środa, 26 lutego 2014

randkowanie

Ktoś tu się dziwił, że pisałem na raz z kilkoma osobami. Fakt zawsze tego unikałem, ale tym razem postanowiłem zrobić inaczej i pisać.

Po pewnym czasie z tych 5 zrobiło się 4, 3, no i dziś jest 3 bo pewien osobnik przybył. 

Spotkałem się z chłopakiem E. o którym pisałem »19.02.2014« spacery wieczorową porą były przyjemne, narodził się wtedy pomysł w mojej głowie by może zacząć biegać. I biegam, ale o tym może potem :D Rozmawialiśmy było całkiem przyjemnie. Zdecydowałem się spotkać, ponieważ chciałem kogoś poznać. A nóż widelec skoro pisałem wtedy i teraz znów to może należy zaryzykować. Tak też zrobiłem. W po pierwszym spotkaniu nie żałowałem. Po drugim też nie, raczej nie. Rozmawiało się znowu przyjemnie. Ale trzeci raz był jaki był. Owszem rozmowa była spoko, nawet się całowaliśmy »fiu fiu fiu« ale gdy temat rozmów zszedł na tor seksu, przestało być już tak bardzo kolorowo. Nasze preferencje się nie pokrywają. Czasem tak jest, że w temacie seksu się nie zgadzamy, ale obie strony potrafią negocjować i iść na kompromis, co ułatwia wszystko, bo nie skreśla faceta. Czy tu też tak będzie się dopiero okaże. 

No i jeszcze jeden minus jaki zarwał Stefan (tak nazywa się E.). Idąc ulicą rozmawialiśmy sobie już
Źródło
nawet nie pamiętem o czym, chyba o spędzonym przedpołudniu. Stefan zapytał mnie: A znasz Dawida wskazując na chłopaka, który szedł z dziewczyną przed nami. Na co ja odparłem, nie, a powinienem znać? No myślałem, że znasz bo on też z randkowego (tu padła nazwa portalu) - odpowiedział. Jakoś w krótkim odstępie od tego dziewczyna idąca z tym chłopakiem odwróciła się i spojrzała na mnie, waląc obczajówę - jak to się mówiło kiedy to jeszcze szczeniakiem byłem :D Stefan kontynuował o tym, że się spotkał z Dawidem kilka razy, ale to tylko tak pogadać spędzić czas, niby nic z tego nie było. Jakoś mi się niewygodnie zrobiło gdy ona mnie tak obcięła od góry od dołu, ale cóż. 
Sam się chyba na to narażam, nie ukrywając zdjęć na randkowym. 

Te rozmowy, wszystkie spotkania nasuwają mi pewne reguły jakimi powinienem się kierować w poznawaniu nowych ludzi. 
1) Muszę ich widzieć - no niestety wygląd ma znaczenie, nie pasuje mi gdy chłopak ma zbędne kilogramy.
2) Musimy mieć jakieś wspólne odniesienia - punkty - tak by rozmowa się kleiła.
3) Jeśli odnieść się do seksu to musimy się jakoś zgrywać.
4) Wizja przyszłości też jest istotna.
No i na ten moment to tyle reguł/zasad. Punkty te chyba wykazują też kolejność w jakiej winny występować.

Aczkolwiek poznałem chłopaka zarówno punkt 1 odpowiadał 2 rozmowa na czacie nie była zła, ale zahaczyła o punkt 3 który nie odpowiadał w 100%  ani mi ani jemu, brakowało kompromisu z jego strony. Już nie ważne było, że 4 też było w porządku.
No cóż ciężko jest znaleźć kogoś co zgrywałby się w każdym punkcie, ew. szedłby na kompromis.

niedziela, 23 lutego 2014

pierdolenie, ludzie

Przepraszam Was, że tym co piszę dotykam Waszej godności, ale mój wkurw jest wielki. 

Czasem choć tego nie czynię na zewnątrz, nie pokazuję po sobie to gardzę ludźmi ich postępowaniem, czynami. Wówczas w głowie pojawia mi się to określenie ludz, brzmi mega ohydnie i prymitywnie - tak je odbieram.

Na takich ludziów to ja trafiam niestety często. Dziś się przekonałem, że jest ich w chuj... (czyt. cała masa).

