poniedziałek, 30 września 2013

Najlepszego!



Paaaaanowie!
Wszystkiego Naj-, Naj-, Najlepszego
z okazji Dnia Chłopaka!

Zdrówka.

Multum szczęścia
z naszymi "wymarzonymi Ideałami".

Radości,
u boku ukochanego -
i ukochanej.

Spełnienia marzeń,
malutkich i tych większych.

Satysfakcji, przyjemności,
i przede wszystkim
100 lat
życia!

To tak z okazji ;-)



piątek, 27 września 2013

zimnoooo i samotnoooo

Polska złota jesień. Piękna błyszcząca, kolorowa i przepełniona promieniami słońca.



eeeeeeeyh??? co ja gadam - tu jest tak zimno, że zamarzają mi już wszystkie kończyny. Nóg nie czuję. Ręce lodowate. Głowa ciepło-zimna - maaaaaaasakra. Ja chcę już do ciepłych krajów, ale to juuuż! Kto mnie wyśle??? Plis! :D

Fellow victim pisze o kocu rozgrzewaczu - muszę i ja zainwestować w to, bo samotnie to ciężko będzie przetrwać te zagubienie. Póki co tułam się po mieszkaniach - bo to standard - nie mam gdzie wynająć pokoju - jak nie cena mnie wygania, to Ci ludzie jacyś porąbani, się ustawiają, już się wybieram, dzwonię jeszcze raz by dokładnie potwierdzić adres - a tu, ale to ja szukam raczej tylko .... jakieś bzdetne wyjaśnienie. Aha. Dobra dzięki. Pozdrawiam - i kończę ta farsę, ble, ble, bla, bla.

Zimnoooo i samotnoooo - przydałby się ktoś kto by mi swoje ciepło samą obecnością przekazywał, aaaaale bym był szczęśliwym, chyba - nie na pewno najszczęśliwszym chłopakiem na tej ziemiiiiiii! iiii tak jeszcze raz szczęśliwszym, a może ktoś się znajdzie? 

Pozdrawiam Was gorąco choć temperatura to tu jakaś masakra.

czwartek, 26 września 2013

marzenia się spełniają

Czym są dla Ciebie marzenia??? Ile razy o tym myślał-a/e-ś??? 

Marzenia - to nasze cele, to co byśmy chcieli zobaczyć, osiągnąć, przeżyć.
Marzenia - gdy się poddasz i nie walczysz o ich zdobycie, nie ma Twoich marzeń. By coś w życiu osiągnąć trzeba koniecznie włożyć w to duży wkład, nie koniecznie finansowy. Trzeba wykazywać zainteresowanie, chęci i działać w kierunku ich spełnienia. 
"Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą" - bez działania nie będzie efektów. 



Gdy w życiu masz marzenie być top gwiazdą, to nie oczekuj, że w pierwszej kolejności spełni się właśnie to marzenie, mimo iż do tego dążyć. Marzenia to droga, którą przebywasz i która nakreśla radość jaką doznasz gdy spełni się marzenie właściwe. Po drodze muszą spełniać się kroczki - Twoje maleńkie marzenia - a to co jest na końcu drogi to jest Twój cel-marzenie-radość i cał-a/y Ty! 

Chciałem zawsze być w Berlinie -byłem.
Chciałem zawsze mówić w języku obcym - mówię.
Chciałem zawsze pomagać ludziom - pomagam.
Chciałem zawsze poznawać ludzi - poznaję.
Chciałem zawsze ładnie pisać - piszę.
Chciałem mieć swój aparat - mam.
Chciałem pisać, dzielić się z ludźmi moim życiem - robię to.
Chciałem mieć miliony wspomnień - mam.
Chciałem mieć chłopaka - miałem.
Chciałem nowy portfel - mam.
Chciałem nowy zegarek - mam.
Chciałem... - mam, osiągnę to.

W życiu jest tyle rzeczy, które byśmy chcieli, ale nie mamy. Gdy już do nas trafiają, cieszmy się ich posiadaniem i doceniajmy to, że takie małe rzeczy też możemy zdobyć. Czasem błahostki, ale przyjemne.

Życzę wszystkim - mimo teej "ponurej jesieni", zastoju, monotonni, smutku, złości - otwórzmy oczy na ludzi na nasze otoczenie i radujmy się pięknymi chwilami. Te małe rzeczy też radują. 

