... A i nie wiem czy mam chęć na jakiegoś "Lovelasa". Dno totalne dno, abym mógł się z nim skontaktować musiałbym się położyć na ziemi by osiągnąć wystarczający pułap do komunikacji.


O cie w chuj! Mam wyjebane...

poniedziałek, 12 listopada 2012

poomoc

Kto z Was lubi pomagać?


Czasem się zastanawiam ile z tych kliknięć rzeczywiście jest pieniędzy na pomoc.

Pajacyk 0,05 zł

Polskie serce 0,05 zł

Dobry klik 0,10 zł

Hm.. reszty cen nie sprawdzam, bo to często trudne do ogarnięci... Ważne by klikać hehe

No to KLIK! ;)

poniedziałek, 5 listopada 2012

wokół miłości pełno

Nie wiem czy to przypadłość wieku młodzieńczego, mam 21 lat, wielu znajomych, koleżanki, koledzy są już zakochani.


Coraz to większe grono moich znajomych znajduje sobie kogoś, zaczynają tworzyć związki. Często to chwilowe zauroczenie - oficjalnie - jest już związkiem. Uważam to trochę nazbyt przesadne określenie, ale cóż sam nie powinienem oceniać nikogo skoro nie byłem w takiej sytuacji.


Czuję w sobie coraz to większą potrzebę okazania komuś swoich uczuć. Chciałbym tak jak wielu w moim wieku, móc wreszcie komuś zaufać, kogoś przytulić, spędzić chwile. Czasem chociaż pomilczeć, nic więcej.. W razie potrzeby odezwać się do kogoś. Stąd też moje poszukiwanie kogoś bliższego.


Jednak to nie takie łatwe. Myślałem, że mogę znaleźć kogoś i próbować razem być. Gdy nadeszła ta okazja, czuję wewnątrz rozdarcie. Chcę i nie chcę. Chcę bo przecież miałbym swojego faceta, dla siebie :) inną stroną tego medalu jest to, że ja gdzieś czuję pociąg do stworzenia związku z kobietą. W podświadomości wizja tworzenia rodziny - wspólnych wypadów - spotkań. Tak to trochę stereotypowe podejście do związku homoseksualnego, ale w naszym kraju, gdzie nie jest się wyoutowanym - ciężko sprostać.


Wiem jedno - moje niezdecydowanie - a zarazem zdecydowanie - mówi mi, że chcę mieć rodzinę z obrazka - ja, dziewczyna (żona) i dzieci. Tego nie osiągnę, z facetem, ale seks z kobietą mnie przeraża - może to tylko chore uprzedzenie - może wystarczy się przełamać. Dobrze wiem, że nigdy przecież nie stworzę szczerej relacji, obawa przed utratą wprowadzi mnie w świat kłamstw, oszustw i obłudy.


Mimo uganiania się za facetami - od dawna gdzieś po cichu próbowałem wypatrzyć sobie dziewczynę, z którą to może by się udało. Gdy już nawet czasem nadzieja przeradza się w coś silniejszego - następuje - szok - przeliczyłem się po raz N-ty, czasem miałem nadzieję, że Kasia jest wspaniałą osobą, razem studiujemy, mieszkamy, dogadujemy się świetnie, dlaczego by nie... niestety to tylko moja wizja. Dziś Kasia jest już w związku i smutek, bo już nic z tego nie wyjdzie, ale trzeba się cieszyć, by nie okazać zawodu. Przecież my już jak przyjaciele.

sobota, 3 listopada 2012

kolejna pusta znajomość, czy jednak Rodzynek?

Nie umiem siedzieć bezczynnie i czekać, aż los coś sam mi podrzuci pod nos. Znów postanowiłem zaryzykować i z niezbyt długiej, ale i nie krótkiej rozmowy - spotkaliśmy się. Wieczór ok. 18 wyszedłem z domu by spotkać się z Kubą. W połowie drogi napisał mi, że już jest w umówionym miejscu. Szedł w moją stronę a ja w jego. Scena jak z filmu, bo widziałem idącego mężczyznę, on zresztą też. Jako, że nie byłem pewny na bank, że to  on, przeszedłem obok niego, a on obok mnie. Nasze kroki zwolniły, było słychać, nie odwróciłem się od razu, on tak, gdy ja się odwracałem on się odwracał do przodu :D Chyba się minęliśmy, napisałem mu sms. Po chwili wracaliśmy ku sobie. Pierwszy uścisk dłoni i spojrzenie :D

Krótki spacer, tak jak się umawiałem z Nim jeśli będzie nam pasowało to możemy iść do mnie. Zahaczyliśmy pobliski sklep, kupiliśmy piwo, chipsy i ruszyliśmy na chatę.

Na początku było trochę sztywno, Kuba się stresował, ja raczej też, ale mniej w końcu byłem u siebie. Wypiliśmy piwo, gadaliśmy to o nim to o mnie. Wymiana spojrzeń, uśmiechów. Ładnie się uśmiecha, więc czasem by się uśmiechnął puściłem w jego stronę oczko. Po jakimś czasie wziąłem jego dłoń. Czułem, że się denerwuje, łaskotki po ręce. Dopijaliśmy pierwsze piwo.. wtedy też pierwszy pocałunek. Słodko było :D - z drugiej strony taki opisywanie jakoś tak średnio fajne jest.

Trochę się przytulaliśmy, całowaliśmy:) Kuba przestał się tak stresować. Jakoś wracał do formy :D Stety albo i nie doszło między nami do seksu. Było fajnie, choć momentami miałem wrażenie, że jestem z kimś starszym, bardziej doświadczonym w tym temacie, kimś innym niż sobie to chyba wyobrażałem. Kuba ma 19 lat więc jest młodszy, ale wygląda na starszego:) Momentami w jego objęciach czułem się jak dziecko :D taki mały chłopiec. Nie mówię, że to było złe, bo bym skłamał, podobało mi się, lecz wiem, że dla Kuby to było ważne, twierdził, że zrobił to pierwszy raz na pierwszym spotkaniu.

Z jego słów, podejścia, jasno wynikało, że mu się podobam, że szuka kogoś na dłuższą metę, nie na jeden raz. Podoba mi się, nie mam nic do niego, nie chcę go skrzywdzić, z jednej strony chciałbym być z nim, może nie od razu w związku, na AMEN, ale możemy próbować. Co z tego wyjdzie się okaże w przyszłości. Rozmawialiśmy o tym czy moglibyśmy być razem, powiedziałem tak. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

Kuba wydawał się być szczery, pytał nawet czy ma skasować profil. Mówił o zerwaniu nawiązywania nowych znajomości. Trochę mi tym imponował, no fajnie, gdyby rzeczywiście podchodził do tematu poważnie. Ja stwierdziłem, że skoro on rezygnuje z tego to i ja powinienem. Kasować profilu nie kazałem mu, tak samo sam nie kasuje, ale na pewno chcę ograniczyć nawiązywanie znajomości.

Nie widzę sensu w granie na dwa fronty. Moim zdaniem to nie fair, wiec nie chcę by on to robił, i nie będę tego sam robił.

czwartek, 1 listopada 2012

najarani

Dziś niby 31.10. Halloween :D wszyscy się cieszą, słodycze wcinają, a ja wracam na stare śmieci do rodziców.


Pod wieczór napisałem do kolegi Marcina sms. Dawno się nie odzywałem, nawet nie wiedziałęm co u Niego słychać, zwykle to tylko pytałem przez Szymka. Dziś napisałem samemu. Późnym wieczorem dostałem wiadomość "wyjdziesz"? Nie skumałem w pierwszej chwili, napisałem "teraz" po chwili sms "no" Zebrałem się i wyszedłem. Marcin przyjechał z Szymkiem. Siema  - Siema - o siema Stary woła Szymek. Dawaj do samochodu bo zimno. Wbiłem się do auta. Już od pierwszej chwili śmiech i jak zawsze dobra atmosfera. Widać że Szymek ostro przybalował hehe Pada pytanie to co robimy?