Gdy wyprowadziłem się z poprzedniej stancji, to na moje miejsce wprowadziła się parka, umowa była dalej na mnie, a resztę mieszkania zamieszkiwały Monika i Kasia. Cała czwórka postanowiła, że opuszczą stancję i się wyprowadzą do 1.04. i było wszystko fajnie, do dziś bo parka dziś oświadczyła, że wyprowadza się 28.02. i nie zamierza płacić za miesiąc marzec. Czyli teraz całość musi zapłacić Kasia i Monika. 1500 zł na dwie osoby. Fuck. Co gorsza, kwestia kaucji. W związku z tym, nie oddam im kaucji bo nas oszukali z umową kiedy się mają wyprowadzić. 460 zł zostaje. Rachunek matematyczny pokazuje, że 1500-460= 1040 więc Kasia i Monika muszą zapłacić po 520 za osobę za ten miesiąc. Dużo, ale to by przełknął. Problem jest taki, że nie ma jeszcze rozliczenia za ogrzewanie. Spółdzielnia takie rozliczenie wysyła dopiero gdzieś koniec czerwca. Co jeśli owa parka razem z Kasią i Moniką przekroczyły limit? Kto zapłaci za to? Właściciel nie chce oddać kaucji, bo twierdzi, że potem mu nie zapłacimy (ja Kasia i Monika) za ewentualne niedopłaty za ogrzewanie. Nie mam pojęcia co mogę zrobić, nie znam się na prawie. Zaproponowałem mu spisanie umowy, to powiedział, a wie pan jaką wartość ma taka umowa, wie pan co można z nią sobie zrobić. I teraz nie wiem co mogę zrobić jak postąpić i czy mam szansę wyegzekwować od niego tą kaucję. 950 zł na drodze nie leży, a mi się nie przelewa. 

Tak mi się humor dziś zjeb***ł, że masakra. No jak od wieczora było fajnie tak wieczorem wszystko się pojeb***o. 

Wiem, że moja wina, że nie spisałem umowy z tą parą, ale po prostu jakoś to tak wyszło, było okej, ale już nie jest. Moja głupota, nie ma co wierzyć ludziom bo Cię wyjeb***ą na wała na każdym kroku.

sobota, 22 lutego 2014

sielanka

Wszystko zaczęło się na ulicy domów jednorodzinnych. Spacerowałem z nim, całkiem blisko siebie. Było cudownie, rozmowa przebiegała tak lekko, tak jakby to był ktoś stworzony dla mnie, może moje drugie ja - nie, nie, to raczej byśmy się kłócili. 
On był inny, delikatny, ale zarazem silny. Odważny, ale nie emanujący swą odwagą. O czym rozmawialiśmy nie pamiętam, trochę o tym kogo szukamy, co chcielibyśmy w życiu osiągnąć, jak kierować swoją drogę by było fajnie i przyjemnie. Było też o tym kogo nie szukamy. W tej sielance zapomnieliśmy się z deka, że jest dzień jasny, słoneczny i ciepły jak na tę porę roku. W amoku połączyliśmy ręce, to było zbyt lekkomyślne posunięcie. 
 Ludzie się patrzyli, docierały komentarze, nie koniecznie miłe tj. pedały, co to k***a ma być, ktoś splunął. Ale mimo wszystko dalej szliśmy za rękę. Budował nas wzajemny uśmiech i spojrzenie. Gdy opuściliśmy jedną uliczkę skręcając w drugą po przeciwnej stronie chodnika widać było grupkę dzieciaków, nie pamiętam, chłopców, czy też dziewczynki, to co pamiętam to ich słowa: o patrzcie, to chyba geje. Reakcja krótka i chwilowa. 
My dalej szliśmy, gdy podbiegł chłopak krzycząc i obrażając mnie. Poznałem go, spotkałem się z nim kilka razy, ale sensu nie było, różne światopoglądy, oczekiwania względem drugiego człowieka. Wyzywał, obrażał moje nerwy puściły i takim oto sposobem dorobił się w nos. Upadł na chodnik, a ja z zdenerwowania i amoku??? zostawiłem go idąc dalej z nowym chłopakiem. Obejrzałem się jeszcze, tam już wielu gapiów, ktoś zaczął za nami biec, było ich kilku, nowy choć z pozoru delikatny swoją postawą jakoś łagodził sytuację. 
Co było dalej tego nie wiem, bo się obudziłem. 
Pierwszy raz miałem taki sen. Zdziwiłem się, bo nigdy takie szaleństwa mi się nie śniły.

piątek, 21 lutego 2014

zagubiony

Czuję się zagubiony. Ostatnio mało rzeczy wychodzi po mojej myśli. 

Zupełnie niedawno zdałem sobie sprawę, że straciłem przyjaciela, można by dodać tu kolejnego. Nasz kontakt się rozmył. Deszcz szczęścia jaki spadł zmył to co malowane było na szybie. Szymek rozpoczął zupełnie nowy etap w swoim życiu. Etap ten wyklucza niestety jakiekolwiek możliwości spotkania, pogadania, etc. Czas na rozmowę, sms, jest ograniczony przez naukę, samokształcenie i w konsekwencji chyba się zapomina o ludziach z dawnych lat. 

