niedziela, 28 lutego 2016

Wystrój wnętrz...

Cześć,

tym razem nie chcę pisać o swoich problemach. Dość tego się naczytaliście, zapewne naczytacie - o ile będziecie zainteresowani. 

Od kilku dni zastanawiam się co zrobić by:

A. Odżywić "swoje" wynajmowane mieszkanie - są tu białe ściany, zupełnie puste, trochę mebli jest, no i dużo kwiatów. To wszystko jednak nie wystarcza bym zarówno ja jak i Misie, czuli się rewelacyjnie. Chyba musimy zaprosić kolory do naszego wnętrza. Tylko dobór ich to nie taka prosta sprawa, bo jak by to zrobić by wyglądało modnie, oryginalnie i zarazem przyjaźnie? Może ktoś ma pomysł jak nas zainspierować?

B. O tym już wspominałem, ale wspomnę raz jeszcze, zastanawiam się czy tu pozostać czy szukać innej stancji, gdzie zimową porą będzie jednak cieplej, bo u nas ciepło to nie jest. Temperatura jest raczej do 20 stopni, a to jednak trochę za mało. Ogrzewanie gazowe jakie mamy jest niewydajne, płacimy dużo za zimno - przykład zeszły miesiąc wyszło coś koło 150 zł - przy czym było ciągle zimno. Stąd mam chyba prawo nie być zadowolony.

Lubimy kolor niebieski, choć dla połączenia ścian w tym kolorze to jakoś nie mam pomysłu. Ale za to np. czerwień - choć to raczej złość jak również miłość - zieleń kolor nadziei, oraz żółty kolor ciepła - to mogło by być coś w sam raz, tylko jak to ubrać w ciekawy pomysł co by to nie były ściany pomalowane tylko na jeden kolor i dalej puste.

Jakby ktoś coś miał do polecenia będę wdzięczny za inspirację :))

Dzięki raz jeszcze, 
trzymajcie się :))

niedziela, 21 lutego 2016

Jesteśmy tak słabi, na ile sobie pozwolimy. Wzloty i upadki...

Sam tytuł tego posta mówi o czym będzie można przeczytać. 

Szczerze to nie mam pojęcia jak ubierać wszystko w słowa. Jest tego tak dużo, jest tego tyle, że nie wiem jak powiedzieć to co czuję, oraz czego chcę.

Prawda jest taka, że zaciągnąłem kredyt na to by pomóc moim bliskim. Ale nie pomagam. Czemu? Nie jestem w stanie sprostać temu co mnie zastało. Rzeczywistość mówi jedno, praktyka drugie, a i tak robię trzecie. Gdy wybrałem się z mamą do banku, by tam wysiedzieć pomagało mi tylko to, że wnętrze zawierało dużo mojego ulubionego koloru niebieskiego, dowiedziałem się prawdy o którą zabiegaliśmy od dawna. Chyba nie warto pisać ile potrzebowałbym bym mógł odciążyć mamę, a ile mogę. Spokojnie miałbym wkład własny na kredyt na swoje własne M. 

Zaległości oraz rosnące odsetki - się piętrzyły. Niespłacany kredyt od października. Dorzuciwszy inne zaczerpnięte pożyczki tj. chwilówki, porażają. Wyciągając rękę do banku bez problemu przyznali mi kwotę o którą wnioskowałem. Z "dogodnymi ratami" Czy raty są wysokie? Hm... zależy jak na to spojrzeć. Najbliższe dobre kilka lat mam bank na karku. Ale zrobiłem to i wiem, że dobrze uczyniłem, bo w końcu mogłem odciążyć mamę. 
Co innego, co mnie bardzo wkur*** to, to, że banki tak łatwo pożyczają pieniądze ludziom, którzy nie mają pojęcia jak ta machina działa, z czym to się wiąże. 

