niedziela, 30 marca 2014

chillout

Tego mi było trzeba - to miód na moje rany w duszy = chillout.
Korzystając ze sposobności, a raczej okazji udałem się w rodzinne strony piąteczek, piątunio i tak można by jeszcze mnożyć nazwy na ten fantastyczny dzionek.

Obudziło mnie słoneczko o 7.22 pamiętam jakby to było przed momentem - położyłem się jeszcze i wstałem na godzinkę przez zajęciami.
Około 14 byłem u rodziców po drodze jeszcze fryzjer - jak to powiedziała moja dziewczyna od strzyżenia - co to taka zupełna zmiana - ma być króciutko po bokach tył i lekko dłuższe z góry. Tak jakoś - opowiedziałem.
Obiadzik u mamusi - ♥ bezcenne - jako, że ja uwielbiam zupy - mama się postarała - szczawiowa ♥
Później trzeba by było spalić kalorie... długi spacer do lasu z pieskiem. Oto trasa naszej wycieczki...
Wkraczam sobie do lasu
Droga była jak widać momentami trudna i błocista, ale co tam ;-) Dałem radę :D
Słoneczko nawet i w lesie mnie znalazło :)
Słoneczko towarzyszyło mi przez cały czas - w duszy również - oj jaki to superancki stan dla człowieka, dla psychy...
Serdeczne pozdrowienia dla Was :-)
A tu sobie stoję, ja i Was życzliwie pozdrawiam! Zdjęcie zrobione z myślą o moich Kochanych Czytelniczkach i Czytelnikach :)
Wybiegła i sarenka
Też kazała mi Was pozdrowić. Tak spokojnie przyglądała się zapracowanemu człowiekowi, że nawet jak się zbliżał to nie uciekała.
Błękitne niebo - to co kocham najbardziej
Błękit, to co uwielbiam. Spojrzenie w jaśniuteńkie niebo, rozjaśniane promieniami słońca, piękne sosny, świerki i drzewa. Chwile odlotów... Tak się wyciszyłem przy tym, że nawet nie wiem o czym myślałem - bo nie myślałem <hihihi> :)
Sarenka wyczekuje mnie ;-)
A Ona dalej wyczekuje... Chyba nawet zrobiła kilka kroków w przód. Poważnie ;-)
W niebiosach
Spoglądam w niebo po raz kolejny... Bosko