Cholernie brakuje mi Jego towarzystwa, jak również cholernie brakuje mi mojego dobrego kolegi zza granicy. Jeszcze jakieś może 2 miesiące temu kontakt był super, spotyklaiśmy się na czacie, pisaliśmy wspólnie, rozmowy na skype, a dziś już tylko "oświadczenia" w formie wiadomości o tym co się wydarzyło w przeciągu kilku dni. Kontakt zanika. 

Do tego wszystkiego dochodzi coś co z francuskiego się zwie déjà vu "już widziane" - dziwne to wszystko, ale coraz częściej odnoszę wrażenie, że pewne rzeczy w życiu mnie już spotkały, widziałem coś, coś robiłem, to coś już było. W pamięci pozostaje mi pewien obraz, czarno-biały chłopak biegnący z czymś w dłoni, tak jakby karabin, w mundurze. Czasem dociera do mnie coś zupełnie nie wiem skąd, że przecież skoro wtedy było mi dużo lepiej, to teraz muszę troszkę pocierpieć, teraz to ja muszę być pod wozem, ktoś inny zaś na wozie. Czasem tych sytuacji w ciągu jednego dnia jest masa, czasem mnie to przytłacza, czasem gubi i sprawia, że czuję się zagubiony. 


środa, 19 lutego 2014

to już jest koniec?

Jakie męczące jest poznawanie kolejnych osób... O man! nie myślałem, że tak szybko mi się to znudzi... ależ ile to można pisać, pisać i chatten... 
A. jest moim rówieśnikiem, wyoutowany, piękne oczy, miły całkiem, rozmowny, trochę głośny, taki minus, że jest grubszy ;-( wydawał się być ciekawym okazem. Dziś słyszę, że spotkał się z ex-chłopakiem, po co? Nie wiem. Pisze, że jest źle.

B. jest starszy ode mnie o jakieś 6-7 lat. Dojrzały, wiem kogo szuka. My już się raz spotkaliśmy, wypad na plażę, wówczas techno puszczali, rozmowa się kleiła o ile dobrze pamiętam. Teraz też się klei - tak mi się wydaje. Ale czy aby na pewno chcę go znów poznać??? 

C. 2 lata starszy, przystojny na swój sposób. Niby szuka do związku, ale jasno dał mi do zrozumienia, że związek bez dobrego seksu*, nie ma racji bytu.On jest raczej pasywny. Ja uni - z czego, nie mam takowej preferencji, która byłaby ponad inną. Zarówno pasywność jak i aktywność jest w porządku. - Tak mi się zdaje :D

D. jest rówieśnikiem, piszemy z przerwami na jego zmianę kont. Zmienia je jak skarpetki :D Poszukiwacz przygody. Choć z reguły nie piszę z takimi, to z nim jest inaczej. (Tak to ten co raz jest, raz go nie ma - atko ;-) ). Zaczepił, czasem mnie zaskakuje pytaniami co ja tu, albo tam robiłem.

E. rówieśnik, chłopak z którym piszę od jakiegoś dłuższego czasu, o wszystkim i niczym, czasem próbujemy się umówić, lecz nie doszło do tego nigdy.

*Tu wyjaśnił to o co mu chodzi. Jak pisze, związki się rozpadają, gdy nie ma spełnienia w seksie. I po dłuższej rozmowie z Nim, zaczynam się zastanawiać czy to aby na pewno tak jest? Czy to nie jest tak, że gdy brakuje seksu, który jest przyjemnością, spełnieniem, to wszystko się rozpada, bo przecież, ów osobnik niespełniony, niedopieszczony będzie szukał dalej kogoś? Niestety prawda jest tu jedna i trudna. Gdy nie ma dopasowania w seksie to związki nie przetrwają.

I jak tu poznać kogoś nie na chwilę, nie tylko do seksu, kogoś wartościowego z głową na karku, na pewno kogoś po studiach, co by miał organ zwany mózgiem, nie lalusia, nie pizdusia, nie macho, nie dresiarza, co by szukał przygody, kogoś kto byłby prawdziwy, ale mimo wszystko chciał być tu, teraz, potem i na zawsze ze mną, w szczęściu i chorobie, w bogactwie i biedzie. 

poniedziałek, 17 lutego 2014

się rozmarzyłem

#Kamil mnie uprzedził z wpisem na temat jak to KK ulacza z homoseksualizmu, dlatego postanowiłem odpuścić sobie ten wpis, a w zamian za to mam dla Was piękny filmik ze ślubu;-) 

TEŻ TAK CHCĘ!!



sobota, 15 lutego 2014

tajemniczy buziak ;-)

Dziś może zupełnie inaczej ;-)

Wczoraj niektórzy z Nas/Was jak zwał tak zwał świętowali walentynki, albo i nie świętowali. To tak na poprawę humoru (oby na poprawę) - całus ode mnie ;-)
Miłej soboty drogie czytelniczki i drodzy czytelnicy.

