piątek, 28 listopada 2014

"Coming out" in the letter

"Bogaci są ci, którzy mają prawdziwych przyjaciół."
Tomas Fuller

Kiedyś mi ktoś powiedział, że w życiu człowiek może mieć tylko jedną/jednego przyjaciółkę/przyjaciela. Długo nad tym myślałem i dochodziłem do wniosku, że tak też jest. 

Dziś jestem o niebo mądrzejszy, wiem, że się myliłem. Ale, że mylić się jest rzeczą ludzką, to się cieszę, że już wiem, gdzie był mój błąd. 
Wydawało mi się, że przyjacielem może być jedna osoba, bo tylko jej można poświęcać pełnię czasu i traktować ją jako oczko. Rzeczywistość pokazuje, że tak się nie da. Choć od tej reguły są zapewne wyjątki. Wracając, swojego przyjaciela, który wiedział o mnie więcej niż inni, bo wiedział o moim homoseksualiźmie, poznałem jeszcze w szkole. To jemu zawdzięczam to, że wyciągnął rękę gdy inni mieli mnie gdzieś głęboko. Szymka nie sposób zapomnieć. Ale odkąd życie wyszło w miarę na prostą, gdy opuściłem dom, gdy znaleźliśmy się w różnych okolicach, co wypierało życie, okazało się, że nasza przyjaźń też się rozstaje. To był taki kubeł zimnej wody, wówczas dotarło, że to co było tak piękne nie trwa wiecznie. 

Uświadomiwszy sobie ten fakt, rozglądałem się za ludźmi godnymi miana przyjaciela. Przyjaźń z Szymkiem stała się niedostatkiem, brakowało mi czegoś, kontaktu. Taki kontakt zaczął się nawiązywać w sieci. Gdzie poznałem We. nie myślałem, że kontakt z obcokrajowcem może przerodzić się w przyjaźń. Tego jeszcze nie wiedziałem, choć nie podejrzewałem, to dziś wiem, że się myliłem, myśląc, że pewnie po kilku wiadomościach drogi nasze się rozejdą. Co to, to nie. Piszemy ze sobą już od kilku lat, wymieniliśmy się setkami tysięcy wiadomości, rozmów, listów oraz wizyt. Każda rozmowa, każde spotkanie sprawia, że czujemy się z We. bardziej zżyci.We. często śmieje się, że jesteśmy braćmi. Właściwie to nie mam starszego brata, a On w tej, ale i nie tylko tej roli świetnie się spisuje. We. jest mi przyjacielem. Choć go nazywam przyjacielem, nie wie o mnie, co ukryłem, w obawie, że powtórzy się historia jak z Szymkiem (ten kontakt w pewnym sensie, odnoszę wrażenie właśnie między innymi przez to wygasł). Zbliża się kolejna rocznica, odkąd wysłaliśmy do siebie pierwsze wiadomości - by ją jakoś zapamiętać, a raczej świadom tego w jakim miejscu jestem, kim jestem, co robię, czego od życia oczekuję, doszedłem do wniosku, że przyjaźń potrzebuje też coming outu. Tak też postanowiłem przy okazji kartki z pozdrowieniami, napisałem długi list. W tym to właśnie liście wyoutowałem się. Coming out, nie był łatwy w pisowni, myślałem, że będzie łatwiejszy niż w rzeczywistości. Z perspektywy czasu wiem, że był łatwiejszy. List wysłałem w poniedziałek, a w środę już dostałem podziękowanie za przesyłkę i elektroniczną wersję odpowiedzi. Z podziękowaniem i pięknymi słowami podsumowującymi przyjaźń w istocie rzeczy, a nie rewizję spraw łóżkowych i życia prywatnego. Zrozumiałem, że ktoś kto jest prawdziwym przyjacielem, nie zwarza na to z kim się spotykasz, jakie masz upodobania, nie ocenia po kolorze skóry, czy wyznaniu, a już na pewno nie orientacji. Bardzo to pokrzepiające i dające energię. Za to dziękuję We.. 

