sobota, 4 czerwca 2016

tymczasem w pracy

Mimo piątku dzień miałem jak w poniedziałek, zawalony zadaniami. Nie mówię, że to źle, ale trafiły mi się tak skomplikowane sprawy, że musiałem je przełożyć na poniedziałek. 

Nie lubię odkładać czegoś na później, ale tak to jest gdy dostajesz zadanie niekompletne i musisz samemu je skompletować i zrobić z tego dobry wynik, dla złej gry. 

W wyniku zbierania informacji do zadania zostałem skierowany do przynajmniej 3 innych jednostek. Każda z nich twierdzi, że nie posiada potrzebnych danych przy czym jedna jednostka (B) nie jest osiągalna. Ba. Nawet jeśli ją osiągnę, to dalej nie będę miał podstawowych informacji by zacząć móc wykonywać powierzone mi zadanie. 

Jednostka A ma się przez weekend postarać, zdobyć potrzebne dane. Jednak, czy zdoła tego nie wie. 
Jednostka B nie jest osiągalna. 
Jednostka C twierdzi, że od dawna nie ma nic wspólnego z pozostałymi jednostkami. To przeszłość. Więc potrzebne dane nie zostaną mi przekazane. 

Także pozostaje mi liczyć na to, że A się postara i mi pomoże, bo co by nie było leży to w ich interesie by wynik był zadowalający.

Niestety czas jaki poświęciłem na to zadanie jest dużo, dużo, dużo za długi, co w efekcie końcowym jest dla mnie "porażką". Przez taką niekompletność danych - moja miesięczna premia jest w du***. A zleceniodawca umył sobie ręce i tyle w tej materii. 

Co na to mój przełożony? - Napisz mail z do wiadomości mojej, przeorki, przeorki przeorów oraz zleceniodawcy:
zrobiłem:
- to
- to 
- to 
- to
- ...,
bo nie było:
- tego,
- tego,
- tego,
- .... i tego.

Co ja z tego mam - goryszy wynik w statystyce. Dziękuję.

Tak sobie przeglądam statystykę wyników. I dochodzę do wniosku, że to, że mam wykonanych 420 zadań w miesiącu nie przekłada się na to, że mój wynik jest dobry. Bo przy tak wysokiej ilości zadań na prawdę ciężko jest wykonać duży procent zadań, na których to firma skorzysta, a nie straci. (Dodam, że każde zadanie kosztuje i to nie mało, a zrobienie tych profitujących - jest warunkiem otrzymania premii)
Czyli robię 420 zadań - z czego 69 jest profitujących to mój wynik procentowy wynosi: 16,43% - jestem ponad 6,43 % ponad wymaganym miesięcznym progiem.

Dla przykładu inna osoba robi 277 zadań - z czego 52 jest profitujących = 18,77% - czyli 8,77% ponad progiem.

W czym problem?
Ja robię zadania profitujące z tego z czego mogę, a drugi przykład robi zadania profitujące niezgodnie z procedurami - jeśli ktoś na bieżąco nie sprawdzi losowo jego zadania, to ma punkty profitujące na swoim koncie - jest "lepszy".

W piątek miałem tak się złożyło poprawkę zadania kolegi - zauważyłem nieprawidłowość, która już była raz na forum poruszana. Przeorka powiedziała wówczas - niedopuszczalne i został wprowadzony jednogłośny, jednoznaczny zakaz. 
Owy zakaz jest łamany - czy świadomi, czy też nie, nie wiem. Nie istotne już, bo przeor twierdzi, że jednak kolega robi dobrze. 
Na to, że się nie zgadzam z tym i podaję argumentację, słyszę milion przykładów i odpowiedzi, które próbuje się podłączyć by jednak powiedzieć, ja tu mam ostatnie zdanie. 
Rozmowa publiczna zaczyna nabierać rozmachu, a sensu nie widać, więc stwierdziłem, ogłoś to wszystkim oficjalnie, wówczas ja nie będę się czepiał, a przynajmniej moja statystyka wzrośnie bo przynajmniej dziennie są 2/3 takie zadania gdzie można zakończyć je tak by były profitujące, jak masz szczęście to nawet więcej. 

ALE! Wszędzie jest jakieś ale. Zadania o które szedł spór, nie pochłaniają tyle czasu, co zadania profitujące które dotychczas robiłem - to oznacza, że ktoś mógł robić źle jak twierdziła (nieobecna w piątek) przeorka i dostać za to premię, a ja robiłem zgodnie z zasadami i szans na premię nie mam, bo oczywiście, średni mój czas to nie 5,82, tylko 7,28. 

Także uważam to za niesprawiedliwe i mam ku temu podstawy. Swoje zdanie wyraziłem pisemnie do wiadomości przeora, przeorki i zastępcy przeorki. Na sali poparła mnie tylko zastępca przeorki, niestety nie było tych co by mnie poparli bo na zwolnieniach, albo urlopach. 