P.S. Czy ktoś z was używa określenia dla kobiety homoseksualnej, homoseksualistka?

czwartek, 13 lutego 2014

przełykają ślinę... - Polska biedna, biedna Polska.

Ten post to refleksja nad cierpieniem z głodu. 
Ponoć jeszcze nikt z głodu nie umarł - gdy ktoś używa przy tych słów często gęsto przypomina mi się dzieciństwo, ale i czas gdy odwiedzam moje "zapiździejowo". Rodzinne strony nie słyną z bogactwa, przepychu i innowacyjności. Jest tu pochmurno, ponuro i bieda wychodzi na świat z każdego zakątka. Szczególnie gdy nastaje okres jesieni, zimy, przedwiośnia. 

Moja wizyta w "zapiździejowie". Odwiedziłem to miejsce, bo bliżej mi stąd dojeżdżać na praktyki, niż ze stolicy województwa. Odwiedziłem biedę - na wsi niemalże ani żywej duszy, tylko przy sklepie, życie tętni, pijaczki za murem stoją i w śmiechu popijają zimne trunki wysokoprocentowe. Czasem to tylko zebranie - brak "dzięgów" na % powoduje, że zadowalają się czymkolwiek. Dziś kupuje jeden, jutro inny, a pojutrze każdy sam. Różnie bywa. Niekiedy nie potrzeba dolarów by zalać trupa. 
Takich dni w tygodniu jest z reguły 7. Rano do południa jeszcze coś pokombinują, czasem jakaś dorywcza praca czy to u rolnika, czy w jakimś zakładzie, itp. Popołudnie to życie toczy się pod sklepem. 

Ci ludzie, Ci właśnie o których piszę mają dzieci. Często gęsto nie jedno, a więcej, więcej i jeszcze więcej. Niektóre matki podzielają losy ojców i im wtórują stojąc przy sklepie, inne zaś siedzą w domu jeśli nie pracują to szukają możliwych sposobów na to jakby tu zarobić, albo dostać parę dolarów z MOPS/GOPS, etc. 

Dziś UE dofinansowuje wiele projektów, m.in. taki w którym wyposaża się świetlice wiejskie w sprzęty, ale i stwarza warunki odpowiednie by móc tam zimową porą przebywać. Na wyposażeniu całkiem bogato, siłownia (atlas, deska, wioślarz), stół do bilarda, piłkarzyki, stół do pingponga komputery w tym firmy Apple. Te ostatnie niestety stoją i się kurzą, bo nie ma pana by uruchomić na nich internet czy to zainstalować jakieś gry, etc tak by dzieciaki mogły coś na nich robić. 
Świetlica taka otwarta jest 5 razy w tygodniu czasem więcej. Niektóre dzieciaki przebywają tu przez cały czas. Jak tylko zostanie otwarta po południu tak do końca gdy zostaje zamknięta. Gdy się spogląda na nich z boku, gdy widzi się co robi matka i ojciec - nie brakuje pomysłu, co robią dzieciaki. Piją, palą, kradną - to ostatnie, to zwykle wynik głodówki! Tak, skoro dolary przeznacza się na alkohol to w domu brakuje pożywienia. 
Sytuacja jaka wywołała w moim sercu ból: Kilku starszych chłopaków przyniosło Chipsy jako, że nie zjedli całości, a ochota przeminęła wyrzucili resztę do kosza. Te biedniejsze, które na widok jak pozostali jedli ślinę przełykali, tą paczkę wyciągnęli z kosza. 
Gdy wspólnymi siłami gotowano frytki, popcorn, inne cuda, to co zostawało, albo jeśli pozwolono im jeść znikało w mig. Tu każdy wie, że dzieci chodzą głodne, że brakuje im pożywienia, każdy widzi, że matka pije, ojca nie ma. 
Dziecko głodne to i kradnie. Czy to dziwne? No nie! Co może zrobić dziecko, które jedyny ciepły posiłek jaki zjada, to ten w szkole. Często bez śniadania w domu. Posiłek w szkole jest jedynym w całym dniu. - Ktoś mi powiedział coś takiego: "Wystarczy żołądek dobrze przyzwyczaić".