Jakaś kanapka? kebab? o zapiekanka? o kurwa zapiekankę to bym opierdolił - no kurwa. Akcja znicz. Jedziemy. - i tak pojechaliśmy do miasta pobliskiego na stacje :D


Śmichy głupawki i dobra atmosfera niby nic złego :)


Wbiliśmy się na stację. Dobra Marcin idź kup k... no co? no kurwa k... nie wiesz co? - Nie! W szkole przedmiot na Ka. ? Kanapka Buhaha Haha Hahaha i ostry ryk :D :D :D Marcin poszedł po zakupy hehe


Po powrocie jako że byłem trzeźwy w sumie Marcin również. Choć może troche zjarany.... A o to urywki rozmów czy czegoś rozmowo podobnego. W pewnym momencie się wyłączyłem i tylko rejestrowałem co mówią bo jako że nie byłem niczym zjarany to nie kumałem wszystkiego w 100%.


... Mudżin - Szymek


Co? - Marcin


ja pierodle jakbym był taki murzyn jak on (wskazanie na mnie)


o co Ci chodzi? (ja)


no karnacje masz kurwa - cisza - ciemną - Szymek - i po chwili śmiech



O nie obcinam dzisiaj włosów.. (Szymek - cisza) No to teraz cisza (Szymek)


Buhaha (nie wyrobiłem ze śmiechu) O kurwa wiedziałem (Szymek)


No to teraz cisza (Szymek)


BUhaha (tym razem dłużej ale nie wytrzymałam)



Jakie zdjęcie? Dobry mudżin (Szymek) i śmiech naszej trójki
 po chwili Ja pierdole ty nie możesz dużo jarać. (Marcin do Szymka) Ostą faze masz. (Cisza) śmiech - hm.. -hm.. -hm..


nabrałeś się ja CI to puszcze a Ty dechy walisz (Szymek) że ja (Cisza) go oszukałem. Kurwa ( i śmiech) Pioter ostatnio na maszynie gada przez telfon a tu prezes a on dalej napierdala. Czaisz prezes a ten ma go w piździe. Czaisz kurwa prezes. Kto jak kto ale prezes  najważniejsza osoba w firmie, nie żaden kurwa brygadzista, nikt inny tylko prezes (Marcin) Loki jest dobry, nie gadaj (Szymek) (Cisza) Jeziemy? (Szymek)


Jadąc autem już. Kurwa na tych mostach zawsze biało. W .... też jest biało. (Marcin) (faktycznie nawierzchnia na wiaduktach była całkowicie pokryta szronem etc.) ja pierdole wiedziałem (Marcin) (podskakujemy na styku nowej i starej nawierzchni) (Cisza)



Taki krótki, ale jakże zjebany i dziwny zapis rozmowy czy czegoś podobnego co dziś słyszałem w czym brałem udział. Chłopaki się najarali i tyle. Nie popieram tego zachowania dlatego też, napisałem te wszystkie bzdury co pamiętam. Oczywiście na lajfie wyglądałto to lepiej w takim sensie, że płynniej widać kto co mówi etc. Tutaj można tylko puścić wodze fantazji. Właściwie to Szymek mnie wkurwił ostro bo niby się śmiał najarany w trzy dupy ale coś walił tekstami w moją stronę, nie ma tego tu bo nie chciałem tego uwzględniać. Ale chyba będę musiał mu powiedzieć, że jakby co to niech wali prosto z mostu o co zapierdala.


poniedziałek, 29 października 2012

kilka odpowiedzi i dziękuję :)

W odniesieniu do komentarza jaki wczoraj napisała mi AkFa w związku z moim wpisem z 28.10. postanowiłem napisać oddzielny post bo w komentarzu mógłbym się nie zmieścić <hehe> <żarcik> ;)


Dlaczego się zastanawiam?


A no dlatego, że nie czuję się w tej pozycji dobrze, gdzie z jednej strony czuję głos mówiący, że z facetami jest/będzie fajnie, a z drugiej słyszę - nie, z kobietą będzie lepiej - przekonaj się. Dziwne, ale jestem trochę rozdarty pomiędzy tym, a tym. Czas mnie nie goni, ale niezdecydowanie, brak konkretów i planów na przyszłość czasem wprowadza mnie w stan zadumania, smutku.


Większość gejów, biseksualistów powie, że bycie gejem albo bisekem w Polsce to horror, ale ilu z nich kiedykolwiek zrobiło coś by zmienić tą mentalność ludzką, czy oni sami nie nagadują na tą seksualność?
Tak jest wiele osób, grup, które podchodzą nietolerancyjnie, dręczą gejów, lesbijki, itd. ale ONI nie wiedzą, że w ich kręgach Ci sami ludzie są! Tylko się ukrywają, bo boją się odrzucenia.


Nie uciekam się do kobiet dlatego by było mi łatwiej przejść przez społeczeństwo. To coś innego. Co? Chęć bycia ojcem, stworzenia rodziny - raczej takiej idealistycznej.


Jeśli spotkałbym tego jedynego chłopaka, który byłby odważny przejść ze mną przez życie, mógłbym jasno i szczerze powiedzieć światu to kim jestem.


Szczerość to też czynnik który mnie ogranicza. Bowiem nie chciałbym okłamywać dziewczyny, która byłaby dla mnie istotą najbliższą. Na kłamstwie nie można zbudować czegoś trwałego. To też jak powinienem postąpić nie jest taki łatwe i nie wiem dalej którędy iść.



Masz rację nie piszę o tym jaki jest ten seks, co z niego mam, czy czego nie mam, bo po prostu się tego wstydzę, czasem nawet przed samym sobą. Zdarzały się sytuacje, że taki seks był przyjemny mniej lub bardziej, ale nie spotkałem dotychczas nikogo z kim ten seks były czymś pięknym co byłoby również radością. Ciągle coś nie pasuje, a raczej to, że ten seks jest tylko po to by zaspokoić potrzeby, chęci. Dla mnie to jest grzeszne postępowanie, bo jak mogę potem stworzyć coś pięknego skoro na samym już początku niszczę sobie "czystość życia".


W pewnym momencie zauważyłem, że gdy na kimś mi zależało, gdy wydawało się, człowiek którego poznaję, mógłby być tym jedynym - nie dążyłem do seksu, do szybkiego zbliżenia, to po "kilku chwilach" (w przenośni) wszystko się rozeszło. Natomiast gdy zaczęło się od seksu, to czasem z tego wychodziło więcej, niż może by się oczekiwało. Wczoraj natrafiłem na chłopaka, który sam mi coś takiego powiedział. I teraz nie wiem czy to co zobaczyłem w Danielu by przetrwało gdyby coś między nami zaszło.



Tak używam określenia środowisko a to dlatego, że gdzieś czytając różne teksty pojawiało się ono nie raz. Używam tego ja używa tego 99% gejów. Masz rację określenie "środowisko" może wiązać się z ograniczeniem, odseparowaniem od społeczeństwa, ale z drugiej strony środowisko to całość wszystko. Może społeczność homo brzmiałoby lepiej. Nie zastanawiałem się nad tym.


Łatwo jest powiedzieć z czasem że czegoś się wstydzę, co było kiedyś. Teraz jet już za późno. Swojego dzieciństwa też się wstydzę, tego do czego  doszło między mną a moimi kolegami z podwórka - i co mając ok. 7 lat myślisz, że byłem wstanie pomyśleć o tym, czy za 10, 15 lat będę się tego wstydził? Doskonale wiemy, że nie byłem w stanie tego wiedzieć. A by grać fair to należało by i o tym powiedzieć drugiej osobie, czyż nie?


Sprawianie bólu, ranienie kogoś to najgorsza rzecz jaką można ludziom wyrządzić, dlatego też nie jest mi łatwo, ani z gejami, ani z biseksami, anie z kobietami. Bo wiem, jak bardzo można cierpieć jak się kogoś zrani, jak się komuś zrobi nadzieje, i go wystawi.


Zobaczymy co czas przyniesie. Może mniej ran a więcej uśmiechu :)


niedziela, 28 października 2012

gdzie teraz stoję?

