środa, 15 maja 2013

dlaczego trudno tak "miłować"? - o moim braku uprzejmości

Dziś już mija 15-sty dzień tego nieszczęsnego miesiąca. Nieszczęsnego, bo przysparza mi ogromu problemów w związku z poszukiwaniem mieszkania. Ciągle jakieś niesnaski i brak porozumienia, brak zgody i zadowolenia. Chcąc wybrać dogodną lokalizację przystaję przy okolicach uczelni i zakładu pracy. Natomiast Kasia i Monika mają mieszane uczucia.


Dziś rano postanowiliśmy przystać na propozycję jednego z pośredników, który zaoferował nam mieszkanie w "korzystnej cenie"


Od czerwca do sierpnia 600 zł + 470 zł czynsz + cena zużytego prądu (zakładam 70 zł) - co dawało nam 1140 zł taka cena to rewelka - ale schody są już nieuniknione od września 950zł  + 470 zł czynsz + cena za prąd - co z założenia daje 1490 zł i to już nie jest wcale tak mało :( Na dodatek złego kaucja - no tak ogólnie nie ufa się ludziom stąd kaucja - zabezpieczenie - ale jakie ja mam mieć zabezpieczenie, że wszystko będzie grało, że właściciele są w porządku? Żadne - najmuję to tylko muszę się dostosować, a prawa -śmiech. To jeszcze bym przebolał, ale na domiar złego pośrednik - jemu muszę zapłacić, za to, że będę mieszkał w czyimś mieszkaniu - przecież, to jest chore!!!!! Ledwo wyciągam od 10 do 10-tego, a mam wypierdolić pieniądze w błoto, bo zachciało mi się mieszkanie wynająć - to mnie irytuje. 375 zł + VAT = Typ zarabia na mnie i to w chuj kasy - jakby ten jebnięty właściciel sam nie mógł wystawić ogłoszenia i wynająć mieszkanie - normalnie to mi ręce opadają - z tego co zdążyłem się zorientować to różne biura podchodzą do tego w sposób indywidualny - jedni z uwagi na studentów biorą mniej, inni mają to w dupie i doją kasę, bo przecież student to można. A mnie szlak jasny trafia. Nie dość, że muszę wypierdzielać tyle kasy to jeszcze w mieszkaniu/ach brakuje dostępu do internetu, który zazwyczaj muszę samodzielnie sobie łatwić.


Ostatnie dni są dla mnie o tyle utrapieniem i jednym wielkim koszmarem, że przez te Wohnungssuche (poszukiwanie mieszkania) kontakt z Moniką i Kasią staje się horrorem. Ciągle się kłucimy, nie możemy znaleźć złotego środka na nasze problemy. Monika ma problemy na uczelni, grozi Jej warunek, o zgrozo -wyjebanie kasy - dla czyjegoś widzi misie - no ewidentnie - ale nie chce mi się nawet o tym przypadku wiele pisać. Gość miał aparat - ukradziono aparat - mści się na wszystkich - i jak z takim wygrać, przecież teraz mając władzę można wszystko - czasem pytanie choć banalne, sformułowane zawile potrafi ukazać twoją wiedzę w zupełnie innym świetle.


Kasia też coś już podgadywała, że nie podoba jej się to, że mamy wywalić tyle kasy dla kogoś, skoro by ją osiągnąć trzeba ostro zapierdzielać - 9-10 godzin z 20 minutową przerwą - w chuj gorąco w zakładzie - ludzie czasem totalne buraczyska, czasem tylko nerwy i nerwy i złość.


Choć strasznie kocham swoje rodzeństwo, to nie mogę za chiny Pana pojąć dlaczego tak bardzo się nie możemy porozumieć? Czemu gdy rozmawiam, pracuję, przebywam z obcymi ludźmi potrafię zadbać o uprzejmość, życzliwość, nawet zwykłe przepraszam, proszę, dziękuję nabiera zajebistego znaczenia, to takie miłe, natomiast gdy tylko współpracuję z rodzeństwem wypowiedzenie i okazanie miłości jest tak cholernie trudne? Nie potrafię wypowiedzieć: przepraszam, dziękuję, proszę. Gdy przychodzi taka sytuacja, że należy podziękować, czuję swój organizm, chcę powiedzieć, ale w gardle stoi przeszkoda, coś blokuje i się zacinam. Wstyd mi bo jak można być tak nieuprzejmym dla swoich bliskich? Jednak można, jak widać jestem potworem dla bliskich - może uda mi się przełamać - tylko jak? Co mogę, co jeszcze uczynić?


Ostatnio Szymek powiedział mi w sms: Co Ty Zdzichu z pieniędzmi będziesz robił heh zwolnij trochę bo umrzesz w biegu...


Gdy przechodzi się "na swoje" i staje się Panem samego siebie, wówczas przegląda się na oczy. Świat traci wiele barw i zaczyna doskwierać brak, w moim przypadku brak kasy. Wtedy patrzy się czy kupić to czy tamto, a może w ogóle nic nie brać? Gnam z pracą bo muszę, muszę przecież za coś opłacić mieszkanie, coś zjeść - gdzie tu mowa o kupnie nowych ubrań, kosmetyków? Z tym też człowiek w jakiś sposób walczy.


Wiele razy chciałbym móc się wyłączyć i pojechać do rodziców odetchnąć po ciężkim okresie - ale nie mogę - bo gdy tylko troszkę wolnego na horyzoncie widać w głowie zapala się lampka - praca? więcej kasy - w końcu może będę mógł sobie kupić to albo i tamto. Bez ściemy, gdy mam wybrać pomiędzy wypadem do domu, a pracą wybieram pracę by móc sobie na cokolwiek więcej pozwolić niż tylko mieszkać i zjeść przeciętny posiłek, czasem tylko jeden w dniu, bo brakuje kiedy....


Pracuję dopiero ponad rok, gdzieś w tym wszystkim są studia i życie prywatne - to ostatnie okrojone do minimum, a czuję się już tak zmęczony i powalony tym życiem, że nie wiem w ogóle co będzie gdy przyjdzie mi tak żyć dłużej?


- umrę w biegu -


chociaż będzie wiadomo z jakiego powodu - choroby są tak oczywiste, że o nich już praktycznie się zapomina - a tu nowy czynnik śmiertelności - życie w biegu - by żyć.


Biegnę by zdążyć za pędzącym światem
Biegnę by nie zostać w tyle
Ale któregoś pięknego dnia
Będę biegł dalej
nie zauważając
że umarłem.

4 komentarze:

  1. Istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że nie umrzesz w biegu, tylko będziesz tak umierał przez 30-40 lat, nawet sobie z tego nie zdając sprawy.
    Dziś coraz trudniej i coraz rzadziej bliskich postrzegamy jako wsparcie. W wyścigu do dóbr materialnych zdarza się nam postrzegać ich jako balast lub konkurentów. Szczęśliwa rodzina, której to nie dotknęło.:-((

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie konkuruje z rodzeństwem by być lepszym - by mieć więcej kasy, etc. - problem tylko w tym, że my nie potrafimy okazać sobie wzajemnego poszanowania, tego, że tak bardzo ku sobie ciągniemy..

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też najmniej cierpliwości i uprzejmości mam do siostry. Wynika to z tych wszystkich lat razem przeżytych, więc nie ma się czym przejmować. To są 'pierdoły wyższego szczebla' ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. gdyby mi to nie przeszkadzało, puściłbym to mimo uszu, lecz jednak ciężko z tym, zwłaszcza gdy odnosi się to nie tylko w życiu prywatnym/osobistym...

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za rozmowę :)