Gdy w XXI wieku wyrzucamy tony dobrego jedzenia, a tyle dzieci głoduje, to czy nasze postępowanie jest rozsądne!? Gdzie są Ci z góry, co winni opiekować się wszystkimi obywatelami, niezależnie od pochodzenia, rady, majątku i wieku? 

Gdybym mógł sprawić, żeby wyprzeć głód i ten ból jaki temu towarzyszy, zrobiłbym wszystko. 

Nie na moje nerwy jest coś takiego. Oczywiście pochodzę z domu gdzie się nie przelewało, lecz to co spotykam dziś jest tragedią w porównaniu z tym co jeszcze kiedyś uważałem a tragiczne. Ja miałem dobrze, oni niestety nie ;-(

 

sobota, 8 lutego 2014

On na pewno jest ciepły

Na początku jest facet, potem hetero albo homo, a dalej??? 
No właśnie potem mamy typy, których żaden człowiek nie jest w stanie ściśle określić, wyróżnić, etc.

Moja ostatnia randka, albo raczej spotkanie z chłopakiem - natchnęło mnie na ten wpis. Otóż są tacy faceci, już nie ważne czy geje czy nie, którzy cechują się tym, że są:
- mięczakami,
- złamane nadgarstki, 
- taki trochę pokroju kujona,
- odstaje od grupy,
Ciężko go opisać, odniosę się do chłopaka z randki, nie spotykam się z takimi chłopakami na ogół. Nie są zupełnie w moim typie. Pomyślałem, może to moje błędne podejście, no i się pomyliłem. Chłopak miły, ale zniewieściały! często szczupły, ubiera się niecodziennie, cichy, spokojny. Przemalowany obraz faceta. - To właśnie mnie odrzuca - no i jak tu kogoś poznać jak takie osoby mnie nie interesują, bo co mi z tego, że może nawet znaleźlibyśmy wspólny temat, jak on fizycznie by mnie nie pociągał. 
Co do wspólnych tematów to nawet tego nie było, mimo iż się starałem znaleźć wspólne tematy. Jego niezaradność życiowa mnie przerażała. Jadąc na forsie rodziców, braku własnego wkładu w to co się robi - masakra. Uważanie się za lepszego od innych. Myślę, że nie ma sensu na kolejne próby.

Oto kilka fotek z facetami, którzy przedstawiają typ który nie ma u mnie szans...

czwartek, 6 lutego 2014

pustka

2 tygodnie już prawie minęły odkąd mam wolne, bo sesja, która już za mną - a ja wciąż czuję, że nie odpocząłem od tego biegu.

Nie powinienem tak szybko jeść, a każda próba spowolnienia konsumpcji wygląda tak samo, teraz będzie wolniej, przecież mam czas, jem i lampka się włącza, wyją syreny i wcinam tak szybko, że ledwo przełykam... nie potrafię ;-( a potem nic dziwnego, że w żołądku mam tonę powietrza.

Ponoć stres powoduje, że nie tyjemy, to całkiem dobre wyjaśnienie dlaczego wciąż ważę tak mało, zaledwie 65 kg.

Ah no i randkowe podboje trwają w najlepsze... jacy Ci chłopacy są żałośni. Weź tu zrozum geja. Zdecydowani w niezdecydowaniu szukają nie idealnych ideałów, ale jak się trafia nie idealny to nie jest idealnie.

niedziela, 2 lutego 2014

faza na zapomnienie

Tak mogę określić stan w jakim obecnie się znajduję - jak zapomnieć, co uczynić by zapomnieć, wymazać postać, która kreśliła nadzieję kolorowymi kredkami, właśnie kolorowymi kredkami, które tak uwielbiam mimo swojego wieku...



Strasznie, ale to strasznie nie lubię ciemnych barw. Jak to moi znajomi mówią jestem człowiekiem nieba, niebieski, błękitny i ten ciemny, jak również turkusowy, cyjna czy lazurowy albo błękitny to podstawy mojej garderoby. Kocham ten kolor - zrobiłbym "wszystko" za niebieski :) Uwielbiam gdy mam na sobie żywe, piękne barwy, to poprawia mi nastrój, czuję się lepiej, nawet zapominam czasem o problemach. Wychodzę z założenia, że żywe kolory ożywiają moje marne życie, nadając mu barw.

Ponoć niebieski to taki kolor na punkcie którego faceci mają bzika, ciekawe - tak mi ostatnio jakaś dziewczyna powiedziała, rzecz jasna nie moja dziewczyna, lecz koleżanka.