poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Donos (nie)wart milionów

Dziękuję za wszystkie miłe słowa, które zawarliście w poprzednim poście!

Wielokrotnie w życiu mam wrażenie, że polega ono na tym, że wpadam z deszczu pod rynnę. Ilekroć się staram, wkładam w coś swoją energię, to jest ona gdzieś tłumiona, ostatecznie ze spuszczoną głową idę przed siebie dalej.

Ostatnie wydarzenia dały się mocno w kość. Jestem okropnie zmęczony, lecz to nie wszystko. Miśka mama odzyskała siły na tyle by wyjść ze szpitala. Zaczął się czas pogoni za lekarzami, a teraz dostać się gdzieś nie jest łatwo. 
Pod uwagę należy wziąć również fakt, że przy zatrudnieniu takim jakie ona miała (i większość Polaków) to ciężko sobie samemu radzić. Prawdę powiedziawszy to wszyscy wokół muszą jej pomagać, bo inaczej przyszłoby umrzeć gdzieś z boku w bólu i męczarni. 

Jedyny plus jest taki, że Misiek dostał pracę, chodzi na szkolenia, chcę mocno w to wierzyć, że będzie to coś dłuższego niż tylko chwila, być by być, a jak się w korpo ktoś doczepi, to będzie bye bye. 
Tu również czas pokaże co dalej.

Jakiś czas wcześniej podjąłem decyzję, która ciąży i ciążyć będzie jeszcze długo na mnie, otóż chcą pomóc mamie wziąłem kredyt na spłatę jej zobowiązań, które to ciągną się jeszcze z czasu kiedy byliśmy mniejsi, a kasy non stop brakowało. Wiem, że to wszystko co wtedy dostawaliśmy teraz przychodzi spłacać z podwójną jak nie potrójną wartością. To wszystko to kropla w morzu potrzeb. Inaczej mówiąc życie.

Mama nie może znaleźć pracy na wsi, ani w pobliskim miasteczku, oczywista sprawa, bo gdzie znaleźć pracę by coś zarobić, no i nie dać się zrównać z błotem za 4 zł/h. A takie stawki są wciąż realne. Było kilka propozycji, wielu chciało coś pomóc zaoferować. Chęci były, ale "ofiarodawcy" się odwrócili. Jedni od grudnia mówili, że zaraz będziesz miała pracę, tylko się zwolni miejsce. Potem kolejne obiecanki... - rezultat ten sam, ciągłe bezrobocie, ale co można robić bez wykształcenia ze znikomym doświadczeniem.

Na niedomiar złego wstrzymano nam, a właściwie Miśkowi możliwość urlopowania Piłkarzyka i Niny, ktoś napisał donos, jakoby u nas odbywały się libacje alkoholowe, czy też spotkania w podejrzanym gronie, dzieci były zaniedbane, etc. Ani razu nie miało nic takiego miejsca. Dzieci zawsze miały co jeść, w co się ubrać, nawet dostawały nowe ubrania, bo te, które miały był już w takim stanie, że głowa mała. Bawiliśmy się z nimi, odrabialiśmy wspólnie lekcje, a oceny po wizytach mówiły same za siebie. To jednak na nic, bo ktoś szuka zemsty. Sąd jedną decyzją skreślił spokój maluchów. 
Oboje to ogromnie przeżyli. Piłkarzyk był tak zły i zszokowany, że do internatu przyjechała po niego dyrekcja DD, że nie chciał jechać do DD. Nikt nie umiał do niego dotrzeć, zadzwoniono do Miśka by z nim porozmawiał, w efekcie młody pojechał do DD. Nina płakała i bardzo to przeżyła. Wreszcie mieli zobaczyć mamę, po ponad miesiącu czasu. A tu decyzja ta zniszczyła wszystko. 
Mamy podejrzenia co do sprawcy donosu, lecz pewności brak. Nie zmienia to faktu, że dzieciaki są przepychane z kąta w kąt i nie mają spokoju, miejsca gdzie mogą się czuć swobodnie, bo co chwilę, sądownie są rzucane to tu, to tam. Chwilę tak, a za chwilę jest inaczej. 
Dla osoby dorosłej byłoby to zbyt obciążające psychikę, a co powiedzieć do dzieci w wieku 14 i 11 lat. W weekend odwiedziliśmy ich w DD, były przeszczęśliwe, przytulali się oraz chcieli byśmy tam cały dzień spędzili. Byliśmy pół dnia. Drugą część dnia zajęły nam remonty, które przeprowadzaliśmy wspólnie u mojej przyszywanej babci. Bardzo miło jest widzieć czyjąś radość na twarzy nam bliskich osób. 
Niedzielę spędziliśmy dalej w rozjazdach to wizyta u moich rodziców, to chwilę w DD no i wizyta w internacie, gdzie przebywa w tygodniu Piłkarzyk. Wieczorem porozmawialiśmy z mamą Miśka i jego rodzeństwem, zjedliśmy razem kolację i wróciliśmy późno do siebie. 
Teraz zachodzę sobie w głowę, czy nie zwrócić się do jakiejś organizacji, która mogła by się przyjrzeć pewnym osobom. Są w naszym otoczeniu takie osoby, które nam zazdroszczą i ciągle rzucają kłody pod nogi. Jednak te osoby nie są święte. Mają na sumieniu wiele zaniedbań, duże braki w wychowaniu dzieci. Czy powinienem w tej sytuacji się odpłacić tym samym, robiąc donos? Przypomina mi się powiedzenie oko za oko, ząb za ząb - nie chciałbym w ten sposób do tego podchodzić, lecz chyba innej alternatywy nie posiadam.

