Odkąd tylko sięgam pamięcią chciałem napisać książkę, chciałem napisać coś dla ludzi, coś fajnego.
Jako dziecko wielokrotnie jeszcze w podstawówce próbowałem wyzwania. Gdzieś w kartonach na samym dni jeszcze leżą zeszyty ze słowami z mojej wyobraźni. Jeśli dobrze sobie przypominam, pisałem o chłopcu który mieszkał na uboczu z rodzicami i rodzeństwem. Niby w jego życiu nic wyjątkowego się nie działo, ojciec był szyderczy, opryskliwy, czasem wręcz agresywny. Chłopak często wybiegał myślami ze świata, w którym przyszło mu żyć. Gdzieś pewnego dnia, gdy wędrując po okolicy - po wielkim gospodarstwie jakie posiadali - znalazł się w cudownej krainie - wszystko tam było takie kolorowe - drzewa mieniły się w obliczu słońca. Kwiaty najżywszych kolorów pokrywały rabatki. Wszystko tam było idealne. Tylko tam, gdy wracał radość i promienie z jego twarzy znikały. Chciał tam być i być, i pozostać i nie wracać. Czuł się bezpiecznie mimo samotności, bez ludzi, ale wyjątkowo bo poznał żywą piękną i przyjazną mu naturę.
Co dalej było - czy miało być nie wiem, bo nie pamiętam. Wiem, że wielokrotnie czytałem ten fragment napisany pierwszy raz i przenosiłem się w otchłań marzeń, bujałem w obłokach, co często trwało godzinami. Często spacery podczas pięknej pogody prowadziły mnie gdzieś na wzgórza, gdzie widziałem całą okolicę i jeszcze więcej. Wtedy czułem się bliżej cudownej krainy - bliżej marzeń.
Niestety albo i stety nigdy więcej nie podjąłem próby pisania tego co rozpocząłem. Z czasem wydawało mi się zbyt płytki bym zachwycił kogoś. Gdy poznałem Krzyśka, dał mi do przeczytania tomik wierszy jego obecnego przyjaciela, a byłego chłopaka. Wtedy poczułem, że mógłbym próbować pisać. Zacząłem coś tworzyć - to miało czasem sens, czasem nawet podobało mi się - lecz gdzieś wśród wielu kartek, zatraciłem słowa, które mogły być tak piękne i uniwersalne.
Dziś gdy kolejny dzień siedzę w domu sam, ze swoimi myślami wracam do słów. Chciałem coś napisać, lecz jakoś nie mam weny - najprościej by powiedzieć. Napisałem kilka słów, kilka linijek, które czasem sensu nabierają, lecz później go tracą.
***
Gdy Twój umysł cyferek szuka
w przestrzeni dzieli nas nauka
moja dusza litery jeszcze stuka
Nic się nie podzieli
Nic się nie wymnoży
Niewiadoma suma
Zawsze się utworzy
Rachunki liczysz jak rakieta
Rozwiązane równanie z niewiadomą
Jest dla ciebie wielką renomą
Wyrachowanego wspaniałego faceta
Pisałem książkę o mnie, nie znając mnie? Hm.
OdpowiedzUsuńA wiersz przewrotny :)
Pozdrawiam ciepło w ten słoneczny dzień.
Filip
Dziękuję za pozdrowionka :)
OdpowiedzUsuńMoże to tylko ambicje z dzieciństwa...