poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Sport to "zdrowie"

Decyzja o pozostaniu tutaj i zrobieniu wszystkiego by tylko się udało zapadła. Dziękować mogę dwóm osobą* Chłopaki przekonali mnie, choć to nadal trudne, bym został.




Jadąc tutaj powiedziałem sobie, że muszę ćwiczyć, więcej ruchu, sport to coś dla mnie. Jakiś czas temu tak ze 2 lata każdego wieczoru - no chyba, że byłem na imprezie czy coś w tym stylu - ćwiczyłem w domu. Ćwiczenie podobne do 6 Weidera z tym, że wyglądało to tak: 43 dni - serie tak jak przy 6 Weidera - powtórzenia również analogicznie - ale nie wykonywałem, po kolei przykładów z obrazka tylko pozycję 6.

Efekty były początkowo dla mnie nie widzialne - no ale ćwiczyłem wyzwanie było 43 dni. Gdy się skończyły, no cóż trzeba było sobie obrać jakiś cel - początkowo kontynuowałem rozpoczęte ćwiczenie - stopniowo zwiększając liczbę powtórzeń czy to serii. Ale kiedyś przerwałem to... Przy "6" robiłem jeszcze tradycyjne pompki - początkowo 25 potem 30 potem 35 ... i tak doszło do 60. 60 Pompek nie było dla mnie problemem, co na w-f jeszcze w liceum było dla innych kolegów nieosiągalne, pomimo, iż ich postura była bardzo wyrzeźbiona, ciało jakiego ja do tej pory nie mam :-( ten kaloryfer - szeroka klatka, po prostu jak ze zdjęcia - modelowe ciała - co z tego jak 40-45 to był ich szczyt.

Nie zapomnę jak musieliśmy na ocenę robić pompki, bałem się jak cholera, ale 60 nie było żadnym problemem dla mnie ;-) dostałem 6-teczkę bez gadania - ale to wzbudzało pytanie - jak on, jakim cudem... a no jakoś te ćwiczenia były przydatne.

Gdzieś tam po drodze zaprzestałem ćwiczeń, sportu dla sportu. Jedynie rower pomiędzy nogi i poszedł do szkoły czy do miasta... Żaden to sport, bo celem było co innego.

Na studiach w ramach w-f zapisałem się na siłownię - mega czas - każdy wtorek potem każdy czwartek - byłem i ćwiczyłem, choć wiele to tam popisać się nie mogłem, bo nie mam tyle siły :D ale byłem najlepszy na bieżni - osiągnięcia były bardzo dobre - trener na siłowni ciągle chciał bym zapisał się do sekcji kolarstwa :-) gdybym mieszkał na miejscu to może i bym się zapisał, ale gdy trzeba było dojeżdżać i to spory kawałek - nie mając swojego auta, to nie osiągalne. Jedynie co mi zostało to ćwiczenia na siłce ;-) i tak przez cały rok akademicki się ćwiczyło. Trener spoko gość, sam zaproponował byśmy przychodzili jeśli mamy ochotę na jego zajęciach... Niestety nie współgrało to z moim planem zajęć i nie mogłem dalej chodzić na siłkę.

Wczoraj podjąłem wyzwanie i zacząłem biegać przebiegłem tak ok. 3 km do tego brzuszki i pompki - muszę przyznać że po porannym biegu czułem się bezsilnie... totalnie wyczerpany, zjadłem śniadanie w południe i poszedłem w kimono :D Przez chwilę pomyślałem, że może to po prostu mój organizm jest za słaby i takie obciążenie to nic dobrego.

Dzień drugi - dziś - był już lepszy - biegłem o jedno okrążenie więcej co łącznie dało ok 4 km w jakieś 20 minut. Wieczorem porobię brzuszki i pompki i mam nadzieję, że jakoś uda mi się to wszystko utrzymać, jak nie wszystko to chociaż część (brzuszki i pompki) :D A w szczególności to oby zdrowie mi pozwalało na takie ćwiczenia - choć może to tylko kwestia wprawy. Trzymajcie kciuki ;-)

Chciałbym mieć taki wyrzeźbiony brzuszek, z którego mógłbym być dumny :D




*dwóm kolegom o każdym z nich tu już pisałem, ale dla swojego i ogólnego bezpieczeństwa muszę wprowadzić tu trochę prywatności.

14 komentarzy:

  1. od 6 Weidera podobno często ludziom kręgosłup szwankuje, więc nawet ćwiczyć trzeba z głową ;) a taki brzuszek na fotce, to by było coś, ale ja już dawno dałem sobie spokój - jestem za bardzo leniwy :P ale Tobie życzę powodzenia :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki sansenoi :D mnie usatysfakcjonuje sam lekki zarys tego co na zdjęciu ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja proponuję Ci pochodzić na squasha– połączysz przyjemne z pożytecznym Ciała na pewno nie wyrzeźbisz, ale będziesz miał gwarantowane ćwiczenie każdego (?) mięśnia. Co więcej ... poznasz takie mięśnie, o których istnieniu nie miałeś zielonego pojęcia. Polecam !! sama bawię sie w ten sport juz 2 lata. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki za polecenie, jak będę się miał ku piłce to podejmę próby :D

    I życzę kolejny i kolejny ...., 2-ch lat i tak, tak ....