Uśmiech Koffani!!

poniedziałek, 23 września 2013

zmiana, wyzwania i przyszłość :)

Hej Wam,
udało mi się osiągnąć to co chciałem, można powiedzieć, że już mniej więcej spokojnie będzie w tej odsłonie bloga. Zapewne niektórzy się ucieszą ;-) aaaah no musiałem zmienić po raz kolejny autora - bo jak to możliwe, by "mojaidea" już nie istniała :D

Gardło się normuje, ale katar i zimno mi nie odpuszcza. 

Z innej beczki to czas na zmiany :D Tym razem zmieniam nie bloga, nie siebie, lecz miejsce mojego życia ;-) Zaczynamy nową przygodę. Za namową, za rozsądkiem idę i postanowiłem wrócić na studyja i ukończyć coś co się 3 lata temu rozpoczęło :-) Ostatnio mi tu ktoś narzekał, że jak to 22 lata i już magisterkę zaczynam, a no tak jakoś to leci, że tak powiem;)

Nowy początek to zawsze nowe wyzwania: 
- na początek adaptacja,
- studia w dobrym nastroju,
- lepsze osiągnięcia,
- spełnienie marzenia o ***,
- praca: "Praca sprawia życie słodkim, ale ja nie lubię cukru.",
- może jakaś dusza obok mnie,
- pomysł na przyszłe dwa do czterech lat - coming out - może nie totalny, a częściowy ;-)
- poprawa formy: ćwiczymy ;-).

Oj chyba starczy tych wyzwań na dziś ;-)

Ciao:)

niedziela, 22 września 2013

chorrroba

Aj chyba mnie rozkłada.
Z nosa cieknie ciurkiem, lekko głuchawy jestem chyba :( Dreszczy nie ma, ale ciepło to mi nie jest.

Zachciało się pić piwa zimnego... i teraz mam.

wtorek, 17 września 2013

wwwłoski

a może by tak zmienić fryzurę???

Zawsze chodzę obcięty niemalże tradycyjnie, boki krócej góra dłuższa, zawsze mi się to podobało, ale może czas by zmienić coś w tym i postarać się o coś takiego???

Trochę się cykam z tym, bo nie wiem czy by mi pasowało, to chyba fryz dla ludzi bardziej odważnych niż ja, a może by mi to odwagi dodało!?

A tak na podsumowanie tego jakże wspaniało-smutnego Tagu puszczam moją piosenkę, którą niegdyś szukałem kilka lat!







Pierwszy dzień w jako praktykant-nauczyciel w roli głównej się udał!

poniedziałek, 16 września 2013

czułość

Ostatni czas to dla mnie coś wyjątkowego.


Praktyki w szkole okazują się dużym krokiem na przód, podoba mi się ogólnie. Niebawem przede mną lekcje w moich rękach, a potem kolejny krok i tak kolejny. Wszystko kroczy na przód, ale!? co dalej z życiem. Cieszę się że udało mi się wyhaczyć szkołę i mogę się w jakimś stopniu realizować.

Ale ten wpis nie o tym. Odwiedziła mnie koleżanka jak wiecie, to było bardzo piękne, piękny czas, radość i uśmiech, i łzy.

Człowiek jest straszny gdy zna słaby punkt to nie zawaha się go użyć. Mieliśmy sprzeczkę, wynikało to przez nieporozumienie, ale źle dobrane słowa sprawiły ból. Potem łzy Kasia źle odebrała moje słowa, a ja źle je wyraziłem i eh... choć to ja wypowiedziałem pierwszy niewłaściwie to co miałem na myśli, to zabolało mnie to że sam ją uraziłem. Czułem się jak kawał skurwiela. Potem jakoś te myśli i sam się złamałem łzy...

Wtedy gdy słowa zaczęły prostować jedno źle dobrane słowo znaleźliśmy się bardzo blisko, mam na myśli, sam nie wiem co... Zarówno Kasia jak i ja przytuliliśmy się, próba wzajemnego opanowania była trudna. Mi było źle bo Ją skrzywdziłem, Jej było też źle bo była skrzywdzona. Kilka słów, sporo łez i tak zasnęliśmy.

Ale nim to, to w mojej głowie, zaświtało, albo nie jest to taka zwykła koleżanka, albo po prostu ją lubię i czułem się jak ostatnia świnia. Gdy jej ręka dotknęła moich włosów - pogłaskała je - w sercu coś się odezwało.

Bardzo brakuje mi bliskości. Chciałbym kogoś spotkać móc się przytulić i w końcu chociaż na chwilę zapomnieć o Bożym świecie.

geje na ulicach

Niemiecka stolica to miejsce w którym nie sposób uniknąć zderzenia z homoseksualizmem.

Każdy kto słyszał, że geje chcą swoich praw, chcą żyć jak wszyscy inni ludzie, ten ma szansę tu zobaczyć to wszystko na własne oczy.

