niedziela, 3 stycznia 2016

To już rok 2016

Przejście ze starego do nowego roku 2016 spędziliśmy razem, bez większych wydarzeń w naszym życiu, no może poza jednym "malutkim" :) 

Właściwie to chciałem napisać o czymś innym - Sylwester i Nowy Rok spędziliśmy w objęciach - było bardzo miło, ba nawet milej niż się można byłoby spodziewać :) Z uśmiechem na twarzy przywitaliśmy nowy rok :) 

Wracając to post ten miał być o czymś innym. Byłem sobie ostatnio u fryzjera - Sylwester, chyba należałoby sobie fryzurę odświeżyć. Wchodzę do jednego zakładu, było po 17.00 więc pytam grzecznie, czy jeszcze dałoby radę się wcisnąć? Pani po chwili zastanowienia odpowiada tak. Proszę iść prosto, po schodach na górę... -przepraszam, mam jeszcze jedno pytanie, ile kosztuje strzyżenie? Po czym pani odpowiada 35 zł. W takim razie podziękuję, do widzenia. Dobrze, że zapytałem, bo byłbym na siebie zły. Za 15 min. pracy miałbym płacić 35 zł? Oj, nie w zakładzie do którego chodzę zwykle płacę 15 zł. A kobieta obcina mnie zawsze tak jakbym chciał, jest miło i przyjemnie. Mając krótkie włosy jeszcze nigdy nie płaciłem ponad 30 zł. Owszem zdarzyło mi się zapłacić 30 zł - ale to dlatego, że nie spytałem wcześniej po ile jest strzyżenie, no i było to w supermarkecie z pasażem handlowo-usługowym. Poszedłem więc do następnego zakładu, który był całkiem niedaleko mojego domu. 
Bardzo uprzejma kobieta. Niestety ogólne wrażenie było niezbyt zadowalające. Zawsze mówię jak
Źródło własne
chcę być ścięty, ale ostateczne zdanie zostawiam fryzjerce/fryzjerowi, tak by jedno z drugim pasowało. Tym razem to ja sam musiałem zadecydować, bo pani nie chciała. To było dla mnie szokujące, bo nigdy nie było z tym problemu. W ogóle strzyżenie nie podobało mi się na tyle bym, poszedł tam kolejny raz. Teraz już wiem, że jednak będę zmuszony jeździć na drugi koniec miasta do swojego zakładu, gdzie satysfakcja jest przynajmniej gwarantowana. 
Nie wiem czy to tylko ja tak mam czy wszyscy tak mają, ze wybór fryzjera to nie takie łatwe zadanie? 

Weekend dobiega końca, a jutro czas wrócić do pracy, tak bardzo mi się nie chce :D Jak sobie pomyślę ile pracy mnie czeka, to aż mi źle z tym. Najgorsze jest to "ciśnienie" oraz to, że ciągle mówisz i ludzie nie odchodzą, jest ich coraz więcej. Taka praca :D Może wyjdę rozejrzę się za inną, tylko kto mi zaproponuje na początek dobre pieniądze, tu zarobki są wysokie jak na rodzaj pracy, BOK, umowa o pracę, urlop oraz wszystkie inne warunki wynikające z tego tytułu, każdy weekend wolny. Praca 8-16 bądź 10-18. Brzmi bardzo dobrze, lecz coś jednak wszystko wali w łeb - tym czymś jest "ciśnienie" jak z góry zostaje nałożone. 

4 komentarze:

  1. Miałem dość czekania w kolejce do mojego zdolnego fryzjera. Byłem umówiony na 11, on mnie przyjmował z dużym opóźnieniem. Co roku podwyższał cenę swoich usług. Rocznie zarabiał na mnie 300 zł, dwie wizyty w miesiącu po 15 zł. Wkurzyłem się i kupiłem sobie maszynkę do strzyżenia. Dziś strzygą mnie w domu za darmo. Inwestycja kosztowała mnie 90 zł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem tak też można, ale to strzyżenie w domu nie jest takie jak w salonie. Do tego trzeba niekiedy wiedzy i umiejętności :/

      Usuń
  2. Jak mieszkałem w Polsce miałem swoja ulubiona fryzjerkę. Płaciłem 20 zł i była to cena raczej normalna do tego po każdym strzyżeniu mycie włosów gratis, do tego miła i sympatyczna atmosfera.
    Teraz płacę 10 euro, fajny salonik tak się złożyło, że prowadzony przez parę gejów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakbym zechciał mycie doliczyć do tego to na pewno wyszło by lekko 50zł. 10 euro przy zarobkach tamtejszych to chyba wcale nie aż tak dużo. Choć mogę się mylić - różne są zarobki i różnie się to widzi oczywiście :)

      Usuń

Dzięki za rozmowę :)