wtorek, 7 czerwca 2016

hodują dzieci, zamiast je wychowywać

​Weekend zleciał jak z bata strzelił. Nim się obejrzałem musiałem iść już rano do pracy :)

Ale może to dobrze, że tak szybko się żyje przynajmniej czas leci, a z nim zobowiązania finansowe się zmniejszają :) To taki plus tego pędu :)

Dziś chyba chciałem napisać o czymś innym:P 

W rodzinie Miśka dzieją się złe rzeczy. Nie wiem czy warto o tym pisać, ale ja ciągle nie dowierzam jak można być tak ułomnym. 

Adi w swoich postach nie raz to pisał o hodowaniu, bo nie wychowywaniu dzieci i tak samo dzieje się tutaj. Dzieci się hoduje jak króliki, z tym, że nie dopuszczają się kanibalizmu. 

Bieda aż piszczy, on idzie do pracy, łapie się to tu, to tam. Jak ma okazję to i do butelek zagląda, bo czasem można. Rzeczywiście rzadko się to zdarza - i to ogromny plus. 
Ale jego wybranka to totalna porażka. Dziewczyna z domu dziecka, co miłości nie doświadczyła. Niestety w takich miejscach to codzienność, brutalność, obojętność i wrogość. Im więcej walczysz tym więcej ugrasz. 
Ma dwójkę pociech, niestety jedno traktuje jak swoje, a drugie jak podrzucone. Zamiast się troszczyć o nie, to ma je gdzieś. Dzieci nie znają żadnych, ale to żadnych zasad, nie są wychowane, okropność.

Kiedyś byli 2 razy u nas i na tym się skończyło. Pierwszym razem rozpierdzielili moje książki (drogie książki) - na szczęście w porę zauważyłem i nic się nie stało - a rodziciele siedzieli i się patrzyli co dzieci porozpierdzielają. Wystarczyło "zostaw to" i się zmyli w kąt. 

Rodzice się trochę spojrzeli no i zauważyli, że nie spodobało mi się to. W czasie rozmowy jeszcze skomentowałem ich pomysł o trzecim dziecku. Z dwójką masz problem, a co powiedzieć jeszcze o kolejnym - tak powiedziałem w prost do partnerki Miśka brata. Coś tam zaczęła jęczeć, ale nie słuchałem. 

Innym razem przyszli i się pilnowali już by dzieciaki nic nie ruszały, ale te dalej do mojego regału lgnęły, no bo w domu przecież książek nie ma, to dzieci nie wiedzą co to jest... - i z łapami do książek, wystarczyła jedna komenda i od razu spokój. Wtedy była akurat moja mama i potem mi powiedziała, że bardzo ostro reagowałem, no ale cóż inaczej nie rozumieją, że nie wolno ruszać. 

A winę za to ponoszą te dwoje młodych co to się parzą jak króliki i nie umieją wychować dzieci. Jak wpadały do nas to jak widziały jedzenie to garściami brały, mimo iż nie jadły tego to należało zagarnąć jak najwięcej, a przy tym rozwalić jak świnia przy krycie. No co to, to nie. Ja czegoś takiego nie akceptuję i tu się nie dam ugiąć. Zwróciłem uwagę i przy kolejnych próbach sięgnięcia po cokolwiek słyszały nie wolno. Miały pełne talerze, a resztę wokół, więc bez przesady. 

Kiedyś zaszliśmy z Miśkiem do nich. Akurat niespodziewanie, bo była taka potrzeba odebrania korespondencji. W domu syf. W pokoju nie było gdzie nogi postawić, bo wszędzie leżało jedzenie, a matka dzieci się śmieje, że jedzą obiad właśnie. Porażka. Już nie mówię o tym co było na obiad, bo to kolejna porażka.

Dzieci jak się nie słuchały zamykane w łazience bez okna. 

Dziś jedno leży w szpitalu, stan jest poważny. Drugie chyba zostało zatrute jedzeniem no i najprawdopodobniej również tam wyląduje. Nie wiem właśnie co się teraz tam dzieje, ale dobrze nie jest. Jutro ma być u nas kontrola z MOPS, mam nadzieję, że wpadną kiedy będę na mieszkaniu, to już złożę odpowiednie zawiadomienie. Na szczęście mam zdjęcia z tego co w domu zastałem będąc u nich... 

Inną sprawą jest, że to młode niedorośnięte dzieci nie pracuje, nie ma pojęcia o życiu i pierdzieli głupoty na lewo i prawo. Ostatnio zaczęła się trudnić pozyskiwaniem żywności z supermarketów. Idzie z wózkiem i dzieciakami i takim sposobem wynosi to to, to tamto. Jak trzeba potem próbuje handlować towarem. 

Dlaczego ten świat tak nisko upadł. Przecież to jest patologia i powinno się włączać w wychowanie, dokształcanie takich ludzi, chociażby MOPSy, obowiązkowe spotkania, porady, Ci ludzie często są nie wykształceni, nie mają pojęcia o życiu, a przecież jakoś muszą żyć. 

Antykoncepcja jest, ale ich nie stać na zabezpieczenia. Płodzą się, chcą mieć więcej dzieci, a jeszcze teraz 500+.
Co z tego że przyrost naturalny wzrośnie, jak to będą takie dzieci to to potomstwa nie będą wychowywać potrafiły i my sami na siebie zagładę sprowadzimy. Przecież spłodzenie dziecka to nie problem, ale sztuką jest je wychować, by ono potem również potrafiło funkcjonować prawidłowo w społeczeństwie. 

