niedziela, 29 stycznia 2017

pieseł

Idę sobie centralnie na spacer z moim piesem. Od kilku dni jest u mnie. Przed domem mamy duże tereny zielone. Co krok to mina i tak się kurde zastanawiam - gdzie ja jestem, na prywatnej posesji jakiegoś właściciela stada czworonogów, czy w mieście?!

Nosz kuźwa, chcieli psa to niech teraz sprzątają po nim, a nie wszystko osrane. No sorry za wyrażenie, ale ciśnienie skoczyło.

Teraz leży jeszcze biały puch to wszystko widać nawet wieczorową porą, a co jak ten puch zniknie i będzie ciemno. Wdepnąłem na minę - KURWA. 

Idę sobie dalej, bo gdzieś z tym pieskiem trzeba pochodzić, a że lubi tereny zielone to łażę. No i tak zwiedzam okolicę. Gdzieś w oddali słychać inne psy, widać ich właścicieli. Niby nie wolno chodzić z psem luzem, a chodzą. Moja piesełowa jest taka, że do każdego psa i każdej suki się rwie. Razu pewnego była akcja, bo ta zaczęła szczekać a tu taka bestia się najeżyła i biegnie w naszą stronę, a jej pani tak koło 40 woła sobie wróć, nie wolno - psica miała to w nosie i leciała do nas. W końcu się wywąchały i nie przypadły sobie do gustu. Chyba dwie suki. No i się zaczęło. Jedna lepsza od drugiej. Już chciałem wziąć swego wielkoluda na ręce, ale tamta się sadziła. Jakimś cudem się rozeszło po kościach. Gdzie smycz i kaganiec - się pytam? 

Moja piesełowa chodziła na smyczy, kagańca nie miała bo byłem z nią. Więc na wieczorny spacer nie biorę. Widzę co się dzieje. Puścić jej nie puszczę bo i nie wróci od razu, nim się nie wyhasa. Chociaż dnia następnego za karę (taaa już na pewno wiedziała dlaczego) musiała nosić kaganiec na pysku. Było z tym zachodu, bo tylko miałem nogi poobijane. Nie lubi go i jak tylko mogła to uderzała ze złości nim w moje nogi... Tyle przyjemności i dobrego sobie było.

Spacerując dalej usłyszałem od przechodzącej grupki młodych gąsek - jak to mój kolega zwykł nazywać młodocianych - ciekawe czy posprząta po swoim psie? Bo teraz to nikt nie sprząta. 
Komentarza posprzątał już nie było. Ale wzrok w naszym kierunku był. 

Chodząc tak sobie nie spotkałem w tym miejscu nikogo kto by sprzątał, nie ujmując siebie :( 

Taka gówniana ta dzielnica, by nie powiedzieć czegoś więcej... ;-) 

4 komentarze:

  1. Dziękuję za zaproszenie na Blog :) Niestety u mnie w mieście jest tak samo. Ludzie nie sprzątają po pupilach a te srają gdzie popadnie. Sam nie raz wszedłem na minę. Jesteśmy beznadziejnym społeczeństwem, które się nienawidzi, nie toleruje i żyje w syfie :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Hi hi... ja raz dostałem gromkie brawa od jednego starszego Pana za posprzątanie po psie.
    Było mi głupio hi hi , ale fakt, sprzatam zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To postawa godna naśladowania. Wzorowa i brawa zasłużone.

      Usuń

Dzięki za rozmowę :)