Gdzie teraz stoję? Pytam się czego w ogóle ja chcę. Wczoraj jeszcze bez wątpienia mówiłem sobie, przecież jestem gejem, szukam faceta, łażę po czatach umawiam się na spotkania, seks-spotkania, czasami bzyknę się z jakiś kolesiem, czasami tylko pogadamy i się rozejdziemy już wydawało się to dość jasne i oczywiste czego chcę.

Ale dziś znów pojawiają się wątpliwości. Wokół swojej osoby zauważam dziewczyny które dają mi ewidentnie znać, że im się podobam. Nie jestem ślepy, widzę to, nie umiem obejść tego i przejść obojętnie. Zaczynam się zastanawiać co by było gdybym spróbował z jedną z nich, na początki samo być dobrymi znajomymi, przyjaciółmi - może coś by się rozkręciło. Ale z drugiej strony nie wyobrażam sobie móc kręcić na dwa baty. Raz dziewczyna raz chłopaczek. Musiałbym zdecydować i wybrać,  co będzie jeśli to się nie uda?

Niby nic, bo jak z facetami się nie udaje to nie biorę sobie do serca tego za każdym razem. Choć są tacy, którzy mi poważnie w głowie zawrócili. I ślad po Nich pozostaje już na długo. Często wracam myślami do tych sytuacji, rozważam co było dobre, a co nie koniecznie.

Mój pesymizm widać tu czarno na białym, ale co gdyby coś z tego wyszło, i gdybym to zakochał się w Niej, odwrócił od tego środowiska. Niby nic nie byłoby, a jednak w głowie, w pamięci pozostałaby przeszłość, wszystkie wybryki i to co robiłem wcześniej. Wtedy byłoby pytanie czy powiedzieć czy zachować w milczeniu to i zapomnieć..? Ale oszukiwać? Przecież, ja tak bardzo nie nienawidzę kłamstwa.

Ciężka decyzja przede mną.

czwartek, 25 października 2012

miłość m-m od pierwszego wejrzenia

Kiedyś mówiłem, miłość od pierwszego wejrzenia nie istnieje, to wybryk ludzkiej wyobraźni. Coś co stworzyli ludzie.


Dziś przyznaję rację, że się myliłem, bo jak inaczej nazwać sytuacje w których tworzy się więź, uczucie niemalże od początku pierwszego kontaktu. Moja pierwsza Wielka Miłość - Szymek - miłość od pierwszego wejrzenia - fakt nic z tego nie wyszło, bo tu tylko ja coś czułem. Ale uczucie to gdzieś w głębi się tli. Choć teraz się o tym nie mówi, udaje się, że nic nie ma, to był jakiś czas, który przeminął, który przezwyciężyłem, ale doskonale wiem, że to tylko psychika tak twierdzi, serce wyznaje swoje reguły i dla niego uczucia mają nieocenioną moc twórczą.


Gdy długo szukałem swojej drugiej "Strony" w pewnym momencie natknąłem się na Daniela. Pisałem o nim kilka miesięcy wcześniej o Nim <Silne u...> Tym razem też czułem coś wyjątkowego już na pierwszym spotkaniu. Kolejne dni już tylko mnie utwierdzały w przekonaniu że to mogłoby być coś poważnego fajnego.


Niestety się urwało, ale uczucie pozostało, w głowie myśli. Gdy jadę ulicą, gdy idę chodnikiem zawsze myślę, że może akurat choć na chwile spotkam Go, choćby mijając się na przejściu dla pieszych. Szkoda, że tak się nie stało. Najgorsze to, że nie dostałem konkretnej odpowiedzi, że nic z tego nie wyjdzie, a jedynie takie robiące nadzieje, może tylko złudne ale nadzieje.


Często przychodzą myśli i pokładam się w marzeniach, że mogłoby być tak pięknie.


Taka niepewność, niejasność tylko sprawia, że rozmyślam nad Nim. Ostatnio zauważyłem, że jego profil znikł z portali randkowych :( Szkoda bo teraz pozostał mi tylko jego numer komórkowy i ślad w pamięci, że ktoś taki jak Daniel kiedyś był blisko mnie.

poniedziałek, 22 października 2012

może kiedyś w Berlinie

Uuuuuh dawno tu nic nie pisałem, ale to przez to, że nie miałem na to czasu. Moja wizyta w Berlinie dobiegła końca  teraz mam chwilę by coś naskrobać co gdzie i jak ;P


Nie wiem czy warto opisywać Berlin i całe Niemcy, najlepiej powiedzieć Wam - jedźcie tam i zobaczcie ten kraj tych ludzi sami na własne oczy. Dla wielu otworzyłyby się niejednokrotnie oczy! Poważnie. Nawet dla mnie niejednokrotnie było wiele sytuacji zaskoczeniem.... Polecam.


Odpoczynek uważam za udany. Berlińska, Niemiecka Tolerancja to w pełni wykorzystanie tego słowa, jego znaczenie :)


Wielokulturowość tamtejszego regionu jest piękna, osadzenie ludzi w jednym miejscu z milionem różnych często sprzecznych, a zarazem tolerancyjnych poglądów, wizji świata jest urocza, zawsze wtedy w mojej głowie świtało pytanie, czy w Polsce jest to możliwe? Plakaty propagujące do pokoju, do tolerancji, zrozumienia dla homoseksualistów. Nawet obcość postrzegana przez wielu Polaków jest negatywnie, a co dopiero rasa czy orientacja seksualna?


wtorek, 9 października 2012

telefon z domu

Dziś po ciężkim dniu przeróżnych zmagań, wszedłem do domu padnięty na twarz. Na klatce schodowej dostałem telefon. Siostra Kasia dzwoni. Odebrałem i co usłyszałem?

W domu znów awantura, wyzwiska, obelgi. Ojciec wyzywał, ubliżał siostrze. Ta w nerwach zadzwoniła po policję. Co z tego, że przyjechali po jakimś czasie, tak na prawdę nic to nie dało... A jedynie przyczepili się psa latającego po podwórku. ŻENADA i tyle mogę powiedzieć. Nerwy mnie tak ruszają, jak sobie o tym pomyślę, że chuj.

Gdybym tylko miał taką władzę, to takich nieudaczników z każdego stanowiska bym wyjebał, i rób i żyj jak chcesz, albo pracujesz i widać efekt albo nara. Co z tego, że przyjechali po 30 minutach, jechali tylko po to by posłuchać co ma Kasia do powiedzenia, co on powie. A w konsekwencji spaliło ich auto paręnaście litrów za ładną kasę. Przyczepić się psa. Gdzie wzywanie byli do faceta rzucającego się do dziewczyny, córki. Ja pierdole, czy ktoś to rozumie? Bo ja nie, i nie skumam. 

poniedziałek, 8 października 2012

czat- czat- czatowanie

Ostatnio znów zacząłem włazić jak debil na czata. Znów poszukiwania kogoś ciekawego. Kolejny dzień i kolejne bezsensowne gadki o dupie maryny, żadnych konkretów, żadnych ciekawych postaci. Długie puste rozmowy, często kończące się na wymianie profili, czy fot. Każdy kogoś szuka, lecz nikt nie znajduje hehe :D :)


Wczoraj poznałem pewnego ciekawego chłopaka, nie na czacie, lecz na jednym z portali "pedalskich" jak to określił jeden z moich rozmówców z czatu. Całkiem miły chłopak, zobaczymy co wyjdzie z tego. Arek przypomina mi trochę w zachowaniu mnie samego, ale tylko trochę :D

czwartek, 4 października 2012

Nowa Era w moim życiu

Taaaa... z początkiem nowego roku akademickiego - trochę zmian.

Mam swoje mieszkanie, które w końcu nazywam DOMEM!! To takie fajne i przyjemne mieć miejsce do którego wraca się bez żadnych nieprzyjaznych myśli i wgl. Mieszkanie co prawda nie za duże, ale "moje". Mieszkałem we wrześniu tu sam, teraz od października jest też moja siostra, która tu studiuje również. 

