Ostatnio pisałem o moich rozważaniach na temat zmiany mojego miejsca zamieszkania. Jak się domyślacie, dalej się z tym bije. Myśli te nie dają za wygraną, myślę o tym w czasie wolnym, w pracy, po pracy, a nawet we śnie. Nie dają mi odpocząć :(
Jeśli ktoś wczytał się głębiej w mojego bloga, to zauważył, że pochodzę ze wsi. Tam się wychowałem, dorastałem i wykształciłem. Po pierwszym roku studiów zaczęła się moja przygoda z miastem. Wyjechałem - pamiętam ten dzień jak dziś. Mamy łzy i moje uczucie, gdy położyłem się już na "nowym" łóżku i czułem się inaczej.
Żadne z tych uczuć nie było w pełni uczuciem radości. Owszem cieszyłem się, ale brakowało mi zarazem tego co zostawiałem...
Nie tylko brakowało mi mamy, brakowało mi możliwości jakie dawała wieś. Początkowo w każdej wolnej chwili wracałem na wieś. Potem jeszcze dom opuściły siostry no i mama ostała się z bratem i ojcem alkoholikiem.
Wracam tam jak tylko mogę. Nie chcę jej zostawiać, mimo iż jestem na nią zły.
|
Tak, tak - kosiłem trawę - tak jak się to robiło kiedyś kosą - trochę tępą, ale efekt całkiem niezły :) Ujęcie własne. Zakaz powielania/kopiowania. www.gejpisze.blogspot.com |
Rozpalić grilla - spotkać się ze znajomymi - również można.
Moje dzieło :) Wyszło całkiem przyzwoicie :)
|
Ujęcie własne. Zakaz kopiowania. www.gejpisze.blogpost.com |
A co z wielkimi miastami? A no one mają w sobie coś ładnego, lecz, czy na pewno są dla mnie? Kiedy ja już w swoim 175 tysięcznym mieście się duszę. Zastanawiam się, czy ciekaw jestem co mnie przyciągnie.
W innym poście napiszę jeszcze o innym dość ważnym szczególe, który niewątpliwie będzie miał wpływ na moją/naszą decyzję, a mianowicie o Miśku i trochę jego ogonie, jaki się za nim ciągnie.
Tak sobie pisząc i myśląc o swoim domku - w głowie mam myśli o moich znajomych. Wiadomo nie każdy ma tę możliwość dostania od rodziców/dziadków kawałka ziemi/domu, etc. Każdy kto ma dziś swój dom, a go nie dostał - musiał wyjechać z tego kraju na kilka lat, pracować ciężko i odłożyć sobie, by potem wrócić i mieć ten swój kąt, ten swój kawałek podłogi :) Stabilność jest piękna.
Ja mieszkam w 200 tysięcznym mieście, a misiu na wsi pod miastem. Uwielbiam do niego jeździć, zwłaszcza teraz kiedy jest tam tak pięknie. Mam to szczęście, że mieszkam w pięknym mieście, gdzie wokół niego jest tyle atrakcji i piękna. Wielki świat jest dobry na chwilę gdy chcesz go tylko zwiedzić. Coś czuje, że my z mężem też kiedyś postawimy sobie swój domek :) Nie pchaj się tam gdzie będziesz zapierdalał w samotności....:)
OdpowiedzUsuńBo wieś to spokój i to jest piękne :)
UsuńTo są trudne wybory. Trudne, bo nie znamy konsekwencji przełożenia wajchy i wjazdu na inny tor, brak wyboru w tym momencie też jest wyborem, bo obecnym torem jedziesz. Czemu takie trudne? Ze względu na naszą inność. Gdyby nie ona, mieszkałbyś tam gdzie dotychczas, miał znajomych, spotykał się z nimi, byłbyś zasymilowany. Przez inność jesteś spychany na margines, bo społeczność już wydała wyrok, bardzo trudno będzie Ci go zmienić. Teraz co ma dać przeniesienie się stamtąd w inne msc. Odcięcie się od złych relacji. Czy one mogą być naprawione, jeżeli chcesz tam zostać, i ile to potrwa? Tego nie wiemy. Odnalezienie się w nowym msc. będzie początkowo trudne, bo to emigracja czyli odcięcie się od dotychczasowych relacji. Nowe otoczenie, nowi ludzi, ale co najważniejsze - oni nie będą się wpierdalać w Twoje życie. Im większa miejscowość tym dłużej będziesz anonimową jednostką. Przeprowadzka na wieś, owszem tak, ale jak sam napisałeś dojazdy do aglomeracji się stworzą, jaki będzie ich koszt, realny w złotówkach, czasowy w tym wymiarze? Jakich sąsiadów będziecie mieli, wszak ich tam nie wymienicie, a na wsiach ludzie chcą więcej wiedzieć o sobie jak w mieście, czy znowu nie wpadniecie w ostracyzm społeczny? Nie ma łatwych decyzji, bo one zaciążą na reszcie życia. W pewnym sensie współczuję decyzji, mam inną sytuację to takich nie muszę podejmować, choć kiedyś plany emigracyjne wewnątrz kraju były, na zewnątrz też.
OdpowiedzUsuńDzięki, jakie to wszystko prawdziwe, a jak cholernie trudne;( ? Dlaczego? Br...
UsuńMamy wiele wspólnego. Pamiętam jak wyprowadziłem się z domu rodzinnego mając 23 lata. Pamiętam pierwsza noc w wynajmowanym pokoju, coś strasznego :(.
OdpowiedzUsuńCo miesiąc wracałem do domu rodzinnego. Miałem tak jak Ty swoje miejsca, za którymi tęskniłem.
Ja również czuję się dobrze w otoczeniu przyrody, tak najbardziej odpoczywam.
Big chciał by przeprowadzić się gdzies na obrzeże miasta ale ja nie chcę. mieszkamy obecnie w centrum ale mam blisko parki , no i ludzi , chociaż mi obcy to potrzebuję tego .
Też tak myślę, czytając Twój blog, czy komentarze :) Dobrze wiedzieć, że nie jestem w tym wszystkim sam, bo już powoli wariuję :/ Oj chyba właśnie tak jest, tęsknię za spokojem natury, którego tu mi bardzo brakuje z różnych względów :(
UsuńJa mieszkam teraz właśnie na obrzeżach, nie jest kolorowo, ale lubię po pracy wyjść na balkon mam duży, i posiedzieć w cieple, w słońcu, w zachodzie słońca :) Mimo iż jest trochę jak w typowym blokowisku to gdzieś ma swój urok, ale to nic w porównaniu z prawdziwą naturą....