czwartek, 8 sierpnia 2013

gejowy zakątek Berlin I am...

Wiadomo potrzeba bycia z kimś często popycha do rozwiązań niekiedy debilnych.



Znowu rozpoczyna się etap poszukiwań tego jedynego, gdzieś coś chce sprobować - ale problem w tym, że coś silniejszego mi na to nie pozwala - nie umiem się pogodzić, że to co jeszcze tak całkiem niedawno łączyło mnie z Adrianem już nie istnieje, bo chyba w moim sercu był kimś ważnym i nie łatwo jest pogodzić się z tym, że ..., że to koniec.

Wracam do czasów, wracam do momentów gdzie widzę nasz a w szczególności Jego uśmiech, nie zapomnę chyba sytuacji gdy wieczorem wysiadał z autobusu padał śnieg, wręcz sypało Jego uśmiech topił płatki śniegu i promienie twarzy - to spojrzenie, te malutkie oczka - ile bym dał by zobaczyć to jeszcze raz - wszystko - ale nie mam przecież zupełnie nic -

Mieszkając w Berlinie odczuwam smutek, smutek tego, że nie mam tu ani tam nikogo dla kogo mógłbym być, po prostu być. Gdy widzę tych szczęśliwców uśmiechniętych, czasem ze skwaszoną miną - najzwyczajniej w świecie im zazdroszczę...

Chciałbym tego szczęścia odrobinę mieć dla siebie...

Tu świat jest tak porywczy, tak dziki, że nie zauważa się tego, że ktoś ma tendencje do tej samej płci... Mam wrażenie, że pomija się to - jest tak dużo ludzi, że każdy winien pilnować swojego nosa i nie wtrącać się. Dzięki temu, że wielu czyje się przez to bezpieczniej, widać wielu facetów po prostu razem. Wychodzą z ukrycia nie boją się odrzucenia czy dyskryminacji.

Owszem wszędzie zdarzają się wykroczenia i przemoc, ale normalnie jest to niedopuszczalne i są to nieliczne przypadki - takie odnoszę wrażenie - po rozmowie z ludźmi, po tym jak podchodzą do tego tematu i jak żyją...

Wielu polskich gejowych uchodźców szuka schronienia właśnie w Berlinie.... Mam tu na myśli facetów, którzy uciekają od polskiego zaścianka, polskich homofobów...



6 komentarzy:

  1. Oblicze Berlina ( w tym temacie) jest wyuzdane do granic dobrego smaku. Nie jestem pruderyjna, ale to sztuczne i plastikowe eksponowanie swojej orientacji ( i nie tylko), biło po oczach strasznie. Nie zaprzeczam jednak, iż wpływ na moje ich postrzeganie ma mój sceptyczny stosunek do tego narodu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz wydaje mi się, że w dużej mierze te szpanowanie innością pochodzi nie tyle od Niemców co od obcokrajowców. Wielu Polaków śmiga tu po ulicach za rączkę, ale nie tylko nasi, narodów jest na prawdę wiele i z całą odpowiedzialnością za te słowa mówię, że w tym wszystkim jest mały odsetek Niemców...

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mówię tutaj o śmiganiu za rączkę. Skoro ja tak chadzam, to dlaczego ludzie z inną orientacją mieliby nie móc !! Nie w tym rzecz. Raczej chodziło mi o wrażenia niekończącej się parady w mieście… wiesz o czym mówię ?!

    OdpowiedzUsuń
  4. …nieistotne, to Tobie się ma podobać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To miasto ma jak dla mnie jedną istotną wadę, życie biegnie za szybko..., a czasu nie można zatrzymać...

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za rozmowę :)