środa, 4 maja 2016

... ludzie dobrej woli

Na wstępie proszę o wybaczenie, że tak rzadko piszę, bądź też odpisuję. Nie mam siły by dalej pisać co się u mnie dzieje, jest tego nie mało.

No dobra koniec narzekań...

Rodziny już nie stworzymy. Tą możliwość skreśliły sądy oraz ludzie "dobrej" woli. Także póki co to próbujemy się otrząsnąć z tego, co zaszło. Nasze plany co do dzieci, co do mieszkania, co do wszystkiego poszły się witać z koszem. 
Co można powiedzieć? Tylko tyle, że w oczach ludzi to my jesteśmy tymi złymi ludźmi, co to są nieodpowiedzialni, zwyrodniali, czy też niebezpieczni. Odkąd ludzie "dobrej" woli zaczęli się przyglądać naszej rodzinie, temu, że sobie dajemy radę, na naszej drodze wyrosły wysokie pionowe schody, po których iść nie łatwo. Niestety na tej drodze brakuje często szczebli, a przejść dużym krokiem omijając lukę się nie da.
Tym samym tracimy to co miało niegdyś być naszym wspólnym owocem...
Piłkarzyka odwiedziliśmy całkiem nie dawno udając się z nim na zakupy. Niestety brakowało mu ubrań, więc postanowiliśmy, że musimy go ubrać. Dostaliśmy oficjalnie zgodę na krótki wypad na zakupy. Wypad ten się udał. A nasza wizyta była nawet dobrze odebrana - a może to tylko pozory.
Siostrzyczka piłkarzyka niestety w ostatnim czasie odwróciła się, nie wiedzieć czemu unika kontaktu. 
Dla wszystkich jest to bardzo trudna sytuacja.

Misiek jeszcze jest w pracy a ja postanowiłem napisać coś w moim "pamiętniku". Weekend majowy nie był zbyt udany. Piątek spędziliśmy w objęciach rozmawiając o tym co dalej nas czeka. Sobotnie przedpołudnie spędziliśmy na zakupach a po południu Misiek poszedł do pracy. Ja udałem się w dalsze szwędanie po sklepach. Tym samym zrobiłem zakupy na balkon. Nakupiłem kwiatów i roślinek ozdobnych. W O. była przecena, albo jakaś wyprzedaż przed weekendem majowym. Skorzystałem z tej okazji no i tym samym zaopatrzyłem nasz balkon w kolorki. 
1.05. Świętując święto pracy, oboje mieliśmy wolny dzień, więc rano przyozdobiliśmy nasz balkon a potem byliśmy w odwiedzinach u moich rodzicieli. Niestety powrót był dla nas bolesny, niestety nie dotarliśmy "cali" do domu. W drodze nasze auto zastrajkowało, tym samym stanęliśmy w polach szukając pomocy. Ostatecznie się udało.

Po upiornym powrocie zasnęliśmy w objęciach. A poniedziałek rozpoczął się od pracy. Wtorek niestety byliśmy oboje w pracy. Więc widzieliśmy się gdy Misiek kładł się spać. Dziś już środa a my znowu się nie widzieliśmy. Samochód u mechanika stoi i czeka na nowe części. Ciekaw jestem ile ten "zabieg" będzie kosztował. 

Budżet i tak już napięty, a tu jeszcze takie wybryki od losu. Co by nie było to nie oszczędza mnie on ani trochę.

Niby jest dobrze, ale nie... Gdy coś się gdzieś poprawia, jest lepiej, to w innym miejscu się pieprzy i tak chyba nie jestem najlepszym przyjacielem, skoro nawet tak bliscy ludzie się odwracają, po tak długim czasie, a myślałem, że bycie tu i teraz i zawsze, oraz nastawienie ucha jest lepsze od wścibskich pytań, czy wymuszania odpowiedzi, czy też tego co się dzieje. Może się znów pomyliłem... :( Mimo wszystko chcę wierzyć usilnie, że to wszystko to stan przejściowy, zawód znajomościami, zawód życiowy ludźmi, którymi się otaczamy, a prawdziwe relacje przetrwają tą próbę.

Jutro zamierzam sobie odpocząć "nic nie robiąc" takie miałem plany, przeleżeć cały dzień w domu, ale już czuję w kościach, że tak nie będzie, bo już się brat zapowiedział z wizytą, a jeszcze na głowie mam dostawę łóżka do mieszkania. 

P.S. W końcu czuję się w mieszkaniu dużo lepiej niż jeszcze jakiś czas temu, a wystarczyło zmienić ustawienie trochę meble poprzestawiać i z pustego pokoju, stał się przytulny kącik, z którego najchętniej to bym nie wychodził. A więc można małym nakładem zrobić duże zmiany :))) Jeszcze tylko została jedna ściana którą trzeba zagospodarować, bo tak pusto na niej, może tablicę zawieszę, a na niej będę wpisywał wszystko to co uznam za piękne i warte uwiecznienia :) Zawsze marzyła mi się taka tablica gdzie będę mógł zapisać wszystko, mój brudnopis, który będzie nie tylko miejscem do bazgrania, lecz miejscem które będzie chłonęło moje myśli :)

P.S. II Coraz częściej myślę nad tym by wziąć się za pisanie pamiętnika. Niestety z blogiem nie zawsze mi wychodzi, nie zawsze chce mi się pisać, nie zawsze umiem napisać, nie zawsze potrafię. A taki pamiętnik to może być właśnie coś! 
Tak myślę, że to fajny pomysł :) Zobaczymy co z tego wyjdzie z czasem :D Możecie trzymać kciuki, to może jeszcze kiedyś przeczytacie jakąś kartkę z pamiętnika :))) 

Coś tak jakoś zauważyłem ostatnio, że nasza natura jest zwariowana w bardzo negatywnym znaczeniu tego słowa. Ta wszędobylska nienawiść, zazdrość oraz głupowatość. Czemu jesteśmy tak zawistni? Czemu rzucamy sobie nawzajem kłody pod nogi? Co z tego mamy? Czy krzywda wyrządzona innym jest naszym pożywieniem? A powinniśmy się tym brzydzić...

2 komentarze:

  1. Bo większość Polaków to podle i perfidne świnie zazdrosne o wszystko, zawistne i w ogóle. Zazdrośni, że im się tak nie powodzi jak wam. Masz naprawdę bardzo dużo siły w tej nierównej walce z urzędnikami i sąsiadami. Wygrasz bo jesteś naprawdę świetnym człowiekiem i ja w Ciebie wierzę :) Autko się naprawi i będzie jeździć, ważne, że wiosnę macie już w domu :) Pozdrowienia Miśki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, wiosna to super czas :) Ona jest wśród nas :)) A co do tych ludzi, cóż takich nie brakuje, trzeba nauczyć się tak żyć i nie zważać na przeciwności losu, tylko iść dalej, tak by było dobrze! Dziękuję za dobre słowa. Auto już jeździ, po znajomości nie wyszło aż najdrożej, ale... ;-)

      Usuń

Dzięki za rozmowę :)