Strasznie, ale to strasznie nie lubię ciemnych barw. Jak to moi znajomi mówią jestem człowiekiem nieba, niebieski, błękitny i ten ciemny, jak również turkusowy, cyjna czy lazurowy albo błękitny to podstawy mojej garderoby. Kocham ten kolor - zrobiłbym "wszystko" za niebieski :) Uwielbiam gdy mam na sobie żywe, piękne barwy, to poprawia mi nastrój, czuję się lepiej, nawet zapominam czasem o problemach. Wychodzę z założenia, że żywe kolory ożywiają moje marne życie, nadając mu barw.
Ponoć niebieski to taki kolor na punkcie którego faceci mają bzika, ciekawe - tak mi ostatnio jakaś dziewczyna powiedziała, rzecz jasna nie moja dziewczyna, lecz koleżanka.
A mi w niebieskim źle, w granatowym jeszcze ujdzie, bo to taki znikający człowieka odcień (być może z uwagi na swą formalność, która zaciera indywidualizm). Najlepiej się chyba czuję w brązach i zieleniach, ale ciemniejszych.
OdpowiedzUsuńO nie, co to to nie! Nie dam się omamić żadnym "formalnościom" - nie - swój indywidualizm pozostawię do ostatnich swych dni ;-)
UsuńJa kocham te barwy jaśniejsze, stąd teraz i "OutFit" bloga ku temu nawiązuje;-)
niebieski to mój ulubiony kolor, niebieski i zielony, więc Twoja koleżanka może rację ma ;)
OdpowiedzUsuńHehe, no wydaje mi się, że coś w tym jest :D ja mam bzika na punkcie tego koloru :D
Usuń