Wyniku różnych sytuacji losowych moja najlepsza koleżanka Kasią O., z którą od jakiegoś czasu mam idealny kontakt, dogadujemy się świetnie, nawet chodzą słowa, że tworzymy po cichu związek, zamieszkała ze mną i moją siostrą. Została wręcz wyproszona ze stancji od swoich znajomych, trochę nie ładnie postąpili, ale co tam. Nasz wcześniejszy zamiar zamieszkania razem teraz się spełnił. Mieszkamy we trójkę.


----Dziś pierwszy dzień----

Kasia O.się wprowadziła, w sumie trochę Jej pomogłem przy przeprowadzce :D potem zostawiłem samą i poleciałem do pracy. Teraz dziewczyny śpią smacznie :D Jutro pogadam o wrażeniach itp. Mam nadzieję, że jakoś się doszprechamy :) w końcu coś nas łączy bardziej, niż dzieli.

Drugą stroną medalu jest to, że chodzą mi myśli czy to nie jest początek budowania jakiejś silniejszej więzi. Czasem mam wrażenie, że coś do Niej czuję, a Ona do mnie. Gdy była na wyjeździe całe wakacje poza sierpniem bez bezpośredniego kontaktu były dla nas trochę takim utrapieniem. Tęsknota za sobą za rozmowami... Myślę nad tym co może się zdarzyć. A w konsekwencji o mojej homoseksualności.. a może biseksualności czego wolałbym uniknąc ze względu na grę - nie
fair... 

Być może za jakiś czas napiszę tu, że rozumiem tych wszystkich bi - bo sam kręcę na dwa fronty, ale póki co chciałbym tego uniknąć. Jak dla mnie to jest nie dopuszczalne i złe. Co będzie wyjdzie w praniu...

sobota, 29 września 2012

facet - bi

Czyż nie jest tak, że nacisk społeczeństwa, sprawia, że wielu facetów udaje bi, tylko po to by odwrócić od siebie jakiekolwiek podejrzenia? 

Czy to na czacie czy na stronach randkowych, widnieje wiele profili, gdzie faceci mówią o sobie "bi" - mam kobietę, ale kręcą mnie faceci - chcę seksu z facetem - ale to ma pozostać tylko między mną a tobą. Tego typu teksty w przeróżnych odmianach spotyka się podczas wielu rozmów.

 Ukrywać się, by nikt ze znajomych nie nazwał mnie "pedałem" bo wśród heteryków (kobiet i facetów) ciągle gej jest niestety tytułowany pedałem, choć nim nie musi być!  W ogóle kto dał nam ludziom prawo do tego by oceniać kogoś po orientacji seksualnej? 

Wielu z nas pseudo-bi-gejów boi się złego traktowania, obcując trochę w tym środowisku widzę, że orientacji homoseksualnej jest wielu ludzi, należą oni do rozmaitych grup społecznych: dresiarze, kibole, dyrektorzy firm, studenci, zwykli szarzy robotnicy... Idąc ulicą, będąc w warsztacie samochodowym, będąc na budowie, u fryzjera, w ubojni i wszędzie gdzie tylko cię teraz myśli poniosą możesz spotkać homoseksualnego faceta - ty, ja, nikt inny najczęściej o nim nie wie, bo on boi się tego, że dziś ma 100 zajebistych kumpli, milion znajomych, którzy rano idąc ulicą odpowiadają mu "Cześć!", wielu ludzi go podziwia za to co robi, ale jutro gdy ci sami ludzie usłyszą krzyk: "On jest pedałem!!" w najlepszym wypadku "On jest gejem." odwrócą się od niego, życie widziane w kolorowych barwach, choć miewa smutne chwile, straci ten piękny czar i wszystko stanie się, brudne, szare i odstraszające. A on zostanie sam, bo przecież, znajomi, rodzina - LUDZIE go opuszczą... Czyż ten strach przed nietolerancyjnością jest największym czynnikiem wpływającym na to, że się ukrywamy, nosimy maski? 

Wielu wyoutowanych może mi teraz zaprzeczy, i każdy z nich ma do tego prawo. Choć fakt jest jeden, każdy z nas się boi albo bał tego, nie znajdzie akceptacji.

Któregoś razu spotkałem się z chłopakiem, ma 22 lata - fajny człowiek - idzie z nim pogadać, pożartować, spędzić normalnie, jak przeciętna para (KM) czas. W czasie jednej z rozmów, gdy rozmawialiśmy właśnie o "coming out", powiedział: wiele razy podśmiewam się w pracy, wśród znajomych, itd. a co gdybym to ja był gejem? Wówczas jak sam mówi, pada śmiech co? Ty pedałem/(czasem gejem) - eeeh głupi żart. I śmiechem sytuacja zostaje rozładowana. 

Problem nie leży w nas bi-gejach tylko w tych, którzy patrzą przez stereotypy i twierdzą, że gej jest pedałem, że każdy gej to łajdak, jebie się z każdym gejem, to największa zaraza. Każdy gej to nieudacznik itp. Gdyby wszystkim tym ludziom pewnego dnia przyszło stanąć oczy w oczy z prawdą i poznać swoich znajomych, to co sobą w głębi reprezentują, to kim są, i jakie uczucia chcieli by wyrażać, myślę wielu by się zdziwiło. Zapewne w pierwszej fazie było by odrzucenia, znieważenie, ale gdyby coming out nastąpił jednocześnie wśród wielu gejów/lesbijek/trans/bi/i Bóg wie kim tam jeszcze to ogromną szansą byłoby to, że ci wszyscy przeciwnicy, zaczęliby rozumieć swoich znajomych i co najważniejsze ich akceptować. Przecież w innej sytuacji ci ludzie stracili by tak wielką rzeszę swoich dobrych znajomych.

Co homoseksualizm może być tym czynnikiem który będzie decydował o tym czy powinniśmy się dalej trzymać, kumplować itd.? NIE MOŻE!! Ja Ci do łóżka nie zaglądam i ty mi nie zaglądaj. Rób to co chcesz i z kim chcesz. Nie chcę i nikt nie chciałby tracić znajomych za to że jest odmiennej orientacji seksualnej. Homo nie chce stracić znajomych hetero i hetero powinien to akceptować i nie rezygnować ze znajomości z homo.

Przecież hetero-faceci nie rozmawiają za każdym razem z którą kobietą spali, czy uprawiali seks i w jakich pozycjach. Owszem zdarza się, ale nie uważam tego, że wszyscy chwalą się wszem i wobec co z kim robią w łóżku. 

środa, 26 września 2012

seks - spotkanie

*** Jeśli nie jesteś pełnoletni/a to pomiń tego posta.

Ostatnio znów nawiedziłem czat. Jak zawsze wyskakuje pod tym samym nikiem miasto_wiek. 

Po kilku dniach pisania prób umówienia się, w końcu trafił się pewien chłopak, pisaliśmy, pisaliśmy w końcu umówiliśmy się na spotkanie było ok. 22 może wcześniej poszedłem w to miejsce i czekałem, czekałem tak ze 20 minut, niestety nikogo poza pijaczkiem leżącym na przystanku nie spotkałem. Wróciłem do domu, wszedłem na czat a gość dalej siedział, więc zagadałem:

"co tam oszuście?"  

odpisał "ok"

Na tym się skończyło, dziś napisałbym mu "życzę ci by teraz ktoś cie wyjebał tak ostro na wała jak to ty zrobiłeś chu***"

Ale co tam dalej sobie miałem włączony czas i inne strony. Znów setki rozmów, wiele kończyło się na tym, że lokalizacja nie taka sama, a niekiedy kolejni oszuści, brali nick z f. bądź k. i nie odpowiadali więcej. Czułem się po raz n-ty oszukany, w sumie to trochę na własne życzenie...

