Nie mam jakiegoś doświadczenia wielkiego - właściwie to raczkuję w swojej twierdzy. Lubię tą pracę, ale czasem wymiękam na nieprzychylność ludzi, bo już nawet nie system jest problemem, lecz chciwy, wredny i nieżyczliwy charakter "dobrych ludzi".
Zastanawiam się skąd Ci ludzie się biorą? Dlaczego ludzie są tacy bestialscy?
Wniosek mój taki nasuwający się po kontakcie z tym młodym światem i tym dorosłym jest taki, że im jesteśmy starsi to tym bardziej ograniczeni i zamknięci na innych. Niestety nie potrafimy podchodzić w swoich kontaktach szczerze i otwarcie mówić tego co nam leży na sercu, bądź też o tym o co chcielibyśmy się innych zapytać.
Jak to jest, że jako dziecko możemy szczerze wyrazić swoje zdanie/niezadowolenie, a gdy nastaje ten magiczny dorosły czas, to to wszystko diabli biorą?
Narzucając sobie kajdany wzorców społecznych zmuszamy się do tak ociężałego zachowania jak obchodzenie sedna sprawy, unikanie prostych, jasnych i klarownych odpowiedzi, czy tym bardziej pytań.
Życie dorosłe,
to tak na prawdę zagadka.
Trudna do rozwikłania.
Trochę w tym prawdy, że z wiekiem narzucamy sobie czy tez inni nam "normy". To wolno,a a tego już nie wypada. Druga sprawa to zazdrość i rywalizacja. Czyli zgnębienie przeciwnika by nam żyło się lepiej ;)
OdpowiedzUsuńMniej swoje zasady. Trzymaj sie :)
Staram się chociaż jest to bardzo trudno nie ulec stereotypom, odrzucić szał pokus.
Usuń