poniedziałek, 30 lipca 2018

... to co robisz


Te wakacje były mi bardzo potrzebne. Ledwo dobrnąłem do końca roku szkolnego. Ostatnie tygodnie były koszmarem.

Byłem jak flaki, bez chęci, bez werwy, bez tchu, bezsilny i bezradny - jak ktoś zmuszony do robienia czegoś czego się nie lubi.
Nie pomogło nawet to, że to przecież zawód i praca moich marzeń. Nie.

Nastały wakacje i rozpocząłem je szczęśliwie. Przejażdżki rowerowe, spotkania z bliskimi, rodziną, ale bardzo szybko okazało się, że to nie jest to czego ja potrzebuje. 

Już w połowie lipca czułem pustkę. Czułem się sam, tak jak teraz czuję się sam. Opustoszałem wręcz. 


Dobiega koniec miesiąca, a ja mam już za sobą połowę moich upragnionych wakacji, z których tylko dwa dni były wakacjami, reszta to coś na miarę życia codziennego. 

Tymi dwoma dniami były piątek i sobota jak wspomniałem w poprzednim poście. Wtedy to do stolicy regionu przyjechali moi instaznajomi. Będąc tam staram się czasem zagadać do kogoś, zawsze się znajdzie jakiś powód do rozmowy. Niektórzy podejmują ją, inni ignorują. To normalne w tej nienormalności i braku kultury. Wysoki wpadł w nasze okolice ze swoim znajomym - Luckiem. 

Cały piątek spędziliśmy w podróży zwiedzając okolice jakie kryje w sobie ta piękna na swój sposób Warmia i Mazury. Do miasta wróciliśmy późnym wieczorem. Nadszedł czas na odreagowanie zmęczenia zatem udaliśmy się do pubu, gdzie wypiliśmy kilka piw i udaliśmy się nad jezioro. Z racji tego, że jest ono pięknie oświetlone, spacer był czystą przyjemnością. Nie kąpaliśmy się, co to to nie :P 
Tak fajnie było, że do domu wróciliśmy nad ranem. Jakoś po 5 gdzieś zasnąłem. Zatem był to bardzo długi i męczący dzień. 

Sobota rozpoczęła się dla nas też intensywnie i relatywnie szybko bo po 9. Najpierw śniadanie w jednej z sieciówek, a później zaczęliśmy zwiedzać starówkę, zamek, muzeum, park centralny, bazylikę, planty, aż dotarliśmy z powrotem pod Stary Ratusz gdzie zamówiliśmy lody - pychota, tylko, że ja ledwo co dałem radę 2 gałką a miałem 3... szok :D 
Było jakoś po 13 gdy udaliśmy się jeszcze na chwilę do parku centralnego, tam odpoczywaliśmy chwilę na ławce - właściwie to ostatnie minuty naszego spotkania. Wspaniały czas dobiegł końca, trzeba było się pożegnać. No i tak też się stało z parku udaliśmy się na parking gdzie chłopaki odjechały do wielkopolski. 

Najważniejsze, że ten wspólny czas był bardzo fajnie spędzony. Cieszę się, że mogliśmy się poznać. Oczywiście gdy była propozycja od Wielkiego byśmy się spotkali w Poznaniu, to zwlekałem, z braku odwagi nie udałem się w tę podróż. On jednak tak :-) 

Bardzo dużo zrozumiałem w tym czasie. Choć była to zaledwie chwila w porównaniu z czasem mojego życia, to jednak dotarło do mnie, że:
- duszę się tutaj,
- mój związek to właśnie, co to jest? 

Na chwilę obecną poruszę ten pierwszy punkt. Drugi zostawię na oddzielny post i proszę go nie wspominać w komentarzach ;-) :P

Dotarło do mnie, że dobrze się stało, że nie porwałem się na kredyt na zakup mieszkania na wsi. Dobrze się stało, że nie jestem w stanie takiego kredytu dostać. Super, że nie wyszło.

