sobota, 23 czerwca 2012

Dzień Ojca

Dziś 23. czerwca obchodzimy DZIEŃ OJCA święto każdego taty.

Składaliście już życzenia waszym ojcom? Jaki prezent możne sprawić największą radość ojcu?

Ja wciąż się zastanawiam, czy mój ojciec zasługuje na to bym zadzwonił, albo chociaż wysłał sms-a z życzeniami. Będąc już poza domem, jakoś mój stosunek się zmienił, nie interesuję się nim... Rozmawiając z rodzeństwem czy mamą unikam tego tematu, bo po co mam sobie nerwy psuć. Tak chyba jest lepiej.

Druga strona medalu jest taka, że czasem to szkoda mi rodzeństwa i mamy, którzy wciąż tak są..

Czasem się zastanawiam jakby to było gdybym miał ojca, który potrafiłby okazać miłość, odezwać się jak człowiek, uśmiechnąć, czasem coś poradzić, podpowiedzieć, a może i nawet wesprzeć. Pewnie cieszyłbym się z tego, nie wątpliwie miałbym do tego powody.

-----
Z okazji Dnia Ojca wszystkim tatusiom

najserdeczniejsze życzenia:

zdrowia, szczęścia i miłości.

Uśmiechu na twarzy 

Radości 

ze swoich pociech!! 

czwartek, 21 czerwca 2012

z życia wzięte - niesprawiedliwość

Dziś jadąc autobusem, spotkałem pewną nauczycielkę. Starsza kobietka, bardzo miła, życzliwa i pomocna. Lubiana przez uczniów, a także ceniona przez pracowników jednej ze szkół. 

W trakcie rozmowy dowiedziałem się, że pani Basia musi dokształcać się by móc dociągnąć do wieku emerytalnego, zbrakło jej jeden rok by móc przejść w tym roku na emeryturkę, a to pech!! Pani Basia studiuje, właściwie już kończy swoje studia, w wyniku, których doświadczyła niesprawiedliwości. Otóż jako pilna i przykładna kobieta nigdy nie brała niczego za darmo, o wszystko ciężko pracowała, by mieć wolne sumienie jak sama mówiła.


Nie chciałam nic za darmo, bo wiadomo to niczego nie daje.

 Świetnie myślałem, skądś to znam:-) Czasem nie warto brać za darmo niczego, bo z czasem przyjdzie, że będzie trzeba się odpłacić i często gęsto ta odpłata jest dużo bardziej trudna, ciężka.

No nic wracając, pani Basia podczas już drugiego roku (ostatniego) miała do napisania pracę zaliczeniową, z jakiejś psychologi, nie pamiętam tej nazwy.. Napisała pracę z zaangażowaniem, z nadzieją, a właściwie wiarą w to, że praca jest dobra jak nie bardzo dobra. Wymieniając się informacjami zawartymi w pracy ze swoimi "koleżankami" ze studiów, wiedziała, że jej praca jest na prawdę na poziomie, same koleżanki jej tego zazdrościły. W tydzień po oddaniu pracy, w czasie wpisów, wychodzi, że pani prowadząca oceniała prace nie pod względem merytorycznym lecz pod charakterem pisma, kto ładnie napisał, ten dostał i 4 a nawet i 5! Nasza pani Basia niestety nie ma "cyrklowego" pisma, literki nie są aż tak zaokrąglone, rozwleczone, a pochylone jak to zwykle przeciętne pismo. Pani Basia dostała 3!! Doznała szoku i


"z nie dowierzaniem patrzyłam na wpisaną w indeks pierwszą moją tróję!"

 Nie spała całą noc, przybita i smutna - nie spodziewała się takiego obrotu sprawy. Z żalem jakoś się pogodziła. 

Jaki wniosek wysnuła, mówiła:

"Teraz wiem jak się czują uczniowie, niesprawiedliwie ocenieni." Dalej przytacza przykład ucznia żalącego się: Ten co chodził ma 2 i ten co nie chodził też ma 2.

Gdzie jest sprawiedliwość? Ktoś potrafi odpowiedzieć mi na to pytanie? 

wtorek, 19 czerwca 2012

kogo szukamy?

Od x-czasu zauważam na fellow, kumpello, że szukamy ludzi, a raczej ideałów.

Każdy z nas ma swój ideał człowieka, a właściwie faceta, jeśli coś nie odpowiada, to od razu znajomości się kończą, urywają. Tak dzieje się we większości przypadków.

