czwartek, 4 lipca 2013

no to koniec

Są momenty, że zaczynam zastanawiać się po kiego grzyba mi ten blog? - Ale wiecie co? Kurwa, przecież Wy jesteście jedynymi ludźmi z którymi mogę o wszystkim "pogadać" - tak po pisać :D i gdy przechodzi myśl, skasuj go, usuń - wpada mi na bańke - ej nie szalej tak, przecież sensem jest pisać i mieć kontakt z ludźmi, a nie zamknąć się w czterech ścianach.



Za sprawą Waszych komentarzy pod poprzednim postem gimnastykując się udało mi się zarejestrować na studia, co prawda to tylko rejestracja niczego nie przesądzająca, ale jako wyjście awaryjne może być.

Szymek mówi proste: JEDŹ! Jak nie pojedziesz to będziesz żałował tak jak ja żałuję. (Nie poszedł na to co chciał, ze względu na rodziców. - Teraz żałuje, a rodzice mówią spróbuj jeszcze raz.)

Niestety chmury wisiały nad moją znajomością z Adrianem, kłębiły się, aż w końcu można powiedzieć że spadł ulewny deszcz i zmył prawie wszystko. To już tak jest, że szczerość niekoniecznie popłacała. A koniec jest jej efektem. Dziś mija dokładnie 2 tygodnie jak ostatni raz się widzieliśmy, wtedy trochę wypiliśmy, spotkaliśmy się ze znajomymi Adiego i potem wracając zaszliśmy do Niego. Piwko piwkiem, ale zaczęliśmy się całować. Wtedy też powiedziałem, że przez zastosowanie kremu, wywołało podrażnienia. Chciałem być szczery dałem mu jeszcze adres tego bloga - wtedy najprawdopodobniej wszystko się skończyło... Adi już się nie odzywa, jeśli coś zagadałem to i owszem odpisał. Pytałem o spotkanie, chociażby tylko pogadać, ale ciągle coś wyskakuje, to to, to tamto. Skoro tak, to nie pozostaje mi nic innego jak pogodzić się z tą trudną wieścią, że to koniec. Zależało mi i to bardzo. Kurcze fajny z Niego człowiek, ambitny, mądry. Ma poczucie humoru, zawsze uśmiechnięty, wesoły bardzo Go polubiłem. Trudno jest teraz pogodzić się, że to koniec.



A teraz się wyżaliłem i idę spać, bo wczoraj przybalowałem i to ostro, za te wszystkie czasy gdzie nie wypalało, za to co się nie udawało, wczoraj sobie odbiłem. Znajomi z pracy trochę osobistości i polecieliśmy równo... :D Pamiętam tylko do 4 kolejki potem to tylko przebłyski. Fajnie bo w końcu oderwałem się od tego wszystkiego choć jeden wieczór spokojnie mogłem zapomnieć o wszystkim i poczuć się wolno...

Wiem, że nie w alkoholu topi się smutki, ale czasem oderwanie się od rzeczywistości bardzo pomaga, i ja tego wczorajszego wieczoru za nic w świecie nie żałuję.

4 komentarze:

  1. hmm, no to szkoda tej relacji, fakt, ale by coś było fajnego, to obie strony muszą tego chcieć równie mocno... a jak nie jest tak, to szkoda życia, trzeba rozglądać się dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Strasznie przywiązuję się do ludzi, a czas rozstania to wielki ból dla mej duszy... po prostu ciężko pogodzić się że coś się kończy.

    Szukanie na nowo jest męczące, znów wertować profile, czytać niekiedy durne wywody... albo rzucać pytaniami by nawiązywać znajomość :(

    OdpowiedzUsuń
  3. heh, wiem o tym, że szukanie do przyjemnych nie należy, ale czasami warto się wysilić...

    OdpowiedzUsuń
  4. póki co odpuszczam... choć bardzo ciężko jest samemu :-(

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za rozmowę :)