niedziela, 8 stycznia 2012

ośmielam sie mówić Przyjacielu

Szymek, o Nim będzie ten post. Mówię do Niego Przyjacielu, dużo rozmawiamy, staramy się sobie wzajemnie pomagać w każdej sytuacji. Kiedyś przeczytałem piękny cytat mówiący o tym, że prawdziwy przyjaciel potrafi słuchać nas godzinami, nie okazując przy tym znużenia. Szymek zawsze słucha tego co chcę Mu powiedzieć, nigdy nie powiedział bym przerwał, skończył czy coś w tym stylu. Wiem, że ciężko jest Mu mówić o sobie - tzn. często widzę, że coś Go trapi a nie potrafię Mu pomóc, nie umiem zachęcić Go byśmy zaczęli o tym rozmawiać. Zwykle mówi, że mi się wydaje, ale ja czuję, że coś jest na rzeczy, może to błahostka, ale czuję.  Dziś, a właściwie wczoraj gdy wracaliśmy z dyskoteki poprosił mnie bym go zostawił w miejscowości dziewczyny z którą się spotyka, było nad ranem powiedziałem, że mi się to nie podoba, i nie dlatego, że nie chcę by On się z Nią spotkał tylko dlatego, że martwiłem się, że będzie wracał pieszo do domu tyle kilometrów, w dodatku tego wieczoru trochę wypił. Zgodził się bym Go odwiózł do domu. Wtedy gdy staliśmy pod domem zaczęliśmy rozmawiać. Szymek się otworzył, mówił wiele rzeczy o których nie będę tu pisał. Wtedy poczułem się JEGO Przyjacielem. To było piękne uczucie. Słuchałem Go, jego zmartwień i problemów z jakimi się boryka. Gdy potrafiłem, starałem się Mu coś doradzić, pocieszyć, wesprzeć.  Tej rozmowy nie zapomnę na długo i uczucia jakie we mnie tkwiło, radości z tego, że tak mogliśmy porozmawiać. Jego twarz była zupełnie inna niż dotychczas. Była wyjątkowa. W oczach kręciły się łzy. Widziałem jak Jego oczy delikatnie pokrywały łzy, mimo to nie płakał. Ale one się kręciły. Ta rozmowa wiele mi uświadomiła. Jestem teraz dumny, że mogłem Go wysłuchać.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za rozmowę :)