Moja koleżanka ostatnio była tak zaskoczona, nie wiedziałem czy wgl. mnie słyszała, chyba nie słyszała, było to takie niezwykłe gdy jechaliśmy metrem, a dwóch facetów wtulonych w siebie okazywało sobie uczucia, pomimo, że w okół było "milion" heteryków... Koleżanka gdy ujrzała tę sytuację nie potrafiła się skupić na naszej rozmowie. Ciągle zerkała, widziałem Jej niezadowolenie. Jedyne co mogłem powiedzieć, to "dla mnie to już norma".

Spacerując ulicami widziałem już nie raz pary nie kryjące swojej orientacji, to jest zarówno bardzo fajne, ale i bardzo odmienne od tego co widziałem w Polsce.

Ludzie jakoś spokojniej podchodzą do tego tematu, w niemieckiej telewizji temat homoseksualizmu występuje dosyć często co sprawia, że ludzie czują się bardziej oswojeni. Czasem coś jest kreowane stereotypowo, a czasem pokazuje zmagania się z realnością, ze strachem z ludźmi.

Dotychczas poznanych mi gejów łączy jedna cecha - oni mówią o sowich uczuciach otwarcie, homoseksualizm nie jest im straszny. Coming out nie znaczy, że noszą koszulkę "Vorsicht! Schwul!" (Uwaga! Gej!) Niektórzy to sportowcy, mimo tego są wyoutowani, niektórzy coming out dokonali w kręgu bliskich, rodziny i znajomych. Niektórzy wychodzą z założenia, że jeśli ktoś nie pyta, to nie muszą mu tego oświadczać. Ale ogólna mentalność jest odbiegająca od tego co zwykłem zauważyć w Polsce.

piątek, 13 września 2013

obudź się - powiedziało sumienie

Na początek muszę zacząć od tego, że wciąż czuję się rozdarty wewnętrznie i zewnętrznie i z boku i z góry i dołu. No tak - paplam głupoty, no ale to prawda. Ciężko mi podjąć właściwe decyzje i jak tylko mogę coś przeciągnąć to to wykorzystuję i ciągnę dłużej.

Przedłużono mi "wakacje" mam czas do końca miesiąca by się obudzić i pójść właściwą drogą. Muszę wybrać: studia, dokształcanie się w otoczeniu - przygoda. Zarówno studia jak i to drugie niosą ze sobą wiele radości, szczęścia - to takie miłe :) aż chce się żyć.

Fakt że samotność mi doskwiera, przygnębia mnie to, że nie mam bliskich tutaj. Nowe otoczenie jest zawsze trudne do "adaptacji". Często różnice wynikające z kultury, czy sposobu bycia, zachowania, itp. itd. sprawiają, że sprawy się komplikują. Nie idzie to jak w masło i nie poznajesz tego jedynego.

Dalej ślęczysz i rozmyślasz co byłoby gdyby,.... ? Odwieczne pytania. Ch***j z nimi! One będą zawsze - ale szczęście tylko chwilami.

Żyć dla szczęścia a nie szczęści się dla życia - i to takie tam masło maślane, zawsze jest "ale"...



Dzięki właściwie kilku osobom, które w ostatnim okresie są ze mną w kontakcie, mój świat zmienia się.

Mój wspaniały Przyjaciel, Szymek - tak tak mieliśmy gorsze dni, jak wszyscy - ale życie mamy jedno - i nie zamierzam marnować go na głupie droczenie się, gniewanie o drobnostki. Jeśli chwile przeżywane są szczęściem, to są warte wszystkiego. To co szczęście to radość, to uśmiech to życie. Dzięki wierze, dzięki słowom "Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą" mogę zacisnąć zęby i uśmiechnąć się. Choć moja radość, że odszedłem od znajomych, przyjaciół, rodziny i pracy - przepełniona jest smutkiem - bo musiałem kogoś zostawić by kontynuować szczęście, to w prawdzie cieszę się z testu jaki nam gotuje los. Ponoć teraz jestem szczęśliwym człowiekiem, który w końcu się uśmiecha ;-)- Dziękuję Szymek

Wspaniała Atka, wielu Ją już zna, wielu jeszcze nie. Ta kobieta to skarb jaki daje nam los. Choć, my geje, homoseksualiści - zwał jak zwał - zwykle mamy dobry kontakt z kobietami, tak to już jest razem damy sobie radę;-) to niestety nie często udaje nam się znaleźć zrozumienie u naszych "własnych" przedstawicieli - facetów. Szkoda, bo... a nie istotne. Atko! - myślę, że tak mogę się zwrócić. Ostatnie nasze rozmowy, przypomniały mi o jednym - szczęściu - szczęście to radość, szczęście to uśmiech, szczęście to życie, szczęście to my, to nasza droga, którą podążamy, w bardzo dużym stopniu to my sami ją kształtujemy (czasem zwalamy winę na los). Najprościej jak mogę to: dziękuję. Czasem jest już tak że zapominamy co tak na prawdę winno się liczyć.