Wspomniałem w ostatnim wpisie o trudnym języku prawniczym, bo z tym zetknęliśmy się po tym jak Misiek dostał wyrok skazujący, z niezwłocznym poleceniem spłaty wypunktowanych kwot, poszczególnym instytucjom. Samo słowo niezwłoczny jest tu o tyle dziwne, że nie wiadomo tak na prawdę, do kiedy można to spłacić. Co w przypadku bezrobocia? Co w przypadku niemożności zapłacenia? No i kiedy można powiedzieć o niemożności spłacania? Skoro słowo niezwłocznie nie określa konkretnego terminu? 
Pieniądze te właściwie mielibyśmy na wpłatę, bo m.in. po to był wzięty ten kredyt, lecz najbardziej kuriozalne jest to, że te firmy nic nie wiedzą, że "ktoś" taki jest im winny pieniądze. Momentami odnoszę wrażenie, że to wszystko jest złym snem, albo po prostu ktoś chce wyłudzić pieniądze. Szybko jednak wracam na ziemię, bo przecież stoją tam pieczątki sądowe, był wyrok, były sprawy. Co najgorsze, żeby nawet jakoś to rozszyfrować trzeba być prawnikiem, albo przynajmniej skontaktować się z takowym specjalistą, a jak wiadomo to też będzie kosztowało. I tak to błędne koło się zamyka.

Po ostatnich wydarzeniach Misiek się załamał. Jest nieobecny i unika rozmów. To bardzo krzywdzące. Wiem, że nie robi tego specjalnie, lecz po prostu z natury jest skryty i nie chce mówić. To wszystko boli, a jeszcze bardziej, gdy płyną łzy, gdy panuje cisza :( W takich momentach nie ma słów jakimi można coś wytłumaczyć, albo wyjaśnić. Brakuje pomysłu jak wyjść z milczenia i dać tą otuchę w słowach. Każde słowo jakie mówię kilkakrotnie obracam, wypowiadam w myślach, czy aby pasuje, by nie powiedzieć czegoś źle. 
Ale jak przywrócić Mu wiarę w siebie, w to, że podołamy? Jak przywrócić wiarę w to, że pójdziemy razem do przodu, a wszelkie trudności nie są nam przeszkodą? 

Czuję się bezsilny, bezradny. Jak mam się nie poddawać, walczyć, kiedy nie wiem jak, bo nie umiem. 

W związku z tymi wydarzeniami znika uśmiech z twarzy. Odechciewa się wszystkiego. A cokolwiek bym nie robił nie przynosi takiej satysfakcji i radości jak dotychczas. Czy to już jest właśnie upadek?

sobota, 20 lutego 2016

Z ostatniej chwili

Cześć!

Dawno już nic nie pisałem. Właściwie po ostatnich moich dołach staram się nie popadać w ten zły nastrój.
Ilość wydarzeń oraz szybkie tempo życia spowodowały, że zamiast coś napisać tutaj, wchodziłem tu tylko po to by sprawdzić czy coś się zadziało.
A okazywało się, że cisza... - zajrzałem po sąsiedzku to tu, to tu... - poczytałem coś i znikłem.

Brakuje mi weny, pomysłu jak opisać swoje myśli, czy uczucia. Jakoś nie mogę stworzyć czegoś sensownego.

Ogólnie to jest dobrze, bardzo dobrze. Choć zarówno jest źle.

Ze swoim Lubym ostatnimi czasy mamy coraz więcej spięć. Obaj wiemy czym to jest spowodowane, lecz nie tak prosto jest temu zaradzić. On ma na głowie mnóstwo problemów - staram się go wspierać, lecz czasami to co mówię nie dociera. Jestem złym tłumaczem - nie potrafię ludziom przetłumaczyć, że są w błędzie, że się mylą.

W naszym związku zawitało na dobre "bezrobocie" - Misio jest obecnie bez pracy. Czasem ktoś się odezwie na wysłane zapytanie/CV, lecz nic z tego nie wychodzi. To go bardzo drażni i demotywuje.

Od dwóch dni próbujemy zrozumieć język prawniczy, ale ciężko to nam idzie. A dokumentów przysłali mnóstwo. Czytamy ten zbitek słów i paragrafów, ale nie wiele do nas dociera. Czy Wy też tak macie, że język prawniczy jest dla Was czarną magią? Czy to my tacy tępi? :(

Ostatni tydzień spędziłem w domu, bo wziąłem spontanicznie urlop. Miałem dość. Musiałem odpocząć, ale z tym wiązały się inne zmartwienia rodzinne. Wiele to nie zmieniło, że miałem wolne. No może troszeczkę było lżej, bo nie musiałem lecieć do pracy.

