poniedziałek, 5 listopada 2012

wokół miłości pełno

Nie wiem czy to przypadłość wieku młodzieńczego, mam 21 lat, wielu znajomych, koleżanki, koledzy są już zakochani.


Coraz to większe grono moich znajomych znajduje sobie kogoś, zaczynają tworzyć związki. Często to chwilowe zauroczenie - oficjalnie - jest już związkiem. Uważam to trochę nazbyt przesadne określenie, ale cóż sam nie powinienem oceniać nikogo skoro nie byłem w takiej sytuacji.


Czuję w sobie coraz to większą potrzebę okazania komuś swoich uczuć. Chciałbym tak jak wielu w moim wieku, móc wreszcie komuś zaufać, kogoś przytulić, spędzić chwile. Czasem chociaż pomilczeć, nic więcej.. W razie potrzeby odezwać się do kogoś. Stąd też moje poszukiwanie kogoś bliższego.


Jednak to nie takie łatwe. Myślałem, że mogę znaleźć kogoś i próbować razem być. Gdy nadeszła ta okazja, czuję wewnątrz rozdarcie. Chcę i nie chcę. Chcę bo przecież miałbym swojego faceta, dla siebie :) inną stroną tego medalu jest to, że ja gdzieś czuję pociąg do stworzenia związku z kobietą. W podświadomości wizja tworzenia rodziny - wspólnych wypadów - spotkań. Tak to trochę stereotypowe podejście do związku homoseksualnego, ale w naszym kraju, gdzie nie jest się wyoutowanym - ciężko sprostać.


Wiem jedno - moje niezdecydowanie - a zarazem zdecydowanie - mówi mi, że chcę mieć rodzinę z obrazka - ja, dziewczyna (żona) i dzieci. Tego nie osiągnę, z facetem, ale seks z kobietą mnie przeraża - może to tylko chore uprzedzenie - może wystarczy się przełamać. Dobrze wiem, że nigdy przecież nie stworzę szczerej relacji, obawa przed utratą wprowadzi mnie w świat kłamstw, oszustw i obłudy.


Mimo uganiania się za facetami - od dawna gdzieś po cichu próbowałem wypatrzyć sobie dziewczynę, z którą to może by się udało. Gdy już nawet czasem nadzieja przeradza się w coś silniejszego - następuje - szok - przeliczyłem się po raz N-ty, czasem miałem nadzieję, że Kasia jest wspaniałą osobą, razem studiujemy, mieszkamy, dogadujemy się świetnie, dlaczego by nie... niestety to tylko moja wizja. Dziś Kasia jest już w związku i smutek, bo już nic z tego nie wyjdzie, ale trzeba się cieszyć, by nie okazać zawodu. Przecież my już jak przyjaciele.

8 komentarzy:

  1. Czasem jest tak, że takie "Kasie" nie chcą na nas czekać

    OdpowiedzUsuń
  2. Proszę, nie skrzywdź żadnej Kobiety. Nie złam Jej serca. Nie rozkochuj, jeśli dopuszczasz możliwość, że jednak to nie będzie to... Nie łam Jej i sobie i dziecku życia... Nawet wtedy wszystko może być dobrze, ale nie musi, nie testuj się wbrew swojej orientacji seksualnej. Bo to nie ma sensu. Za rok, może 10, a może 30 lat, poczujesz się niespełniony, nieszczęśliwy, niezadowolony. Nie będziesz już mógł więcej tego przetrzymać. Pomyśl o tym. Teraz Cię kręcą faceci — myślisz, że za 20-40 lat to osłabnie? Jeśli będziesz w związku z kobietą, jakościowo gorszym seksualnie niż z pociągającym mężczyzną, a więc nie będziesz mógł się spełniać seksualnie — to czy za ileś lat będzie Tobie łatwiej, czy trudniej powstrzymywać się od zdradzania żony z coraz to nowszymi facetami? Będziesz wtedy szczęśliwy i Ona też będzie od tego szczęśliwsza? Tak ma wyglądać Twoje całe życie, tego chcesz? Proszę, zastanów się, nie krzywdź Jej ani siebie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dodam, że doskonale Ciebie rozumiem — jestem taką rodzinną osobą, mam kontakt z wieloma krewnymi, boli mnie, że identycznie sielankowego obrazka własnej rodziny nie stworzę... Identycznie. Bo na mój kształt i możliwości, w jakie mnie wyposażono, to nasze wspólne szczęście zamierzam w rodzinie z partnerem realizować.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie chcę nikogo krzywdzić. Gdybym już się zdecydował na klasyczną rodzinę, to musiałbym zrezygnować z tych wyskoków jakich się dopuszczam teraz. Co przyniesie los - nie wiem.. tego się dowiem(y).

    Krzywdziłbym zdradą, ale nie tym, że bym z kimś był. Fakt, największym problemem tu jest przeszłość....

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam,
    Masz w takim wypadku naprawdę dużo do przemyślenia. I z całego serca Ci życze, aby dokonany przez Ciebie wybór okazał się nieść za sobą szczęście na całe życie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie tylko o "wyskoki" chodzi. Lecz o pojedynczy, nieplanowany, przez trzy strony niechciany wyskok --- również. I o poczucie niespełnienia, niezaspokojenia, wewnętrzny niepokój, potrzebę TEJ właściwej miłości... :)

    3mam za Ciebie kciuki, żebyś był szczęśliwy z kimś (tym jednym jedynym lub tą jedną jedyną, który lub która opanuje całe Twoje serce, duszę i ciało, przez wszystkie dalsze lata). Bo to możliwe i wartościowe :)

    PS. Wszystkiego najlepszego, solenizancie ;) Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za rozmowę :)