środa, 10 kwietnia 2013

w punkcie, gdzie drogi się rozchodzą

na rozdrożu się znalazłem -


Ostatnio Adrian dał mi do zrozumienia dość wyraźnie, że nie jestem mu obojętny. To było bardzo miłe z jego strony. Poczułem się  w końcu tak jakoś inaczej, lepiej, w końcu mogłem doświadczyć tego uczucia psychicznego, że komuś na mnie zależy. Niewątpliwie takie uczucie zmienia człowieka.


Bardzo się cieszę :)


W pracy ostatnio trochę mniej kolorowo, bo mając kontakt z klientami, dość często wpadam na swojej pamięci. Rozmawiając z klientem, słucham jego potrzeb, rozmawiamy, ale gdy przyjdzie mi powtórzyć, przetworzyć jakąś informację, doświadczam pustki .......................................... wszystko zapominam, choć ostatnimi czasy, zdarza się, że zaskakuje mnie sytuacja, w której pamiętam cokolwiek. Zadanie pytania upewniającego się niekiedy jest bardzo nieprzyjemne, niezręczne - bo przecież przed 5 sekundami - słyszałem oczekiwania - a po upływie 5 sekund ich nie pamiętam. Wstydzę się czasami tego, głupio mi, najgorsze, że nie umiem tego przezwyciężyć i odzyskać swoją pamięć - jakąś równowagę. Mam nadzieję, że zażywana lecytyna w końcu zacznie przynosić pożądane efekty.


Lecytyna, witamina C, tran, magnez z witaminą B12 trochę tych tabletek zacząłem łykać, aż znajomi się dopytują co jest. Sam jestem raczej przeciwny takim zabiegom, ale wiem, że jest to jedyna droga by wzmocnić swój organizm.


Ciągle mam afty - ciągle mi dokuczają, ostatnio jest ich nad wyraz dużo, to chyba efekt tego, że w weekend zdarzyło mi się wypić trochę więcej alkoholu, no może nie tylko trochę...


Dlaczego na rozdrożu?


Zmieniam stancję, bo potrzebujemy z siostrami większego mieszkania 3 pokojowego, choć tak na prawdę tylko na 2 mc - dopóki koleżanka się nie wyprowadzi. Co będzie potem? - Większe koszty :( i jak z tym sobie poradzić? Nie wiem, i się boję.


Adrian ostatnio namawiał mnie bym skorzystał z okazji i pojechał do Niemiec, choć miałem okazję się starać o pracę i próbowałem, to bez przekonania. Zarobki bardzo dobre, praca również ciekawa. Ale bałem się zostawić obecną, bo jak wrócę, to co będzie dalej? Gdzie znajdę inną pracę? - A w dodatku tu ciężko z nią :( Chciałbym móc znów witać Niemcy, poczuć się jak w domowym raju - dla mnie każda wizyta tam to świetne przeżycie, radość z samego przebywania - możliwości porozumiewania się z ludźmi, poznawanie miejsc, ludzi - to takie fascynujące :) Aż serce mi rośnie jak sobie tak o tym wszystkim pomyślę.


Co zrobić? Jak dalej żyć?


W zeszłym tygodniu koleżanka mówiła mi, że dostała pracę gdzie wszystko toczy się na podstawie umiejętności zdobytych na studiach, kontakty głównie z Niemcami. Z opisu tego wynikało, że fajna robota. Ona ją dostała z polecenia, gość potrzebował kogoś... Dostaje 12 zł na rękę na godzinę więc myślę, że to marzenie :) też bym tyle chciał zarabiać. Ma się zastanowić czy chce umowę niemiecką czy polską - wybór jest. Szef całkiem miły jak wynikało z jej gadki. Tylko, że ona chce zrezygnować pod koniec czerwca bo wyjeżdża do Niemiec - może udałoby mi się wskoczyć na jej miejsce :) Byłoby idealnie, dobre zarobki, praca też całkiem spoko, mogę powiedzieć, że to mogłoby mnie interesować. Mam mniej więcej pojęcie o samochodach, częściach, i takich technicznych sprawach - choć wiadomo nie jest tego dużo, ale cokolwiek wiem, może się uda. I tu też czy czekać, czy decydować się na coś innego?


Czy robić sobie przerwę po licencjacie i za rok startować na magisterkę? Trochę tych pytań, nie mających odpowiedzi jest - co wpycha mnie w zakłopotanie, zdezorientowanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za rozmowę :)