niedziela, 16 marca 2014

Am I gay? Bin ich schwul? Sono gay? ¿Soy gay? Jsem gay? Czy jestem gejem?

Mam mieszane uczucie, właściwie to nie wiem co napisać - obejrzałem sobie film "W imię" Małgośki Szumowskiej - film o tematyce LGBT. 

Z jednej strony nie lubię tego rodzaju filmów. Wpływ na to ma fakt, że mnie lekko przygnębiają. Nie ważne jest to, jaki koniec nastąpi, czy szczęśliwy czy nie. Czuję wówczas osamotnienie, w głowie pojawia się dlaczego ja wciąż jestem sam, albo na jaki los jestem skazany? Oczywiście jest jeszcze wiele innych... 
Druga strona medalu jest taka, że ten film w niektórych momentach odzwierciedlał moje życie. 
Samo życie Adama, księdza -
Czułem jak gdyby on czuł się w klatce. Umieszczony w niej, nie mógł się wydostać.
Inna sprawa: Podejście do chłopaków - młodych ludzi płci męskiej - samo spojrzenie, samo przebywanie z nimi. - To są właśnie takie momenty, które zauważam również u siebie, lubię gdy mam w okół siebie męskie grono - może nie pożądam każdego faceta, jaki w moim otoczeniu się pojawia - bo bym chyba zwariował. Ale prawda jest taka, że czasem pojawia się ten element żądzy, albo źle to ująłem - pożądania. Zwłaszcza gdy, ktoś celowo w niektórych momentach mnie nieświadomie (tak mi się wydaje) podpuszcza. 

Ukrycie - życie w szafie, nosząc dwie albo i więcej masek utrudnia funkcjonowanie. Tu jesteś tym, a za chwilę jesteś kim innym. Nie możesz być sobą, bo żadna z sytuacji nie pozwala Ci na to, byś sobą był. 

Wiara - kiedyś w mojej głowie, były pomysły związane z wstąpieniem do KK. Gdzieś jednak, moje wewnętrzne podejście do życia. Chęć bycia sobą, mówienia prawdy wykluczyły tą opcję. No jakże by inaczej? Ksiądz gej? Gdy jesteś zwykłym człowiekiem jak się okażesz gejem to najwyżej jakiś % ludzi się odwróci od Ciebie, ale gdybyś się okazał księdzem gejem - zostałbyś zlinczowany. A przecież wieczne życie w zasłonie mnie nie pociąga. 
Co innego, że sama rozmowa z sobą, z Bogiem - modlitwa, to duża pomoc dla psychiki. Coś co do mnie wraca jak bumerang. Są momenty, że modlitwa jest obecna bardzo często, ale są też takie gdzie jej brakuje. 
Mówi się, że Bóg się od ludzi nie odwraca. To ludzie się odwracają od Boga. Gdy potrzebuję pomocy jakoś ciężko mi się pomodlić. Nie umiem w sobie tego uczynić według powiedzenia "Jak trwoga, to do Boga". Wtedy wpatruję się w gwiazdy, w niebo i szukam punktu odniesienia na niebie, w myślach, po to by tylko swoją psychikę uspokoić kontemplacją. 

Eh... wracam do filmu. Nie miałem ani wyobrażenia o tym co ma nastąpić za chwilę, ani o tym jak się film ma skończyć.
Oczekiwałem chyba za dużo. Ale i oczekiwałem czegoś innego. Gdy donoszono na Adama, pomyślałem, może to jeszcze moment, że się okaże, że on w cale nic nie czuje do chłopaków. Dalsza już akcja mnie rozczarowywała - czemu? Jakoś zbyt dużo wątków homoseksualnych - pierwszy ten w pomieszczeniu na czerwonej kanapie - dwóch chłopców uprawiających seks. Ah no i jeszcze przed tym spowiedź. Potem zbliżenia księdza z chłopakiem. Koniec filmu mnie rozczarował - nie wiem co miało to znaczyć, że owy chłopak wstąpił do KK? 

Kiedyś raz w życiu odniosłem wrażenie, że ksiądz patrzył na mnie i niektórych chłopaków w specyficzny sposób. Być może to moje młodzieńcze fantazje. Z drugiej strony On był raczej młody, kontakt z młodzieżą mógł sprawiać mu przyjemność - bez podtekstów. 

---
Trochę chyba pomyliłem oczekiwania, ponieważ jakoś na sam koniec zdałem sobie sprawę, że chyba szukam jakiejś odpowiedzi życiowej. Na pewno nie jest to pytanie postawione w tytule posta - Czy jestem gejem? Szukałem prawdopodobnie odpowiedzi na pytanie jak żyć, jak z tym żyć, że jestem gejem? A może pytanie było jeszcze inne: jak żyć, by żyć z kimś, a nie samotnie?

11 komentarzy:

  1. Z przyjemnością przeczytałem Twój wpis. Oby więcej takich. Na wiele pytań dotyczących środowiska homoseksualistów i w ogóle tego tematu nie potrafię odpowiedzieć. Wiem, że trzeba mieć szczęście do osób, jakie się spotyka. A jak tam z Twoimi spotkaniami? Coś drgnęło czy to takie spotkania lelum polelum...

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się bardzo, że Ci wpis podpasował.

    Faktycznie są to często trudne pytania - trudne ponieważ możliwe jest wiele odpowiedzi. Nie każdego usatysfakcjonuje ta sama odpowiedź.