Kolejny dzień i kolejny wieczór z czatem. Wczoraj. Zagadał do mnie chłopak, z którym pisałem dwa dni wcześniej - ok. Wysłał swoje foto, niezbyt mi się podobał, nie był Toddem Rossetem hahaha ale podchodził raczej poważnie do spotkania, nie był z miasta, więc daromo by nie jechał by się spotkać. Ustawiliśmy się o 21.00 Poszedłem w wyznaczone miejsce i czekałem, ok. 21.00 telefon, zaraz będę jestem przy Tesco. OK. Więc czekam i obserwuję samochody. Ktoś przejechał, dość wolno i pojechał, ale może to nie on pomyślałem - może nie znał drogi, etc. Czekam dalej, w pewnym momencie widzę jak jakiś młody chłopak przechodzi przez jezdnię dwupasmową oddzieloną krzewami. To chyba on. Ale nic udaję, że nie wnikam kto to idzie. Po kilku sekundach telefon dzwoni, widzę jak on dzwoni i idzie w moim kierunku. Wszystko jasne. Przyjechał. 

Cześć, i jak?

Cześć, spoko.  - Wrażenie pierwsze było dużo lepsze, niż ze zdjęcia. Wsiedliśmy do auta i chwile gadaliśmy, po czym pojechaliśmy do niego. Mieszka na kawałek od miasta. Po drodze dużo rozmawialiśmy, czułem że mamy wiele wspólnych tematów. Zapytał czy wypiję piwo, okej. Zajechaliśmy na stację po browa potem już byliśmy u niego. Piwo jedno, piwo drugie, i trzy godziny rozmów, podchodów bo wynikało, że pochodzimy z okolic. W końcu wyszło i stwierdziliśmy, że skądś się znamy. Hehehe całkiem miło :)

W między czasie zaczęły się głębokie spojrzenia i pożeranie się wzrokiem. Po chwili już się całowaliśmy, a potem pod kołdrą razem, zupełnie nadzy. Zaczęliśmy pieszczoty po czym skończyło się na seksie, ja jako pasyw on jako aktyw. Mega fajnie robił lodzika, tak delikatnie, że poezja!! Całuski i przytulanie się. Ciągle mówił, że mu się podobam, moje szczupłe i atletyczne ciało (jakoś ja tego nie twierdzę, ale ponoć takie jest), podniecało go. Ok. 2 zasnęliśmy wtuleni w siebie:) Ciepło bilo od obu, fajnie :)

Wszystko to fajnie brzmi, fajnie było, ale zauważyłem, że opiera się na tym, że fajnie jest do czasu kiedy nie osiągnę orgazmu i kiedy to nastąpi emocje opadają, i jest zwykle, takie samo uczucie jak za każdym razem. 

Nad ranem obudziło mnie  moje podniecenie... Ktoś robił mi lodzika, mmmh... nie mógł się powstrzymać, od porannego seksu :) więc powtórzyliśmy co nie co. Potem kąpiel i odwiózł mnie do domu. 

Czy się spotkamy jeszcze? Tego nie wiem, muszę się zastanowić, co prawda z jednej strony mi się podoba, ale z drugiej to jeszcze nie jest to! Mówił, że jest bi. i to jest jego jeden minus hehe :D Zobaczymy...

poniedziałek, 24 września 2012

melanż

Po wczorajszym melanżu jaki zorganizowało nam szefostwo, dopiero dochodzę do siebie.


Swoją drogą to bardzo dobrym i fajnym pomysłem jest organizowanie spotkań dla pracowników, dzięki którym można się zintegrować, odpocząć a w końcu poznać! Myślę, że wpływa to pozytywnie na atmosferę w pracy między pracownikami :)


Faktycznie wypiłem sporo alkoholu, a przez to że mam mało czasu na to, to szybko byłem wstawiony, szybko mi się język rozplątał - choć uważałem na słowa do samego końca. Efektem tego, że byłem ostro wstawiony jest, to że gdzieś zgubiłem swoją kurtkę.. Prawdo podobnie jakiejś dziewczynie ją dałem, bo było jej zimno. Zobaczymy czy się znajdzie, mam nadzieję, że tak. 


 

niedziela, 23 września 2012

sponsoring

Ostatnimi czasy coraz to więcej prywatnych wiadomości w mojej skrzynce - duża część z nich dotyczy właśnie sponsoringu. Wielu chłopaków jak nie mężczyzn proponuje sponsoring, jedni już na samym początku inni gdy mówię, że wiek nie odpowiada. 

Specjalnie wszedłem w necie na kilka stron oferujących tego typu ogłoszenia i widzę, że zajęcie staje się coraz to bardziej popularne. Swoją drogą ciekawe czemu? Czy to, aż tak bardzo ludzi zmusza życie by uprawiać seks za kasę? Czy powodem jest coś innego, a mianowicie zaspokojenie swoich potrzeb seksualnych i przy okazji czerpanie korzyści majątkowych? A może powód jest błahy i jeszcze zupełnie inny od tych które przychodzą mi na myśl? 

Czy pokusa pieniądza może zmienić nastawienie człowieka? 

Oj, powiem chyba może. Ja raczej jestem temu przeciwny, ale czasem moje położenie jest takie, że sponsoring mógłby być wyjściem z sytuacji. Szybkie tajemnicze spotkanie - seks - kasa - nara ew. do usłyszenia. Jak by nie patrzeć zarobek szybki, ale czy satysfakcja z niego taka sama? Wydaje mi się, że już niestety nie. 

środa, 19 września 2012

depilacja

Hehe ale ŻĘM temat zarzucił :D

Dziś biorąc prysznic tak sobie pomyślałem, jakby to było gdybym miał wydepilowane nogi? Jak myślicie dobry to pomysł? Gdzieś czytałem, że wielu sportowców depiluje się, co wpływa pozytywnie na samopoczucie i komfort podczas wysiłku, uprawiania sportów.

Ja raczej sportów nie uprawiam, jazda rowerem a i owszem, ale to na tym koniec. Jakiś czas temu ćwiczyłem w domu.. teraz się rozleniwiłem ah.

No więc wracając do pytania - to postanowiłem zaryzykować i wydepilowałem nogi, wyglądało w pierwszej chwili niezbyt fajnie - aż się przeraziłem. Po jakimś czasie się do tego widoku przyzwyczaiłem, ale gdy się przyodziałem czuję jakbym miał nie swoje nogi. Są jakieś inne hehe ciekawe czemu <haha> :D

Zobaczymy czy ten stan mi się spodoba i czy tak pozostanie czy też nie. Ogólnie wolę gdy w okolicach pasa wszystko jest gładkie :D

Z drugiej strony to tak czy siak musiałem już przyciąć te chaszcze na nogach, bo mnie to irytowało...

poniedziałek, 17 września 2012

bycie gejem, społeczeństo seksu


 Bycie gejem to nie wstyd, dopóki nie zaczynasz zachowywać się jak pizda.



Takie słowa dziś przeczytałem, na jednym z profilów. I muszę powiedzieć, że w pełni zgadzam się z chłopakiem. Szkoda, że jeszcze nasze polskie społeczeństwo tego nie potrafi dostrzec i zrozumieć. Gej=Człowiek (taki sam jak heteryk (i heteryk popieprzający geja)). 


Gdy swego czasu częściej odwiedzałem czat, zauważyłem, że duże gro osób tam przebywających to "pseudo-heterycy" szukający seksu. We większej mierze aktywi, szukający dyskretów, zadbanych i nie wchodzących sobie na wzajem w życie ludzi.  I powstaje pytanie: Skąd to się bierze, że w społeczeństwie brzydzą się gejami/gejostwem/gejozą i wszystkim co początek ma swój gej-, a po cichu szukają ostrej zabawy z drugim kolesiem.


Innym równie rzucającym się w oczy zjawiskiem jest to, że młodzi ludzie, młodzież, i Ci trochę już starsi ale wciąż młodzi ;) często poruszają temat seksu. Wiele skojarzeń z erotyzmem. Często widać, słychać jak w czasie rozmowy ktoś wspomina o jakiejś rzeczy, przedmiocie, czy nawet patrzy się na jakiś rysunek znak - i myślę, żę 90% jak nie więcej tych ww. ludzi kojarzy w pierwszej kolejności to "coś" z czymś erotycznym. Wydaje mi się, że przelewa się już to, i można stwierdzić, że nie jest to już taki temat tabu, jaki był jeszcze jakiś czas temu. Będąc w pracy, ze znajomymi, na uczelni, w szkole i gdziekolwiek, gdzie spotykam młodych zawsze jest poruszany wątek erotyczny. 


