niedziela, 27 lipca 2014

o zaściankowości Polaków

Źródło własne
Będąc sobie w pewnym europejskim mieście, gdzie geje mają się nadzwyczaj dobrze - byłem świadkiem takiej oto sytuacji.

Spacerując sobie za mną szła mama z dzieckiem, mama w wieku ok. 30 lat i synek 5-7 latek, a więc malutki jeszcze :) Synek zadawał masę pytań, a dlaczego tutaj wisi kłódka, a czemu ten rower tak stoi i wile innych :) Przypomniał mi się synek znajomego, też miał taki okres - masa pytań, skąd brać na nie odpowiedzi :D

Szedłem sobie dalej, szum wody, który kocham sprawiał, że było jeszcze przyjemniej. Z oddali nadchodziła para chłopaków, trzymali się za ręce. Mały synek kobiety szybko to zauważył i zapytał mamy czemu oni trzymają się za ręce?
- Niestety odpowiedzi już nie usłyszałem - mama szybko ucichła przystanęła z dzieckiem z boku, a ja dalej sobie spacerkiem poszedłem w swoim kierunku.
Wyglądało to trochę zabawnie, bo gdy ludzie szli przebrani, wymalowani, etc. mama zawsze znajdowała odpowiedź i tłumaczyła dziecku, a tym razem cisza :)
Źródło własne

Sam muszę przyznać, że będąc za granicą gdy spotykam ludzi inaczej niż to u nas ubranych, mających jakieś szczególnie wyróżniające się stroje, lubię na nich zawiesić oko. Zawsze się zastanawiam przy okazji, jak by to zostało odebrane u nas?
Nawet przeszedł mi pomysł by się tak przebrać i wybrać na uczelnię, czy spacer po mieście - w sumie to nie jest chyba ich przebranie, oni tak się ubierają. 

wtorek, 15 lipca 2014

Biorąc los w swoje ręce

Bardzo poruszający film. Smutna historia - gdy się głębiej zastanowić - wszystko staje się jasne - jesteśmy teraz, za chwilę już nas nie ma - przeżywamy wspólnie życie, lata, momenty i chwile -

W życiu wielu z nas jest coś takiego co nas ogranicza. Nazywamy to prawem - to ono odbiera nam możliwość trwania przy sobie, bycia razem na dobre i złe. 
Gdy jest jeszcze dobrze, to to prawo nie odgrywa tak ważnej roli. Nauczyliśmy się żyć wspólnie cieszyć się życiem i jego momentami. Spędzać wspólnie chwile, robić zdjęcia - uwieczniać piękne momenty. 
To taka cudowna kraina - świat dostępny bardzo często tylko dla nas dwojga - nikt z zewnątrz nie może się do niego dostać - przynajmniej nie powinien. To mogłoby zaburzyć spokój, zniszczyć to co zbudowaliśmy. A może nawet okraść nas z naszej tajemnicy. 
Bo wszystko co budujemy ukrycie przed światem, jest niewątpliwie owiane tajemnicą - nikt, ani nic nie powinno wskazywać na to, że jesteśmy razem. Że odgrywamy w sowim życiu ogromną rolę. 

Uwięzienie w sidłach dostrzegamy dopiero w momencie, gdy jest źle. Gdy nasze spokojne, pełne szczęścia życie nabiera szarych barw. Dni niemalże przygasają i wszystko staje się ponure. Wówczas cierpienie doskwiera. 
To wszystko jest wynikiem ograniczenia jakim jest przekonanie społeczne o tej jednej właściwej konstelacji wśród związków międzyludzkich, jak również prawo. 

Ludzie nie godzą się na to co jest niezgodne z prawem. A w naszym prawie nie ma nic o związkach osób tej samej płci. To powoduje między innymi, że nasze życie jest usłane kolcami. Gdy potrzebujemy dowiedzieć się o stan zdrowia nam bliskiej osoby - partnerowi, chłopakowi, wówczas nikt nie chce z nami rozmawiać, bo nie jesteśmy w świetle prawa rodziną. Okropieństwo.

Jaki to potworny ból stracić kogoś - a jaki to ból nie móc być w ostatnich chwilach z taką osobą. Jak wiele jest takich sytuacji, które wykluczają nas z naszego wspólnego życia. By temu zapobiec warto mówić o problemach z jakimi żyją osoby homoseksualne, również bi i inni. Tylko tak możemy pokazać społeczeństwu, że jesteśmy ważni, mamy zwyczajne życie i zwyczajne problemy. 

Oby żyło nam się lepiej.
By film i przekaz trafił do jak największej liczby ludzi postanowiłem zamieścić go również na blogu. Być może akurat ktoś go obejrzy i przekaże dalej.


Odejście bez pożegnania to jedna z najgorszych rzeczy jaka może nas spotkać. Nie życzę tego nikomu. W zamian za to, chcę Wam życzyć, by nasze społeczeństwo otworzyło oczy, byśmy je, i my sami, otworzyli i mówili o tym co jest dla nas ważne.

środa, 9 lipca 2014

pomaturalny hałas o niewiedzę z lenistwa

Matura - egzamin dojrzałości - czy te dwa określenia mają jeszcze dawane znaczenie?

Uważam, że daleko obecnemu znaczeniu matury do tego co było kiedyś. Wspólnie ze znajomymi powtarzamy, że matura to dzisiaj nasze kolokwium na studiach. Takich matur jest nie mało. W ciągu roku kilka, a nawet kilkanaście. 

