Nie wiem, czy wy zauważanie wśród swoich mediów społecznościowych coś takiego, co jeszcze chyba nazwane nie zostało, a może ja o tym jeszcze nie słyszałem, oficjalnie nie słyszałem.
Już jakiś czas temu zauważyłem, że obecność w sieci wcale nie daje mniej pożytku, niż wyrządza szkody.
Wszystkie te zdjęcia, relacja, story, snapy, posty i inne bzdety to jedna wielka ściema. Zwykle podkolorowane, zwykle z filtrami, zazwyczaj ustawione pozy, sztuczne uśmiechy, wysprzątane otoczenia, etc. itp. itd. iiiiii to wszystko jest jedną wielką ściemą - świat w różowych okularach - przeglądając to wszystko odnoszę wrażenie, że żyję w idealnym świecie. Nikt z tych ludzi nie ma problemów, nikt nie ma smutków, nikt nie doświadcza nic strasznego, a życie ludzkie jest sielanką ...
Owszem zdarza mi się poznać kogoś, z kimś porozmawiać, ale ... co z tego, zazwyczaj to tylko wszystko na chwilę...
Oglądam, oglądam i tak sobie zadaję pytanie - czy to tylko u mnie jest tak chujowo!? Ponury nastrój, burzowe dni, tygodnie i miesiące, stresy i złości w pracy, w domu, w życiu i zdrowiu.
Wniosek wysnułem taki, że te wszystkie relacje, tak nazwę te wpisy gdziekolwiek by to nie było, sprawiają, że mój stan depresyjny się tylko pogłębia. Zamiast wywoływać uśmiech i radość, to jest odwrotnie.
A może to nie tu jest problem. Może to po prostu zbyt wygórowane ambicje, może po prostu za dużo bym od życia chciał? A rzeczywistość daje mi tylko morze łez.
Musimy koniecznie się poznać !
OdpowiedzUsuńWłasnie u siebie piszę o czymś podobnym.
Mam wrażenie, że wszyscy inni żyją lepiej, intensywniej niż ja. Takie wnioski mam po przeglądaniu portali internetowych itd.
Mam wrażenie, że gdy zrobie sobie wieczór filmowy i obejrzę 3 odcinki mojego serialu, to bardzo marnotrawię czas.
To jest totalny absurd.
Mam podobnie jak Ty, że stan depresyjny puka mi do drzwi.
Pamiętaj jednak o tym, że to tylko internet, kilka sekund zatrzymane w kadrze.
:)
Z tym poznaniem to jak najbardziej jestem na tak ;-)
UsuńTak, tak wiem, że to tylko kilka sekund zatrzymane w kadrze, lecz to dziwne poczucie jednak daje się odczuć... ;(
Chociaż ostatnio zacząłem z tym obchodzić się bardziej obojętnie - co mignie to mignie, nie zwracam uwagi - troszkę pomaga :)
UsuńPo prostu do umieszczenia w internecie ludzie wybierają tylko te najlepsze i najradośniejsze aspekty swojego życia. Wszyscy się bawią i odpoczywają, mało kto wspomina że codziennie chodzi do pracy której nie lubi, albo musi użerać się z idiotami. Wy niczym nie różnicie się od innych, no może jedynie tym że jesteście bardziej szczerzy.
OdpowiedzUsuńbardzo madre !! potwierdzam
UsuńCoś w tym jest :-) to wybrane urywki, te fajne - raczej te które warto wspomnieć - i na tym trzeba by było się skupić, a nie na smętach :D Ale co zrobić jak smęty trochę dają w kość...
UsuńPo prostu cała reszta uległa przepojonej fałszem amerykanizacji ("nawet jak ci chałupa się spaliła i z pracy wyrzucili, to mów, że wszystko OK!"), a tylko my zachowujemy tradycyjne polskie wartości szczerości i otwartości. ;-D
OdpowiedzUsuńA w ogóle to trawa na polu sąsiada jest zawsze bardziej zielona.
Oj tak mi to się przypomina powiedzenie mojej babci: "Postaw się, a zastaw się" coś w tym jest, że widzimy u innych wszystko to co jest łał, a tego co mamy nie dostrzegamy ;/
Usuńhmm, a dla mnie to całkiem normalne, ludzie nie chcą by inni wiedzieli o ich problemach... jak ktoś chce się z kimś czymś podzielić, to wtedy zakłada np. bloga jak my ;) , a nie profil na jakimś portalu... choć oczywiście są wyjątki i niektórzy dzielą się wszystkim i wszędzie...
OdpowiedzUsuńDobra uwaga :) Gdyby nie nasze smęty, nie byłoby pewnie tych naszych blogowych wpisów. Nie byłoby takiej konwersacji jaką czasem w postach toczymy ^^
UsuńCzyli są tego plusy i minusy :D Ufff... już mi lepiej ^^