Z drugiej zaś strony może to być wynik pożądania? Ci wszyscy ludzie chcieli by zacząć współżyć? A rozmowa, wylanie słów, łagodzi pożądanie/żądze? 


 

"wiecznie (nie)zadowolony"

Wczoraj spotkałem się spontanicznie z moim Przyjacielem! Super sprawa.

W końcu udało nam się jak za dawnych czasów spotkać, pogadać, a i przy okazji wypić. W czasie rozmowy Szymek powiedział "ty wiecznie niezadowolony jesteś". Tak te słowa mnie trochę ruszyły. Toć to szczera prawda. Każdego dnia narzekam na coś, jak taka stara dewotka, zamiast się cieszyć z tego co mam, czy z tego co osiągnąłem. Wiadomo, że nigdy nie będziemy mieli wszystkiego, to nie realne i nie osiągalne.. 

Muszę to zmienić. Ale fakt jest taki, że ja widzę to, że ostatnio mi się układa i w głębi ducha cieszę się, ale nie ukrywam, że boję się tego, że to może być czar, który pryśnie. A bardzo bym nie chciał tego... 

Spotkanie ze znajomymi było jeszcze bardziej fajne, bo się tego nie spodziewałem, a i nie myślałem, że będzie okazja i sposób. Tego wieczoru byliśmy też na jednej z pobliskich dyskotek. Ogólnie to porażka. No ale cóż, nie ma co tu wymagać, skoro to "wiejska potupaja" gdzie średnia wieku może wyniosła 15-6 lat. Ochrona nie potrafiąca ogarnąć imprezy. Alkohol przelewający się wśród dzieci.

czwartek, 13 września 2012

odpooOooczynek

Po kilku dniowej przerwie od pracy, zgiełku miasta i wszystkich spraw jakie się łączą z mieszkaniem na swoim, muszę znów tam wrócić i żyć dalej idąc do przodu.

Będąc te kilka dni u rodziców, gdzie jeszcze zupełnie nie dawno mnie wiele rzeczy denerwowało, wprowadzało w stan złości, dziś wygląda to z deka inaczej. Czasem mam ochotę tu posiedzieć, wrócić do tego stanu sprzed przeprowadzki - było mniej obowiązków, mniej zmartwień i głowa jakoś wolniejsza. Lecz momentami chcę stąd uciekać, bo jakoś pewnych rzeczy nie sposób mi akceptować, nie potrafię ich zrozumieć. 

Jak stare przysłowie mówi: "Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej". Jaki by on nie był to zawsze dom jest domem i nic tego nie zmieni. Mieszkając na stancji brakuje mi właśnie tej prawdziwej domowej atmosfery, czasem poczucia bliskości drugiej osoby. Rozmowy itp. to już nie to samo co, życie z bliskimi. 

Jadąc tu na ten poniekąd wymarzony, wyczekiwany odpoczynek bo jakby nie było to 4 dni wolnego liczyłem, że uda mi się spotkać z przyjaciółmi, chociaż na chwilę wrócić do tego co było dawniej. Niestety tak się odsunęliśmy od siebie, że nikt nie znalazł dla mnie czasu. Trochę to przykre i smutne, niestety nie mogę tego zmienić. Ja zahamowałem, chciałem spotkać się pogadać i spędzić miło czas, lecz zabrakło chyba tego po drugiej stronie. 

Po ostatnich wydarzeniach, gdy straciłem cenną osobę, patrzę na życie inaczej, nie chcę marnować czasu tylko na obowiązki, bo one ze mną nie pójdą do grobu.. Chcę żyć, chcę być sobą, by ktoś za jakiś czas wspomniał choć przez chwilę, że ktoś taki jak ja był. 

Przez te kilka dni miałem też popracować nad stroną, lecz czasu jakoś na to nie znalazłem. Chyba zeszła ona na drugi plan, są rzeczy ważne i ważniejsze. Życie jest, a my mamy je tylko jedno.

niedziela, 9 września 2012

mieszkanie!!!

Od kilku dni mieszka już nie w pokoju w którym jeszcze do niedawna się tak męczyłem i wgl. Teraz mieszkam sam w mieszkaniu a od "niedługo" wprowadzą się do niego też moje siostry - rodzinnie się zapowiada, ale to i lepiej, bo mieszkanie z obcymi nie wyszło mi dotychczas najlepiej. Mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej i lepiej ;)

Pokoik mam mały ale przytulny!! Choć jest wysoko na 5-tym piętrze to jest super bo widok jest! Niestety brak windy sprawia, że męczy mnie wnoszenie rowerka na górę, ale jakoś daję radę :D 

Może kiedyś jakieś zdjęcie wrzucę :D ooooooooooooooo to dobry pomysł :)

Niestety jeszcze brak mi dostępu do internetu ale już niebawem będzie okej. Czekam na podłączenie itp. :D 

Jutro wpis do indeksu i go zdaję <jupi> <jupi> <je> !!

Chwilowo jestem u rodziców bo nudno tak mi było samemu w domu a i bez dostępu do net-ka :D 

Pozdrawiam Drogich Czytelników :) 

środa, 5 września 2012

bo ja jestem krÓl!!

bo ja jestem krÓl
z Niemiec

haha hihi hehe - jupie jupie je oł jeeeeee!!!!!!!! :) :) :) :) :) :) :) 

Egzaminy mam już w kieszeni!!! :D :D :D

Jaka to radość i ulga to sobie możecie tylko wyobrażać :D bo ja to czuję :)



wtorek, 4 września 2012

wyniiiiik egzaminu

Donoszę iż egzamin(y) zostały zaliczone!! <jupi, je> <jupi, je> <jupi, je>  :) :) :) :)


----


Jutro tzn. dzisiaj kolejny egzamin, ciekawe czy tym razem się powiedzie. Przygotowanie oceniam na zero z minusem o takim -------------------------------------------------------------------------------------------------------------...- oj długi ten minus, może cud się zdarzy i jak chętnie się marzy, tak się 3 wymarzy :D pani Agatka dobra kobietka może spojrzy łaskawym okiem :D - hehe taaaak teraz puściły wodze fantazji bo to nie realne :D


Zaaaakuwam jeszcze trochę i jutro 11.00 być albo nie być :D


- P.S. Stancja dziś ogarnięta już ok. Teraz tylko potwierdzenie i przyłączenie łącza internetowego i wszystko śmiga, aż miło.


Trzymajcie kciuki jeśli jesteście ze mną!!


Wer drückt die Daumen für mich, der ein Kommentar schreiben soll :D Nee, blöd, oder? Es muss nicht sein!

poniedziałek, 3 września 2012

kciuki w górę:D

Dziś dzień być albo nie być :D

Egzaminy czas zacząć - moje przygotowanie oceniam bardzo, ale to bardzo źle.... zamiast się uczyć pracowałem, a w ostatnich dniach nie sposób było wszystko ogarnąć, dlatego się okaże co wyjdzie... Wierzę że się uda! I niech tak pozostanie.

Udać się udało - stancja zaklepana i przeprowadzka się planuje. O tym więcej napiszę wkrótce :)

Ab ins Bett und morgen früh an die Uni!

sobota, 1 września 2012

najprawdziwsza z prawd


Zawiodło mnie parę osób. Ale mówi się trudno… Życie już, zdaje się, takie jest, że są tacy, którzy zawodzą i tacy, którzy nie zawodzą. I ci, po których się nie spodziewało, że pomogą, pomagają, a ci, na których pomoc się liczyło, nie pomagają.