Gdybym przypadkiem został, pewnie zamknąłbym sobie drogę do zmian. Co za tym idzie tkwiłbym w tym padole jaki sobie stworzyłem. Lubię wieś, mój ogród, kocham ją za zieleń, ciszę, naturę, prostotę, możliwości wypoczynku. Jednakże zauważyłem, że to też duże wyrzeczenie. Co innego gdyby chodziło o jakiś dom, sam sobie, pewnie nie wahałbym się tak bardzo jak z mieszkaniem. 
A tak to każdy cię widzi, każdy wie o tobie najmniejszy szczegół. A wieś jest prosta...

Te dwa dni pokazały mi jak bardzo jestem samotny na tej mojej "ukochanej" wsi. Wspaniałą, bo można odreagować, wyluzować się po codziennych stresach itd., ale prawda jest taka, że to bardzo ogranicza kontakty z ludźmi, tymi na których nam zależy. Żeby się z kimś spotkać muszę jechać gdzieś do miasta, a w mieście by móc wypić z kimś coś (%) to jednak trzeba mieć gdzie przekimać - okej mam gdzie (siostry jeszcze brata przygarną), ale to niezmienia faktu, że jest dużo trudniej i niewygodniej. 
Druga kwestia próby poznania kogoś, to też mega wyzwanie. Mało kto chce nawiązywać kontakty z kimś z daleka. No przecież czas nagli...

Zatem zauważyłem duchotę i samotność na tej mojej wsi. Widziałem ją już dawno, ale wypierałem z siebie. Wniosek tych wakacji jest taki, że to mój ostatni rok na wyspie i uciekam stąd. Gdyby było troszkę wcześniej odmówiłbym przedłużenia umowy. I choć w świetle prawa mogę to zrobić jeszcze, bo moja umowa kończy się z końcem sierpnia, to jednak nie umiem postąpić tak chamsko. Nie umiałbym spojrzeć w oczy dyrektorowi. Po prostu nie umiem tak. Podjąłem decyzję o tym, że to ostatni rok i jakbym jej nie dotrzymał to możecie mnie zlinczować. Wręcz nakazuję. 

Co potem będzie czas pokaże. Chcę iść w świat dalej. Propozycje już kiedyś omawiałem. Póki co nastawiam się na Wielkopolskę, czemu? Z racji bliskości zachodniego sąsiada. Wreszcie mógłbym częściej odwiedzać przyjaciół w Berlinie. Bardzo mi ich brakuje... A kontakt telefoniczny to za mało. Chyba jestem człowiekiem starej daty, bo jednak kontakty międzyludzkie powinny być nie tylko w sieci.
Nie wykluczam, że może znajdzie się coś w Wawie - a może jeszcze coś innego, jak Gdańsk, etc. Ale spoglądając na to, że nie w każdym z tych miast miałbym możliwość już na początku skorzystania z pomocy tubylców, to będę starał się celować tam gdzie może być prościej. 

Czas wszystko zweryfikuje.

Czas jest lekarstwem
Czas jest sprawdzianem
Czas jest nieodwracalny
Bo tylko z czasem możesz
sprawdzić jak ważne było, jest
i będzie dla ciebie to co robisz.



4 komentarze:

  1. Myślę, że trochę przesadzasz z tym, że rezygnacja z pracy teraz, w obliczu wygasania umowy z końcem sierpnia byłaby chamstwem. Sądzę, że raczej powinieneś kierować się sytuacją na rynku pracy - jak wygląda teraz, a jak będzie wyglądał w przyszłym roku.

    Powodzenia w planach! :-)

    Powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję!

    Jesteś już którąś z kolei osobą, która się dziwi, że nie zadzwonię i nie podziękuję za współpracę tak z dnia na dzień.

    Może i powinienem zrobić jak radzi większość ludzi (też belfrów), ale nie czułbym się fair, moje sumienie mi na to nie pozwala.

    Chociaż zasiałeś ziarnko niepewności we mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Szykują się zmiany - do wszystkiego trzeba dorosnąć, aby podejmować najlepsze decyzje jakie jesteśmy w stanie... A zieleń i wieś jest piękna, tylko że to nie wszystko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda :) Do wielu rzeczy trzeba dorosnąć ^^ A co do wsi to ma swoje uroki, pewnie byłoby piękniej mieszkać samemu w jednorodzinnym domku gdzie możesz być panem swojego ^^

      Usuń

Dzięki za rozmowę :)