Wielu z nas nie potrafi stawić czoła problemom, "wypaczeniom" jakie musiałby posiadać przyszły "chłopak".. Jeśli coś nie pasuje, automatycznie uznajemy nie możliwym stworzenie czegoś na miarę Mont Everestu. Wielka szkoda. Bo jak wiadomo, jesteśmy małym środowiskiem, wyboru nie ma, tak dużego by móc dziś odejść i jutro spojrzeć w inną stronę, uśmiechnąć się, powiedzieć kilka komplementów i wytworzyć jakąś więź, która z biegiem czasu będzie się przeradzała w coś poważnego, stałego. Czasem prostym rozwiązaniem jest, postanowienie, przeszkody można pokonywać, a nie przed nimi uciekać, albo nie daj Bóg się chować. 

Ważniejsze jest uczucie, zaufanie i bliskość od zewnętrznych pobudek kierowanych przez ogól.

Jakie kryteria posiadać winien typowy ideał?

- WYGLĄD - czy to nie stanowi podstawowego kryterium? We większości TAK.

przystojny, szczupły, dobrze zbudowany, młody, elegancki, nie rzucający się w oczy... 

- CHARAKTER - tu z dużym parciem na zachowanie.. wielu pisze "nie szukam cioty!"

miły, wrażliwy, przede wszystkim WIERNY, szczery, prawdziwy, naturalny... 

- POZYCJA W SPOŁECZEŃSTWIE - czy to kryterium jest brane pod uwagę?

usytuowany, stabilny, zaradny...

- DOSTĘPNOŚĆ - wiadomo, odległość, często ogranicza, a tym samym jest elementem rujnującym.

dostępny, na zawołanie?... 

- ZDROWOTNOŚĆ - czyż nie jest tak, że nie daj Boże chory!?

zdrowy, znający chininę, czysty...

... i za pewne wiele innych.


Jak ja postrzegam ideał? Gdy ktoś mnie pyta o ideał, mówię, że takowego nie posiadam i bardzo często się wystrzegam jak ognia myślenia o tym by stworzyć ideał. Gdybym go stworzył, za pewne było by o wiele ciężej poznać kogoś na dłużej. Oczywiście jest parę cech które są mile widziane u drugiej osoby: szczerość, naturalność, męskość, prosty, miły, a przede wszystkim kochający, przyjacielski. Wszystkie te przymiotniki są tak niebiańskie, że nie wiem czy każdy posiada takowe. Jedni w większym stopniu inni pewnie w mniejszym, ale coś tam z tego chyba mamy:-) 



niedziela, 17 czerwca 2012

nic się nie stało?

Nasz ostatni mecz POLSKA vs CZECHY największa nadzieja Polaków, a nawet i wielu Czechów. Idąc miastem słychać było zajebisty doping, wsparcie dla polskich piłkarzy. Mecze EURO pokazały w pewnym stopniu jedność naszego narodu, jak bardzo potrafimy stanąć po jednej stronie by dopingować swoich! Przepiękne!! 

Mecz z Grecją nie skomentuję, bo nie mogłem go obejrzeć.

Mecz z Rosją - z POTĘGĄ, gdzie słychać było komentarze, że trzeba robić wszystko aby tylko nas nie zbłaźnili i nie dojebali nam tak, że się nie pozbieramy. Starania było widać od pierwszych sekund meczu. Zajebiście to wyglądało... Polski zespół pokazał, że stać ich na nieziemskie posunięcia.

Niestety mecz Polska - Czechy to największy niewypał jaki widziałem, co to w ogóle kurwa było?! Nasi grali jak pizdusie, jakby się najebali i sił im brakowało.. Porażka, porażka i jeszcze raz porażka. Klasa pokazana w meczu z Rosją dawała wielu nadzieję, a nawet przekonanie, że mamy ogromną szansę na pokonanie Czechów. I co? Nasze flaki zostały tak wydymane, że śmiech na sali. Nie pomógł ogromny doping publiczności, nie pomogła wiara w naszych. Nasi po prostu opierdalali się w tym meczu. Zawód na całej linii. Ale czego innego można było by się tu spodziewać....

Dziś idąc ulicami słyszę ludzi krzyczących "POLACY nic się nie stało, nic się nie stało". I tak się kurwa pytam jak nic się nie stało? No ja pierdole jak można powiedzieć, że nic się nie stało, skoro odpadliśmy. Przegraliśmy. Porażkę ponieśliśmy.... Jak można powiedzieć nic się nie stało? - Czy może to tak, że nasza wiara w wygraną była tylko pozorem, a tak na prawdę liczyliśmy na potknięcie, bo przecież tacy biedni, słabi i bezbronni polaczki nie mają szans.

EH... szkoda słów... Ale ja mógłbym krzyknąć POLACY - KURWA PRZEJEBALIŚCIE TCHÓRZE!!! STAŁO SIĘ WIELE! ODPADLIŚMY.  

sobota, 16 czerwca 2012

fajna nutka - Lily Allen

Ta nutka jest super!