Tak to już właśnie z nami ludźmi jest, w oczy jesteśmy super zaje-fajni, poza oczami zjebani na maksa. I nie ważne jest to jakim człowiekiem jesteś, zawsze się znajdzie ktoś kto Ci dokopie, szczęściem w nieszczęściu jest, to że obok stanie ktoś kto Ci pomoże - choć w niego nie wierzyłeś. 

Ile razy już w życiu spotkała Was taka sytuacja? Raz, dwa, a może więcej?

piątek, 31 sierpnia 2012

między młotem a kowadłem

W ostatnich dniach sporo się dzieje. Uczę cię do egzaminów i pracuję tak wszystko na raz, a w dodatku no właśnie...!


Rodzeństwo stara się o pracę gdzieś tu w mieście, i z tego względu kolejne szukania. Początkowo szukałem pokoju jednoosobowego, niestety nie znalazłem go, teraz już szukam mieszkania, i choć znalazłem to nie jestem aż taki happy.


Dlaczego nie zadowolony?


- prawdopodobnie ulica na której się ono znajduje, nie ma najlepszej opini, ponoć wielu tu meneli... :(


- łazienka wygląda nieciekawie, jest obskurna co tu dużo mówić... umówiłem się z właścicielem, że ją odmaluje, zmieni sedes, ale to się dopiero okaże w poniedziałek czy słowa dotrzymał :(


- pokoje nie są odświeżone co widać po ścianach,


- podłogi wyłożone jakimiś płytkami koloru zielonego, ciemnego zielonego...


- w kuchni zlew pamięta chyba Hitlera, taki stary poniemiecki, żeliwny o ile się nie mylę...


Jakie plusy tego mieszkania?


+ duże, przestronne,


+ balkon


+ lokalizacja niemalże centrum miasta, jakieś 5 minut pieszo


+ piwnica


+ cena mogła by być delikatnie mniejsza :D 1400 zł


Dziś się dowiedziałem, gdy już zaklepałem to mieszkanie, że jedna siostra być może tutaj nie przyjdzie mieszkać, bo pracę będzie miała tak gdzie dotychczas pracowała. Wszystko się wyjaśni w poniedziałek, kiedy będzie rozmawiała z kierowniczką.


Jeśli by tak było to 1400 zł płacić we dwójkę to mi się nie opłaca, bo mnie i siostry drugiej nie będzie na to stać. Nie zarabiam tyle bym mógł sobie płacić 700 zł za pokój/część mieszkania.


-------------------


Praktyki zakończone to jest bosko!! :D

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Bo mi to lotto - 200 mln.

Dziś w pracy kolega zapytał mnie co bym zrobił gdybym wygrał 200 milionów złotych.


Uśmiechnąłem się i w myślach pomyślałem toć to w ogóle nie możliwe jest! Kolejno wypowiedziałem - bo ja wiem - nie mam pojęcia. Po czym mówi do mnie - ja to bym ich nie odebrał - ale jak to, tak w ogóle? zapytałem - no nie, zaraz by mafia mnie zaciupciała, gdyby się dowiedzieli, że to ja wygrałem. Odpowiedział. Koleżanka przysłuchując się żartobliwie powiedziała, to byś mi oddał, ja bym wiedziała, co zrobić. Tym akcentem popłynęliśmy już dalej i dalej puszczając wodze fantazji, co kto by nie zrobił. Jakoś z tego przesytu nie potrafiłem nawet pomyśleć, co mógłbym za to chcieć mieć, jedyna myśl jaka mi przychodziła, to prawdziwy dom!


Zawsze gdy przychodzi mi o przyszłość, o możliwości - wówczas pierwsze co to "marzenie" - może "wyobrażenie" własny, ładny ale skromny dom. Być może to pragnienie, które nie zostało mi stworzone odpowiednio w dzieciństwie, a może coś innego. Kto wie ;-)


Taki temat śmieszny i nie realny raczej, a wywołał na prawdę w nas dobry humor ;-)

sobota, 25 sierpnia 2012

Ciężkie czasy

Sierpień tego roku to bardzo trudny okres w moim życiu. 


Strata Przyjaciela - którą odczuwam jak utratę części samego siebie.


Ciągle gnam za "dobrobytem" czyt. kasą i tym materialnym światem. Za dnia praktyki - nic mi nie dające, sprawiające tylko, że się cofam i to dosłownie, bo odkąd tylko chodzę na te praktyki nie mam kontaktu z językiem, jak miałem do tej pory. Miałem czas na naukę, rozmowę z Niemcami, a i czas na głupoty. Teraz tego brak i kosztem snu ciągnę pracę. Pocieszam się faktem, że to jeszcze 3 dni mi zostały i już się uwolnię.


Już niebawem egzaminy a ja wciąż nic się nie nauczyłem, ciągle pośpiech i zmęczenie sprawiają niechęć do nauki. Brak sił czasem... Oj boję się co to będzie.. 

wtorek, 21 sierpnia 2012

seks seks i tylko seks

To słowo przebija się przez większość profili, większość rozmów. Ciągłe dążenie do jednego. Gdzie życie poza seksem. Gdzie normalna zwyczajna znajomość. Pogadać, pośmiać się i pomóc sobie wzajemnie byciem! We większości tego brak. 

Mi również brakuje tego. Daleko mi do ideału pod każdym względem, zarówno wygląd jak i wnętrze nie jest idealne. Ale czy musi być tip top? Oj nieeeee.... przecież gdyby istniały ideały to świat straciłby sens, wszelka komunikacja nie miałaby racji bytu. Ciągle byłoby różowo - bleee. Gdy daleko nam do ideału staramy się dążyć do doskonałości, poprawiać się, ustępować jeśli sytuacja wymaga tego od nas. To wszystko sprawia, że możemy nazwać się prawdziwymi ideałami, bo dajemy radę przezwyciężyć coś czego ideał by nie robił, bo by nie musiał. Więc też nie byłby ideałem ;-) trochę zawikłane ale prawdziwe :-D

Dziś kolejny już raz się z kimś spotkałem i choć nie czułem tego od początku żeby się spotkać to się zgodziłem, może to chęć bycia przy facecie, może to tylko pożądanie kogoś.. W pewnym stopniu to fakty. Ale gdy już jest po wiem że dalej nic z tego. 

Zastanawiam się kiedy się opamiętam i zrozumiem, że nic tu po mnie. Postanowiłem opuścić kolejny portal chociażby na trochę, na jak długo mi się uda, zobaczymy... 

sobota, 18 sierpnia 2012

serwis randkowy

Dziś postanowiłem rozstać się z jednym z serwisów randkowych - dość już przeglądania tych samych twarzy i ciągłych szarych ludków bez zdjęć. 

W rzeczywistości te portale to jedno wielkie bagno - pełno oszustów, ludzi nie wiedzących do końca czego chcą. Irytują mnie sytuacje gdzie chłopaki udają, że jest "OK" kiedy myślą inaczej. Takie zabawy w kotka i myszkę są nie dla mnie. Ciągłe podchody - bo koleś nie potrafi wyrazić tego co od ciebie oczekuje. 

Zawsze staram się traktować ludzi w należyty sposób. Wiadomo niekiedy i mi się trafi popełnić gafę, kogoś urazić, a może i skrzywdzić. 