Roszczyć sobie prawa do wszystkiego, bo mi się należy, ale ruszyć się do roboty to nie ma komu. 

Świat według kiepskich to tutaj pikuś, przy tym co się widzi. A jak wiem to nie pierwsza i nie ostatnia taka rodzina :( 

12 komentarzy:

  1. Przykro czytać. Wiele osób powinno mieć formalny zakaz posiadania dzieci. Tylko że u nas wciąż traktuje się dzieci jako majątek ruchomy rodziców, a nie podmiotowe istoty ludzkie. Stąd takie podejście do antykoncepcji i wspierania rodziny: celem jest przychówek, jak się da - to i liczny. Bo inwentarz świadczy o zamożności i statusie gospodarza. Sądzę, że wielu ludzi nawet nie zdaje obie sprawy z tego, jak bardzo głęboko ma zakodowaną taką mentalność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy o zakazie mówi, może i słusznie, ale to nierealny zakaz. By jakkolwiek przeciwdziałać takim poczynaniom trzeba byłoby chyba zacząć od edukacji ludzi, czego konsekwencją będzie seks bez zabezpieczeń. Choć w niektórych przypadkach nawet i to nie wystarcza :( Ah ta bezmyślność ludzi - nie dość, że problemy na siebie ściągają, to jeszcze na niewinne dzieci, które potem coby nie było to cierpią biedę.

      Usuń
  2. Od dłuższego czasu sądzę, iż płodność winna być reglamentowana !
    Ubawił mnie jednak fragment o kosztowności antykoncepcji. Słonko, pigułki są dostępne już w cenie kilku browarów ... trzeba tylko paniusi dupkę ruszyć z krzesełka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, że niektórzy ludzie nie powinni mieć potomstwa, bo to szkodzi wszem i wobec.

      Ciebie to ubawiło, mnie nie ;-) Wiem jakie są realia. Jeśli porównujesz to już do piwa, to wiedz, że dla nich piwo będzie "ważniejsze" niż seks z zabezpieczeniem. - Takie podejście, taka mentalność - a no i kolejny warunek by doszło do zbliżenia stawiasz tym ludziom, zapominając, że i tak są ograniczeni w myśleniu, działaniu nie koniecznie...;-)

      Usuń
    2. Nie podnoszę tematu ważności. Neguję jedynie argument kosztowności antykoncepcji, bo jest on absurdalny.

      Usuń
    3. Może i absurdalny - kij zawsze ma dwa końce ;-)

      Usuń
  3. Jar Kow ty nie pasujesz do tego świata. Podziwiam Ciebie, że wytrzymujesz, ale bez przesady. Pomyśl o tym, czy ci ludzie kłopotów na Ciebie nie ściągną? 500 plus trafia do rodzin patologicznych. Normalni ludzie zarabiają za dużo by dostać ten ochłap od państwa. Po prostu ten kraj i ten naród zeszli na psy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie nie jest tylko świat w moim mieście/okolicach. Wystarczy się rozejrzeć poczytać o innych historiach, tak się dzieje wszędzie, tylko ja piszę o swoim regionie, ale widziałem patologie opisywane w innych rejonach.

      Niestety taka owieczka też widocznie jest potrzebna, skoro tkwię wśród tego padołu ;-)

      Nikt z opisanych przypadków nie jest ze mną w bliskich kontaktach - kłopot to ściągnęli na nas wszystkich, bo teraz cała Polska musi płacić podatki, mandaty, inne opłaty (od przyszłego roku opłata TV) na to by sponsorować 500 plus.
      Z mojej wypłaty miesiąc w miesiąc na to idą pieniądze, z Waszych również, ale wszystko prowadzi do tego, że będzie jeszcze gorzej.

      Co do normalnych ludzi. To określenie bardzo niejasne, dla jednych opisane przypadki są normalne, dla innych nie. Także nie koniecznie mogę zrozumieć kogo masz na myśli?

      Normalny to ten co ma prace i jest poza progiem programu 500 plus? Z programu korzystają również ludzie, którzy te pieniądze wykorzystują sensownie, znam takich co ta "pomoc" ich pozwala na więcej...

      Usuń
    2. Nie zrozumiałeś tego co ci napisałem....chodziło mi, że nie pasujesz do problematycznego świata rodzinnego swojego partnera. Same kłopoty. To wasze , Twoje życie. Nic mi do tego, ale czuję, że nie jesteś szczęśliwy.

      Usuń
    3. Ajć, nie pasuje, bo nie umiem, żyć w bezmyślnym świecie, albo robi się coś z głową, albo ja się tam nie nadaję... - tak jest zresztą wszędzie. I w pewnym stopniu dobrze czujesz. Nie jestem.... :( Ale to temat złożony...

      Usuń
    4. Ja to czuję, że ty się dusisz w tym świecie, że szukasz zmian, że chcesz przerwać to wszystko i zacząć od nowa życie. Masz do tego prawo. Nie możesz żyć cudzymi sprawami mając swoje. Partner to ktoś bliski, ale nie można angażować się w jego sprawy rodzinne tak silnie, bo od tego są inni członkowie jego rodziny. Jak coś to pamiętaj, że zawsze znajdziesz u mnie oparcie. Nie jesteś sam. Walcz!!

      Usuń
    5. Nie problemy rodziny partnera są moimi zmartwieniami, ale brak radości z życia. O ile się odetnę od nich, to ja dalej nie czuję się jak w raju... raczej jestem w czymś zupełnie innym - piekle zgotowanym samemu sobie ;-

      Usuń

Dzięki za rozmowę :)