sobota, 31 grudnia 2011

podsumowanie

Ten post zapewne będzie długi, ale rok który chcę podsumować jest długi w wydarzenia, przeżycia.


Początek roku nie należał do najłatwiejszych, musiałem przyznać się że zakochałem się w sowim Przyjacielu, przyznać się przed samym sobą do tego nie było aż tak trudno jak przyznać się z tym przed Szymonem, nie zapomnę tego długo, tych łez, tego bólu w sercu, uczucia, że zawiodłem naszą przyjaźń. Na szczęście Szymek nie odrzucił mnie, powiedział, że damy radę to przejść i ciągle mi pomaga, jest, wspiera, to istotny skarb. Mimo tego co usłyszał, nie okazał mi pogardy, najmniejszej przykrości. Zawsze chciałem być taki jak On, odkąd Go tylko poznałem. I nadal bym chciał choć wiem, że to nie możliwe. Brak prawdziwego ojca jest efektem tego, że z czasem On stał się dla mnie Ideałem godnym naśladowania. Czasem wygląda to źle, źle się z tym czuję, ale tak bardzo mi imponuje, że nie potrafię inaczej postąpić jak On, a już nie ma mowy o tym by Go krzywdzić. A może Go krzywdzę?



Choć Szymek to zrozumiał, już kiedyś mi mówił, że jest tolerancyjny i On wszystko rozumie. To było budujące, bo przecież jeszcze nie wiedział. Teraz gdy się dowiedział, miałem wrażenie, być może to tylko moje urojenie, że coś się zmieniło, coś zepsuło. Było wiele wzlotów, ale i dużo upadków, ja często upadałem, boję się po prostu, że nastanie dzień, w którym Go stracę, i nie będzie drugiej takiej osoby, której mogę tak zaufać, którą mogę prosić o pomoc w każdej sytuacji. Szymek jest świetny ale ja w tym roku zacząłem może nie zauważać, ale wysnuwać wniosek, że Go ograniczam, bo On wie jak mi ciężko z uczuciami do Niego. Nie chcę by tak było, że przez mnie jest sam, robi wszystko by nie sprawiać bólu. Nie chcę być Mu taką wadą, przeszkodą w byciu szczęśliwym, każdego dnia życzę Mu wszystkiego co najlepsze, zdrowia i szczęścia.


Ten rok to również wiele zawirowań w moim życiu rodzinnym, wiele przykrości, wiele smutków i łez. Te sytuacje wcale nie upraszczały mi życia i działania by było lepiej.


Dawno nie miałem bliskiego kontaktu z innym mężczyzną, w tym roku to się zmieniło, poznałem kogoś, Jarek, fajny z niego chłopak, ale to typowa znajomość seks, a mi brakowało tego bym mógł nie tylko spotykać się na numerek i do widzenia, chciałbym troszeczkę więcej, może jakieś piwo, impreza, spotkanie od czasu do czasu itp. Nie chciałem mu wchodzić z butami w życie, bo też nie chciałbym, by ktoś mi tak wchodził. Na wszystko potrzeba czasu, z nadzieją, że może tym razem spotkaliśmy się tak kilka razy. Wiem, że mogę do niego napisać i pewnie się spotkamy po raz kolejny. Ale tu brak właśnie tej minimalnej znajomości. To główny powód tego że coś brakuje.


Kolejny okres w moim roku to próba ucieczki od homoseksualizmu, chciałem zapomnieć, znaleźć dziewczynę i rozpocząć wszystko od nowa. Ilu z nas tak nie miało, bynajmniej na początku. Ale przecież ja nie potrafię, myśląc, że miałbym się kochać z dziewczyną, mam dziwne odrzucenie, tak jakby taki seks był grzechem, wręcz przestępstwem. Jak wielu, oglądam czasem jakieś filmiki w roli głównej z facetami, tak sobie któregoś razu pomyślałem, że może obejrzeć coś z jakimiś laskami, obejrzałem, no nie było to aż takie ekscytujące jak film z gościem, ale nie było takie straszne. Pomyślałem, że może bym potrafił. I tak zacząłem próbować, gdy byłem na dyskotece z Szymkiem i paroma innymi znajomymi, zacząłem się bawić z dziewczyną. Nie byłem pijany, bo kierowałem, w ogóle nie piłem, tańczyliśmy, potem ona chciała czegoś więcej, było to widać, jakieś pocałunki początkowo się bałem i to dziwne uczucie, że Szymek widzi,  to że robię to nie do końca z własnej woli to wszystko we mnie – okropne. Takich pocałunków było sporo, potem już jakoś się rozluźniłem i nie było aż tak tragicznie, ale nie uznałem tego za jakiś sukces. Raczej chciałem pokazać Szymkowi, żeby nie zwracał uwagi na to co Mu powiedziałem i żył życiem tak jak On tego pragnie, by się broń Boże nie ograniczał. Potem było jeszcze kilka imprez gdzie się bawiłem z dziewczynami ale już więcej nie doszło do żadnych całusów itp. Nie potrafiłem. To nie byłem ja. Tak mijały miesiące, w końcu moja wielka próba, nazywam ją wielką bo trwała dość długo, skończyła się i zacząłem znów zaglądać na portale randkowe dla gejów i nie tylko. I tak siedzę z tym po dziś dzień.