Wszystkie te wydarzenia są dla nas wielkim obciążeniem psychicznym, mimo to dajemy sobie powoli jakoś radę, jest ciężko, zanosi się jeszcze bardziej, lecz musimy trwać i się wspierać. Sam fakt, że Misiek ma już swoją mamę w domu, sprawił, że jest weselszy, a jego twarz potrafi się rozchmurzyć. 
Są jeszcze inne zmartwienia, ale z tymi musimy dać sobie radę sami. 

Ostatnio w pracy koleżanka spontanicznie spytała, co byś zrobił z wygraną w toto lotka, akurat była wysoka kumulacja. 

Wielu się zastanawiało, czy by im woda sodowa do głowy uderzyła, a ja pierwsze o czym pomyślałem, to to, że pospłacałbym długi, kupił mieszkanie i starał się prowadzić życie tak jak teraz bez większych zmian, poza tą jedną, wolny od zmartwień ze względu na brak pieniędzy. 

Także ja swoją wygraną poświęciłbym by odciążyć moich bliskich, wiem, że ich radość na twarzy byłaby cenniejszą zapłatą dla mnie niżeli te pieniądze. 

8 komentarzy:

  1. A czemu by nie? Ja bym tam doniósł anonimowo gdybym widział, że coś jest nie tak i w dodatku przeczuwał, że ci ludzie mogą nam szkodzić. Co im te dzieci przeszkadzały? Ludzie to naprawdę są świnie. Wystarczy, że ktoś ma lepiej a już mu zazdroszczą i gnoją. Nie dajcie się tylko walczcie o swoją godność i o rodzinę. Sądy często są bezduszne, ale wygracie bo jesteście dobrymi ludźmi. Fajnie, że Twój Miś ma pracę ja sobie dorabiam. Wiesz bardzo ci współczuję całej tej sytuacji. Mimo tych kłód ty dajesz sobie radę - jesteś wielki wiesz? No to teraz już wiesz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie traktuj tego jako donos, ale jeżeli tym dzieciom w rodzinach jest źle, co czasami widać na zewnątrz to dla ich dobra to zgłoś. Dziś przy 500+ oni (rodzice) zrobią wszystko, aby one zostały, a nikt nie wymusi na nich pozytywnych działań tak, jak instytucja i nadzór państwowy.
    Inną sprawą jest nasza polaczkowatość. Modlitwa Polaka z "Dnia świra" jeszcze długo będzie tą obowiązującą większość społeczeństwa.
    Po za tym nie wszystkie DD są złe. Dużo zależy też od korzeni jakie mają, Ci którzy tam trafiają. Czytałeś u mnie o ostatniej wizycie w DD i 12 latku, który się pochlastał? Jeżeli przeniesieni tam mają korzenie z rodzin, gdzie gloryfikuje się styl bycia skurwielem, to one takie, niezależnie od nacisków odgórnych, będą. Nic tego nie zmieni, bo wiedzą, że kiedyś wrócą do swojego środowiska, a ono składa się z innych skurwieli, a nie dzieci mózgowców, wysławiających się poprawna polszczyzną.
    Czy dobrze, że ich na razie mieć nie będziecie, może i tak, bo jednak pracujecie, a jeżeli tam jest takie duże bezrobocie to pracę trzeba szanować, a przecież macie matkę na głowie, nadto budżet do domknięcia.

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurcze :(
    Brak mi słów, takich sąsiadów jakich ty masz znam doskonale.
    Swego czasu prywatnych tragedii rodzinnych , dostaliśmy "miłe wsparcie" nawet od rodziny, która po latach przychodzi i sama prosi o pomoc a moja Mama jak to ona człowiek wielkie serce nie odmawia.
    Bardzo Wam współczuję, gdybym mógł jakoś pomóc to chętnie.
    Pozdrawiam i wszystkiego dobrego życzę !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety to jest dziś na porządku dziennym. A dodatkowo wiadomo geje i rodzina to jakoś w oczach wielu ludzi się gryzie. Choć nie powiem, nie każdy ma coś do nas, nie każdy jest przeciwko. Są ludzie co nas wspierają, a Ty i wielu czytelników tego bloga również jesteście tą częścią pozytywnych ludzi, których słowa nas niosą.

      P.S. Wybacz, że dopiero teraz odp. dopiero zauważyłem ten komentarz w "spamie" ;/

      Usuń
  4. Mam nadzieję, że u was wszystko w porządku bo zamilkliście i na komentarze nie odpisujecie.?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz, czasem po prostu toniemy w myślach, telefonach, zgłoszeniach jakie do nas napływają. Czasem po prostu przemęczenie bierze górę i nie mam już siły nawet tu wejść :( Postaram się poprawić.

      Usuń

Dzięki za rozmowę :)