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeszcze trochę Cię jednak pozachęcam … może te słowa Cię przekonają do spróbowania ;)
    „Squash wzmacnia całe ciało, wyzwala emocje i daje efekt pozytywnego zmęczenia. Podczas gry wylewane są litry potu. To o wiele bardziej męczący sport niż tenis. Zarówno trenerzy jak i sami sportowcy zgodnie przyznają, że squash to sport bardzo wymagający, odpłacający włożony wysiłek ogromnym poczuciem satysfakcji i stale zwiększającą się kondycją. Po jednym meczu możemy pozbyć się nawet do 600 kalorii! Już po pierwszych zajęciach możemy odczuć na własnym ciele, jak duża jest praca wykonywana przez nasze mięśnie. Bez zakwasów się nie obejdzie!”… i nie wspomnę już o tym, iż pozwala rozładować wszystkie drzemiące w nas pokłady złości, rozterek i nerwów. Takie walenie z całej sił piłką o ścianępozwala się nieźle wyżyć :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Wierzę i chętnie spróbuję, jak wszystko się tylko ustabilizuje bo czuję trudne czasy w mojej psychice :D

    A tak poważnie gdybym spalił 600 kalorii to myślę, że nie było by czym pokryć kości :D albo na co zawiesić skórę :D - reakcja mojej mamy na to, że biegam i ćwiczę była mniej więcej podobna :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Może odpowiem tutaj na Twoje komentarze na blogu Zburzony mur. Cieszę się wspólnie z Yaoistą, że Ci się podobają rozdziały. :) Opowiadanie jeszcze będzie miało ich sporo, ale jakoś chęci do pisania brak. :(
    Co do Radka “”a oprócz Radka wszyscy byli wysportowani i wyglądali, jak modele.” na zdjęciu Radek jest raczej wysportowany :D no może się mylę ;-) ” Nasz mały błąd. Radek ogólnie miał być chłopakiem przy kości, ale zrezygnowaliśmy z tego znajdując zdjęcie tego pana, które widziałeś i tak już zostało. Ogólnie pierwsze rozdziały szczególnie wymagają poprawek, ale mamy nadzieję, że błędy itp. nie przeszkadzały Ci w odbiorze tekstu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jasne, że nie przeszkadzały :D tylko się zastanawiałem czemu on taki "przy kości" skoro widziałem go innego hehe - ogólnie to świetne opowiadanie, oczywiście tak się wczułem, że nie mogę przestać tego czytać, cały dzień dziś chyba przy tym siedzę :-) dobra robota i wgl. to dużo pomysłów mi wpada przy tym, także liczę, że nabierzecie weny i powstaną prędko nowe rozdziały, choć ból bohaterów jest moim bólem i jakoś powiem, że jak czytam i Ci się smucą to i mi jest przykro, jak się cieszą to się cieszę z Nimi :D hehe chyba się za bardzo przejąłem :D
    To życzę weny, weny i jeszcze raz zapału do pisania ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Whoa! Super! Przyjemnie się czyta, jak ćwiczysz i co robisz, aby zadbać o swoje ciało. Trzymam kciuki za Twój kaloryfer na brzuchu. :D

    Jesteś silnie zmotywowany, bo jasno określiłeś swój cel. Chciałbym mieć w sobie chociaż niewielką część Twojego zapału. Jesteś dla mnie wzorem godnym do naśladowania! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzięki #Matt to raczej nie zapał, tylko zawziętość charakteru, jak już coś postanowię to nie ma bata, muszę osiągnąć :-) Póki co dzielnie jadę równo dzień w dzień :-D a teraz spadam do moich nowych obowiązków ;-)

    Matt obierz cel i nie daj się brnij do końca. Postanowienie - wdrożenie - wytrwanie i osiągnięcie celu ;-) to nie jest nic trudnego tylko chcę trzeba zamienić działam/robię ;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wena i zapał zawsze się przydadzą. Nie wiem jak do nas trafiłeś, ale jak nie czytałeś to zapraszam na mój blog gdzie opowiadania piszę sama. Na pierwszy rzut polecam Spontaniczną decyzję. ^^ http://opowiadania-luana-slash.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Dzięki na pewno odwiedzę, a trafiłem do Was poprzez akfa :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Whoa! Dzięki za cenne rady i mądre słowa!

    Postaram się. Będę na sobą ciężko pracował. :) Jak to idealnie ująłeś, nie ma bata, aby było inaczej. Jedziemy z tym koksem!

    OdpowiedzUsuń
  14. Trzymam kciuki i życzę powodzenia!

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za rozmowę :)