czwartek, 8 marca 2018

a gdzie życiowy power!?

Siedzę sobie tak i rozmyślam, że wszystko jest takie wątłe w moim życiu. Od pewnego czasu jest tylko gorzej, gorzej i gorzej.

Nie piszę na blogu, bo bo ... bo chyba wstydzę się sam siebie i swojego życia. Może to nie jest wstyd, a bezsilność.
Nie będę ukrywał jestem typem człowieka, który chce mieć wszystko pod kontrolą, a życie jest tak nieobliczalne, że nic nie jest pod moją kontrolą. Duszę się w tym wszystkim, a nie umiem płynąć inaczej, gdy wszystko takie wątłe.

Mój tydzień wygląda tak, że od rana do nocy jestem w pracy. Od rana na wyspie, a po powrocie do domu dalej ślęczę nad jakimiś materiałami. Dziś TIK zagościł na dobre na wyspę i wszystko kręci się wokół niego. O ile ja sam w sobie jestem jego cholernym wielbicielem, to złożoność tematu i bieda wszędobylska sprawia, że to praca na ugorze.
W nagrodę zostaję posądzony o co!? A no o to, że to właściwie nic innego nie robię, tylko w przeciągu 45 minut wymyślam co to wpisać za uwagę. Bo przecież takiej sytuacji nie było.

- No powiedz prawdę! Nie bój się! No powiedź, było tak jak pan napisał?
-- Xxx to jak było tak czy nie?
Ja - mowę ci odebrało?
Xxx - tak (ledwo wyszeptane słowa)
-- Czyli pan miał rację wpisując taką uwagę. Nie zmyślił sobie tego.
- No powiedz prawdę! Nie bój się! - dalej woła mum.
-- Czyli tak było. Mam tu dalej prosić wychowawców i wyjaśniać zachowania?
CISZA
- To pan tylko Xxx obserwuje?
Ja - słucham? Nie, proszę pani - . Nie sposób nie widzieć jak Xxx bierze przedmioty do buzi i imituje zachowania o podtekście seksualnym. Po mojej pierwszej uwadze (słownej) na takie zachowanie, nie ma poprawy, co więcej po chwili powtarza je z innym przedmiotem.
...
Ja - ja nie jestem od lubienia czy też nie. Jestem od tego by nauczyć, ale w warunkach normalnych. A zachowania pani syna w widełkach normalności się nie mieszczą. Dziękuję. Żegnam!
Odchodzę!

Rozumiem, że kobieta chciała bronić dziecko, lecz nie pozwolę sobie na to by ktoś bez pojęcia o mojej profesji próbował mnie pouczać, co więcej insynuować mi, że to ja źle zinterpretowałem ww. zachowania.
Jeśli tego typu wybrykom towarzyszy komentarz, że te przedmioty to penis a jego język je liże - to tu źle zinterpretować się nic nie da.

A już szczytem głupoty owej mum był komentarz dnia wcześniejszego, że może on powinien zrobić z tego użytek. Skoro z nauką jest na bakier, to może mógłby ... - Obawiam się, że chyba nie jest świadoma co powiedziała i w czyim kierunku...

O ile ogólna sytuacja się z deka poprawiła po feriach, to mam coraz to większe wątpliwości, czy warto poświęcać wszystko walcząc o jedno marzenie!?

Bardzo lubię swój zawód. Wiem, że żyję. Wszystko to robię z pasją i zaangażowaniem. Fakt, że zajmuje mi to mnóstwo czasu, że gdzieś w odstawkę inną wszystkie inne sprawy, to jednak nie wyobrażam sobie robić coś innego.
ALE!
Coraz częściej miewam stany załamania nerwowego. Coraz częściej czuję zmęczenie już w połowie dnia. Coraz częściej odczuwam wątłość mego życia.

Gdyby nie to, że buduję sobie świat w moich myślach to obawiam się, że mógłbym zwariować i cierpiał bym na bezsenność. A tak przenoszę się do wyidealizowanego światka i zasypiam.

Budzę się rano i z zachwytem przedzieram się przez rutynowe czynności o poranku. Rutyna? Tak, ale docelowo praca każdego dnia niesie z sobą coś nowego. Nigdy nic nie jest pewne.

Jak obudzić się z życiowego marazmu?
Czy wszędzie jest tak samo?
Czy warto próbować?
Czy duże odważne kroki, to nie zbyt duże ryzyko?
Jak odnaleźć wewnętrzny spokój?

P.S.
Tak dziś jest Międzynarodowy Dzień Kobiet
z tej okazji
moim czytelniczkom, o ile jeszcze takie są ;-)
Najserdeczniejsze Życzenia 
Wszystkiego Najlepszego,
Sto lat
oraz spełnienia marzeń!!!