sobota, 25 października 2014

... w poszukiwaniu szczęścia tu...

W poszukiwaniu szczęścia tu, przemierzamy cały ten świat - cały ten świat - świat poranionego fellow, a może się zagalopowałem i czasami ze złości na sytuację wylewam swą złość, tak, tak właśnie jest.

Fellow to taka wielka rodzina, do której przynależy wielu z nas, lecz wielu tej rodziny się wstydzi, tylko dlaczego? Jesteśmy tak różni, że aż nam to przeszkadza, a ponoć indywidualizm jest taki uroczy. Rok w rok, co jakiś czas słyszę - nie zmieniaj się - indywidualność sprawia, że jestem "fajny" - fajny choć tego słowa nie lubię, mówi wszystko i nic. Rodzina dostrzega Twoją postać, lecz nie dostrzega Twojej osobowości. 

W wielkiej rodzinie jest tak, że liczy się to jaki jesteś na zewnątrz, czy jesteś lekkoduchem i bawisz się uczuciami, dalej idąc bawisz się życiem. I nikt tego Ci otwarcie nie mówi, a Ci co mówią stoją poza polem mojego widzenia. Prawda jest taka, że by znaleźć się w kręgu zainteresowań tych coolowych braci, musisz być Ciastkiem - Twoja twarz to jest Twój sukces. Jeśli wyglądasz jak model, Twoje szanse wzrosną o 100%, jeśli dużo Ci brakuje, szanse leżą na dnie, nawet jeśli brakuje Ci trochę do tego ideału, to Twoje szanse i tak są bliżej dna, niż szczytów niebios. 



Odwiedzając braci, niejeden raz czytałem "wygląd nie ma znaczenia". To kurcze co ma znaczenie? Po czym dokonujemy wyboru, nawiązać znajomość, zagadać do kogoś? 

Ja mówię guzik prawda, dla każdego się liczy to jak wyglądam ja, Ty, on, ona, oni, i one, i inni. To są ułamki sekund, kiedy po spojrzeniu się na człowieka, masz już wyrobione zdanie, czy Cię interesuje, czy też nie.

Momentami mam wrażenie, że w głowie nam się przewraca i stąd nie możemy poznać swojej połówki. Za dużo wymagamy od ludzi, którzy nas otaczają, a za mało dajemy. Tylko coś szepcze mi w uchu: dlaczegoby nie spróbować zaczepić tego chłopaka, choć to ładny Ciastek, to może warto spróbować? Próbuję, natrafiam na chłopaka, który wydaje się być spoko, jest miły, ale rozmowa się jakoś nie klei. Bo co to za rozmowa gdy wymieniasz się z kimś serią uśmieszków? Dostaję wiadomość ":) ;-) :-D" zastanawiam się po co to? Piszę coś, zwykle jakieś pytanie. Dostaję odpowiedź, zwykle nie jest to odpowiedź obsernych rozmiarów, raczej przeciwnie, minimalizm. W sumie to trochę odpuszczam. Ale on nie, śle swoje minki, uśmieszki, wplatając w to miłe określenia. - Czy to ma sens? Obawiam się, że nie.
Z innym sobie piszę, sam próbuje znaleźć czas na to byśmy się spotkali w rzeczywistości. Gdy obaj mamy ten czas, cała komunikacja milknie, a on znika. Wraca za jakiś czas, znowu pisze i szuka okazji, lecz i ta zostaje zaprzepaszczona... ileż tak można? 



Kurcze nie jestem dzieckiem. Nie będę się bawił w kotka i myszkę. A już drugi raz mi się zdarzyło, że ktoś gdzieś próbuje ustalić moją tożsamość, zaczepia, ale w efekcie końcowym znika. Tylko po co to wszystko? Nie lepiej zapytać w prost? No fakt nie każdemu odpowiem. 

Fellow - portal społeczności dzieci szukających uzewnętrznienia, dzieci, które zapomniały kim w życiu chcą być :)

2 komentarze:

  1. a mi się wydaje [spostrzeżenia z czasów mego singlostwa], że już sami nie wiemy, czego chcemy albo chcemy wszystkiego [i pięknej twarzy partnera, boskiego ciała, dużej inteligencji, błysku w oku i wiele innych], a wiadomo, że nie wszystko można mieć :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście obniżenie wymagań jest niejednokrotnie potrzebne:)

      Usuń

Dzięki za rozmowę :)