Zastanawiam się w którym kierunku idzie moje życie? Dokąd zmierzam, co to jest za droga, którą idę i dokąd ona prowadzi. To wszystko na pozór takie fajne, lecz w prawdzie tak beznadziejne, że się za głowę łapię.

Pech chciał, że mój fon zaczął poważnie szfankować, straciłem wszystkie informacje jakie miałem :( Trochę się zezłościłem i zastanawiam się nad nowym zabytkiem, może kolejny Samsung, tym razem Galaxy J5? Prezentuje się bardzo fajnie, jest szybki, dużo sprawniejszy niż mój, ma super aparat - no dobra (może to supr) to przesada, ale 13 MG to dużo :) Ma kilka wad, ale nie ma nic doskonałego :)

Ostatnio w mediach głośno było za sprawą Apple, które to ponoć ma tak dobre zabezpieczenie, że nawet FBI nie było w stanie złamać zabezpieczeń i chciało sądownie wymusić "odtajnienie", "współpracę" nad tymi zabezpieczeniami. Odpowiedź jabłuszka była stanowcza. Nie. Argumentacja równie słuszna, dając raz złamać zabezpieczenie, otwieramy drogę do kolejnych, kolejnych i następnych, w efekcie czego, nieodpowiedni ludzie mogą wykorzystać tą wiedzę do własnych, niegodziwych celów.
Z drugiej strony rozumiem, że tu chodziło o wykorzystanie telefonów znanej marki do celów karygodnych. Co należałoby tępić.
W kontekście tego zastanawiam się po co te wszystkie zabezpieczenia, etc. skoro kradzież telefonu może być tak dziecinnie prosta. A namierzenie skradzionego telefonu jest wyczynem z którym Policja sobie nie radzi. Zgłosiliśmy we wtorek kradzież telefonu, podaliśmy dane urządzenia, IMEI telefonu, etc., miejsce skąd skradziono itp. Kilka dni później odzywa się ktoś, kto twierdzi, że inny osobnik chce sprzedać właśnie taki telefon. Głupie rozwiązanie, bo odrzucamy propozycję odkupienia telefonu za 200 zł, proponując złodziejowi tylko pół litra. Chwilę później zgadzamy się, bo przecież można było tak od razu. Powiadomić organy ścigania i złapać złodzieja. Plan spalił na panewce, bo ten chyba się zorientował i wycofał. Rzekomo wyjechał za granicę. Starałem się namierzyć telefon za pomocą strony producenta "Samsung"ów, lecz tu niestety ponoszę porażkę. Urządzenie jest wyłączone wskazuje moja wyszukiwaczka. I tak oto straciliśmy telefon. Na odnalezienie przez służby już nie liczę, bo pewnie nie będzie się to opłacało.

Znowu zima zawitała, zrobiło się zimno i nieprzyjemnie :(

środa, 3 lutego 2016

Gej na fali, chińskie fengshui rzecze...

Dziś kontynuuję dopatrywanie się tego co dobre w moim życiu:

- Trafiłem z wędliną w sklepie - smakuje <hehe kupiłem ją ostatnio>
- Mimo iż wyszliśmy o 3 min. później niż powinniśmy zdążyliśmy na autobus.
- Miałem chwilkę w pracy na nudę.
- Rozmowa z przełożonym - pierwsza szczera od jakiegoś czasu.
- Propozycja kolejnej pracy dodatkowej*.
- Propozycja pracy dla mojego Miśka.
- Propozycja złożenie CV dla Miśka.
- Rozmowa z mamą oraz ojcem.
- Wcinam czekoladę.
- Misiek wraca na ziemię :) Chyba wsparcie działa :)) ^^

Źródło: glam-look.pl
* Odkąd wypił 1.02. na zegarku mój telefon ciągle się melduje bym go odebrał. Odbieram a tu kolejna propozycja. Już nawet nie tylko dla mnie, bo nawet pytają o mojego Misia :)

No i tak muszę się zdecydować co chcę dalej w swoim życiu. O ile na pracę narzekałem, ostatnimi czasy dawała mi w kość, to chyba nie jest tak źle, a sytuacja się normuje wraz z rozrostem zespołu. Są przesłanki, że będzie dobrze :) W chwili obecnej tak jest :)) 

- Szykuje mi się urlop zeszłoroczny. W końcu muszę ten miesiąc wykorzystać, bo czas nagli.

