Nie piszę na blogu, bo bo ... bo chyba wstydzę się sam siebie i swojego życia. Może to nie jest wstyd, a bezsilność.
Nie będę ukrywał jestem typem człowieka, który chce mieć wszystko pod kontrolą, a życie jest tak nieobliczalne, że nic nie jest pod moją kontrolą. Duszę się w tym wszystkim, a nie umiem płynąć inaczej, gdy wszystko takie wątłe.
Mój tydzień wygląda tak, że od rana do nocy jestem w pracy. Od rana na wyspie, a po powrocie do domu dalej ślęczę nad jakimiś materiałami. Dziś TIK zagościł na dobre na wyspę i wszystko kręci się wokół niego. O ile ja sam w sobie jestem jego cholernym wielbicielem, to złożoność tematu i bieda wszędobylska sprawia, że to praca na ugorze.
W nagrodę zostaję posądzony o co!? A no o to, że to właściwie nic innego nie robię, tylko w przeciągu 45 minut wymyślam co to wpisać za uwagę. Bo przecież takiej sytuacji nie było.
- No powiedz prawdę! Nie bój się! No powiedź, było tak jak pan napisał?
-- Xxx to jak było tak czy nie?
Ja - mowę ci odebrało?
Xxx - tak (ledwo wyszeptane słowa)
-- Czyli pan miał rację wpisując taką uwagę. Nie zmyślił sobie tego.
- No powiedz prawdę! Nie bój się! - dalej woła mum.
-- Czyli tak było. Mam tu dalej prosić wychowawców i wyjaśniać zachowania?
CISZA
- To pan tylko Xxx obserwuje?
Ja - słucham? Nie, proszę pani - . Nie sposób nie widzieć jak Xxx bierze przedmioty do buzi i imituje zachowania o podtekście seksualnym. Po mojej pierwszej uwadze (słownej) na takie zachowanie, nie ma poprawy, co więcej po chwili powtarza je z innym przedmiotem.
...
Ja - ja nie jestem od lubienia czy też nie. Jestem od tego by nauczyć, ale w warunkach normalnych. A zachowania pani syna w widełkach normalności się nie mieszczą. Dziękuję. Żegnam!
Odchodzę!
Rozumiem, że kobieta chciała bronić dziecko, lecz nie pozwolę sobie na to by ktoś bez pojęcia o mojej profesji próbował mnie pouczać, co więcej insynuować mi, że to ja źle zinterpretowałem ww. zachowania.
Jeśli tego typu wybrykom towarzyszy komentarz, że te przedmioty to penis a jego język je liże - to tu źle zinterpretować się nic nie da.
A już szczytem głupoty owej mum był komentarz dnia wcześniejszego, że może on powinien zrobić z tego użytek. Skoro z nauką jest na bakier, to może mógłby ... - Obawiam się, że chyba nie jest świadoma co powiedziała i w czyim kierunku...
O ile ogólna sytuacja się z deka poprawiła po feriach, to mam coraz to większe wątpliwości, czy warto poświęcać wszystko walcząc o jedno marzenie!?
Bardzo lubię swój zawód. Wiem, że żyję. Wszystko to robię z pasją i zaangażowaniem. Fakt, że zajmuje mi to mnóstwo czasu, że gdzieś w odstawkę inną wszystkie inne sprawy, to jednak nie wyobrażam sobie robić coś innego.
ALE!
Coraz częściej miewam stany załamania nerwowego. Coraz częściej czuję zmęczenie już w połowie dnia. Coraz częściej odczuwam wątłość mego życia.
Gdyby nie to, że buduję sobie świat w moich myślach to obawiam się, że mógłbym zwariować i cierpiał bym na bezsenność. A tak przenoszę się do wyidealizowanego światka i zasypiam.
Budzę się rano i z zachwytem przedzieram się przez rutynowe czynności o poranku. Rutyna? Tak, ale docelowo praca każdego dnia niesie z sobą coś nowego. Nigdy nic nie jest pewne.
Jak obudzić się z życiowego marazmu?
Czy wszędzie jest tak samo?
Czy warto próbować?
Czy duże odważne kroki, to nie zbyt duże ryzyko?
Jak odnaleźć wewnętrzny spokój?
P.S.
Tak dziś jest Międzynarodowy Dzień Kobiet
z tej okazji
moim czytelniczkom, o ile jeszcze takie są ;-)
Najserdeczniejsze Życzenia
Wszystkiego Najlepszego,
Sto lat
oraz spełnienia marzeń!!!
A ja mimo wszystko gratuluję pasji i zaangażowania, mimo przeciwności i chwil załamania.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę... I pozdrawiam...
Dziękuję bardzo :) Właśnie gdyby nie pasja i zamiłowanie, to już dawno bym uciekł ;-)
Usuńno niesety my belfrzy juz tak mamy obys cudze dzeci uczyl a fantazja tych ostatnich jest nieskonczona i bez granic ... trzymaj sie !
OdpowiedzUsuńDzięki bradzo :)
UsuńJedna jest i za życzenia dziękuje. ;)
OdpowiedzUsuńNiestety z praca chyba tak już musi być, że nieliczni mają szczęście wykonywać zawód, który jest ich pasją, a jednocześnie zadowala we wszystkich innych aspektach. Zazwyczaj jak praca ciekawa, to mało płatna, jak dobrze płatna, to stresująca itd.
Bardzo proszę!!!! :)
UsuńTa jest super, ale towarzyszy jej cholernie dużo negatywnych aspektów od zarobków po stres i nerwy - ale jeszcze nie wzięły one góry nade mną, bym porzucił to co kocham robić ;-)
Miło Cię czytać :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem postaraj się trochę wyluzować, przestać na siłę wszystko kontrolować. Spróbuj wyrwać się na jakąś imprezę do kina, na spacer.
Daj sobie czas... banalnie zabrzmi ale bedzie dobrze !
Zgadzam się z Tobą, potrzebuję wyluzować, tylko cholernie trudno tak :-( nie umiem, po prostu chyba to stało się uzależnieniem mym - pracoholik już ze mnie czy jeszcze nie ???
UsuńCzęsto tą pracę życia wyobrażamy sobie bez innych aktorów. Sami sobie dajemy radę, na fali realizacji pasji. Jednak bywa, że to góra, Ci nad nami nam tą pracę obrzydzają, stwarzają ją nieprzyjemną, nie taką jaka miała być. Relacje z innymi ludźmi, tymi o niższym poziomie też mogą zaburzyć sielankowy nastrój. Czasem jedna taka osoba, potrafi zwalić cały dzień, mimo całej reszty zachowującej się normalnie, przystępnie dla nas, w naszych oczekiwaniach.
OdpowiedzUsuńNiełatwą pracę wybrałeś, ale jakbyś do niej nie poszedł, też nie byłbyś zadowolony nie sprawdzając jak wygląda to od środka.
Dokładnie, gdybym nie spróbował, byłbym zły na siebie, że nie próbowałem. Spróbowałem i wiem, że jest to coś pięknego, co chcę robić, w miarę mozliwości i sił będę robił, czy tu czy gdzieś indziej to się okaże jeszcze...
Usuń