Świerk w blasku słońca
Nie omieszkałem, nie sfotografować tej ślicznej zieleni. Świerk oświetlony blaskiem słońca wydawał się być ideałem mojej wyobraźni ;-)
Tą drogą idę w życiu. Czy z góry, czy z dołu - ważne by patrzyć i nie błądzić ;-)
Spoglądam na drogę jaką idę w życiu z dołu. Nie widzę wszystkiego, ale widzę wystarczająco dużo, by nie zbłądzić :)
Drogowskazy złożone pod drzewem na poboczu
Dewastacja nawet i dotyka lasów.
Zdjęcie z zoomem
Moja droga rozmazana, ale tunel wyraźny ;-)
Przylaszczki
Nie omieszkałem pominąć zdjęcia z tymi ślicznymi kwiatkami. Ten niebieski :) od razu z daleka je widziałem :) Są piękne.
Budki dla ptaków
Dokarmianie ptaków, a może budowanie ich dziupli - co by nie było to miłe. Choć widzimy, że nie na długo te coś miłego, będzie miłe - spójrz na 9.
Takich tuneli jest kilka - fajne echo odchodzi w nich :) Podziwiam za każdym razem, ludzi co to budowali te wszystkie przejścia, budowle, etc. z czerwonej cegły, kamienia - wszystko tak solidnie, ładnie - przetrwało do dzisiaj - to co my budujemy często nie może przetrwać połowy tego czasu - co to co było zbudowane kiedyś. I nie mieli narzędzi - specyfików takich jakie mamy dzisiaj. Czyż to nie godne podziwu?
Zachód słońca z poziomu plaży
W końcu nad jeziorkiem :) Woda, zachód słońca i ten śpiew ptaszków. Bezcenne. Może jeziorko nie jest zadbane - ale sentymentalne - wspomnień wiele - tych dobrych i złych. Ta cisza to właśnie mnie przyciągnęło, bym znalazł chwilę na wsłuchanie się w swoje wnętrze :)
Trzcina - i to słynne polskie powiedzenie (łamaniec językowy) Chrząszcz brzmi w ...
Fotek trochę popstrykałem. No bo jakże by inaczej - trzeba sfotografować wszystko dookoła. Ta kompozycja barw, to, to czego kamera nie uchwyci - a ludzkie oko - owszem.
Zderzenie z wodą
Zaglądając pod wodę - widzimy kamyki i inne farfocle ;-)
Unosząc się na wodzie
Takie tam zdjęcie z poziomu wody na zachodzące słoneczko. Długo już ze mną nie pozostało :) A szkoda bo mogło oświecać nieznajomego chłopaka ;-), który kręcił się łowiąc rybki :)
Z jeziora spoglądając w górę :)
Przeogromne świerki nad brzegiem jeziorka - widać jeszcze słoneczko nie zaszło :)
Samolot - może ktoś mnie widział? Hm...
I samolot sobie leci :) Hm... pewnie nikt. Dzieckiem już nie jestem - i te marzenia dawno się rozmyły :( Ale co tam, ważne, że to ja widziałem :D 
Nieznajomy wędkarz - eeeh.. to rybak jest :D
Wyczajony deser tej podróży - za dobrze by było :) Gdyby to się prawdą okazało :D Choć to dziwna historia. 
Widziałem chłopaka łowiącego ryby. Łowił je sobie w innym rogu jeziora. Gdy ja pojawiłem się na plaży z pieskiem ten po jakiejś chwili zaczął kierować się w naszą stronę. Nie bojąc się, że owczarek może go zaatakować, etc. By uniknąć jakichś nieprzyjemności, trochę z obawy, że może to leśnik, etc. wycofałem się z pieskiem. Staliśmy na drodze, gdy on przyszedł na brzeg i zaczął łowić rybki. Miałem iść do domu, ale ciekaw byłem kto to - nieznajomy - tu? Myślałem, że może ktoś ze znajomych - ale skoro się nie odezwał to nawet to, że mnie słońce oślepiało nie pomogło. Udałem się dalej drogą, którą owy chłopak przyszedł. 
Gdy doszedłem na pomost z innego brzegu widziałem jak ten łowił sobie rybki. Łowił i łowił. Po pstryknięciu jeszcze paru fotek udałem się w drogę powrotną. Właściwie to się nie dziwiłem, że ów chłopak również udał się po chwili w drogę powrotną, w konsekwencji czego mijaliśmy się. Wymieniliśmy spojrzeniami i tak się historia ta skończyła - pomaszerowałem już niemalże w ciemności do domu. 

Wieczorkiem spotkanie z Przyjacielem. Oh dylemat mam. Przyjaciel - a to kto? Kim jest tak na prawdę przyjaciel? 
Podstawą jest szczerość, otwartość, życzliwość, dostępność i wiele wiele innych cech jakie wpływają na dobrego przyjaciela. Ja wczoraj odczułem, że Przyjaciela mam, lecz ja nim nie jestem dla Szymka. Odniosłem wrażenie, że w naszej przyjaźni działa ta zasada tylko w jedną stronę ;-( No cóż. Trudno się mówi - nie mogę Nikogo do niczego zmusić. Gdyby chciał pogadać szczerze ze mną by to uczynił - powiedziałby, opowiedział co u niego, a nie zbywał odpowiedzi krótkimi wyrażeniami i zmianą tematu. 