Posłuchajcie i oceńcie...

celem moim będzie

  Miom iż wiele nie rozumiałem z tego pięknego języka, to zrozumiałem więcej niż można byłoby się spodziewać!!
Teraz wiem, że włąśnie czegoś takiego pragnę, tego chcę. Mój cel to właśnie osiągnąć taką radość z kimś dla mnie ważnym. Piękne jest to iż można tak bardzo cieszyć się i mówić tyle o kimś ważnym!

Polecam wszystkim można nabrać wiele energii!


homotywatory.pl

Jak tu nie zrobić reklamy, skoro stronka jest zajebiście fajna!!



www.homotywatory.pl 


 


Bardzo mnie cieszy, że ktoś wpadł na taki oto pomysł i stworzył tą stronę, gdzie w końcu można oglądając przeróżne czy to nagrania czy zdjęcia czy też kawały/teksty, uśmiechać się, cieszyć nawet z tego, że jest się TAKIM a nie innym człowiekiem!!



Ogromne brawa dla HOMOTYWATORÓW!!


 

piątek, 15 czerwca 2012

samochód

W nocy byłem dwa razy na pogotowiu stomatologicznym;( Pierwszy raz kobieta, wyglądająca na babcie mającą z 80 lat, spojrzała w moje uzębienie i zdrowo zaczęła w nie naparzać szukając źródła bólu. Nic nie znalazła tą metodą, więc wzięła powietrze i ruszyła w poszukiwania - coś tam zaczęło ćmić. Mówię jej, że boli mnie przedostatni ząb, bodajże (4)6. Spytała czy zdejmujemy wypełnienie? No zgodziłem się mając nadzieję, że ból ustąpi. W pewnym momencie dojechała do miejsca gdzie myślałem, że zejdę z tego świata. Ból niesamowity i to czekanie, aż przygotuje "coś" nowego. Z bólu łapałem się ręką za szczękę, mówiłem do siebie, przecież cię nie boli. NIE BOLI, NIE BOLI, NIE BOLI.... i tak przez ten czas czekania. Bądź co bądź ból był, ale sekundami był mniejszy - istna ulga. Po założeniu jakiejś trucizny czy czegoś tam. Powiedziała, że będzie mogło boleć tak 4 godziny. Ale schodząc z fotela nic prawie nie czułem, było oke. Pojechałem do mieszkania i położyłem się spać. Gdy nagle czuję ból jak by mi tym zębem wiercono, rozpychano go i inne cuda wianki. Według jej zalecenia wziąłem tabletkę przeciwbólową. Nic nie pomogło, za chwilę kolejną i jeszcze jedną. Robiło się słabo, pot na czole, zimno:( Zadzwoniłem na 999 i pytam co mogę zrobić, nie daję już rady. Kobieta w słuchawce bardzo uprzejma powiedziała, że wrócić do dentystki. Zadzwoniłem do dentystki i pytam czy mogę coś jeszcze zrobić by uśmierzyć ból. Ta jedynie poleciła mi przyjechać jeszcze raz. Za chwil kilka byłem na miejscu. Dostałem zastrzyk. Prawa część buzi zdrętwiała delikatnie i na tym się skończyło, ból jak był tak był, może trochę lżejszy.. Minęły w końcu 4 godziny ból powoli odchodził, radość.. W końcu zasnąłem gdzieś koło 5 nad ranem.

W granicach 10 godziny budzi mnie telefon, a w słuchawce słychać szlochanie siostry, która ledwo co wypowiedziała "miałam wypadek". Gorąco i szok, nie wiedziałem co robić? Trochę ją wypytałem co i gdzie? Za chwilę zadzwoniłem do mamy, która już i tak była w drodze na miejsce wypadku. Telefon do pracy z prośbą o wolne - dostałem!! Szybko się ubrałem i w autobus do domu. Wówczas nie myślałem, że straciłem swój tak bardzo szanowany samochód. Dotarłszy do domu  zobaczyłem uszkodzenia, ból w sercu, tak bardzo na niego ciężko pracowałem. I już nic nie mam;( Żal i smutek. Poszedłem do siostry której dzięki Bogu nic się nie stało i zacząłem Ją pocieszać. Nie dając po sobie poznać nikomu, że jest mi przykro, smutno. Z nikim na ten temat zbytnio nie rozmawiałem, nie chciałem się użalać.... Ale jedno jest pewne jest mi smutno i chciałbym przespać ten koszmarny od pierwszej sekundy dzień.

czwartek, 14 czerwca 2012

ząb

Ostatni tydzień to koszmar! Ból zęba ciągnie się niesamowicie. Boli jak jasny piorun! Ani tabletki ani domowe sposoby nie uśmierzają bólu:( Czekanie na wizytę u dentysty - koszmar.

