środa, 5 września 2018

na wyspie aburdów

Rok szkolny się rozpoczął - na szczęście nie 1 a 3 września - zawsze to o 2 dni więcej przerwy w spotkaniu się z dziećmi.

Ja na prawdę lubię swoją pracę, lubię to co robię. Wiem, że głupi jestem tam będąc, ale lubię robić to co robię, uczyć. Lubię to sprawia mi jakąś nieopisaną przyjemność, dobrze się w tym czuje i mi się podoba.
Jak co roku na początku i na końcu roku szkolnego pada pytanie, o to czy pan lubi swoją pracę. Zawsze odpowiadam, bardzo ją lubię, dlatego tu jestem. Gdybym jej nie lubił, to by mnie tu nie było.

Nie kłamię, nie zmyślam - po prostu lubię tę pracę.

Niestety wszędzie pojawia się to wszędobylskie "ale".

Zaczynam tracić siłę już na starcie. Jak nie wycie współpracowników na temat niedobrego planu, bo ktoś ma 8 okienek, a ktoś inny 5, to niewyobrażalny hałas na przerwach.

Moja wyspa ma 2 zmiany. Ale są to zmiany nachodzące na siebie. Pracujemy od 7 do 16. W warunkach ekstremalnych, brakuje pomieszczeń, klasy są wypchane po brzegi ławkami, szafkami i innymi sprzętami. Nie ma gdzie tego wszystkiego trzymać. ALE REFORMA ZOSTAŁA DOBRZE PRZYGOTOWANA I WDROŻONA.
- brak sal,
- brak pokoju nauczycielskiego,
- brak hali sportowej,
- brak możliwości skorelowania dojazdów do potrzeb szkolnych,
- brak kadry,
- brak środków na zakup pomocy,
- brak toalety pracowniczej,
- brak świetlicy,
- brak pomieszczeń gospodarczych,
- brak biblioteki.

No i tak można by jeszcze parę rzeczy powymieniać ... To właśnie nazywa się przygotowaniem placówek do nowego roku?

Pewnie ktoś się zdziwi, że można mieć 8 okienek i więcej - ale to nie wina planowania, a tego, że niektóre przedmioty muszą odbywać się rano a inne po południu - jeśli belferka X ma uprawnienia do różnych zajęć i akurat rano prowadzi jedna, a po południu te inne, to siłą rzeczy musi mieć coś rano i coś po południu (na końcu) - wtedy robi się okienko... inaczej się nie da. Narzekać każdy potrafi, ale ułożyć plan by każdemu pasowało się nie da.

W tym roku ruszyłem bardzo intensywnie w pracy i już mi się to odbija.

Papierologii jest co raz to więcej. Teraz doszło jeszcze RODO. Powariowali w tych urzędach.

Dla przykładu jutro pracuję od 7 do 15 a od 16-18 mam zebranie z rodzicami. Zatem będzie to 10 godzin pracy, a włączając w to godzinę między 15 a 16 gdzie i tak będę musiał czekać na zebranie to 11.

Każdego dnia wracam do domu i muszę się przygotować na kolejny dzień - wiem, że ktoś powie, zobaczysz za 5-10 lat będziesz robił to bez przygotowania, ale czy to zwróci mi ten czas? Nie. Papiery jak były tak są i będą. Tego nie ubywa, lecz przybywa. A to oznacza czas - trzeba na to poświęcić więcej czasu.

Kiedyś pisałem o tym, że policzyłem sobie ile pracuję w tygodniu wychodzi to bardzo grubo ponad 40 godzin.

A to wszystko za 2250 zł.

5 lat studiowałem, zrobiłem 3 lata liceum by uzyskać uprawnienia, razem 8 lat - teraz kursy i szkolenia, non stop coś - za tak marne pieniądze.

Znam ludzi co po gimnazjum (bo ja z tych co kończyli gimbazę) i 2 albo 3 latach zawodówki zarabiają znacznie więcej:
- piekarz 3 tyś netto
- pracownik obsługi - 2,5 tyś netto
- mechanik - 5 tyś netto
- cukiernik - 3 tyś netto
- pani/pan sprzątająca/y - 2,5 tyś netto

i tak można by podawać przykłady. Czy moje zarobki są adekwatne? - To raczej pytanie retoryczne.

2 komentarze:

  1. Piekarz 3 tyś , sprzątaczka 2,5 ?
    To zarobki roczne ? (oczywiście żart) ale powiedz mi skąd masz takie informacje?
    Bo tam gdzie mieszkasz, czy też w okolicach średnia zarobków jest 1600 zł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piekarz akurat tyle zarabia :P I wiem to z paska płacowego i wyciągu konta :D
      Co do sprzątaczki to znana mi osoba tyle wyciągała. Owszem jest wiele osób tutaj które zarabiają tak jak piszesz te marne 1600 :/

      Usuń

Dzięki za rozmowę :)