Co by nie było to dzień uważam za super udany i wypoczynek był na 6+



13 komentarzy:

  1. heh, jak ja dawno nie jadłem szczawiowej, a jako dzieciak uwielbiałem ją z ziemniakami i jajkiem sadzonym :P

    czyli u Ciebie relax, to dobrze, każdemu taki relaks przydaje się, a okolice tam masz piękne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie taką jadłem u Mamusi :) - wyśmienita ;-)

      Relaks dobiegł końca wczoraj - ale fajnie, że był i teraz poczekamy do kolejnego :) Okolice są dzikie - stąd wiele ludzi mówi o ich uroku... :)

      Usuń
    2. Nio, nio, nio! Troszkę niekonsekwentna stylistycznie wyszła ci ta notatka. Czyż tak ujednolicona nie wyglądałaby lepiej? ;-P

      "Tegusio mi trzeba było - to miodzik na moje ranki w duszyczce = chilloucik.
      Korzystając ze sposobności, a raczej okazyjki, udałem się w rodzinne stronki. Piąteczek, piątunio i tak można jeszcze mnożyć nazewki na ten fantastyczny dzionek.
      Obudziło mni słoneczko o 7.22, pamiętam jakby to było przed momencikiem - położyłem się jeszcze i wstałem na godzinkę przed zajątkami.
      Około 14 byłem u rodziców, po dróżce jeszcze fryzjerek - jak to powiedziała moja dziewczynka od strzyżonka - co taka zupełniutka zmianka? - ma być króciutko po boczkach i z tyłeczku i lekko dłuższe z górki. Tak jakoś - odpowiedziałem.
      Obiadzik u mamusi - ♥ bezcenne - jako, że ja uwielbiam zupki - mamusia się postarała - szczawiowa♥.
      Później trzeba było spalić kaloryjki - długusi spacerek do lasku z pieskiem. Oto traska naszej wycieczkuni... etc.:
      :-D
      A serio - miło że miałeś udany dzień, oby jak najwięcej takich! :-)

      Usuń
    3. Widocznie radość wpływa na mnie "destylizującą" ;-) hehe dziękuję przydałoby się więcej takowych dni, a najlepiej dwa poza Polską ;-)

      Usuń
  2. Świetna fotorelacja. Ja lasy (w górach) mam paręnaście kilometrów od domu, a jakoś rzadko do nich łażę. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się udałem, bo chciałem dojść do jeziora - a to jedyna droga ;-) Nie żałuję, bo było cudownie - byłem tylko ja piesek, ptaki i czysta natura ♥.

      Usuń
    2. No nie tylko, zapomniałeś o bohaterze trzecioplanowym, czyli tym rybaku. :D

      Usuń
    3. To zupełny przypadek - zrządzenie losu ;-)

      Usuń
  3. Szczawiowej kosztować przyjemności nigdy nie miałam, ale szczaw prosto z zachwaszczonej łąki jadałam przy każdej nadarzającej się okazji :))) … nadal to czynię, choć jego znalezienie w dzisiejszych czasach graniczy z cudem – wszystko odchwaszczone, sterylne, uregulowane na modłę człowieka, nie Stwórcy :(
    Moja dzisiejsza fotorelacjatam gdzie zwykle :)
    atka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Może przepis na szczawiową? Dziś szczaw można posiać w ogóródku - brak chwastów, brak trawy - ludzka ingerencja... Ale polecam ten z łąki, dzikiej natury dziecię - jest super - oczywiście myty, bo teraz trochę strach - listy i te sprawy. Ja mimo tej świadomości jadłem zawsze prosto z krzaka... :D

      Oj u mnie to chwastów tyle, że głowa mała - ludzie tu jeszcze nie doszli do tego, by mieć za co odchwaścić co tylko się da.
      ;-)

      Usuń
    2. Dziko rosnący, to udało się nam dziś jedynie nazbierać czosnek niedźwiedź - pod ochroną, ale ciiiiii !! A przepis na szczawiową poproszę :D
      atka

      Usuń
  4. Fajny dzień :) Oglądam zdjęcia i przypominają mi się moje rodzinne strony. Uwielbiałem spacery po lesie :)
    Więcej takiego chillout życzę :)

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za rozmowę :)