Jestem frustratem.
Z mojego zapału pozostały szczątki, tylko nieliczni potrafią jeszcze wzniecić ogień i chęć do działania. Staram się, ale to nic pożytecznego nie przynosi.
Ostatnio spotykam się z ludźmi po fachu, dużo rozmawiamy, wymieniamy się doświadczeniem i radami - uwielbiam te szkolenia. Wracam po takim szkoleniu naładowany pozytywną energią i chęcią do pracy.
Ale dosięgam lądu na wyspie i już wracam na "ziemię". Przecież u mnie to jest nie do zrealizowania w taki sposób. Wszystko jakby potajemnie się robi. Wszystko to jedna wielka fikcja. Mi to osobiście bardzo przeszkadza, bo moje skrzydła są podcinane, a wymagania rosną.
Myślę o odejściu. Ja myślę, a inni mówią co ty tam jeszcze robisz, z takimi pomysłami to gdzieś indziej byś mógł żyć. No i pytanie wewnętrzne mógłbym czy tylko wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma.
Śledzę trochę życie z innych wysepek i faktycznie tam widać tętniące życie. Widać działania, widać, że ludzie się angażują. U nas nie widać. A jak już coś jest to tylko pozory, bo trzeba się dobrze zaprezentować, żeby nie przyciągnąć uwagi obserwatorów.
Tendencja jest taka: przekolorować rzeczywistość, tak by nikt nie miał zastrzeżeń. Wstyd mi, że moje nazwisko widnieje w takim miejscu.
Od pewnego czasu notorycznie odwiedzam stronę KO z ofertami i co jest ich pełno: jakieś 60 ofert pracy.
Myślicie to czego on jeszcze chce?
Tak, tam jest 60 jak nie więcej ofert z województwa, ale tylko na 2-4-6 godzin. Wyjątkiem jest jedna oferta 7 godz., jedna 8 godz., jedna 9 godz.
Bym w stolicy uzbierał etat musiałbym pracować na 3 wyspach: 9+8+2 -czyli 1 godz. ponad etat. Ale co to za komfort pracy latać po placówkach. Gdyby jeszcze były w sąsiedztwie, a to często skrajne końce dzielnic...
Od miasta 12 km. oddalona wyspa szuka kogoś na 15 godz. / a gdzie tu mowa o całym etacie?
A wszystko to dzięki wspaniałomyślnej ministrze. Zalesia jak ja cię cholernie nienawidzę. Ten twój dobrobyt, który nam fundujesz, mogłabyś równie dobrze wsadzić sobie w d***. Jesteś niekompetentną hipokrytką.
I tak dochodzę do wniosku, że zmiana wyspy to nie jest takie proste zadanie jak się wydaje. Tu mam zapewniony etat, gdzieś indziej, mimo iż bliżej już bym go nie miał, a to jest znaczny pieniądz przy tych marnych zarobkach.
Szloch, szloch, szlocham
:( :( :(
Życie nas nie rozpieszcza. Często wydaje nam się że gdzieś tam trawa jest bardziej zielona, no i czasami rzeczywiście tak jest. Ze zmianą miejsca pracy jest teraz bardzo ciężko, i to niezależnie od profesji:). Masz dwa wyjścia poddać się popłynąć z prądem, albo robić swoje nie tracąc zapału i radości jaką praca ci daje, nie zważając na obojętność innych. Może sam nie zmienisz całego systemu, ale ci z którymi pracujesz będą ci wdzięczni za zaangażowanie:)
OdpowiedzUsuńDokładnie muszę wybrać to co będzie dla mnie dobre.
Usuńwszedzie dobrze gdzie nas nie ma...
OdpowiedzUsuńRosjanie mawiaja - na koncu jest wszystko dobrze, jesli teraz jest zle to znaczy ze to jeszcze nie koniec
Dziękuję :)
Usuń