    Tak jak temat na blogu ucichł, tak znajomości ucichły. W dużej mierze to moja wina. Brakuje mi czasu - nie mam nawet kiedy zajrzeć na Wasze blogi... - jak zajrzę na jakiś blog - to brak czasu na to by wejść na portal randkowy. Jedno wyklucza drugi i trzecie. A z drugiej strony, gdybym poznał kogoś, kto by mi zawrócił w głowie od pierwszego momentu to pewnie ten czas bym gdzieś starał się wyskrobać.
    Eh sam nie wiem... Myślami często wracam do Adiego.... - jakoś tak...

    OdpowiedzUsuń
  3. Niesłychanie rzadko film mnie ujmuje, przemawia, szokuje, otwiera oczy, etc. Ten tego też nie dokonał, a miał być dziełem przełamującym tabu ( jakie ?), filmem przekraczającym granice dobrego smaku (jakiego ?). I co… i swoją przygodę z nim zakończyłam po zaledwie piętnastu minutach. Ślubny dokończył. Wspólnie doszliśmy do wniosku, iż teatr nas nazbyt zmanierował.
    atka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ciągle czekałem na coś w tym filmie, lecz nie doczekałem się - sam nie wiem czego... Ale dobrnąłem do końca :D

      Usuń
  4. Póki co trzeba się pogodzić z tym, że sam fakt podjęcia takiej tematyki przez polskich reżyserów jest jednogłośnie określany jako przełom, a tak naprawdę nic pokazuje poza ułamkiem rzeczywistości. Dla niezbyt pozytywnie nastawionej do nas widowni heteroseksualnej motyw wstąpienia tego chłopaka do seminarium będzie odczytywany jednoznacznie - jako kolejny dowód, iż geje w Kościele to standard, a w dodatku wielu z nich decyduje się wstąpić do niego z premedytacją. Także mam wątpliwości czy Szumowskiej zależało na obaleniu jakiegoś stereotypu skoro wybrała coś takiego na ostatnią scenę. Fakt, pokazanie księdza jako normalnego człowieka, który mimo, że "inaczej" patrzy na tych wszystkich chłopaków wokół to jednak nie podpuszcza każdego po kolei - jest to jakiś plus, ale dobrze wiemy, że jest to kwestia bardzo oczywista. Gorzej ze scenami seksu - tu znów mało przychylne grono może dojść do wniosku, że życie geja sprowadza się do jednego, nie dość, że tych młodych to jeszcze i księdza.
    Nie pozostaje więc nic innego jak zgodzić się z dość neutralnymi opiniami za całość. Mi osobiście ten film bardziej przypomina typowy branżowy film, który niczego nie przełamuje a tylko pokazuje. Nawet muzyka momentami pasuje do takich produkcji, która z resztą jest chyba najlepszym elementem tego filmu. Zabrzmiało Zachodem i to jest duży plus.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w filmach o tematyce LGBT nie doszukuję się jakiegoś przełomu. Chciałbym tylko by ukazywały najprostsze z możliwych scenariuszy. Im bardziej proste, takie niemalże namacalne tym lepiej. Bo przecież wielu gejów właśnie żyje prosto, nie wyróżnia się niczym wśród innych mężczyzn.

      Jedno co mi się bardzo spodobało to rozmowa księdza z siostrą na skype - to gdy mówił o sobie jako pedale, nie pederaście czy pedofilu. To bardzo istotne by ludzie zrozumieli różnicę.

      Usuń
  5. Masz rację, tak właśnie powinien wyglądać film LGBT, ale "W imię" nie miało być raczej filmem stricte dedykowanym homoseksualistom. A poza tym, że niestety utrwala stereotypy dotyczące gejów w kościele to idealnie wpisuje się w definicję, którą podałeś. Filmy LGBT nie są raczej nastawione na masowego widza, ten był i dlatego oczekiwało się, że pokaże coś więcej.

    Co do rozmowy przez skype - to jest nie tylko pokazanie, różnicy między tymi określeniami, ale też ukazanie naszego stosunku do samych siebie. Potrafimy nazwać siebie pedałami i mamy do swojej orientacji krytyczny stosunek. A wielu mogłoby się wydawać, że jesteśmy totalnie bezkrytyczni wobec siebie. Sam fakt rozmowy przez komunikator internetowy jeszcze bardziej uwspółcześnia ten film; mimo, że jest osadzony w realiach wiejskich to jednak jest wizualnie atrakcyjny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może nie tyle pokazanie stosunku nazwania się pedałem, lecz zbliżenia się do widza, do określenia, które de facto on używa dla określania gejów. Znam parę osób co nie widzą nic złego w określeniu się pedałem. Gejem być - może brzmi lepiej, choć jakoś mnie 100% nie zadowala ;-( w ogóle w naszym języku jak dla mnie brakuje określenia wolnego od uprzedzeń, no ale cóż... więc chyba pozostaje mi miano geja, albo też homo.

      Usuń
    2. W każdym razie na pewno ta scena jest warta doceniania :)

      Niestety w naszym kraju każde z tych określeń nabrało pejoratywnego znaczenia. Zaczęło się od pedała, gej też był wykrzywiany, a skończywszy na wszelkich dziwnych odmianach homo.

      Usuń
    3. To może warto by zastanowić się nad określeniem zupełnie nowym ;-) takim troszkę określeniem jest chomik :D jak dla mnie brzmi zupełnie niewinnie i w żaden sposób pejoratywnie.

      Usuń
    4. Choć homek też nie brzmi źle :D

      Usuń

Dzięki za rozmowę :)