Dziś przeglądając pewien profil zobaczyłem, że koleś najeżdżał na chłopaka z którym się spotkałem kilka razy. Nie wiem o co chodziło, ale teraz to już mi wisi. Na mój temat też był wpis - o czym już pisałem :-D

P.S. Dobrze że z blogiem się nie chcę rozstawać ;-) Choć nie wielu tu zagląda to i tak fajnie, że są tacy którzy zaglądają często i wytarzają swoje myśli, często wspierając! Dziękuję !!! :-)

środa, 15 sierpnia 2012

odrzucenie

pokochać kogoś jest najprostszym z możliwych 
najtrudniejsze w tym jest znaleźć kogoś, kto cie także pokocha



Niby takie banalne i proste - a sprawia tak wiele trudności - nie ważne czy to gejom, bi, trans, heterykom, Nam Wszystkim :(

czas płynie, wszystko przemija

Dziś już jest tydzień od tragedii którą przeżyliśmy. I choć nie jest łatwo, myśli przychodzą, zostawiając smutek, to trzeba żyć dalej. Chwilami wciąż nie dowierzam w to co się stało :( 


Wciąż praktyki na których się trochę poprawiło o ile nie pogorszyło. Dostałem z koleżanką zlecenie przetłumaczenie rachunków itp. z języka uwaga nie niemieckiego! lecz węgierskiego, słowackiego i chorwackiego. Kopara mi opadła jak to usłyszałem. Ale powiedziano mi: "Dacie rade, translaror, słownik online" i nie będzie problemów - niestety wiele ich jest... W między czasie bieganina, jakieś króciutkie tłumaczenie z niemieckiego bądź też na niemiecki i tu już jest raj :) 


sobota, 11 sierpnia 2012

Pożegnanie Przyjaciela

To co się wydarzyło w ostatnich dniach - to największy koszmar jaki mnie spotkał. Wczoraj byłem na pustej nocy - brak mi słów co mogę napisać, straciliśmy tak wielkiego człowieka, Przyjaciela, idealnego chłopaka.

Nie mogę się pozbierać po tym co się stało. Ciągle żyję nadzieją, że to jest koszmar. To nie możliwe. Ale wszystkie dowody wskazują na co innego.

Boję się samotności, jechać samochodem. Czuję się potwornie :((

środa, 8 sierpnia 2012

smutek

 Dziś rano w wypadku zginął mój przyjaciel z czasów podstawówki i gimnazjum.

Gdy dostałem SMS od siostry byłem na praktykach. Słysząc dźwięk wiadomości, wziąłem telefon by zobaczyć od kogo. Patrzę Monika, siostra znów z jakąś błahostką pomyślałem, ale przy nazwie wyświetliło się nie typowa jak dla Niej treść: Ej... to sygnał już mnie zaniepokoił, sekunda potem widzę ... wiesz już co się stało SZYMEK. Do tego momentu wyświetlał mi się tekst wiadomości. W głowie mojej już strach i łzy w oczach przecież, Ona mówi o moim Przyjacielu SZYMKU, miałem wtedy na myśli Szymka z którym teraz się bardzo przyjaźnię. Wyświetlając całego SMS-a zobaczyłem Ej, wiesz już co się stało SZYMEK (tu pada nazwisko) nie żyje! Nogi mi się ugieły łzy popłynęły i mimo chęci coś powiedzieć, nie potrafiłem. Po chwili koleżanka pytała co się stało i zacząłem mówić. 

Szymek K z którym tak całkiem nie dawno się dobrze przyjaźniłem, taki fajny człowiek, wiele wspólnych wypadów na ryby, pojeździć rowerem, pogadać to wszystko raptownie stanęło w moich oczach. Nie możliwe by to była prawda, napisałem do koleżanki mojej i Jego, która po chwili potwierdziła tą tragiczną wiadomość. 

Szymek zginął w wyniku swojej brawury, ale co nie zmienia faktu, że jest mi strasznie przykro! Nie mogę tego zrozumieć. Jeszcze dwa dni temu odwiedziłem go na fejsie i przez głowę przeszło mi by się do Niego odezwać. Niestety nie zdążyłem, wtedy od razu nie napisałem, a teraz jest za późno :-(  

Nie będę opisywał, ani przyczyn, ani też podawał jakichkolwiek bliższych informacji, bo to nie jest potrzebne.

Może to wam się wyda głupie, dziwne i zmyślone, ale wczoraj wieczorem doznałem takiego samego uczucia jak w maju bodajże, kiedy to zmarł mój sąsiad, szanowany i dobry człowiek. Zdarzyło mi się już dwa razy, że czułem to, że ktoś wkrótce umrze, ktoś z mojego bliskiego otoczenia. Wczoraj było tak samo jak wtedy, te same uczucie i w dodatku wrażenie, że ten sam "zapach" - specyficzny ani ładny ani brzydki. 

Pogrążony w smutku...

sobota, 4 sierpnia 2012

demot - podsumowanie życia singla

Być singlem to nic złego - ponoć nic.


silne uczuuuuuuuuuuuuuuucie

Idąc na spotkanie z Danielem nie myślałem że mogę się w kimś "zadużyć" tak jak to się stało.


Jak zawsze czytałem bądź słuchałem jak to się mówi, że pierwsze wrażenie jest najważniejsze, tak teraz zdałem sobie z tego sprawę, że to święta racja. W pierwszej chwili poznając tego chłopaka było wyjątkowo, sposób bycia i naturalność, spowodowała, że od pierwszej chwili mi się spodobał.


Wygląd swoją drogą też się liczył - jest przystojny! nie ma co ukrywać, przynajmniej ja tak uważam.


Rozmowa, spacer poznawanie się było tak przyjemne, że czas szybko uciekał, siedzieliśmy tak do późnych godzin. Potem jakieś piwo, jedno i drugie - rozmowa się lepiej kleiła. Coraz bardziej mi się podobało, nie widziałem, żeby Daniel źle się czuł w moim towarzystwie.


Kolejny raz gdy się spotkaliśmy był równie udany jak poprzedni. Było miło.


Wszystko co fajne, nie jest wieczne - pojawiły się problemy natury takiej, że Daniel jakoś albo przestał albo nie chciał więcej utrzymywać kontaktu i rzadziej się odzywał. Spotkaliśmy się jeszcze raz. Znów jak dla mnie było bardzo miło. Rozmowa, przytulanki - czego w takich chwilach chcieć więcej. Nic mi nie brakowało... było prze-fajnie i to się liczyło. Rozstając się tego dnia słyszałem do spisania, teraz będę trochę zajęty pracą ale damy radę.


Nie zraziły mnie te słowa, bo pomyślałem, że to nic strasznego, a my poradzimy sobie z tym. Jak nie w tym to następnym tygodniu się spotkamy. Niestety nie było już kolejnego razu. Odpowiedzi na SMS też nie dostałem, gdy napisałem do niego na portalu odpisał choć nie na każdą wiadomość od razu, czasem po kilku dniach. Gdy próbowałem się umówić z nim, nie reagował, więc napisałem jasno, że mi na Nim zależy i że mógłby powiedzieć czy mam szanse. Odpowiedział tak. Ucieszyłem się.


Kontakt jednak nie poprawił się. I choć czasem się odezwie, a czasem odpisze na moją wiadomość to i tak nie tracę nadziei, że może z tego coś jeszcze będzie.


Nigdy nie czułem czegoś takiego poznając kogoś pierwszy raz. Ale i nie czułem się tak dobrze przy kimś - mam na myśli chłopaka.

marzenia

I tak począć trzeba!! 

piątek, 3 sierpnia 2012

praktyka dzień 3

Dziś minął dzień 3. o dziwo pierwsze tłumaczenie się pojawiło. Tekst 3 strony - jak wrażenia? Hm... chwilami nie było łatwo, nie wszystko jest w słowniku ;-) a i nie wszystko da się łatwo przetłumaczyć, mimo iż to nie moja działka tłumaczenie to było lepiej niż wczoraj i przedwczoraj. 

A teraz zmykam do pracy ;-D

czwartek, 2 sierpnia 2012

praktyka - nonsens

Ah te praktyki, zmian nie widać, ciągle to samo... Wyglądam przez to samo okno, siedzę przy tym samym biurku, chodzę z papierkami do tych samych departamentów. A w dzienniczku praktyk jak nic się nie pojawiło sensownego pierwszego dnia, tak i drugiego nic nie ma. 

Szczęście to to że robię te praktyki z koleżanką z roku, wspólnie doszliśmy do wniosku, że trzeba ten czas jakoś pożytecznie wykorzystać. Tym samym znaleźliśmy jakiś katalog biura podróży i tłumaczymy przykładowy tekst na niemiecki. Niestety brak tam osób kompetentnych by nam to sprawdziły więc uśmiechnę się do swojego znajomego Niemca by przeleciał tekst, poprawił błędy i odesłał nam, to jedyny plus. 

Co będzie dalej nie mam zielonego pojęcia...