niedziela, 10 czerwca 2012

zerówka - śmiech na sali

Ostatnimi czasy miałem zerówkę - którą mogę nazwać - śmiechem na sali.

Na pewnym przedmiocie ustaliliśmy z prowadzącym, iż w na koniec maja napiszemy zerówkę, ustaliliśmy termin bodajże na 29.05. materiał na zerówkę obejmował mniej więcej 70% zagadnień zaplanowanych na ten przedmiot. By ułatwić sobie pracę prowadzący postanowił, że będzie to test zamknięty. Powodem było również w jego uznaniu, że nie chce takiej sytuacji, w której kilka osób napisze podobnie odpowiedź, a on uzna tylko u jednej osoby za poprawną bo według niego podobieństwo podobieństwem, ale nie to samo. No i takie tam duperele... ogólnie to na naszą korzyść - test zamknięty z ograniczeniem odpowiedzi do minimum tzn. A i B. Śmiech no nie? Na studiach taki test. No ale nic.

W dniu 29.05 na zerówce pojawiło się  93,75% osób, 2 osoby były nieobecne. Nic szczególnego pytania banalnie proste, jeśli ktoś się przyłożył to zdał, oczywiście każde pytanie było wbrew pozorom bardzo podchwytliwe. 

Za tydzień wyniki więc czekaliśmy. I tak przy rozdaniu wyników dowiedzieliśmy się, że prowadzący w trosce o nieobecnych studentów umożliwił im pisanie zerówki w kolejnym terminie tzn. w dniu, w którym nam podawał wyniki. Zerówka składała się oczywiście z tych samych pytań,  które to wcześniej zostały "obrobione" przez nas:d Wyniki były słabe średnią przyjmijmy za 3,5. Oczywiście leser który pisał zerówkę w drugim terminie dostał ocenę wyższą niż średnia i większość grupy. 

Może to nie aż takie śmieszna, ale nadmienię że osoba pisząca zerówkę dodatkowo nie była ani razu na zajęciach u tego prowadzącego. Żal i śmiech na sali.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za rozmowę :)