Ogromny wpływ na moje samopoczucie, uczucia i "psyche" ostatnimi czasy wywarło opowiadanie "Zburzony mur" dotarło do mnie, coś czego nie da się wytłumaczyć, będąc gejem, mogę z pełną świadomością stwierdzić nie wiedziałem co to znaczy być gejem. Chore??? Nie, nie, nie - zamykałem się do swojego świata, to ja i spotkany "konkret"/"facet"/"chłopak" itp. Nie chodzi tu o samo seks-spotkanie. Bo ile było to razy poznawanie się... - nie istotne. Ja poznałem siebie, poznałem swoje pragnienia. Uświadomiło mi to, że życie nie trwa wiecznie, ja nie mogę go tracić na bzdury, chowanki, nie jestem już dzieckiem. Życie mówi: "to co zgarniesz za w czasu jest Twoje, reszta to tylko iluzja", nic nie znacząca i bezwartościowa. Przy okazji tego opowiadania duże słowo "dziękuję" kieruję do "Yaoista?" coś czasem do mnie dociera. Czasem przychodzi mój czas. ;-)

Zrozumiałem, że to ja mam czerpać tyle ile się da. Marnując dni, marnuję swoje szczęście. Dlatego teraz z tym uśmiechem muszę stąpać dalej. Realizować swoje malutkie marzenia, bo te duże są mało wartościowe. To co małe cieszy najbardziej, ten duży cel - nie ma w sobie tyle energii, co daje to maleństwo. Chcę i muszę być szczęśliwy - chcę i muszę być uśmiechnięty - chcę i muszę brać z życia wszystko ;-) Marzenia są po to by je spełniać. Małymi kroczkami, spełniam małe, prowadzące do dużych ;-)

Jedno podsumowanie: Kocham Was, Dziękuję!

niedziela, 8 września 2013

otwieram oczy

Na początku miałem napisać coś od siebie, tradycyjnie jak kiedyś, ale ...


otwieram oczy
powiew świeżego powietrza
wdziera się szczelinami
ożywam
prędko prędko do szkoły uciekam
mijając ulice pełne ludzi
ja jadę oni idą, uśmiecham się
to dzień to mój czas
moi przyjaciele, moi wrogowie
to dla nich mój koniec mój czas.


Teraz zauważam jak bardzo się męczę, jak męczy mnie udawanie chowanie siebie w sobie. Jak trudne jest bycie szczerym i prawdziwym jednocześnie będąc oszustem, aktorem na ziemskiej scenie.


Przyjaciel ostatnio napisał mi coś takiego: "i nie jestes taki latwy do zrozumienia, trzeba nieco nad Tobą popracować" - jak mogę być łatwym do zrozumienia kiedy trzeba dawać i odbierać życie jednocześnie?


Oszukiwanie społeczeństwa, bo to o nich mowa, stoi na pierwszym miejscu, dopiero potem, jestem ja. Pierwsze liczy się to co uważają o tobie inni, potem dopiero ty/ja.


Chciałbym to zmienić. Zmieniając miejsce zamieszkania zmieniły się realia. Poczułem energię w skrzydłach... odnoszę wrażenie, że nadchodzi ten czasu by zaprzestać "aktorszczyźnie" - nie chcę wiecznie grać.


Moje miasto budzi we mnie odruchy, odczucia, które sprawiają, że chcę żyć otwarcie, bez strachu, bez udawania, kłamania itp. Gdy mam ochotę wyjść na ulicę za rękę z moim facetem to idę, gdy chcę go pocałować to całuję.. Przecież wszędzie rozchodzi się o miłość - "MIŁOŚĆ NIE WYKLUCZA"


Muszę przyznać, że dzięki temu, że widzę poznaję ludzi, ich podejście nabieram odwagi do siebie. Czuję się swobodnie.


I bardzo ciśnie mi się na język, w myślach, gdy ktoś rzuci pytaniem, jesteś homo? - odpowiem mu, a to ty nie wiedziałeś??? Tym sposobem zrzucę maskę na ręce pytającego. Wygram.


