czwartek, 30 października 2014

zawieszony związek

Oficjalnie swój status utrzymuję w dokumentach urzędowych jako kawaler. Również oficjalnie jestem singlem, nie z wyboru, lecz z braku innej możliwości. 

Wiele ludzi twierdzi, że życie singla jest całkiem przyjemne. Rzecz tkwi właśnie w tym całkiem, otórz jak dla mnie to przyjemność nijaka. Owszem o wszystkim decydujesz sam, nie musisz się z nikim liczyć, nie potrzebujesz zdania innych ludzi - można to wszystko uznać za jak najbardziej coś pozytywnego. 

Z czasem jednak myślę, że każdemu samotność może doskwierać. Mi na pewno. Już dzisiaj wiem, że to ogromne zło, żyć samodzielnie, bez możliwości, życia z kimś czy też u boku kogoś. O ile jest łatwiej gdy mamy z kim porozmawiać, kogo zapytać o zdanie czy nawet z kim pomliczeć. 

Dzisiaj świat obiega inny trend. Ludzie żyją ze sobą bez zobowiązań, na luzie, nie mają ze sobą "kontraktów", które zobowiązują ich do wspólnego działania. Tymi kontatkami mogą być właśnie: ślub, małżeństwo, dzieci, wspólny dom, kredyty i inne dobra materialne. Ludzie chcą być wolni, nie chcą być ograniczani, lecz nie potrafią jeszcze zrozumieć, że moja wolność sięga tam, dokąd sięga wolność drugiego człowieka. Jeśli ja naruszam czyjąś granicę, tym samym ktoś narusza moją. Takie błędne koło. 

Wśród młodych ludzi bardzo często spotyka się lekkomyślność i brak gotowości na dorosłość. Wielu młodych ludzi bawi się do upadłego, korzysta z życia tak szeroko jak tylko to możliwe. Bardzo często spotykany obraz dziewczyny zalanej w trupa, przytłumionej od używek, dzieczyny, która prezentując uroki swego ciała, chce odnaleźć swoją "miłość". 
Jest impreza kilka dzieczyn szykuje się na wieczorny wypad. Make up, nowe ciuszki wszystko jest tak piękne, do tego dochodzi alkohol, czasem dodatki w postaci używek. Wiczór trwa, zabawa jest udana. Bawimy się, w końcu, do niej podbija chłopak. Do tych szczuplejszych, typowych lalek barbie podbijają zwykle "karki" - goście z "ochrony" (ci co to mogą wnieść do klubu wszystko i zezwolić na to, lub też nie), albo dziś popularni "macho". To taka znajomość na jedną noc. On potrzebuje dać upór pożądaniu, ona zresztą również. Rano mamy inną rzeczywistość.
Źródło
Obok tej dość brutalnej sceny mamy jeszcze inny obraz. Byliśmy gdzieś, poznaliśmy kogoś (chłopak dziewczynę, dziewczyna chłopaka, chłopak chłopaka i dzieczyna dziewczynę - różne konstelacje możliwe) bawimy się jedne wieczór i drugi, jest miło. Kilka wiadomości SMS, zaproszenie na FB i chwilowa gadka. Mija kilka dni w tym dni przerwy znowu spotkanie. Już kolejne, tego wieczoru oboje nie dali rady i ulegli pokusie. Pierwszy seks za nimi. Było przyjemnie, ale na drugi dzień "moralniak" albo wyparcie z pamięci. Kolejne spotkania i wewnętrzne pytanie: co teraz? Czy jesteśmy parą? Kim jesteśmy dla siebie? Powinniśmy się przedstawić rodzinie/znajomym? 
Klasyczna sytuacja w dzisiejszym świecie nie tworzymy czegoś zobowiązującego, lecz tworzymy świat, który z założenia ma nie mieć granic, nie być zlepkiem praw i obowiązków - oczekujemy wolności, ale nie zapominamy o tym co dobre i przyjemne, często też o seksie. 
W sieci natrafiłem na określenie tego zjawiska jako już nie bycie singlem, lecz minglem. Singel raczej żyje samotnie nie wiąże się z nikim, a jak już to szuka stałości w tym. Zaś mingiel to taki miks, zarówno chce być wolny, ale daje się uwikłać w sytuacje niepewne, takie jak ta z setką pytań odnośnie "naszego" bytu. Poszukuje zbliżenia z drugą osobą czy to przytulanek czy seksu czy wzajemnego wsparcia.