Kilka lat temu zdawałem maturę, wtedy już mówiono o obniżającym się poziomie. Nic nie wiecie, wyniki są złe. Dziś mówi się to samo, ale mówi się o "najgłupszym roczniku". Trochę to krzywdzące wrzucać wszystkich do jednego worka. Zakłada się, że ten kto z rocznika 1995, bo o ten bodajże chodzi, to głupszy, w cale nie koniecznie. Ale wielce prawdopodobne. 
To tak bym miał się do czego przyczepić ;-) 

Innym faktem jest, że uczniowie, my, się nie uczymy. Tak się złożyło, że swoją maturę zdałem, w miarę dobrze. Wynik najniższy o ile mnie pamięć nie myli to 48%. Szału nie ma...
Strasznie bałem się matematyki, potem polskiego. 

Źródło freepik.com
Od zawsze noga ze mnie była z matmy. Chwil spędzonych z matematyką nie zapomnę do końca życia. Łez wylanych nad kartką z notatkami... Gdy siedziałem za szybą w domu, koledzy i koleżanki biegały sobie po podwórku, boisku, bawiły się. Powinienem jej nie cierpieć, a ja ją lubię. Tysiące niepowodzeń, wiele jedynek, dwój, ale lubię matematykę. Dziś mi jej brakuje, choć wielu rzeczy nie rozumiałem, to i tak chciałbym by na moim kierunku zawitała matematyka, jako dodatek, tak tylko oooo :) 
Chciałbym bardzo nauczyć się matematyki, by rozumieć to wszystko, dlaczego tu jest tak, a tu inaczej, dlaczego ten wzór a nie tamten. Byłoby czymś pięknym. 
Gdy przyszedł wynik z matury, drżałem jak szalony, bo to 30%, jednak osiągalne, zdobyłem ponad
lekko 50% (chyba 58%). Jak dla mnie wynik olśniewający.

Ale prawdą jest, że zadań zrobiłem dużo, siedziałem nad tym często po lekcjach, na przerwach, wiele pytań do nauczycielki, zajęcia dodatkowe z matmy jeśli były w szkole. Nic nie wychodziło, wielokrotnie się nie udawało, ale maturę zdałem. 

Nie obarczam nauczycielki, bo to nie jej wina, że gdy mi tłumaczyła to rozumiałem, a jak przyszło co do czego, gdy wróciłem do domu, zacząłem powtarzać to co usłyszałem, black out, czarna dziura. I znów nerwy.

Ostatnio znalazłem się w międzynarodowym środowisku ludzi młodych średnia wieku to 20 lat. I wiecie co? Czuję się tutaj jak ten jeden z rocznika 95, jak głąb. Ludzie zaskakują mnie swoją wiedzą, wiedzą tyle, że mi wstyd.  
Co ciekawsze, oni nie zaczynają zadań, od tego by skombinować wynik, czy rozwiązanie, oni myślą sami. Nie zdarzyło mi się ani razu by ktoś rozpoczął pracę od tego by zapytać kogoś o jego pomysł i ewentualnie na tym bazować. Jest inaczej. Każdy szuka w głowie pomysłu, jak zrobić, zapisuje to i potem ewentualnie gdy jest już na jakimś etapie, o ile nie skończył, to konsultuje się z sąsiadem z ławki. 
Inną sprawą jest to, że widać w nich chęć nauki, chęć zdobywania wiedzy, nie ważne, że trzeba coś przeczytać, zrobić prace domowe, zadania. To się robi dla własnego dobra, dla własnego rozwoju. Nikt nikogo nie zmusza by coś robił. A jednak każdy chce czegoś się dowiedzieć, nauczyć i mieć wiedzę by móc ją potem wykorzystać.

Nie zaczyna się od tego, że nauczyciel jest zły lecz od tego czy wystarczająco się przygotowałem. No i jak już mamy mieć jakiś egzamin, sprawdzian to się zaczyna do niego przygotowywać, a nie udawać, że się uczę czatując na facebooku, tablet, smartfon, radio, tv, internet i wszystko inne co tylko może rozproszyć i zająć czas, by się nie uczyć.

Smutna szczera prawda.

wtorek, 8 lipca 2014

Miłość męsko-męska na obelisku

Dziś tak przypadkiem natrafiłem na taki oto artykuł >>>Odkryto najstarsze greckie rysunki erotyczne<<< 

Źródło: newsweek.pl
Czyżby homoseksualizm był tak stary jak stary jest heteroseksualizm? 

Astypalaia, grecka wyspa na morzy Egejskim dowodem na to, że stosunki między dwoma mężczyznami, a dosłownie seks były czymś spotykanym. Jak często tego nie wiadomo, ale skoro mówi się o kilku osobach, to chyba znaczy, że nie było to wymysłem. 

"Nikatisimos uprawiał tu seks z Timionem” (Νικασίτιμος οιφε Τιμίονα) 
- datowane na VI w. p.n.e.

wtorek, 1 lipca 2014

Wypad na wakacje

Kochani śpieszę tylko powiedzieć, że mogę mieć problemy z publikowaniem czegokolwiek tutaj, bo nie wiem jak na wakacjach będzie z dostępem do internetu.

Ściskam, całuję i gorąco pozdrawiam!!!