Chodząc do dentysty wybierałem zawszę tę samą kobietę. A bo tak będzie lepiej myślałem - guzik prawda. Dziś zmieniając dentystę, dowiedziałem się o moich ubytkach;-(. Jak można być dentystą i nie zobaczyć próchnicy oraz zębów do leczenia?? A no jednak można - po dzisiejszej wizycie okazało się, że mam 11 zębów do leczenia - byłem zaszokowany! Kara twarz jak to możliwe - 11 sztuk 1/3 mojego uzębienia jest na pozycji zagrożonej.  Niestety bolący jak jasny grom od dwóch dni ząb musi zostać prześwietlony, by móc oszacować co dalej z nim robić. I znów kolejny tydzień pod wielkim znakiem zapytania, będzie boleć, czy nie. Podczas dzisiejszej wizyty zrobiono mi jednego zęba z tej 11-stki. Muszę udać się na prześwietlenie i za tydzień w czwartek znów do dentysty. Wówczas zobaczymy co dalej będzie.

Trochę się boję. Bo straszą mnie leczeniem kanałowym, które jest jak na moją kieszeń dość kosztownym zabiegiem;-(. 300 zł za dużo zdecydowanie... Ale mam nadzieję, do końca, że nie będę musiał z tego korzystać, a ząb da się zrobić jeszcze bez tego.

niedziela, 10 czerwca 2012

zerówka - śmiech na sali

Ostatnimi czasy miałem zerówkę - którą mogę nazwać - śmiechem na sali.

Na pewnym przedmiocie ustaliliśmy z prowadzącym, iż w na koniec maja napiszemy zerówkę, ustaliliśmy termin bodajże na 29.05. materiał na zerówkę obejmował mniej więcej 70% zagadnień zaplanowanych na ten przedmiot. By ułatwić sobie pracę prowadzący postanowił, że będzie to test zamknięty. Powodem było również w jego uznaniu, że nie chce takiej sytuacji, w której kilka osób napisze podobnie odpowiedź, a on uzna tylko u jednej osoby za poprawną bo według niego podobieństwo podobieństwem, ale nie to samo. No i takie tam duperele... ogólnie to na naszą korzyść - test zamknięty z ograniczeniem odpowiedzi do minimum tzn. A i B. Śmiech no nie? Na studiach taki test. No ale nic.

W dniu 29.05 na zerówce pojawiło się  93,75% osób, 2 osoby były nieobecne. Nic szczególnego pytania banalnie proste, jeśli ktoś się przyłożył to zdał, oczywiście każde pytanie było wbrew pozorom bardzo podchwytliwe. 

Za tydzień wyniki więc czekaliśmy. I tak przy rozdaniu wyników dowiedzieliśmy się, że prowadzący w trosce o nieobecnych studentów umożliwił im pisanie zerówki w kolejnym terminie tzn. w dniu, w którym nam podawał wyniki. Zerówka składała się oczywiście z tych samych pytań,  które to wcześniej zostały "obrobione" przez nas:d Wyniki były słabe średnią przyjmijmy za 3,5. Oczywiście leser który pisał zerówkę w drugim terminie dostał ocenę wyższą niż średnia i większość grupy. 

Może to nie aż takie śmieszna, ale nadmienię że osoba pisząca zerówkę dodatkowo nie była ani razu na zajęciach u tego prowadzącego. Żal i śmiech na sali.

tyle chwil minęło...

Od jakiegoś czasu widać spadek liczby wpisów pojawiających się na moim "blogu".

Staram się wystrzegać przesądności, by nie zapeszyć niczego, ale to i tak się nie da wyrwać z korzeniami, bo zawsze coś się znajdzie, że jest silnie zakorzenione i nie do odrzucenia.

Jakieś tam pare tygodniu temu poznałem pewnego chłopaka, jak na pierwsze wrażenie super człowiek,  z poczuciem humoru, żartobliwy. Bardzo często uśmiechający się, z marzeniami, które wbrew trudów realizuje. Mógłbym wiele tych "fajności" wypisywać, ale niestety jest też druga strona medalu. Owy kolega nie chce się angażować, po poprzednim związku, został ślad i teraz unika bliższej znajomości, kontaktu. Szkoda bo myślałem, że może coś z tego mogło by wyniknąć. Mimo wszystko staram się mieć z nim kontakt, bo takich ludzi mało.

W tym też czasie miałem zgrzyt z jednym prowadzącym na uczelni, ale o tym w kolejnym wpisie.

Praca weekendowa czasem już daje mi ostro w kość, bo nie nadążam, czasem nie wyrabiam i efekty są różne. Na dodatek częste bóle głowy:( coś by należało z tym zrobić, może wypić <PIWO>, mój kolega z Niemiec mówi, że zawsze pomaga:D

Poozdrowienia dla odwiedzających;-)

P.S. Kto widział wczorajszy mecz Niemcy-Portugalia:D wynik 1:0 jupi jeeeee:d