Często ludzie nie zdają sobie sprawy, że udając chęć wkroczenia w związek wyrządzają innym ludziom krzywdę, bo ranią ich uczucia i potrzeby wynikające z takiego, a nie innego podejścia do życia i współżycia z drugą osobą.

11 komentarzy:

  1. Tkwienie w osamotnieniu ( nie samotności !!) potrafi być równie frustrująceco w związku, który juz tylko opiera się na wspólnych ( przynajmniej w domniemaniu ) dzieciach, kredycie, strachu przed osądem- co ludzie powiedzą. Z owych dwojga bardziej żal mi tych drugich, bo zdobyli to, na co Ty nadal czekasz, a siedzeniem na lurach zniszczyli wszytko co mieli.
    Związek, małżeństwo, przyjaźń... wszystko to, aby trwało i sie rozwijało, wymaga pracy i codziennego dopieszczania - jakkolwiek banalnie to zabrzmiało :))

    atka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś jest coraz więcej takich związków. Znajomi, którzy dziś mają dzieci i rodziny, częśto mi mówią gdy się widzimy, gdbym miał jeszcze raz wziąć ślub, bym tego nie zrobił. Przykre to jest, bo pokazuje jak bardzo ludzie żyją życiem by je tylko przeżyć, a gdzie radość z niego?

      Usuń
  2. Jestem w takim związku ... dzieci, kredyty, zobowiązania :( nic więcej nas nie łączy, ja nie lubię mówić, bo nie mam o czym, on nie ma ze mną o czym rozmawiać, nie mamy wspólnych zainteresowań, nie mamy znajomych, jesteśmy razem, ale osobno... Siedzimy na laurach, których tak naprawdę nigdy nie dosięgnęliśmy.
    I życie przecieka między palcami, a my czekamy na lepszy czas ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi, bo żadna to radość gdy nie ma nic co by ją przynosiło, oczywiście poza dziećmi. Życie ucieka, czas nieustannie umyka, a szczęścia i radości jakoś mało. Nie chcę Ci mówić co masz robić, ale jedyne co mogę to prosić byś przyemyślała czy jest tego wszystkiego sens?
      Życzę pomyślności!!!

      Usuń
    2. Przecież coś więcej niż tylko chwilowy chichot serca Was kiedyś połączył. Trzeba się ruszyć i zakasać rękawy do pracy, bo z równym powodzeniem można zardzewieć, jak i się zużyć.
      atka

      Usuń
    3. Lepszego czasu nie będzie.

      Usuń
    4. "Lepiej mnie nie interesuje. Ma być dobrze." … z nim czy bez niego, bo jak mawiał car –strata czasu jest, podobnie do śmierci, nieodwracalna. Od nastu lat mieszkam i żyje z tym samym facetem. Nie łączą na protez typu kredyty, dzieci. Mamy wspólne pasje, przyjaciół, znajomych, zachcianki oraz ziarna grochu, które czasami uwierają. Można i tak żyć, ale to wymagam obustronnego wysiłku i pracy.
      atka

      Usuń
    5. Kolega anonimowy dobrze powiedział "trzeba się ruszyć".
      Jakiś czas temu skończyłem czytać książkę "ZDRADA" P.COELHO( w podobnym temacie)
      Może zaskocz swojego partnera, sama zaproponuj zmiany, imprezę, kino, kolację, oddaj dzieci do rodziców czy gdzieś indziej. Coś was połączyło, może trzeba to odnaleźć, i z tego rozbudować coś na kolejne dni....

      Usuń
    6. Wszystkie relacje międzyludzkie to ciężka praca, ale to musi być praca obu stron, bo jeśli jedna chce inna nie, to nic na to się nie poradzi. Na początek trzeba zacząć od szczerej i poważnej rozmowy, ustalenia tego w jakim punkcie się znajdujemy...

      Usuń
  3. W kraju, którym mieszkam-Niemcy- śluby homo są czymś normalne jak śluby hetero. Mamy te same prawa.
    Więc opcja legalizacji mojego związku jest.
    Big wielokrotnie pytał o to, ja odpowiadam -nie!.
    Nawet moi znajomi z kursu, których poznałem( w tym gej po ślubie) po zadaniu mi pytania "kiedy my weźmiemy ślub?" odpowiadałem, że nie chce ślubu byli zaskoczeni i pytali "dlaczego?"-bo tak....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że takie decyzje to nie podejmuje się pochopnie, trzeba to przemyśleć. Pytanie dość trudne, sam nie wiem czy bym chciał, tzn. gdzieś wewnątrz na pewno:) Choć wszystko zależy od naszego położenia :D

      Usuń

Dzięki za rozmowę :)