Efekt jest taki, że mam już dość. 

Ah... przeor chyba się zorientował, że się wkur*** no i zaczął mi słodzić publicznie, że jak to pięknie jestem zachwalany przez jego zwierzchników, którzy wręcz sikają po nogach jak widzą moje sprawozdania z zadania. 

Tak mi się na język cisnęło "a ch*** mnie to obchodzi" ale się odwróciłem do komputera i miałem wywalone na to wszystko. 

Jeśli ktoś się zastanawia dlaczego jest taka różnica pomiędzy ilością zadań jakie wykonujemy w tym samym czasie pracy (160 godz). To powiem tak jak to przeor powiedział: komputer sobie go upodobał. 
Pewnego razu koleżanka podniosła głos, bo niesprawiedliwość w podziale na pracowników sięgała już ponad 20 zadań na dzień - wówczas przeor z uśmiechem na twarzy stwierdził, że to wola maszyny. 

A w to nie uwierzę, bo to jest sterowane przez człowieka, wystarczyło ustawić sprawiedliwie kolejkę, wówczas byłoby inaczej, ale ktoś twierdzi, że się nie da. 

Ah jak już przy piątku jestem, to przeor zapytał mnie czy robiMY imprezkę z okazji rocznicy pracy w firmie - z uśmiechem na twarzy powiedziałem - nie wiem - a w myślach dodałem - mam nadzieję, że mnie do tego czasu już tu nie będzie :) 

Jak na początku ta praca mogła mnie cieszyć mimo wielkich trudności z wdrażaniem się (bez szkolenia zasadniczego), to teraz mnie razi - a wszystko przez niesprawiedliwość jaka tam panuje i chamskie podejście przeora. 

Muszę zmienić środowisko :) 
Tyle w kontekście mojej pracy. 

5 komentarzy:

  1. Normalnie wyzysk. Człowiek idzie do roboty i nie wie ile zarobi, bo musi walczyć o te dodatkowe kilka złotych. Byłem w poniedziałek na rozmowie o pracę na CPN - najniższa krajowa po trzech miesiącach jak się sprawdzisz a jak nie to pierwsze trzy miesiące za 8,50 zł. nocki robisz samemu jeden wolny weekend w miesiącu, tyrasz po 12 godzin. Twoje zadania to handel, kasa, sprzątanie sklepu i kibla, układanie towaru, faktury, ochrona stacji. Dobrze, że się nie odezwali bo bym nie poszedł tam robić. Na premie trzeba zarobić sprzedając duże ilości kawy, hot dogów, produktów promocyjnych....wyzyskują nas chamy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Michale, może źle się wyraziłem ja wiem ile zarobię, nie zarabiam źle. Wręcz przeciwnie zarobki mam bardzo dobre. Problem jest tylko w tym, że są premie przyznawane, ale już ich przyznawanie jest średnio sprawiedliwe - w praktyce jest to trudne, zwłaszcza gdy rzetelnie podchodzisz do swojej pracy.

      A co oferty jaką przedstawiłeś to powiem Ci tak, można to dwojako odbierać. Ja bym określił to jako nie najgorsza oferta. Znam całe mnóstwo ofert pracy w moim rejonie. Oczywiście złożoność zadań w pracy ma ogromne znaczenie, im więcej obowiązków im większa odpowiedzialność tym zarobki powinny być wyższe, ale tak to niesprawiedliwie już jest, że prezesi zarabiają krocie, a Ci co na nich "tyrają" dostają "ochłapy".

      Usuń
    2. Dlatego myślę o czymś swoim....

      Usuń
  2. Całe szczęście, że u nas w okolicy ubywa w zastraszającym tempie i w zasadzie o pracę nie jest trudno. Tzn. mając jakieś doświadczenie w wykonywaniu czegoś można się załapać, a ponieważ ludzi więcej ubywa jak przybywa to i stawki wyjściowe są na poziomie 10zł/h.
    No cóż, tam gdzie jeszcze się rodzili w latach 90-ych obficie to niestety jeszcze ciąży.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem nie jest zarobkowo dobrze w ofertach jakie się spotyka na rynku pracy, ja nie mogę narzekać na wysokość stawki godzinowej (choć nie mam na godzinę, lecz stałą wypłatę za cały etat).
      Problemem jest tylko niesprawiedliwość w podejściu do premii, czy inaczej mówiąc w stosunku do swoich obowiązków. No ale tak to już bywa - wszędzie.

      A co do stawek, to tutaj zwykle są zaniżone. Masz rację - bezrobocie wysokie, to ludzie idą gdzie mogą. Moja mama teraz za 7 zł do pracy fizycznej (ciężkiej).

      Usuń

Dzięki za rozmowę :)