Ale ten rok to jeszcze jedno zdarzenie zauważyłem, że koleżanka ze studiów coś do mnie czuje, nie jest mi obojętna, bardzo ją lubię, czasem zastanawiam się czy to nie coś więcej jak tylko to, że ją lubię, potrafię z nią gadać długo, nie boję się powierzać jej swoich spraw, ale nie wie tego, że jestem taki a nie inny, tzn. że nie jestem 100% heterykiem. Nie mogę jej tego powiedzieć póki co bo by ją to bolało, a poza tym sam nie wiem czy nie czuję do niej czegoś co znaczy więcej niż przyjaźń.
Tu zadaję sobie pytanie jak to możliwe, by kochać na raz dwie osoby bo w głębi serca Szymek jest na pierwszym miejscu, zawsze dla mnie będzie pierwszy (nawet gdy to piszę i o tym myślę kichnąłem, a uważam, że to znak „prawdy”) Lena jest super, mogę na niej polegać. Dużo rozmawiamy, o jej byłym już związku, o tym jak została skrzywdzona przez faceta – kawał skurwiela.


Ten rok to również większe poczucie potrzeby wiary, bliskości Boga, częściej chodziłem do Kościoła, modlitwy, prośby, spowiedź, chciałem by ten rok był lepszy, szukałem pomocy we wierze, że Pan Bóg pozwoli mi w końcu odnaleźć swoją drogę, dokonam decyzji, rozgraniczenia w swoim świecie. Niestety nie jest do końca tak kolorowo. Wahania są, i czuję że pozostaną.


W moim odczuciu ten rok w porównaniu z poprzednim był dużo cięższy, więcej prób na które byłem wystawiony. Oczywiście w odniesieniu do tego czy jestem gejem? czy jednak hetero, a może zwyczajnym biseksem.


Ten rok zakończę najprawdopodobniej z Szymkiem wspólnie będziemy wchodzić do kolejnego roku. Jeśli by było inaczej, bo może coś nie wypali, albo i coś innego, to postaram się by to wejście było równie huczne jak to, że chcę być kimś, a nie czuć się jak zwykłe zero, bez marzeń i konkretnych celów.


Ostatnie dni roku były ciężkie dla mnie przyjaźń z Szymkiem znów przeżywała kryzys, znów nawaliłem, za dużo powiedziałem nie znając prawdy. Wiem, że to Go bolało. Przez to rozstrojenie nie potrafiłem nawet pomyśleć nad tym czego tak naprawdę chciałbym w Nowym Roku.


Teraz tak sobie myślę, że bym chciał by on był lepszy. Ale „lepszy” to pojęcie względne. Dlatego muszę coś sobie postawić za cel. Tym celem chcę by w tym roku okazało się, bym wybrał co jest dla mnie ważniejsze. Albo przyjmę tytuł geja i zwiążę się z kimś, bądź spróbuję coś stworzyć na wzór związku, głębokiego zaufania i poczucia wzajemnej bliskości. Albo poznam jakąś dziewczynę, może Lenę i w końcu coś pójdzie na przód w tym kierunku, choć wiem, że wystarczy jakbym postawił jeden mały kroczek w jej kierunku, to wszystko było by już jasne, boje się. Tyle mogę powiedzieć. Nie chcę jej skrzywdzić tym, że coś z czasem nie pozwoli mi na ten związek, coś w środku powie nie. A ona będzie cierpiała, a ja będę kolejnym skurwielem w jej życiu.


Wiele ciężkich zadań na ten rok, i obym przeszedł go w lepszej atmosferze, by był lepszy i bardziej klarowny niż ten dotychczas.


Życzę sobie od tego zacznę choć to egoistyczne i w nie moim stylu. To sobie życzę ogarnięcia tych trudnych spraw życiowych. Większego dystansu i zdecydowania, którego mi niewątpliwie w tym roku zabrakło.


Wszystkim czytelnikom tego bloga życzę udanego skoku do Nowego 2012 Roku!!


Wielu pozytywnych wrażeń, wielu sukcesów na ten rok, jak najmniej zmartwień. Życzę Wam spełnienia marzeń tych malutkich i tych ogromnych.
POWODZENIA!!

2 komentarze:

  1. przeczytałam jednym tchem notkę : )
    życzę Ci dużo szczęścia i sił w 2012 roku : ) żebyś odnalazł swoją drogę.

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za rozmowę :)