czwartek, 4 maja 2017

czy się stoi, czy się leży, wszystko się należy

Od pewnego czasu obserwuję na wyspie zachowanie, które jakoś nie mieści się w mojej głowie.

Na początku zawsze starałem się zapewnić wszystkie materiały potrzebne mi do zajęć. Jeśli chciałem zrobić jakąś grę, inscenizację, itp. przynosiłem wszystko z domu.
Zwykle to wyglądało to tak, że dużą część swoich pieniędzy przeznaczałem na szkołę. Podczas każdych zakupów nawet najmniejszych przemycałem coś co mi się może przydać.
Z czasem to się jednak zmieniło. Dlaczego to wszystko mam kupować ze swoich pieniędzy? Powróciłem do pytań, które niejednokrotnie słyszałem w mrowisku: a czy urzędnik/urzędniczka kupuje sobie do biura papier, długopisy, etc?
No NIE - ona to dostaje jako narzędzia do pracy.
A ja?!
Ja nic nie dostaję. OK. Trochę naciągam to NIC - na początku roku szkolnego dostałem ryzę papieru 500 kartek + 100 sztuk koszulek. To miało mi wystarczyć do końca roku.
UŚMIAŁEM się.
Szybko okazało się, że papieru już nie ma - drukowanie czy to planów, czy to sprawozdań, czy to samych sprawdzianów i innych papierzysk - wymaga nakładu.
Ale papier to nie takiego - bo przecież sam papier to nic.
Z czasem trzeba było zakupić papier kolorowy, bo to inaczej się je, jak się dostaje w kolorze - już nie wspominając o prywatnym drukowaniu w domu materiałów kolorowych.
Folie do laminowania, laminator i inne narzędzia oczywiście zakupiłem - bo na wyspie jest, ale nikt nie wie gdzie leży.
Kolorowy papier, kredki - tak, tak - to też jest potrzebne, mazaki, markery itp. Zwykle to rzeczy potrzebne.
O takich rzeczach jak pineski, szpilki, bibuła, itp. to trzeba kupić z własnej kieszeni.

Z czasem gdy chciałem wykonać coś rozluźniającego atmosferę w klasie poprosiłem by to moi wychowankowie przynosili materiały, chociażby część z nich.
Szybko się okazało, że 30% nie zamierza nic przynosić. Raz pracowaliśmy nad tym co w grupie było, kolejny raz, ale szybko inni zaczęli się stawiać, że nie będą przynosić nic dla innych. NO i mają racje. Gdy wywiązała się dyskusja na temat takiego postępowania - wyszło, że właściwie to oni nie chcą nic robić. Ale po chwili już chcą - moja reakcja była dość oczywista. Jeśli nie chcecie pracować w taki sposób, będziemy pracowali w sposób tradycyjny przy minimalnym wykorzystaniu dodatkowych materiałów.
Zakończyłem tą dysputę, bo nie miało to sensu. Gdy pewnego razu z rozpędu przygotowałem materiały z tego co zakupiłem - jedna uczennica zwróciła głośno uwagę, ale czemu - odpowiedziałem, że tak jakoś z rozpędu to uczyniłem. Zaproponowała, że przyniesie kolorowy papier, inna też chciała wspomóc. No i na tym stanęło. Szybko jednak okazało się, że to tylko puste słowa. Nic nie dotarło. Tak jak ustaliliśmy. Kilka dni temu, jedna z uczennic przyniosła część materiałów, które zgodnie z obietnicą wykorzystamy przy następnym razie.

Czasem czuję się jak żebrak.

Przy okazji dyskusji o losach materiałów niezbędnych do pracy, padły inne słowa: "To placówka powinna zapłacić za wycieczkę" Ona nam się przecież należy. Wycieczka powinna być za darmo.

Wywołało to burzę wśród nas opiekunów. Dostają 500+, zasiłki, etc. o wizytach w MOPS/GOPS itp. wiemy wszystko, co zrobić, jak napisać pismo itp. - a na wycieczkę za 85zł raz w roku - rodzicieli nie stać.
Normalnie zezłościłem się, ale ja to ja.
Inna koleżanka ma podsumowała to trafnie: Skoro dostajecie 500+ za darmo, to wystarczy te 85 zł przynieść do placówki i wpłacić na wycieczkę. Wówczas będzie ona zupełnie za darmo.

Im się wszystko należy. Nie można stawiać im warunków, nie można od nich wymagać, bo wszystko muszą dostać od tak, z marszu za free na "piękne" oczy.

Co za pokolenie? Co za brak wychowania? Co za bezczelność?
Pyskate, niekulturalne, bezczelne smarkacze.
Takie pokolenie rośnie, takie pokolenie potem idzie głosować - no i mamy rząd jaki mamy.

4 komentarze:

  1. Za cara i sanacji nauczycielowi starczała kreda i tablica, a teraz jakichś fanaberii mu się zachciewa? To niech sobie sam kupuje! :-((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście czasy się zmieniły - a wraz z tą zmianą zmienia się pokolenie i to ta zmiana wymaga dostosowania się do niej.
      Za moich czasów w zupełności wystarczała tablica i kreda, a w niektórych izbach biała tablica magnetyczna na pisaki - to był już rarytas. Dzisiaj mają jeszcze więcej i jest jak jest - źle.
      Szkoda, że ze zmianą czasów ani to prestiż, ani to wynagrodzenie się nie zmienia. Jest ono nieadekwatne do wkładanej pracy... - ale do tego ponoć mam się przyzwyczaić..

      Usuń
  2. Miej świadomość, że eskalacja dobrej zmiany jeszcze przed nami. Warto więc już teraz odchudzić swoje oczekiwania, by zwiększyć szansę spokoju,lekkości i swobody (?!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poddać się? Hm... nie, nie umiem mówić, że program rozpieszczania wybrańców jest dobrym programem, bo jest zły, zły i jeszcze raz zły. Można byłoby zastosować wiele innych dogodniejszych rozwiązań, przynajmniej próbować, a nie dawać coś "za darmo", by później ci ludzie, myśleli, że są pępkami świata i oczekiwali wszystkiego "za darmo" bez dawania z siebie nic.

      C-H-O-R-E jak cały ten polski "nie-rząd".

      Usuń

Dzięki za rozmowę :)