Nie mogę powiedzieć, że historia przyjaźni na tym się zamyka. Gdzieś w ramy przyjaźni wchodzi
Źródło własne
moja znajomość z pewną osobą, która czyta mój blog, wypowiada się i daje dużo wsparcia, gdy sytuacje zawodzą. Choć nigdy się nie poznaliśmy, choć nigdy nie mieliśmy okazji rozmawiać oficjalnie, choć nigdy nie było nam po drodze, choć znamy się tylko z korespondencji, to odnoszę wrażenie, że znam kogoś tak jakbym miał tą osobę na wyciągnięcie ręki. Gdy ktoś nie ocenia cię po orientacji, a ocenia Cię po tym co czynisz, jakim jesteś człowiekiem i wydaje pozytywne opinie, to podbija własne ego. Ale nie o ego chodzi, lecz o przyjaźń, która jak się okazuje swoje egzaminy zdaje w trudnych i niejasnych sytuacjach. Gdy życie zapędza cię w ciemny labierynt pełen upiorów, na pomoc przychodzi przyjaciel, wiedz o tym, że on nie przychodzi na pozór, bo tak mu się chce latać i szukać cię w nieskończoność, a przy okazji narażać się, on cię szuka, bo szuka swojej części, swojego i twojego ja. W przyjaźni jest się jedną duszą w dwóch ciałach i słowa Arystotelesa choć tak "stare" to wciąż ponadczasowe.

7 komentarzy:

  1. No co mam powiedzieć? :) Gratuluje dobrych przyjaciół, i masz szczęście, że na takie osoby trafiasz, bo o dziwo, właśnie trudno trafić na kogoś kto nie zwieje gdzie pieprz rośnie gdy Ty masz jakiś problem. Nie mam ani jednego przyjaciela, więc nic od siebie raczej nie dodam, ale życzę Ci jak najwięcej taki szczerych znajomości :)

    Pozdro ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja życzę Ci przyjaciół, takich prawdziwych, szczerych i nie takich co los przyjaźni opierają na własnych korzyściach.

      Usuń
  2. MIŁOŚĆ, PRZYJAŹŃ to bardzo głębokie słowa...
    Mój facet twierdzi, że jeśli Twoja przyjaźń nie przetrwała z lat młodszych (szkolnych) to już jej nie zdobędziesz.
    Nie zgadzam się za tym, ale Ci którzy kiedyś wydawali mi się być przyjaciółmi, dziś nimi nie są, nawet nie istnieją w moim życiu.
    Ja osobiście bardzo segreguje ludzi... tak mam, czy to źle ?... każdy ma swoje ...
    Jeśli masz prawdziwą przyjaźń t bardzo Ci gratuluję i dbaj o nią, bo to ogromny dar od losu możliwość spotkania takiej osoby ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyjaźnie z dzieciństwa są o tyle wyjątkowe, że mają większe pole widzenia. Ci przyjaciele wiedzą o Tobie wszystko, ale nie ma co też ukrywać, że często się nie zdarzając...

      Usuń
  3. To pierwszy twój wpis jaki przeczytałem
    I co mogę powiedzieć ...?
    Jesteś świetny :D, piszesz z sensem i wkładasz serce w to co piszesz.

    Odnosząc się do przyjaźni powiem ci że:
    jestem w 3 liceum a przyjaciół zdobyłem wielu jednak w ich grupie wyróżniłem dwie (dziewczyny)
    -jedna która tak naprawdę pokazała mi że jeśli wolę chłopców to nie mam czym się przejmować (mój pierwszy comming out)
    -drugą którą określam jako moją najlepszą psiapsiółę bo z nią bawię się najlepiej, najlepiej się z nią rozumiem i jest moim sumieniem :D
    Ale jednak to liceum, ja odejdę na studia a oni zostaną a wtedy już los sam wie co będzie :/
    ale no nic

    Tak w skrócie : blog super na-pewno jeszcze zajrzę (chciałbym umieć tak pisać) temat trudny (znaczy wywołujący ciężkie emocje)
    Ps. wiem ze mój komentarz jest zbyt długi sorka:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa!
      Nie mam nic do tego ile słów zawiera Twój komentarz :)

      Życzę by właśnie ta przyjaźń przetrwała czas szkolny, uniwersytecki i by trwała w nieskończoność w życiu doczesnym ;-)

      Nie wydaje mi się bym umiał jakoś szczególnie pisać, przelewam tylko myśli na klawiaturę w wyniku czego powstaje taki "hipertekst". Cieszę się jednak, że znajdują się odbiorycy i osoby chętne na czytanie :) konwersowanie :D

      Usuń
    2. Dziękuję za życzenia:D, gdzieś tam głęboko w moim sercu istnieje obawa ze ta przyjaźń nie przetrwa ale postaram się by tak nie było
      według mnie piszesz ciekawie i co ważniejsze, trafnie :D

      Usuń

Dzięki za rozmowę :)