Każdy upadek to nauczka, każda porażka to nowe doświadczenie. Dopóki walczysz, jesteś zwycięzca. Nie mogę się poddać.


-


Poprzedni swój wpis zablokowałem, bo uważam, że nie każdy musi to czytać ;-) Kto zdążył przeczytać, ten wie, kto nie trudno.


-


Całuski Kochani!

wtorek, 3 września 2013

co by było gdyby mnie nie było? - nic... hahaha

Wczoraj rocznica jakiejś wojny, dziś rozpoczęcie roku szkolnego - no to udanego startu.


Ten post jest cholernie trudnym, nie wiem jak zabrać się za wyrażenie tego co mianowicie chciałbym wam powiedzieć, i jak zasięgnąć rad.


Otóż czuję coraz bardziej, że sprawy zachodzą za daleko. Wybyłem z domu bo poznałem kogoś, dawno w przeszłości, jako, że to była życiowa szansa, podjąłem ryzyko i udałem się w daleką podróż. Wszystko wydaje się tak dalece naiwne, a no i jest. Kolegę poznałem jakiś czas temu w internecie... - kurwa mać! ten szajs - znów okazuje się być bardziej przebiegły niż człowiek. Mając możliwość przeprowadzki skorzystałem z niej, przecież będę bliżej marzeń, a przy okazji poznam "internetowego-kolegę". Poznałem. Spotkaliśmy się już krocie razy, to piwo, to spacer, to czasem wspólny sport, bieganie, etc... Czasem gdzieś rowerem przez miasto, wszystko wydaje się spoko. Chłopak trochę starszy, fakt dużo przy kości etc. - nie w moim typie..., ale to przecież nie warunek by kogoś poznawać. Dawałem sobie i jemu wiele szans. Próbowałem przezwyciężyć uprzedzenia.


Przypadek jaki nas spotkał, to na prawdę - dziwne. Kurcze, od jakiegoś czasu czuję, że on jednak coś ku mnie zbyt bardzo się "zbliża". Odnoszę wrażenie, że jest również homo, a ja tego nie chcę. Lubię go jako kolegę i nic poza tym! NIC. By wybadać sprawę rozejrzałem się na portalach randkowych i wydaje mi się, że on tam jest. Ale brak mi odwagi zapytać w prost, a przez to, że przez kilka dni miałem tam zdjęcie, wydaje mi się, że zauważył. Teraz jego zachowanie czasami jest bardziej nachalne i denerwujące.


Fakt pomaga mi dużo, załatwia pomoc jeśli potrzebna, wszystko za "free" - ale tu nie ma nic za free - kiedyś od obcego na ulicy usłyszałem..


Ostatnio mieliśmy taką sytuację, że rozmawialiśmy coś, jakoś, i tak śmiechem żartem, padło, że musiałby mnie poślubić... Byłem trochę zszokowany tymi słowami - ale temat szybko ucichł. A przecież głupi nie jestem, i te podchody wskazują na coś.


Ludzie co mam robić? Kurcze jak wypale z czymś głupim to mogę zniszczyć tą znajomość, a nie chcę. Ale nie chcę brnąc w głębię, i robić komuś nadzieję.


Czuję się totalnie wyczerpany, bo temat dręczy mnie od xxx- czasu a teraz dopiero o tym piszę. Na dodatek widziałem w jego telefonie, okazjonalnie wiadomość, do znajomych, gdzie było jednoznacznie, wskazane, że życzą powodzenia ze "Skarbem" - zmienił telefon i chciał bym go ustawił, i wtedy miałem okazję zagrać nie fair i luknąć czy aby moje podejrzenia nie są trafne, a jednak.


oj... taki trudny ten okres przede mną. Co mam zrobić tego nie wiem:-(

niedziela, 1 września 2013

zawieszenie

Ostatnie dni to takie totalne zawieszenie - zawiecha :(


Praktycznie nic się specjalnego nie dzieje.


Noga już tydzień boli i nie przestaje, nie wiem co ja zrobiłem w nią - od biegania nie mogła się "zepsuć".


Raz już się czuję tu dobrze, podoba mi się, chciałbym nawet zostać na dłużej, rozmyślam o studiach tu, a z drugiej strony czasem napada mnie moment, że brakuje mi cholernie wszystkiego tego co jest w pl - głównie znajomych..


Próbowałem tu kogoś poznać, by móc wyjść czy coś w tym stylu i kurcze jakoś nie idzie, nie podchodzi mi to... Zarówno polacy jak i niemcy... - niby chcę ale jakoś nie chcę - nie wiem czy to załamanie psychiczne przez te kk czy może coś innego.


yyyyyyyyy....