środa, 18 listopada 2015

Czas goni nas, a my z nim

Czas to takie pojęcie abstrakcyjne. Dla każdego można znaczyć zarówno to samo jak i coś innego.
Zupełnie nie potrafię się odnaleźć w tym świecie, w którym przyszło mi żyć. Jak popatrzę sobie na styl naszego życia to mi źle się robi. 

Na ulicach ludzie pędzą, w sklepach ludzie pędzą, w przejściu, w metrze, w autobusie, tramwaju, wszędzie, wszędzie gdzie nie spojrzę ludzie pędzą, czym szybciej, czym prędzej.

Do autobusu biegną. Ostatnio idę sobie na autobus wyszedłem sobie tak jakoś 10 minut przed odjazdem autobusu, tak by na spokojnie dojść. Patrzę przede mną idzie dziecko z parasolem, akurat padało, dziewczynka pędziła, w końcu zaczęła biegnąć. Na przystanku czekaliśmy oboje dalej na autobus.

W centrum handlowym ludzie również biegną. Rozmawiasz z kimś przez telefon również słychać jak ludzie się śpieszą. 
Dzwoni przedstawiciel handlowy i w ciągu kliku sekund przekazuje wszystko co miał do powiedzenia. Nim zdążę się zorientować to już praktycznie kończy. 
Dzwonisz z pytaniem na infolinię, a tu ktoś pędzi, bo ma nałożone ograniczenia. Idziesz do sklepu, kasjer/ka nie może na spokojnie cię obsłużyć.

To wszystko jakoś mnie martwi, nie umiem się w tym świecie odnaleźć. Nie wiem jak Wam, ale mi to jakoś wszystko przeszkadza. Nie umiem zrozumieć tego biegu, tego pędu, czemu tak się dzieje. Jakoś się nie potrafię odnaleźć z ludźmi. Wszystko mi to przeszkadza. Ja chciałbym powoli dokładnie, na spokojnie i z głową - a wszystkie normy i obyczaje nakazują wręcz biec w pogoni za czymś, co wcale do szczęścia mi nie jest potrzebne.

wtorek, 3 listopada 2015

... jedziesz z nami?

W weekend byliśmy z moim Kochanie u moich rodziców. Wszystkich Świętych to czas odwiedzania grobów, tym samym trzeba było odwiedzić rodzinę.

To trochę dziwne, bo od jakiegoś czasu nie identyfikuję się z Kościołem. Ba! Jestem jego wielkim przeciwnikiem - dla mnie to oszuści, kłamcy. Jedna wielka mafia, która zdobyła przeogromną władzę nad ludzkością, ja się nie dam jej pochwycić. Tzn. nie mogę zmienić swego nastawienia względem Kościoła, bo ten wielokrotnie zawiódł i zawodzi i to bardzo...

- ostatnie doniesienia z Krakowa na temat czynszu dla przedszkola,
- finansowanie lekcji jednej religii z budżetu,
- nieopodatkowane dochody Kościoła,
- pedofilia,
- potajemne machlojki,
- księża w odskoczni z innymi w łóżku,
itp.. jest tego bardzo dużo. 

Mimo to, jakkolwiek praktykuję niektóre święta kościelne: 
Wszystkich Świętych - odwiedzam groby.
Boże Narodzenie - obchodzę.
Wielkanoc - obchodzę.

Ale chyba nic poza tym... Nie zamierzam zagłębiać się w Kościelne progi bardziej niż dotychczas. 

W niedzielę popołudniu mieliśmy udać się do mojej babci, kilka kilometrów dalej mieszka u swojej córki. Babcia ma ponad 92 lata, jest schorowana, obolała , trochę marudna, ale za to zawsze radosna gdy się ją odwiedza. Siostra z mamą zaczęły nalegać bym się już zbierał, choć mi się jakoś nie chciało, to się zebrałem. Kochanie moje powiedziało do mnie "zbieraj się". Zacząłem się ubierać. Kochany miał zostać z moim ojcem i bratem w domu. Nie planowałem go zabierać z sobą, bo też nie wiadomo jak go przedstawić, a nie wiedziałem czy by chciał, nie pytałem. Z mojej strony wyszło niezręcznie. Zakładałem kurtkę, gdy mama zapytała "... jedziesz z nami?". Kochanie stwierdził, że "może" i zaczął się ubierać. Pojechaliśmy razem. Dla mnie to było mega niezręczne, bo to raczej ja powinienem powiedzieć by jechał z nami, a nie stwierdzić, że może lepiej nie. Mama jednak swoim pytaniem zmieniła los i Kochany odwiedził także moją babcię. 

To taka historyjka z weekendu, jak można czasem źle wypaść, ale tylko na własne życzenie :D 

Źródło własne. 
U babci spędziliśmy ponad godzinkę :) Babcia jest niesamowita. Mama, Kochanie moje i siostra piły sobie kawę, ja dostałem szklankę kompotu - swojej roboty wyrób -mmmm - pycha :) Na stole pojawiły się słodkości m.in. ciasto. Babcia ma już tak, że wręcz zmusza by coś zjeść. Nie krępując się wziąłem kawałek sernika. Misiek dopiero co zaczął pić kawę, a babcia już mi kazała mu nałożyć na talerzyk ciasto. Stwierdziłem, że sam sobie weźmie jak będzie chciał. Nie minęły 2 minuty, a babcia już kazała się częstować. Kochany wziął sobie kawałek, mimo iż babcia wyraźnie zaznaczyła dwa kawałki :D Przy stole rozmawialiśmy na przeróżne tematy, rodzina, zdrowie, etc. gdy nagle babcia stwierdziła: Ja wszystko widziałam, oszukałeś mnie. Wziąłeś tylko jeden kawałek jeszcze jeden proszę wziąć, o i jeszcze jeden..." tym tekstem rozbawiła nas do łez, jest bezbłędna :)) Było mega słodko :))