Mam wrażanie, że SMS jaki dostałem od znajomego o Fengshui, miał coś na rzeczy :)) Ponoć luty to taki miesiąc w tym roku, który się nie powtórzy już never w naszym życiu, dopiero za 823 lata. Co prawda była tam mowa o pieniądzach i o warunkach by to się spełniło, ale ja delikatnie to olałem i pomyślałem ah kolego niechaj Ci się wiedzie, nie będę żałował :))
W horoskopie, do którego nie zaglądałem wieki, wyczytałem, że luty ma być wyjątkowy dla mnie. Tak też się zaczyna. 

Źródło: glam-look.pl
Czyli muszę brać od życia to co dostaję, a zdaje się być lepiej :))) 
Życzę Wszystkim miłego wieczoru, jak również udanego czwartku - to już tylko 1 ew. 2 dni do weekendu - wszystko zależy od punktu siedzenia, ja widzę już tylko jedne dzień :))) Jupie!!!

P.S. A jak już tak się zaczyna myśleć o fengshui to może zacznę się dostosowywać choć po części do tych mądrych rad. Od zaraz robię porządki wokół siebie :)) Czas na start :))

Opracowanie własne.
P.S. 2. Wszystkich, którzy tu dotarli pragnę poinformować, że jest to 500 setny post na moim blogu! Dziękuję :))

wtorek, 2 lutego 2016

Spojrzenia w autobusie

Tak pomyślałem, że chyba napiszę tak prosto jak mi dzień minął. Czasem mam wrażenie, że mimo, iż jest to mój blog, to brakuje mi tu miejsca dla siebie.

Wstałem rano, wyszykowałem się do pracy. Już było widniej niż ostatnio - super :))) W pracy dzień szybko zleciał. Poruszyłem temat wypowiedzenia, bo dostałem inną ofertę. Właściwie tylko zapytałem. Ale z innej oferty chyba nie skorzystam. Oznaczałoby to rozłąkę z moim Misiem.

Powrót do domu całkiem znośny. Popołudnie już nie tak udane. Problemy życia codziennego. Piętrzenie się wydatków, zobowiązań zepsuły nam nastrój. 

Jak żyć pani Premierowo? Ludzie ludzi wykorzystują i nimi pomiatają. A teraz napisałem co napisałem i zaraz ząbki, kąpiel i lulu spać.

Źródło: Wikipedia

- Zadaję sobie pytanie, co dziś dobrego mnie spotkało?
- Kierowca autobusu przepuścił nas na przejściu, mimo iż tak się nie śpieszyliśmy.
- Miła rozmowa w pracy z koleżanką. Ponoć jestem miły? - O a to ci dopiero niespodzianka :) Tej pani podarowałem widelec, bo biedna nie miała :D
- Uśmiech pani w autobusie.*
- Moje konto na telefonie mnie zaskoczyło - mogę jeszcze wewnątrz sieci telefonować przez 5 dni, haha :) Potem trzeba zapłacić haracz, bym mógł dalej korzystać, ze swoich 85 zł zaległych na koncie. Tu pozdrawiam @Orange.pl 
- Krótka ale jednak rozmowa z mamą.

* Co do tych uśmiechów. To pani się tak jakoś uśmiechnęła. Ale chciałem nawiązać, że każdego ranka jadąc z pętli, widzę multum twarzy, one już są stałe. I jest takich dwóch jak nie więcej chłopczyków/mężczyzn, którzy jednak swym wzrokiem zwykle zwracają uwagę na mnie/nas i wzajemnie. Może to wynik tego, że zawsze jedziemy rano tym samym autobusem, chyba, że komuś coś wypadnie/nie zdąży.

Na siłę można zawsze coś znaleźć co będzie tym plusem w każdym dniu. Tym akcentem, aby było tylko lepiej.